Wyspę znamy dość dobrze, jako że spędziliśmy tu dwutygodniowy urlop w przepięknej Paleokastricy. Była to nasza pierwsza wizyta na Wyspach Jońskich i tak nam się spodobało, że w kolejnych latach zwiedziliśmy wszystkie tutejsze wyspy, nie licząc tych malutkich.
Płyniemy wąskim przesmykiem pomiędzy zielonym Korfu, a "łysą" Albanią.
Kontraścik niesamowity!!!!
W drodze do portu przepływamy obok stołecznego miasta Kerkira.
Podobnie jak na wielu greckich wyspach zarówno stolica, jak i cała wyspa noszą jednakową nazwę, tutaj funkcjonują dwie: Korfu lub Kerkira. Dla odróżnienia w relacji używać będę nazwy Korfu dla całej wyspy, a Kerkira – dla stolicy, żeby się nie myliło...
Od strony morza stolica wita nas dwoma potężnymi warownymi fortecami, jako że w przeszłości stale musiała się przed kimś bronić – napadał na nią Rzym, Bizancjum, Republika Wenecka, Turcja, a nawet Anglia, nie mówiąc już o piratach!!!!
Port jest nieco oddalony od centrum miasta, a więc korzystamy z shuttle busa, który dowozi nas pod samą twierdzę obronną. Samej twierdzy wewnątrz nie zwiedzamy, pamiętając, że w środku nie ma specjalnie nic interesującego dla naszej wnuczki, oprócz pięknych widoków. A jednak sporo się trzeba nachodzić po murach obronnych, schodkach i stromych ścieżkach.
Tuż przy wejściu do twierdzy, do której prowadzi most znajduje się zacieniony park z licznymi pomnikami, fontannami oraz fajnym widoczkiem na morze i niedaleką Albanię.
Samo miasto Kerkira jest bardzo urokliwe. W jego architkturze łatwo dostrzec wpływy kilkusetletniego panowania Wenecjan. Wiele kamieniczek, szczególnie na reprezentacyjnym nabrzeżu wybudowanych jest w weneckim stylu.
W głąb miasta wiodą wąskie, brukowane uliczki ze sklepikami, kawiarniami, tawernami.
Labiryntem uliczek dochodzimy do niedużych placyków, na których rozlokowały się liczne knajpki.
Apisku nadrobiłam z zainteresowaniem chociaż ja zupełnie nierejsowa jestem . Dwa razy w życiu płynęłam i jakoś nie połknęłam bakcyla, a Twój opis „relacji” na statku jeszcze mnie w tym utwierdził . Niestety moja tolerancja na rozwrzeszczane kaczory i ich mających na wszystko wywalone rodziców dawno się skończyła ……….
Sierpień to faktycznie kiepski miesiąc na zwiedzanie południa Europy, wszędzie dzikie tłumy i drogo. My na Santorini byliśmy na początku września i wydawało mi się, że momentami nie przebiję się przez tłum , ale na Twoich fotkach widzę, że może być jeszcze gęściej . Coś mi się obiło o uszy, że teraz na Santorini wpuszczają ograniczoną ilość osób, ale jakoś tego po fotkach nie widać
Akropol faktycznie zawsze jeden plac budowy. Co ciekawe jakoś nie widać postępów robót. Ja byłam strasznie dawno temu a po fotkach widzę, że niewiele się zmieniło. Grecki fenomen pracy, czy ki diabeł?
Twój opis Madery podobnie jak dla Świerszczyka był i dla nas inspiracją do wyjazdu i bardzo się przydał, o tym to już Ci kiedyś wspominałam i jeszcze raz dzięki za
Witaj Zajączku, myślę że te tłumy wszędzie i latające bachorki to fenomen wakacyjny. Płynąc Horizonem w zimie problem ten w ogóle dla mnie nie istniał!!!!
A z tym limotowaniem wejść to chyba obiecanki cacanki, w Wenecji też mają limitować, niby...na razie na Santorini też nic takiego nie ma....
Ale przecież biznes musi się kręcić!!!! Jak są tłumy to jest kasa, a że turyści rozdepczą wszystko, to cziort z tym. Niech się martwią przyszłe pokolenia ( to oczywiście gorzka ironia...)
Na Akropolu ja też mam wrażenie, że te rusztowania wiecznie tam stoją...
Zapraszam zatem do Kerkiry, a potem do mojej perełki - Kotoru!
Są i kościoły, z których najsłynniejszy jest pod wezwaniem św. Spiridona, gdzie zobaczyć można zmumifikowane ciało patrona wyspy.
A to jeszcze jakieś inne...
Niemal wszystkie uliczki biegną do najbardziej reprezentacyjnego i rozległego placu w pobliżu morza – zwanego Spianada.
Od razu rzuca się w oczy budynek z pięknymi podcieniami tzw Liston.
To właśnie tutaj znajdują się najbardziej luksusowe sklepy, eleganckie hotele i restauracje.
Jest także rozległy park, gdzie w cieniu można się napić czegoś zimnego i chwilę odpocząć. Lub ewentualnie wybrać się na przejażdżkę dorożką.
Ale personel tu jakiś rozleniwiony upałem, pomimo 20 minutowego oczekiwania, nikt do nas nie podchodzi. Później okazuje się, że nawet ten brak zainteresowania wychodzi nam na dobre!!!
Nieco dalej trafiamy bowiem na kapitalną lodziarnię, gdzie za trzy porcje lodów płacimy tyle samo, co zapłacilibyśmy za jedną w tej pierwszej, gdzie nas olano...
No, ale za widoki i miejsce trzeba płacić, tak jak tego doświadczył Wiktor w Portofino...
Odwiedzamy jeszcze okolicę Pałacu Michaela i Georga, w którym obecnie znajduje się Muzeum Sztuki Azjatyckiej.
No, kurczeeeee, czyż nie powinno tu być muzeum Wysp Jońskich???? Bo raczej wątpię, by turyści mieli tu ochotę podziwiać azjatyckie eksponaty! A swoje wyspy mogliby fajnie rozreklamować.
Zbudowany w klasycystycznym stylu pałac był niegdyś siedzibą greckiej rodziny królewskiej w czasie ich wizyt na wyspie.
Muzeum nie zwiedzamy, ale spacerujemy z przyjemnością po sąsiadującym z pałacem parku.
Apisku Kerkira faktycznie zachęca do dłuższego „poszwędania” się. Bardzo spodobały mi się te klimatyczne uliczki z tawernami. Widzę, że w lodziarni doświadczyliście typowo greckiego zapału do pracy
Kolejnego ranka ukazuje się na horyzoncie Korfu.
Wyspę znamy dość dobrze, jako że spędziliśmy tu dwutygodniowy urlop w przepięknej Paleokastricy. Była to nasza pierwsza wizyta na Wyspach Jońskich i tak nam się spodobało, że w kolejnych latach zwiedziliśmy wszystkie tutejsze wyspy, nie licząc tych malutkich.
Płyniemy wąskim przesmykiem pomiędzy zielonym Korfu, a "łysą" Albanią.
Kontraścik niesamowity!!!!
W drodze do portu przepływamy obok stołecznego miasta Kerkira.
Podobnie jak na wielu greckich wyspach zarówno stolica, jak i cała wyspa noszą jednakową nazwę, tutaj funkcjonują dwie: Korfu lub Kerkira. Dla odróżnienia w relacji używać będę nazwy Korfu dla całej wyspy, a Kerkira – dla stolicy, żeby się nie myliło...
Od strony morza stolica wita nas dwoma potężnymi warownymi fortecami, jako że w przeszłości stale musiała się przed kimś bronić – napadał na nią Rzym, Bizancjum, Republika Wenecka, Turcja, a nawet Anglia, nie mówiąc już o piratach!!!!
Port jest nieco oddalony od centrum miasta, a więc korzystamy z shuttle busa, który dowozi nas pod samą twierdzę obronną. Samej twierdzy wewnątrz nie zwiedzamy, pamiętając, że w środku nie ma specjalnie nic interesującego dla naszej wnuczki, oprócz pięknych widoków. A jednak sporo się trzeba nachodzić po murach obronnych, schodkach i stromych ścieżkach.
Tuż przy wejściu do twierdzy, do której prowadzi most znajduje się zacieniony park z licznymi pomnikami, fontannami oraz fajnym widoczkiem na morze i niedaleką Albanię.
Mariola
Samo miasto Kerkira jest bardzo urokliwe. W jego architkturze łatwo dostrzec wpływy kilkusetletniego panowania Wenecjan. Wiele kamieniczek, szczególnie na reprezentacyjnym nabrzeżu wybudowanych jest w weneckim stylu.
W głąb miasta wiodą wąskie, brukowane uliczki ze sklepikami, kawiarniami, tawernami.
Labiryntem uliczek dochodzimy do niedużych placyków, na których rozlokowały się liczne knajpki.
Mariola
Apisku nadrobiłam z zainteresowaniem chociaż ja zupełnie nierejsowa jestem . Dwa razy w życiu płynęłam i jakoś nie połknęłam bakcyla, a Twój opis „relacji” na statku jeszcze mnie w tym utwierdził . Niestety moja tolerancja na rozwrzeszczane kaczory i ich mających na wszystko wywalone rodziców dawno się skończyła ……….
Sierpień to faktycznie kiepski miesiąc na zwiedzanie południa Europy, wszędzie dzikie tłumy i drogo. My na Santorini byliśmy na początku września i wydawało mi się, że momentami nie przebiję się przez tłum , ale na Twoich fotkach widzę, że może być jeszcze gęściej . Coś mi się obiło o uszy, że teraz na Santorini wpuszczają ograniczoną ilość osób, ale jakoś tego po fotkach nie widać
Akropol faktycznie zawsze jeden plac budowy. Co ciekawe jakoś nie widać postępów robót. Ja byłam strasznie dawno temu a po fotkach widzę, że niewiele się zmieniło. Grecki fenomen pracy, czy ki diabeł?
Twój opis Madery podobnie jak dla Świerszczyka był i dla nas inspiracją do wyjazdu i bardzo się przydał, o tym to już Ci kiedyś wspominałam i jeszcze raz dzięki za
No to teraz pospacerujmy po Korfu
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Witaj Zajączku, myślę że te tłumy wszędzie i latające bachorki to fenomen wakacyjny. Płynąc Horizonem w zimie problem ten w ogóle dla mnie nie istniał!!!!
A z tym limotowaniem wejść to chyba obiecanki cacanki, w Wenecji też mają limitować, niby...na razie na Santorini też nic takiego nie ma....
Ale przecież biznes musi się kręcić!!!! Jak są tłumy to jest kasa, a że turyści rozdepczą wszystko, to cziort z tym. Niech się martwią przyszłe pokolenia ( to oczywiście gorzka ironia...)
Na Akropolu ja też mam wrażenie, że te rusztowania wiecznie tam stoją...
Zapraszam zatem do Kerkiry, a potem do mojej perełki - Kotoru!
Mariola
Są i kościoły, z których najsłynniejszy jest pod wezwaniem św. Spiridona, gdzie zobaczyć można zmumifikowane ciało patrona wyspy.
A to jeszcze jakieś inne...
Niemal wszystkie uliczki biegną do najbardziej reprezentacyjnego i rozległego placu w pobliżu morza – zwanego Spianada.
Od razu rzuca się w oczy budynek z pięknymi podcieniami tzw Liston.
To właśnie tutaj znajdują się najbardziej luksusowe sklepy, eleganckie hotele i restauracje.
Jest także rozległy park, gdzie w cieniu można się napić czegoś zimnego i chwilę odpocząć. Lub ewentualnie wybrać się na przejażdżkę dorożką.
Ale personel tu jakiś rozleniwiony upałem, pomimo 20 minutowego oczekiwania, nikt do nas nie podchodzi. Później okazuje się, że nawet ten brak zainteresowania wychodzi nam na dobre!!!
Nieco dalej trafiamy bowiem na kapitalną lodziarnię, gdzie za trzy porcje lodów płacimy tyle samo, co zapłacilibyśmy za jedną w tej pierwszej, gdzie nas olano...
No, ale za widoki i miejsce trzeba płacić, tak jak tego doświadczył Wiktor w Portofino...
Mariola
Korfu bardzo mi sie podobało ,ale przyznam ze czekam na Kotor - ta fota z pierwszej strony mnie uwiodła
No trip no life
Nelcia, Kotor dla mnie też NUMERO UNO!!!!
Mariola
Odwiedzamy jeszcze okolicę Pałacu Michaela i Georga, w którym obecnie znajduje się Muzeum Sztuki Azjatyckiej.
No, kurczeeeee, czyż nie powinno tu być muzeum Wysp Jońskich???? Bo raczej wątpię, by turyści mieli tu ochotę podziwiać azjatyckie eksponaty! A swoje wyspy mogliby fajnie rozreklamować.
Zbudowany w klasycystycznym stylu pałac był niegdyś siedzibą greckiej rodziny królewskiej w czasie ich wizyt na wyspie.
Muzeum nie zwiedzamy, ale spacerujemy z przyjemnością po sąsiadującym z pałacem parku.
Mariola
Na koniec nie możemy sobie odpuścić typowego tutejszego jedzonka, bo to już nasz ostatni przystanek na ziemi greckiej!!!
Zaglądamy więc do jednej z tawern z dosłownie trzema stolikami...
Potem dalsza wędrówka uliczkami ....
I trafiamy do małego parku, tuż nad morzem, gdzie kończymy już naszą wizytę w tym pięknym mieście...
I już czekają autobusy dowożące pasażerów do portu...
Jak na mój gust, Kerkira jest najbardziej elegancką stolicą biorąc pod uwagę inne stołeczne miasta na Wyspach Jońskich.
Mariola
Apisku Kerkira faktycznie zachęca do dłuższego „poszwędania” się. Bardzo spodobały mi się te klimatyczne uliczki z tawernami. Widzę, że w lodziarni doświadczyliście typowo greckiego zapału do pracy
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/