Kiwi, faktycznie fajny pomysł z tymi wodnymi tramwajami....
Teraz czeka nas dłuższy odcinek morski. Nad zatokę napłynęły w międzyczasie ciemne, złowieszcze chmury, zaczął wiać silny wiatr, morze się rozbujało....
A na brzegu góry jeszcze wyższe, poszarpane formacje skalne zwieszają się tuż nad morzem. Mam nadzieję, ze nie runą zaraz w tych porywach wiatru na nasz stateczek?????
Moje złe skojarzenia wcale nie są bezpodstawne. Zbliżamy sie właśnie do Cala Goloritze – niewątpliwie najbardziej zjawiskowej plaży w rejonie Zatoki Orosei. To w tym miejscu w czasie silnego sztormu i wichury w 1962 roku runął do morza potężny blok skalny tworząc osuwisko. Tak że bywają takie zdarzenia, bo skąd by się brały w przybrzeżnych wodach te skalne rumowiska???
Aż trudno uwierzyć jakie wyszukane rzeźby skalne stworzyła natura!!! A najciekawszy jest wysoki na 150 metrów naturalny obelisk wypiętrzający się na zboczu góry. Te unikatowe formacje skalne są naprawdę warte zobaczenia.
Ze względu na wysoką falę stateczek nie może przybić do plaży, ale nas w pełni zadawalają te widoczki od strony morza. Z tej perspektywy widać to niesamowite wybrzeże jeszcze lepiej niż z samej plaży.
W drodze powrotnej jeszcze raz podziwiamy urozmaiconą linię brzegową całej zatoki. Głowy nie dam, czy mi się nazwy tych wszystkich plaż nie popierniczyły. Jeśi tak, to mam nadzieję, że wybaczycie. A zresztą Lordziu skoryguje już niedługo...
Bardzo tu ładnie!!!! Stateczkiem buja na wszystkie strony, wściekłe fale walą o skaliste wybrzeża, ale jakoś bez złożenia hołdu Neptunowi docieramy do zacisznego porciku.....
Blisko dziewięć godzin spędzonych na plażach oraz stateczkach to była fantastyczna przygoda.
Pierwsze krople deszczu łapią nas dopiero w hotelowym busiku.
W pokoju padamy do wyrek, a deszcz monotonnie bębniący o dach domku usypia nas w przyśpieszonym tempie.
Na szczęście budzimy się w porę, by jeszcze zdążyć na ostatnią kolację.
A następnego dnia, tuż po śniadaniu wyruszamy w drogę - najpierw do Olbii na lotnisko – a następnie do kraju.
I tak się kończy nasza przygoda z Sardynią i krótkim liźnięciem Korsyki....
A czy warto odbyć taką podróż – niech każdy osądzi sam?????
To koniec tego nieco przydługiego elaboratu – dziękuję wszystkim cierpliwym...
PS Chciałam sobie przywieźć taki suwenir z Sardynii, ale mąż się nie zgodził.....
Apisku, wspaniala relacja jak zawsze Przypomnialam sobie razemz tobą Korsyke i zachwycona jestem Sardynia *smile*przepiekna wyspa, może kiedyś uda mi sie tam dotrzeć
Czuję, że ty najdalsze zakątki świata odwiedzisz, a pobliskim wyspom odpuścisz!!!!
Apisku, jest jeszcze wiele wysp w Europie, ktore bym chciala zobaczyc..bardzo mi sie podobaly Azory i chęnie zobaczylabym inne wyspy tegp archipelagu, chodza mi po glowie Lofoty, rozne wysepki greckie etc etc
Apisku te tramwaje wodne są rewelacyjnym udogodnieniem .Działają na zasadzie popularnych busów turystycznych Hop on Hop off.Świetna sprawa.
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Kiwi, faktycznie fajny pomysł z tymi wodnymi tramwajami....
Teraz czeka nas dłuższy odcinek morski. Nad zatokę napłynęły w międzyczasie ciemne, złowieszcze chmury, zaczął wiać silny wiatr, morze się rozbujało....
A na brzegu góry jeszcze wyższe, poszarpane formacje skalne zwieszają się tuż nad morzem. Mam nadzieję, ze nie runą zaraz w tych porywach wiatru na nasz stateczek?????
Moje złe skojarzenia wcale nie są bezpodstawne. Zbliżamy sie właśnie do Cala Goloritze – niewątpliwie najbardziej zjawiskowej plaży w rejonie Zatoki Orosei. To w tym miejscu w czasie silnego sztormu i wichury w 1962 roku runął do morza potężny blok skalny tworząc osuwisko. Tak że bywają takie zdarzenia, bo skąd by się brały w przybrzeżnych wodach te skalne rumowiska???
Aż trudno uwierzyć jakie wyszukane rzeźby skalne stworzyła natura!!! A najciekawszy jest wysoki na 150 metrów naturalny obelisk wypiętrzający się na zboczu góry. Te unikatowe formacje skalne są naprawdę warte zobaczenia.
Ze względu na wysoką falę stateczek nie może przybić do plaży, ale nas w pełni zadawalają te widoczki od strony morza. Z tej perspektywy widać to niesamowite wybrzeże jeszcze lepiej niż z samej plaży.
W drodze powrotnej jeszcze raz podziwiamy urozmaiconą linię brzegową całej zatoki. Głowy nie dam, czy mi się nazwy tych wszystkich plaż nie popierniczyły. Jeśi tak, to mam nadzieję, że wybaczycie. A zresztą Lordziu skoryguje już niedługo...
Bardzo tu ładnie!!!! Stateczkiem buja na wszystkie strony, wściekłe fale walą o skaliste wybrzeża, ale jakoś bez złożenia hołdu Neptunowi docieramy do zacisznego porciku.....
Blisko dziewięć godzin spędzonych na plażach oraz stateczkach to była fantastyczna przygoda.
Pierwsze krople deszczu łapią nas dopiero w hotelowym busiku.
W pokoju padamy do wyrek, a deszcz monotonnie bębniący o dach domku usypia nas w przyśpieszonym tempie.
Na szczęście budzimy się w porę, by jeszcze zdążyć na ostatnią kolację.
A następnego dnia, tuż po śniadaniu wyruszamy w drogę - najpierw do Olbii na lotnisko – a następnie do kraju.
I tak się kończy nasza przygoda z Sardynią i krótkim liźnięciem Korsyki....
A czy warto odbyć taką podróż – niech każdy osądzi sam?????
To koniec tego nieco przydługiego elaboratu – dziękuję wszystkim cierpliwym...
PS Chciałam sobie przywieźć taki suwenir z Sardynii, ale mąż się nie zgodził.....
Mariola
Apisku, wspaniala relacja jak zawsze Przypomnialam sobie razemz tobą Korsyke i zachwycona jestem Sardynia *smile*przepiekna wyspa, może kiedyś uda mi sie tam dotrzeć
No trip no life
Oj, Nelcia!!!
Czuję, że ty najdalsze zakątki świata odwiedzisz, a pobliskim wyspom odpuścisz!!!!
Mariola
Apisku, jest jeszcze wiele wysp w Europie, ktore bym chciala zobaczyc..bardzo mi sie podobaly Azory i chęnie zobaczylabym inne wyspy tegp archipelagu, chodza mi po glowie Lofoty, rozne wysepki greckie etc etc
No trip no life
Nelcia, odnośnie Azorów będę miała pytanka, ale później.....
Mariola
Apisku, czyzbys sie wybierala ? ale super już ci zazdroszcze..
No trip no life
"A czy warto odbyć taką podróż – niech każdy osądzi sam?????"
Ja myślę, że warto!
Pięknie nam tu pokazałaś Apisku Waszą kolejną podróż, za co bardzo dziękuję !
Plumeria, my podążamy swoimi śladami. Cieszę się, że cię zainspirowałam....
Mariola
Apisku, wszystko cudnie opisałaś... i tylko utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że urlop na Sardyni to strzał w 10.
jkeszcze raz wielkie dzięki za relację