Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Hej!
Jak pewnie część z was wie, nasz rodzinny wyjazd na Gran Canarię, do Las Palmas wisiał na włosku niemal do ostatniego dnia w związku z moimi problemami zdrowotnymi. Ostatecznie udało nam się pojechać, dążyliśmy do tego, ale miałam się nie przemęczać, nie narażać na bardzo wysokie temperatury i tak dalej... Jak wyszło, to zobaczymy w relacji Jakby nie starczyło, to jeszcze musieliśmy czekać aż linie ostatecznie opublikują listę odwołanych lotów, ale na szczęście te masowe odwoływanie nas nie dotknęło.
Wylot z Krakowa, bilety kupione jakoś na początku lipca, przeloty i bagaże Ryanairem udało się nam złapać całkiem w przyzwoitej cenie. Na miejscu mieliśmy wynajęte mieszkanie w samej stolicy wyspy, 5 kroków od Playa de las Canteras, krok od Mercado de Puerto. Samochód wynajęliśmy na całe dwa tygodnie, padło na Autoreisen.
To co, lecimy?
No to lądujemy. W Polsce pogoda nie była tragiczna, kilkanaście stopni, trochę mgliście, trochę mokro, ale już lądujemy w słonecznym Las Palmas. Temperatura zapewnie około 30 stopni, mimo że już wieczór.
W Las Palmas przywitało nas ciepełko. Hura! Mimo różnych przeciwności udało się. Teraz wszystko musi być lepiej.
Po wynajęciu autka (nowiutki Seat ibiza) jedziemy poszukać naszego lokum. Prawie bez problemu znajdujemy parking (podziemny, płatny), który poleciła nam właścicielka naszego mieszkania. Bliziutko od mieszkania i zaraz za zjazdem z autostrady. Bierzemy bagaże i idziemy mieszkania.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Tak to czasem bywa, że nagle przed wyazdem wyskakuje tyle przeciwności losu Dobrze że udało się wam wyjechać i odpocząć
Basia, Asia to chyba pierwsza rodzinna relacja , więc prawdziwy debiut w takiej formie
już jestem w fotelu , gotowa na Kanarki
No trip no life
I ja się melduję gotowa do czytania
Niewielkie problemy ze znalezieniem mieszkanie, przejście obok niego 5 razy zanim zauważyło się drzwi do budynku ukryte pomiędzy dwiema knajpkami i nie ma wątpliwości, że trafiliśmy w odpowiednie miejsce.
Od razu szukamy jakiś lżejszych ciuchów, bo każe z nas przyleciało w jeansach i lecimy w kierunku morza. Rok wcześniej miałam mieszkanie dosłownie ulicę bliżej plaży, więc okolicę znam, pamiętam i wiem gdzie też skoczyć po wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, bo lodówka pusta. Wybieramy się na spacer wzdłuż Playa de las Canteras, po ciemku wygląda naprawdę fajnie, są też jak rok temu rzeźby z piasku dzień i noc pilnowane.
Następny dzień to już pierwsze plażowanie, oglądamy okolicę w dziennym świetle i idziemy się kąpać. Pogoda przez pierwsze kilka dni wspaniała nie była, temperatura oczywiście ok 30 stopni, ale sporo chmur i wiatru - najbardziej z rana, a w dzień się przejaśniało. Na całe szczęście w mieszkaniu wszystko było: koc, parasol, zabawki do piasku - choć z tych dwóch ostatnich nie korzystaliśmy.
My, jak to my, na plaży za długo nie usiedzieliśmy, wróćiliśmy do domu, ja zostałam wysłana do pobliskiej ale bardzo dobrej pizzerii (click) po szybki obiad, bo w planach mieliśmy już pierwszy wyjazd. Telde a także Pico de Bandama, wszystko w okolicach Las Palmas, żeby przed wieczorem wrócić do domu.
Napis Barbara byl na wasze powitanie?
No trip no life
Nelcia - tak, to była tabliczka, na której kredą było napisane moje imię, wzięła je z airbnb
trzeba przyznać, że bardzo miły gest i fajny pomysł prawda?
No trip no life
Super miłe i takie dające poczucie zauważenia, wyszczególnienia, a nie że po prostu kolejny gość nr 120 w tym roku
Mieszkanie udekorowane niestandardowo. Właścicielka na pewno ma zmysł artystyczny. Hasło do wi-fi na widocznym miejscu (oprawiona w ramkę mała tablica a na niej wypisane długie hasło) Wyposażone we wszystko co potrzebne, ręczniki, mydło szampon, balsam do ciała, waciki itp. Itd. W kuchni, olej, sól cukier, kawa herbata, lód do drinków i jeszcze inne pewnie pozostawione przez poprzednich turystów. Mamy zdjęcie tylko sypialni – niekonwencjonalnie przystrojonej. Basia – wkleisz?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!