Ruszamy w dalszą drogę ,czas biegnie niemiłosiernie.Przejście do latarni od naszgo Magic Life powinno zająć nam ok. 40 min.wg.info .U nas jak zawsze wszystko toczy się swoimi torami - na tą chwilę 2 godz. bo jak tam nie przystanąć ,gdzieś fotki lazurów nie pstryknąć ,lodzi nie oblukać i przy wiewiórach nie przystanąć.
Przebieram się szybko(konkretniej ubieram ) ,no przecież na miasto idę chłonąć tą cywilizację ,do ludzi .
Przed nami jak na razie hotel na hotelu stoi.
Dla niektórych osób jest to może lepsza lokalizacja hotelu ,niż na uboczu ale większość z nich jest znacznie oddalona od plaży i jeszcze trzeba pokonać główną ulicę.Wyskok po zapomnianą z pokoju książkę zajmnie trochę czasu .
Sama miejscowość bardzo przyjemna.Ładna promenada prowadząca do pięknego Morro Jable.
W palmach papugi przekrzykują się na wszystkie strony jak dla mnie bosko.Niektórych może to drażnić ale ja lubię jak mi skrzeczy ptaszysko egzotyczne nad głową.Super klimat.
A tutaj całkiem fajna ścieżka dla tych co lubią sobie pobiegać lub pośmigać na rolkach
Jak na warunki wyspy wyjątkowo dużo zieleni ,palemek i innej roślinności. Wiele sklepów, markecików samoobsługowych z przystępnymi cenami ,sklepów za sprzętem elektronicznym ,restauracji i innych przybytków itd.
Są też apteki i gabinety lekarskie .... oby ta informacja nie była nikomu potrzebna ale różnie to może być.
Kursują busy którymi można dostać się do hoteli ale nie korzystaliśmy.Prawdopodobnie w okolicy naszego hotelu jest przystanek usytuowany w poliżu małego rondka.
Jeśli jesteśmy przy temacie rondek są one na każdej ,,przecznicy'' mając na celu spowolnienie ruchu.Przepisów należy ściśle przestrzegać a szczególnie na Fuercie wysoko karane są osoby przekraczające dozwoloną prędkość.Ilość patroli policyjnych widać na każdym kroku i wypisujących mandaty również ,samochodom z wypożyczalnie też ale dzięki temu również możemy bezpiecznie ,bez obaw poruszać się po drogach wyspy.
Gdzieniegdzie zatrzymujemy się zaglądamy do sklepów.Sprzedawcy mili ,nienachalni ,bardzo przyjaźni.W jednym za sklepów ze sprzętem elektr.zatraciliśmy się na 40 min.na pogawędce z chłopakiem pochodzącym i Indii .Jak zerknął na nas i zauważył że upał dał nam w kość zapytał skąd jesteśmy,o pogodę w Polsce i zimę .Dowiadujemy się że na Fuerteventurze ,a jak też ZIMĘ mają ...ok. +17 -18 st.wtedy jest a u WAS ???? Hmmm czasami do -30 potrafi przymrozić.Domyślacie się że jago mina była bezcenna.Sklep był klimatyzowany więc postawieni do pionu ruszamy w dalszą drogę do Morro Jable na szczyt wzgórza ( tego z Kościołem )
Temat F1 jest bliski memu sercu więc miałam małą niespodziankę
Jeszcze tylko wskakujemy do spożywczaka,
potem zapuszczamy się w głąb miasteczka i jego strefy hotelowej popatrzeć na hotele,baseny itd.Pomimo że odczuwamy w nogach kilometry jakie już pokonaliśmy piaszczystą plażą i nie tylko, nawet nie myślimy o powrocie do hotelu.Biegniemy w stronę wybrzeża
Cywilizacja może być ale za każdym razem kiedy widzimy plaże,ocean ,jesteśmy zauroczeni jego kolorem .
I czyściutka ,bez piasku w klapkach wbijam na kolejny deptak prowadzący pod górkę na szczyt wzgórza
.
A tak całkiem serio,średnie temperatury powietrza na wyspie oscylują wokół 18-25°C, jednak piasek i skały potrafią nagrzewać się do 50 stopni- schładzałam stopy
I nie wiem co mnie podkusiło ...właściwie wiem -moja wstrętna natura że muszę wszędzie nochal wetchnąć ,wleźć i złapać wpakowałam ciekawskie łapska w kwiaty opuncji.
Duże kolce to pikuś ale pełno małych powbijało mi się w rekę ciągnąc do niej jak opiłki do magnesu . Dziewczyny pamiętajcie OPUNCJOM MÓWIMY NIE I PODZIWIAMY Z DALEKA
he ,he każdy pretekst jest THE BEST aby na chwilę przystanąć
Mijamy elekt.wyświetlacze informujące ,, 15.10.2013 - GODZ.17.45 - TEMP. 44 st.C''' -w słoneczku oczywiście ,na zdjeciu nie uwieczniłam poniważ efekt był taki jak po sfoceniu teleekranu ,monitora itd.
Kierujemy się w dół aby potem udać się na górę
Wyspa nazywana jest "plażą Wysp Kanaryjskich", dzięki długiej linii brzegowej, która liczy sobie ponad 340 km długości, a której większość zajmują wspaniałe, piaszczyste plaże i tak rzeczywiście jest W 2009 roku wyspę uznano za rezerwat biosfery UNESCO
Nieeee ,no że co ????Że nie pójdę dalej i już ???? No ,myślałaaaaam aaaa odpoczynek .
i siup w dół.
To teraz ja troszkę przysiądę .Kochanie chyba zelóweczki mi przy crocsach normalnie dymią
Na bocznym klifie ,na szczytach widać mijające hotele m.innymi Riu
Mijając przybrzeżne restauracyjki odbijamy na prawą stronę w głąb uliczek.Wieczorem jak wracaliśmy turyści zasiadali tu przy blasku świec na stolikach.Kelnerzy uwijali się jak w ukropie,słychać było hiszpańskie rytmy ,fajny klimacik.
Przebieramy nóżkami,przebieramy
Zerkamy na port Morro Jable.Wypływają stąd promy na Gran Canarię ,Teneryfę na Lanzarote niestety nie .Pojutrze wypływamy tam z Coralejo.
Schodzimy inną trasą w dół ze wzgórza i podziwiamy kolory,widoki,atmosferę tego miejsca i wiemy że było warto to się gramolić .... a nie było łatwo po takiej drodze i upale.Nie wiem czy innym się nie chciało ale tłumów nie ma,jesteśmy sami.
Tu na wysokości Kościoła
Odwracając się jeszcze za siebie...takie widoki
Podpatrujac chcąc nie chcąc mijane apartamenty.
Jesteśmy na samym dole.
oglądając się raz jeszcze ...
wracamy do hotelu już brzegiem morza
Wracamy naprawdę zmęczeni ale bardzo zadowoleni.Pod naszym hotelem siadamy jeszcze na plaży na pół godzinki i obserwujemy serferów usiłujących załapać się na falę .No nie mają szczęścia chłopaki za mały wiaterek.
Mam nadzieję że nie zamęczyłam Was ilością zdjęć i spacerem.
ZAPRASZAM JUTRO WSZYSTKICH DO ,,NASZEGO''SAMOCHODU .JEDZIEMY NA WYCIECZKĘ PO WYSPIE.MIEJSCA DUŻO A JAK ZABRAKNIE BIERZEMY NA KOLANA
extra ten deptaczek , z jednej strony dróżki piękne kawiaty i rośliny a z drugiej lazurki, pięknie tam
Do Morro Jable mieliśmy od nas jak podają 8 km.Przedreptaliśmy ok.16 km. w tym słońcu ale było cudnie.Polecam wszystkim tym,którzy zagoszczą na tej wyspie i będą zastanawiali się w którą stronę ruszyć .
Torres za 2 ojro... jak ja uwielbiam za to kanary...
a opuncja mi też się dała we znaki na Galapagos... cofałem się, cofałem, bo miałem założoną sporą lufe na aparat, jak chciałem machnąć piękny portret iguanie i nagle wpadłem na cały krzak tego cholerstwa... cale plecy w tym g**** do tej pory pamiętam to ujęcie
Fuerta piekna Twoim szkełkiem, a humor z jakim opowidasz... super
Torres za 2 ojro... jak ja uwielbiam za to kanary...
a opuncja mi też się dała we znaki na Galapagos... cofałem się, cofałem, bo miałem założoną sporą lufe na aparat, jak chciałem machnąć piękny portret iguanie i nagle wpadłem na cały krzak tego cholerstwa... cale plecy w tym g**** do tej pory pamiętam to ujęcie
Fuerta piekna Twoim szkełkiem, a humor z jakim opowidasz... super
Dziękuję .Oj współczuję zderzenia z opuncją nie wyobrażam sobie czegoś takiego. Moje odczucie było takie jakby ,,strzelała " tymi małymi kolcami( jak parzydełkami ) w dal do wszystkiego co się za bardzo do niej zbliży .Nieźle musiała Tobie dokuczyć
Kolejnego dnia pędzimy na śniadanie ,pakujemy się ,zabieramy zapas wody ,ręczniki ,olejki i inne mogące przydać się drobiazgi.Wskakuję w strój ,dopakowuję sprzęt foto i kamerkę ŚMIGAMY na godz.10 po samochód.W wypożyczalni otrzymujemy kluczyki.Mamy oddać samochód z taką samą ilością paliwa jak teraz czyli połową baku,klucze możemy nawet bardzo późną porą pozostawić zwrotnie w recepcji .Wychodzimy w dobrych humorach przed hotel szukając wzrokiem naszej Suzi.Jest .Podchodząc bliżej widzimy na pierwszy rzut oka ,że swoje to ona przeszła tj.przejechała.Po otwarciu już wiemy że najlepszych lotów to cudo nie jest i nie chodzi tu o standard tylko o stan eksploatacji .MM przypomina sobie że zapomniał czegoś z pokoju i wraca.Ja otwieram bagażnik pakuję manele .... o losie ,znowu to samo ,co myśmy tam spakowali ??? Podczas zamykania bagażnika okazuje się że jest z tym problem .Są to drzwi uchylne więc macham i macham i co ??? Nic ! Zamek kompletnie nie załapuje.Jeszcze tego brakowało myślę i tak jak pomyślałam tak zamknęłam.M wraca zziajany ,oj kondycja słabiutko.Mówię ,,Kochanie nie otwieraj już bagażnika BO SIĘ NIE ZATRZASKUJE "dopakuj resztę rzeczy przez tylne siedzenia.Stoimy przed hotelem a tu łuuuup ,niemiecki turysta zakasztanił podczas cofania centralnie w latarnię.W tym momencie straciliśmy resztki nadzieji na cokolwiek lepszego ,niż to w czym siedzimy .Cóż,jak to w tej reklamie było,,suzuki albo nic "o ironio losu.Ciekawie się robi.Niezły surwiwal się kroi.Wsiadamy ,odpalamy ,Suzi rzęzi jak stara Syrenka ,skrzynia wydaje niezidentyfikowane odgłosy fiuuu fiuuu.Jeszcze nie przejechaliśmy 1 m a padło ,,co robimy, jedziemy i ryzykujemy czy oddajemy to cudo.Prawda jest taka,że tego auta nie powinni wypożyczać.Spod ziemi albo samych piekieł oni dla nas wytrzasnęli tego klekota .Jak to było w reklamie ,,SUZUKI ALBO NIC " o ironio losu ...Ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana więc jedziemy.Tak się złożyło ,że jest to dzień naszej rocznicy ślubu.Planujemy go spędzić na przepięknych plażach i tego się trzymamy .Najwyżej będą nas ściągać z bezdroży szutrowych bo plan miałam nie mniej szatański niż samochód .
Mamy w planie zwiedzić środkową część Fuerteventury : Pajarę i okolice,Ajuy,zajechać na tzw.koniec świata czyli kraniec Półwyspu Jandia oraz mój nr 1 Coffete
Kiwi , rewelacyjne ujęcia i zdjęcia wiewiórek ale słodziaki i jakie odważne !!!
Bepi ,dziękuję.
Kasiu ,to właśnie w Waszym rejonie ich było najwięcej,w okolicy latarni oraz na skałkach przy plaży od Waszego hotelu kierując się w lewą stronę.
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Wiem,wiem....były jeszcze przy zejsciu na plaze ale u Ciebie to wyglada,ze plaga ich była a u nas pojedyncze sztuki.......
Ruszamy w dalszą drogę ,czas biegnie niemiłosiernie.Przejście do latarni od naszgo Magic Life powinno zająć nam ok. 40 min.wg.info .U nas jak zawsze wszystko toczy się swoimi torami - na tą chwilę 2 godz. bo jak tam nie przystanąć ,gdzieś fotki lazurów nie pstryknąć ,lodzi nie oblukać i przy wiewiórach nie przystanąć.
Przebieram się szybko(konkretniej ubieram ) ,no przecież na miasto idę chłonąć tą cywilizację ,do ludzi .
Przed nami jak na razie hotel na hotelu stoi.
Dla niektórych osób jest to może lepsza lokalizacja hotelu ,niż na uboczu ale większość z nich jest znacznie oddalona od plaży i jeszcze trzeba pokonać główną ulicę.Wyskok po zapomnianą z pokoju książkę zajmnie trochę czasu .
Sama miejscowość bardzo przyjemna.Ładna promenada prowadząca do pięknego Morro Jable.
W palmach papugi przekrzykują się na wszystkie strony jak dla mnie bosko.Niektórych może to drażnić ale ja lubię jak mi skrzeczy ptaszysko egzotyczne nad głową.Super klimat.
A tutaj całkiem fajna ścieżka dla tych co lubią sobie pobiegać lub pośmigać na rolkach
Jak na warunki wyspy wyjątkowo dużo zieleni ,palemek i innej roślinności. Wiele sklepów, markecików samoobsługowych z przystępnymi cenami ,sklepów za sprzętem elektronicznym ,restauracji i innych przybytków itd.
Są też apteki i gabinety lekarskie .... oby ta informacja nie była nikomu potrzebna ale różnie to może być.
Kursują busy którymi można dostać się do hoteli ale nie korzystaliśmy.Prawdopodobnie w okolicy naszego hotelu jest przystanek usytuowany w poliżu małego rondka.
Jeśli jesteśmy przy temacie rondek są one na każdej ,,przecznicy'' mając na celu spowolnienie ruchu.Przepisów należy ściśle przestrzegać a szczególnie na Fuercie wysoko karane są osoby przekraczające dozwoloną prędkość.Ilość patroli policyjnych widać na każdym kroku i wypisujących mandaty również ,samochodom z wypożyczalnie też ale dzięki temu również możemy bezpiecznie ,bez obaw poruszać się po drogach wyspy.
Gdzieniegdzie zatrzymujemy się zaglądamy do sklepów.Sprzedawcy mili ,nienachalni ,bardzo przyjaźni.W jednym za sklepów ze sprzętem elektr.zatraciliśmy się na 40 min.na pogawędce z chłopakiem pochodzącym i Indii .Jak zerknął na nas i zauważył że upał dał nam w kość zapytał skąd jesteśmy,o pogodę w Polsce i zimę .Dowiadujemy się że na Fuerteventurze ,a jak też ZIMĘ mają ...ok. +17 -18 st.wtedy jest a u WAS ???? Hmmm czasami do -30 potrafi przymrozić.Domyślacie się że jago mina była bezcenna.Sklep był klimatyzowany więc postawieni do pionu ruszamy w dalszą drogę do Morro Jable na szczyt wzgórza ( tego z Kościołem )
Temat F1 jest bliski memu sercu więc miałam małą niespodziankę
Jeszcze tylko wskakujemy do spożywczaka,
potem zapuszczamy się w głąb miasteczka i jego strefy hotelowej popatrzeć na hotele,baseny itd.Pomimo że odczuwamy w nogach kilometry jakie już pokonaliśmy piaszczystą plażą i nie tylko, nawet nie myślimy o powrocie do hotelu.Biegniemy w stronę wybrzeża
Cywilizacja może być ale za każdym razem kiedy widzimy plaże,ocean ,jesteśmy zauroczeni jego kolorem .
I czyściutka ,bez piasku w klapkach wbijam na kolejny deptak prowadzący pod górkę na szczyt wzgórza
.
A tak całkiem serio,średnie temperatury powietrza na wyspie oscylują wokół 18-25°C, jednak piasek i skały potrafią nagrzewać się do 50 stopni- schładzałam stopy
I nie wiem co mnie podkusiło ...właściwie wiem -moja wstrętna natura że muszę wszędzie nochal wetchnąć ,wleźć i złapać wpakowałam ciekawskie łapska w kwiaty opuncji.
Duże kolce to pikuś ale pełno małych powbijało mi się w rekę ciągnąc do niej jak opiłki do magnesu . Dziewczyny pamiętajcie OPUNCJOM MÓWIMY NIE I PODZIWIAMY Z DALEKA
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Zaczynamy ,,wspinaczkę''.
i idziemy
i przystajemy
he ,he każdy pretekst jest THE BEST aby na chwilę przystanąć
Mijamy elekt.wyświetlacze informujące ,, 15.10.2013 - GODZ.17.45 - TEMP. 44 st.C''' -w słoneczku oczywiście ,na zdjeciu nie uwieczniłam poniważ efekt był taki jak po sfoceniu teleekranu ,monitora itd.
Kierujemy się w dół aby potem udać się na górę
Wyspa nazywana jest "plażą Wysp Kanaryjskich", dzięki długiej linii brzegowej, która liczy sobie ponad 340 km długości, a której większość zajmują wspaniałe, piaszczyste plaże i tak rzeczywiście jest W 2009 roku wyspę uznano za rezerwat biosfery UNESCO
Nieeee ,no że co ????Że nie pójdę dalej i już ???? No ,myślałaaaaam aaaa odpoczynek .
i siup w dół.
To teraz ja troszkę przysiądę .Kochanie chyba zelóweczki mi przy crocsach normalnie dymią
Na bocznym klifie ,na szczytach widać mijające hotele m.innymi Riu
Mijając przybrzeżne restauracyjki odbijamy na prawą stronę w głąb uliczek.Wieczorem jak wracaliśmy turyści zasiadali tu przy blasku świec na stolikach.Kelnerzy uwijali się jak w ukropie,słychać było hiszpańskie rytmy ,fajny klimacik.
Przebieramy nóżkami,przebieramy
Zerkamy na port Morro Jable.Wypływają stąd promy na Gran Canarię ,Teneryfę na Lanzarote niestety nie .Pojutrze wypływamy tam z Coralejo.
Schodzimy inną trasą w dół ze wzgórza i podziwiamy kolory,widoki,atmosferę tego miejsca i wiemy że było warto to się gramolić .... a nie było łatwo po takiej drodze i upale.Nie wiem czy innym się nie chciało ale tłumów nie ma,jesteśmy sami.
Tu na wysokości Kościoła
Odwracając się jeszcze za siebie...takie widoki
Podpatrujac chcąc nie chcąc mijane apartamenty.
Jesteśmy na samym dole.
oglądając się raz jeszcze ...
wracamy do hotelu już brzegiem morza
Wracamy naprawdę zmęczeni ale bardzo zadowoleni.Pod naszym hotelem siadamy jeszcze na plaży na pół godzinki i obserwujemy serferów usiłujących załapać się na falę .No nie mają szczęścia chłopaki za mały wiaterek.
Mam nadzieję że nie zamęczyłam Was ilością zdjęć i spacerem.
ZAPRASZAM JUTRO WSZYSTKICH DO ,,NASZEGO''SAMOCHODU .JEDZIEMY NA WYCIECZKĘ PO WYSPIE.MIEJSCA DUŻO A JAK ZABRAKNIE BIERZEMY NA KOLANA
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
extra ten deptaczek , z jednej strony dróżki piękne kawiaty i rośliny a z drugiej lazurki, pięknie tam
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Oj...pamietam te spacerki i to z Moro Jable do Sotavento.....A deptaczek w Moro Jable faktycznie kolorowy.....
Torres za 2 ojro... jak ja uwielbiam za to kanary...
a opuncja mi też się dała we znaki na Galapagos... cofałem się, cofałem, bo miałem założoną sporą lufe na aparat, jak chciałem machnąć piękny portret iguanie i nagle wpadłem na cały krzak tego cholerstwa... cale plecy w tym g**** do tej pory pamiętam to ujęcie
Fuerta piekna Twoim szkełkiem, a humor z jakim opowidasz... super
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Kolejnego dnia pędzimy na śniadanie ,pakujemy się ,zabieramy zapas wody ,ręczniki ,olejki i inne mogące przydać się drobiazgi.Wskakuję w strój ,dopakowuję sprzęt foto i kamerkę ŚMIGAMY na godz.10 po samochód. W wypożyczalni otrzymujemy kluczyki.Mamy oddać samochód z taką samą ilością paliwa jak teraz czyli połową baku,klucze możemy nawet bardzo późną porą pozostawić zwrotnie w recepcji .Wychodzimy w dobrych humorach przed hotel szukając wzrokiem naszej Suzi.Jest .Podchodząc bliżej widzimy na pierwszy rzut oka ,że swoje to ona przeszła tj.przejechała.Po otwarciu już wiemy że najlepszych lotów to cudo nie jest i nie chodzi tu o standard tylko o stan eksploatacji .MM przypomina sobie że zapomniał czegoś z pokoju i wraca.Ja otwieram bagażnik pakuję manele .... o losie ,znowu to samo ,co myśmy tam spakowali ??? Podczas zamykania bagażnika okazuje się że jest z tym problem .Są to drzwi uchylne więc macham i macham i co ??? Nic ! Zamek kompletnie nie załapuje.Jeszcze tego brakowało myślę i tak jak pomyślałam tak zamknęłam.M wraca zziajany ,oj kondycja słabiutko.Mówię ,,Kochanie nie otwieraj już bagażnika BO SIĘ NIE ZATRZASKUJE "dopakuj resztę rzeczy przez tylne siedzenia.Stoimy przed hotelem a tu łuuuup ,niemiecki turysta zakasztanił podczas cofania centralnie w latarnię.W tym momencie straciliśmy resztki nadzieji na cokolwiek lepszego ,niż to w czym siedzimy .Cóż,jak to w tej reklamie było,,suzuki albo nic "o ironio losu.Ciekawie się robi.Niezły surwiwal się kroi.Wsiadamy ,odpalamy ,Suzi rzęzi jak stara Syrenka ,skrzynia wydaje niezidentyfikowane odgłosy fiuuu fiuuu.Jeszcze nie przejechaliśmy 1 m a padło ,,co robimy, jedziemy i ryzykujemy czy oddajemy to cudo.Prawda jest taka,że tego auta nie powinni wypożyczać.Spod ziemi albo samych piekieł oni dla nas wytrzasnęli tego klekota .Jak to było w reklamie ,,SUZUKI ALBO NIC " o ironio losu ...Ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana więc jedziemy.Tak się złożyło ,że jest to dzień naszej rocznicy ślubu.Planujemy go spędzić na przepięknych plażach i tego się trzymamy .Najwyżej będą nas ściągać z bezdroży szutrowych bo plan miałam nie mniej szatański niż samochód .
Mamy w planie zwiedzić środkową część Fuerteventury : Pajarę i okolice,Ajuy,zajechać na tzw.koniec świata czyli kraniec Półwyspu Jandia oraz mój nr 1 Coffete
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...