Tak, było pięknie, ale niestety tego dnia na statku musimy być ok. 13, więc trochę poplażowaliśmy, pokąpaliśmy się i czas wracać. W miedzyczasie tłumy dobiły, a jeden statek chyba z USA miał patent by nie ponosić kosztów opłat portowych: zacumował gdzieś na morzu, a nie w porcie i swoich gości wystrojonych w kamizelki ratunkowe dowoził łodziami do tego pięknego miejsca. Zrobiło się pomarańczowo na plaży
Mieliśmy dużo szczęścia, że mogliśmy Virgin Gorda obejrzeć praktycznie bezludne. Jeszcze chwilę spędziliśmy na piwku w fajnej knajpce z basenem powyżej plaży z pięknymi widokami.
Niewielka galeria, nieopodal restauracji.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się przy muralu, który przypomina tragiczną historię ludności zamieszkującą wyspę, a w zasadze historię ludności wszystkich odwiedzanych wysp.
Smutki kończącego się rejsu topiliśmy w rumie i czymś owocowym w 5l buteleczkach , dobre było poszło chyba z dwie buteleczki
Czas pożegnać się z Tortolą . Jutro dobijamy na Dominikanę i kończymy rejs, ale zdążymy jeszcze zobaczyć Saonę
Noemi, wspaniale, wspaniale wrocilam z toba na przepiekną Virgin Gorda chociaz na mojej wycieczce zabraklo rumu he he juz sie nie moge doczekac twoich dalszych przygód
Ostatni nasz przystanek to Dominikana- La Romana, a ostatnia wycieczka to Isla Saona
Tego dnia opuszczamy statek, walizki musiały być gotowe, wystawione do zabrania, pokoje zdane przed wycieczką na Saonę. Inni, pozostający na statku mogli z pokoi korzystać do ok. południa. My wracając z wycieczki mieliśmy udostępnione kajuty w których można było skorzystać z prysznica itp., potem lunchyk, pożegnalny drineczek i do samolotu.
Ale przed nami jeszcze lazurki. Pierwszy raz byłam na Dominikanie, już mogę się pochwalić, że też byłam Już wiem co to merengue Zabawa na katamaranie przednia, lecz ja pozostałam na uboczu, bo niestety ostatniej nocy dopadła mnie gorączka od zapalenie zatok które tak na prawdę dopiero teraz przechodzi. Nie miałam ochoty ani na rum, ani na tańce popodziwiałam widoczki i las palm'as
Busikami jedziemy do przystani, tam dopadaja nas sprzedawcy kapeluszy i prawie oryginalnych cygar.
Nasz katamaran jakiś niewielki, jedna animatorka, ale to nie było ważne, ważna była zabawa
Noemi, oj to wspolczuje ci tej choroby bidulko dlugo cie trzymalo, jak do tej pory to leczysz .... ja tez niestety z rumu na lajbie nie moglam skorzystc bo bylam na prochach po szpitalu, wiec cie rozumiem. Ciekawa jestem czy bylas na wycieczce razem z ekipą z Rainbowa czy na fakultecie ze statku ?
Nelciu, zatoki to już z rok leczę, niestety jest tendencja do nawrotów, a zmiana klimatu i klimatyzacja w tym pomogła, ale dobrze, że dopiero ostatniego dnia mnie to dopadło, a nie wcześniej.
O wyborze realizatora wycieczki decydowała organizacja, zależało mi by po całym dniu na słońcu i moczeniu się w morzu móc przed podróżą skorzystać z prysznica, przebrać się itp. a że RT tak właśnie miało to tak zaplanowane to pojechaliśmy z nimi.
ah cudownie, jak ja kocham te klimaty, luz blus.. i widoki , Noemi cudownie !!! szkoda że Cię na koniec choróbsko dopadło, ale co tam.. na Dominikanę napewno kochana wrócisz bo tam każdy wraca hehe..tęskniąc za tym rajem i napewno tego Brugala jeszcze nie raz zakosztujesz
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Tak, było pięknie, ale niestety tego dnia na statku musimy być ok. 13, więc trochę poplażowaliśmy, pokąpaliśmy się i czas wracać. W miedzyczasie tłumy dobiły, a jeden statek chyba z USA miał patent by nie ponosić kosztów opłat portowych: zacumował gdzieś na morzu, a nie w porcie i swoich gości wystrojonych w kamizelki ratunkowe dowoził łodziami do tego pięknego miejsca. Zrobiło się pomarańczowo na plaży
Mieliśmy dużo szczęścia, że mogliśmy Virgin Gorda obejrzeć praktycznie bezludne. Jeszcze chwilę spędziliśmy na piwku w fajnej knajpce z basenem powyżej plaży z pięknymi widokami.
Niewielka galeria, nieopodal restauracji.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się przy muralu, który przypomina tragiczną historię ludności zamieszkującą wyspę, a w zasadze historię ludności wszystkich odwiedzanych wysp.
Smutki kończącego się rejsu topiliśmy w rumie i czymś owocowym w 5l buteleczkach , dobre było poszło chyba z dwie buteleczki
Czas pożegnać się z Tortolą . Jutro dobijamy na Dominikanę i kończymy rejs, ale zdążymy jeszcze zobaczyć Saonę
Tutaj chyba coś zatonęło
Z każdym dniem bliżej...
Noemi, wspaniale, wspaniale wrocilam z toba na przepiekną Virgin Gorda chociaz na mojej wycieczce zabraklo rumu he he juz sie nie moge doczekac twoich dalszych przygód
No trip no life
Nelciu, dalsze przygody też z rumem się wiążą
Ostatni nasz przystanek to Dominikana- La Romana, a ostatnia wycieczka to Isla Saona
Tego dnia opuszczamy statek, walizki musiały być gotowe, wystawione do zabrania, pokoje zdane przed wycieczką na Saonę. Inni, pozostający na statku mogli z pokoi korzystać do ok. południa. My wracając z wycieczki mieliśmy udostępnione kajuty w których można było skorzystać z prysznica itp., potem lunchyk, pożegnalny drineczek i do samolotu.
Ale przed nami jeszcze lazurki. Pierwszy raz byłam na Dominikanie, już mogę się pochwalić, że też byłam Już wiem co to merengue Zabawa na katamaranie przednia, lecz ja pozostałam na uboczu, bo niestety ostatniej nocy dopadła mnie gorączka od zapalenie zatok które tak na prawdę dopiero teraz przechodzi. Nie miałam ochoty ani na rum, ani na tańce popodziwiałam widoczki i las palm'as
Busikami jedziemy do przystani, tam dopadaja nas sprzedawcy kapeluszy i prawie oryginalnych cygar.
Nasz katamaran jakiś niewielki, jedna animatorka, ale to nie było ważne, ważna była zabawa
Ekipa bardzo dbała o nasze samopoczucie
Oj, po drodze mooożna było nacieszyć oczka
Z każdym dniem bliżej...
Noemi, oj to wspolczuje ci tej choroby bidulko dlugo cie trzymalo, jak do tej pory to leczysz .... ja tez niestety z rumu na lajbie nie moglam skorzystc bo bylam na prochach po szpitalu, wiec cie rozumiem. Ciekawa jestem czy bylas na wycieczce razem z ekipą z Rainbowa czy na fakultecie ze statku ?
No trip no life
Nelciu, zatoki to już z rok leczę, niestety jest tendencja do nawrotów, a zmiana klimatu i klimatyzacja w tym pomogła, ale dobrze, że dopiero ostatniego dnia mnie to dopadło, a nie wcześniej.
O wyborze realizatora wycieczki decydowała organizacja, zależało mi by po całym dniu na słońcu i moczeniu się w morzu móc przed podróżą skorzystać z prysznica, przebrać się itp. a że RT tak właśnie miało to tak zaplanowane to pojechaliśmy z nimi.
Z każdym dniem bliżej...
Po drodze był przystanek na sesję z rozgwiazami.
mąż ją dla mnie wyłowił , ha a zanurkował w okularach słonecznych
W kolejce do wodopoju
Z każdym dniem bliżej...
ah cudownie, jak ja kocham te klimaty, luz blus.. i widoki , Noemi cudownie !!! szkoda że Cię na koniec choróbsko dopadło, ale co tam.. na Dominikanę napewno kochana wrócisz bo tam każdy wraca hehe..tęskniąc za tym rajem i napewno tego Brugala jeszcze nie raz zakosztujesz
Noemi nie żeby mnie te lazury po oczach nie dały ale ja jestem teraz ukierunkowana na statki i normalnie się wystraszyłam tych kolosów
A mąż to na medal rozgwiazdowy zasłużył
zdrówka
Explore. Dream. Discover.