Jedną z atrakcji Jersey są pozostałości z czasów wojny Okazuje sie,że wyspy Normandzkie byly jedynym terytorium brytyjskim okupowanym przez hitekrowców. Wciąż mozna zobaczyc różne zabudowania a dominuja tunele wybodowane jeszcze przez Niemców.Skladowali tu broń i miały służyć jako szpital w razie ewentulanych bombardowań, do których jednak nie doszło.
Sa nawet organizowane specjalne wycieczki po wyspie "Jeresy wal tunnels".
Podobno własnie na wyspie jest największe zageszczenie fortyfikacji wojennych. Mamy więc okazje rzucic okiem na takie zabudowania ,ale idziemy dalej do latarni
Jeszcze troche kamienistych widoczków z drogi, która przy przypływie jest całkowicie zalewana
Zreszta podobno zdarzają sie czasem turyści, którzy rzutem na taśme w ostatnim momencie przebiegają do latarni z nadzieją,że uda im sie jeszcze wrócić choć widać ,że szanse juz marne.
Potem odpowiednie słuzby muszą ich "ratować" z odcietej od świata latarni
To juz cel naszego spaceru, latarnia morska o wysokości 19 metrów, która w czasie odplywu robi sie wysepką. Wchodzimy na samą góre,ale do srodka latani nie udaje sie nam wejśc, może innym razem. Widoczki jednal rekompensuja wszystko
Makono
Jedną z atrakcji Jersey są pozostałości z czasów wojny Okazuje sie,że wyspy Normandzkie byly jedynym terytorium brytyjskim okupowanym przez hitekrowców. Wciąż mozna zobaczyc różne zabudowania a dominuja tunele wybodowane jeszcze przez Niemców.Skladowali tu broń i miały służyć jako szpital w razie ewentulanych bombardowań, do których jednak nie doszło.
Sa nawet organizowane specjalne wycieczki po wyspie "Jeresy wal tunnels".
Podobno własnie na wyspie jest największe zageszczenie fortyfikacji wojennych. Mamy więc okazje rzucic okiem na takie zabudowania ,ale idziemy dalej do latarni
No trip no life
No trip no life
Nelciu, nawet nie wiesz jak ja lubię takie klimaty
Asiu, oj prawda, prawda, klimacik super !
No trip no life
Jeszcze troche kamienistych widoczków z drogi, która przy przypływie jest całkowicie zalewana
Zreszta podobno zdarzają sie czasem turyści, którzy rzutem na taśme w ostatnim momencie przebiegają do latarni z nadzieją,że uda im sie jeszcze wrócić choć widać ,że szanse juz marne.
Potem odpowiednie słuzby muszą ich "ratować" z odcietej od świata latarni
No trip no life
Nelcia,
Bardzo to miejsce mi przypomina Bretanie.Tam też oprócz pieknych widoczków klifów było duzo bunkrów.
To mi sie podoba
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Janjus, to znaczy ,ze ja musze wybrać sie do Bretanii, bo na bank bedzie mi sia podobało
W sumie to niewiele kilometrów dzieli Bretanie i Jersey.. chyba okolo 70 km. W każdym razie duzo, duzo bliżej jest do Francji niz do UK he he
No trip no life
Nelciu no widoczki pierwsza klasa. Pięknie tam, już się nie mogę doczekać dalszej części relacji
A na taką zabawę to bym się chętnie sama załapała
Ja już sobie wyobrażam co tam się działo
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Zajączku ,zabawa wygladała na całkiem ciekawą
myśle ze to mógł byc cos w rodzaju wieczoru "kawalerskiego" choc to wcale wieczór nie byl..
No trip no life
To juz cel naszego spaceru, latarnia morska o wysokości 19 metrów, która w czasie odplywu robi sie wysepką. Wchodzimy na samą góre,ale do srodka latani nie udaje sie nam wejśc, może innym razem. Widoczki jednal rekompensuja wszystko
No trip no life