Żelku cieszę się, że do mnie zaglądasz . Może jak dojdę do lazurków i zielonych gór Santo Antao to i innym też się spodoba .
Wspinaliśmy się coraz wyżej.
Zza skał widać już było ocean z drugiej strony wyspy.
Prawie spod szczytu (na sam szczyt nie można wjechać) zobaczyliśmy północno-wschodnią, płaską część wyspy z małą miejscowością Baía das Gatas.
Baia das Gatas leży na kompletnym odludziu. Odbywa się tu co roku festiwal muzyczny.
W przeciwnym kierunku podziwialiśmy widok na słynną Praia Grande (następny punkt programu naszej wycieczki).
Udaliśmy się tam nową drogą biegnącą u podnóża Monte Verde.
W drodze na plażę zatrzymaliśmy się w pobliżu Baia das Gatas. Miejsowi rybacy cumują tu swoje kolorowe łodzie.
Obok przystani znajdowała się nieczynna, zrujnowana przetwórnia rybna - mieszkali w niej ludzie . Smutne to bardzo ale problem braku pracy i ubóstwa jest na wyspach dość powszechny.
O WZP myślę juz od kilku lat, myślę i myślę i jak czytam i oglądam twoja relację to znowu myślę i myślę... Napisz jakie były temperatury wody i powietrza podczas waszego pobytu. Czy wiatry były silne. Lubię łączyć objazd z wypoczynkiem. 7+7 to dla mnie super forma. Szukam najlepszego terminu na obie siódemki
Makono, Nelciowata, Żelku, Bilbao dziękuję pięknie za odwiedziny .
Żelku, doskonale Cię rozumiem bo też chciałam znowu pojechać na WZP (tym razem Sao Nicolau albo Santiago) ale żadna z tych wycieczek nie doszła do skutku bo nie było chętnych .
Bilbao, ja trafiłam w marcu na super pogodę: cały czas słonecznie, ciepło ale nie za gorąco (ok.27-28 stopni) i lekki wiaterek. Tylko jednego dnia gdy mieliśmy piknik na plaży wiało niemiłosiernie. Co do wody w oceanie to trudno powiedzieć bo nie bardzo mieliśmy czas na kąpiel. W listopadzie, podczas pobytu na Sal, było podobnie chociaż jakby trochę mniej słonecznie. Ale już na Boaviście wiało i było przez to trochę chłodno, chwilami było też niezbyt słonecznie.
Jeśli preferujesz wyjazdy z biurem podróży to tę objazdówkę Itaki (nazywa się zwyczajnie Wyspy Zielonego Przylądka) mogę polecić z czystym sumieniem, zwłaszcza jeśli pilotką będzie p.Joasia Nasieniak. Później można dokupić wypoczynek w hotelu - niektórzy tak właśnie zrobili. Jeśli masz jeszcze jakieś pytania to chętnie odpowiem i zapraszam na dalszy opis wycieczki .
Po uczcie dla oczu jaką była Praia Grande przyszedł czas na prawdziwą ucztę bo wszyscy już trochę zgłodnieli . Skierowaliśmy się więc w stronę małej miejscowości u stóp wulkanu - Calhau. Po drodze towarzyszyły nam takie niesamowite widoki:
Naszym celem była niepozorna knajpka mieszcząca sie w nieco odrapanym budynku, położona nad oceanem.
Po wejściu do środka zostalismy mile zaskoczeni obfitością rozmaitych, głównie lokalnych, potraw na stołach.
Każdy mógł znaleźć dla siebie coś smakowitego.
Wszystkiego doglądała osobiście wiekowa, prawie osiemdziesięcioletnia założycielka i właścicielka restauracji.
Kiedy wszystko było gotowe szefowa dała znak, że można zasiadać do stołów. Podobno jest tam taka tradycja, że dopóki właścicielka nie zadzwoni dzwonkiem nikt nie może zacząć jeść . Przy posiłku towarzyszył nam bardzo sympatyczny, lokalny zespół muzyczny.
Były też występy i wspólna zabawa dla chętnych.
Jeśli kiedyś będziecie na Sao Vicente to koniecznie tu zajrzyjcie - naprawdę warto! Tym bardziej, że do restauracji przychodzi sporo mieszkańców Cabo Verde i żywiołowo uczestniczy w zabawie.
Tego typu imprezy odbywają się tylko w niedziele.
Po obfitym posiłku przyszedł czas na spacer po okolicy ale o tym już innym razem
Kochana WZP sa wspanialae Bylismy co prawda tylko na Boa Vista, ale dla mnie to byl czad...te ogromne poklady piasku, bardzo specyficzny kolor wody...ja tam na pewno jeszcze kidys wroce
Żelku cieszę się, że do mnie zaglądasz . Może jak dojdę do lazurków i zielonych gór Santo Antao to i innym też się spodoba .
Wspinaliśmy się coraz wyżej.
Zza skał widać już było ocean z drugiej strony wyspy.
Prawie spod szczytu (na sam szczyt nie można wjechać) zobaczyliśmy północno-wschodnią, płaską część wyspy z małą miejscowością Baía das Gatas.
Baia das Gatas leży na kompletnym odludziu. Odbywa się tu co roku festiwal muzyczny.
W przeciwnym kierunku podziwialiśmy widok na słynną Praia Grande (następny punkt programu naszej wycieczki).
Udaliśmy się tam nową drogą biegnącą u podnóża Monte Verde.
W drodze na plażę zatrzymaliśmy się w pobliżu Baia das Gatas. Miejsowi rybacy cumują tu swoje kolorowe łodzie.
Obok przystani znajdowała się nieczynna, zrujnowana przetwórnia rybna - mieszkali w niej ludzie . Smutne to bardzo ale problem braku pracy i ubóstwa jest na wyspach dość powszechny.
Żeby nie kończyć dnia na smutno postanowiłam dorzucić jeszcze parę fotek z następnej atrakcji Sao Vicente czyli z Praia Grande.
Praia Grande rozciąga się od Baia das Gatas ...
... aż do Calhau
Miejscami tworzą się tutaj z miałkiego, białego piasku malownicze wydmy.
Fajnie widać granicę między tymi wydmami a wulkanem.
Zestawienie biało-czarne bardzo mi się podobało.
Żałowałam, że nie byliśmy tu zbyt długo ale i tak radości było co niemiara .
No ale jak tu się nie zachwycać takim kolorem wody .
No i na koniec zdjęcie-wizytówka wyspy, które mają wszyscy odwiedzjący Sao Vicente.
Bardzo fajnie
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
Mabro, batdzo mi sie podoba Sao Vicente a ostatnie ujecie wspaniale
No trip no life
Mabro...jak tu nie zagladac....jak ja tam kiedyś planuje wrócic.....
O WZP myślę juz od kilku lat, myślę i myślę i jak czytam i oglądam twoja relację to znowu myślę i myślę... Napisz jakie były temperatury wody i powietrza podczas waszego pobytu. Czy wiatry były silne. Lubię łączyć objazd z wypoczynkiem. 7+7 to dla mnie super forma. Szukam najlepszego terminu na obie siódemki
Dzięki za fajne zdjęcia
Makono, Nelciowata, Żelku, Bilbao dziękuję pięknie za odwiedziny .
Żelku, doskonale Cię rozumiem bo też chciałam znowu pojechać na WZP (tym razem Sao Nicolau albo Santiago) ale żadna z tych wycieczek nie doszła do skutku bo nie było chętnych .
Bilbao, ja trafiłam w marcu na super pogodę: cały czas słonecznie, ciepło ale nie za gorąco (ok.27-28 stopni) i lekki wiaterek. Tylko jednego dnia gdy mieliśmy piknik na plaży wiało niemiłosiernie. Co do wody w oceanie to trudno powiedzieć bo nie bardzo mieliśmy czas na kąpiel. W listopadzie, podczas pobytu na Sal, było podobnie chociaż jakby trochę mniej słonecznie. Ale już na Boaviście wiało i było przez to trochę chłodno, chwilami było też niezbyt słonecznie.
Jeśli preferujesz wyjazdy z biurem podróży to tę objazdówkę Itaki (nazywa się zwyczajnie Wyspy Zielonego Przylądka) mogę polecić z czystym sumieniem, zwłaszcza jeśli pilotką będzie p.Joasia Nasieniak. Później można dokupić wypoczynek w hotelu - niektórzy tak właśnie zrobili. Jeśli masz jeszcze jakieś pytania to chętnie odpowiem i zapraszam na dalszy opis wycieczki .
Po uczcie dla oczu jaką była Praia Grande przyszedł czas na prawdziwą ucztę bo wszyscy już trochę zgłodnieli . Skierowaliśmy się więc w stronę małej miejscowości u stóp wulkanu - Calhau. Po drodze towarzyszyły nam takie niesamowite widoki:
Naszym celem była niepozorna knajpka mieszcząca sie w nieco odrapanym budynku, położona nad oceanem.
Po wejściu do środka zostalismy mile zaskoczeni obfitością rozmaitych, głównie lokalnych, potraw na stołach.
Każdy mógł znaleźć dla siebie coś smakowitego.
Wszystkiego doglądała osobiście wiekowa, prawie osiemdziesięcioletnia założycielka i właścicielka restauracji.
Kiedy wszystko było gotowe szefowa dała znak, że można zasiadać do stołów. Podobno jest tam taka tradycja, że dopóki właścicielka nie zadzwoni dzwonkiem nikt nie może zacząć jeść . Przy posiłku towarzyszył nam bardzo sympatyczny, lokalny zespół muzyczny.
Były też występy i wspólna zabawa dla chętnych.
Jeśli kiedyś będziecie na Sao Vicente to koniecznie tu zajrzyjcie - naprawdę warto! Tym bardziej, że do restauracji przychodzi sporo mieszkańców Cabo Verde i żywiołowo uczestniczy w zabawie.
Tego typu imprezy odbywają się tylko w niedziele.
Po obfitym posiłku przyszedł czas na spacer po okolicy ale o tym już innym razem
No ale uczte Wam zrobili i to okraszona tańcami......a mieliście tam trochę czasu wolnego na samodzielna szwędaczkę?
Kochana WZP sa wspanialae Bylismy co prawda tylko na Boa Vista, ale dla mnie to byl czad...te ogromne poklady piasku, bardzo specyficzny kolor wody...ja tam na pewno jeszcze kidys wroce
http://www.addicted-to-passion.com