Piekne jest to Cape Town i okolica.!! supoer krajobrazy i zwierzaki
a powiedz jak oceniasz pod katem bezpeiczenstwa vs Durban czy Johanesburg ?
Nelcia, Durban to widzieliśmy głównie z busa za wyjątkiem spaceru po promenadzie. Spokojnie i leniwie, ale białych jak na lekarstwo. Tylko w Oceanarium jak w Europie.
Johannesburg to jak pisałem inna bajka. Miasto wielkie, składające się jakby z oddzielonych osiedli (miasteczek), dla czarnych i dla białych. Z uwagi na odległości wszyscy sie poruszają samochodami. Nie ma nocnego życia jak w południowej Europie. Ulice puste, imprezy w domach.
Kapsztad całkiem jak nie w Afryce. Dominacja białych, piękne ulice i domy i centrum zycia nawet po ciemku na Waterfroncie - karuzele, występy jak z Nowego Orleanu, mnóstwo restauracji - jednym słowem cudownie
Na lunch zatrzymujemy się w miasteczku Simonstown. Znajduje sie tam pomnik psa Just Nuisance.
Pies urodził się 1 kwietnia 1937 roku w Rondebosch, dzielnicy w południowej części Cape Town. Mieszkał w bazie morskiej i na statkach, a że wyrósł trochę, to śpiąc na pokładzie raczej przeszkadzał. Tak otrzymał swoje imię (Tylko Uciążliwość). Gdy do miasteczka doprowadzono kolej Just Nuisance zaczął podróżować i ciągle były kłopoty, kto zapłaci za jego bilet. Komendant Główny Marynarki Wojennej postanowił zaciągnąć go do Royal Navy! Miał stopień marynarza i jako "ochotnik" był uprawniony do bezpłatnego przejazdu w pociągu. Poślubił (?????) innego doga o imieniu Adinda i mieli pięcioro dzieci (szczeniąt ????). Został zwolniony z Royal Navy na HMS Afrikander, gdzie stacjonował od 1940 roku, od 1 stycznia 1944 r . Dog nigdy nie dożył sędziwego wieku z powodu wypadku samochodowego. Cierpiał z zakrzepicą która powoli go paraliżowała. Na zalecenie lekarza weterynarii, Royal Navy zdecydowała się go uśpić. 1 kwietnia 1944 roku , w dniu jego 7 urodzin zabrano go ciężarówką na ostatni przejazd do miasta Simon's Town do Naval Hospital, gdzie chirurg go uśpił. W sobotę 02 kwietnia 1944 o godzinie 11:30, Just Nuisance został pochowany z pełnymi honorami wojskowymi w KLAVER obozie na górze Red Hill.
Jogus sledze, sledze - fanie nam to wszystko ukazujesz.... Już nie moge doczekać sie tego wszystkiego w realu. Co prawda nie wszedzie dotzremy. tym brdziej czytam co mnie też oninie.
Po drodze widzimy stanowiska "wypatrzywaczy" rekinów, (chyba tak ich nazwać). Ich zadaniem jest oczywiście wszcząć alarm, gdy dostrzegą rekina i ostrzec ludzi na plaży. Od ich decyzji zależy w jakich godzinach plaża bedzie otwarta dla ludności.
A potem spacer po Waterfroncie i do restauracji.
I jest jeszcze możliwość zrobienia sobie zdjęcia z południowoafrykańskimi laureatami Nagrody Nobla.
Rozkoszne do bólu
Piekne jest to Cape Town i okolica.!! supoer krajobrazy i zwierzaki
a powiedz jak oceniasz pod katem bezpeiczenstwa vs Durban czy Johanesburg ?
No trip no life
Nelcia, Durban to widzieliśmy głównie z busa za wyjątkiem spaceru po promenadzie. Spokojnie i leniwie, ale białych jak na lekarstwo. Tylko w Oceanarium jak w Europie.
Johannesburg to jak pisałem inna bajka. Miasto wielkie, składające się jakby z oddzielonych osiedli (miasteczek), dla czarnych i dla białych. Z uwagi na odległości wszyscy sie poruszają samochodami. Nie ma nocnego życia jak w południowej Europie. Ulice puste, imprezy w domach.
Kapsztad całkiem jak nie w Afryce. Dominacja białych, piękne ulice i domy i centrum zycia nawet po ciemku na Waterfroncie - karuzele, występy jak z Nowego Orleanu, mnóstwo restauracji - jednym słowem cudownie
Jorguś
Wracam do objazdu wokół Przylądka Dobrej Nadziei.
Na lunch zatrzymujemy się w miasteczku Simonstown. Znajduje sie tam pomnik psa Just Nuisance.
Pies urodził się 1 kwietnia 1937 roku w Rondebosch, dzielnicy w południowej części Cape Town. Mieszkał w bazie morskiej i na statkach, a że wyrósł trochę, to śpiąc na pokładzie raczej przeszkadzał. Tak otrzymał swoje imię (Tylko Uciążliwość). Gdy do miasteczka doprowadzono kolej Just Nuisance zaczął podróżować i ciągle były kłopoty, kto zapłaci za jego bilet. Komendant Główny Marynarki Wojennej postanowił zaciągnąć go do Royal Navy! Miał stopień marynarza i jako "ochotnik" był uprawniony do bezpłatnego przejazdu w pociągu. Poślubił (?????) innego doga o imieniu Adinda i mieli pięcioro dzieci (szczeniąt ????). Został zwolniony z Royal Navy na HMS Afrikander, gdzie stacjonował od 1940 roku, od 1 stycznia 1944 r . Dog nigdy nie dożył sędziwego wieku z powodu wypadku samochodowego. Cierpiał z zakrzepicą która powoli go paraliżowała. Na zalecenie lekarza weterynarii, Royal Navy zdecydowała się go uśpić. 1 kwietnia 1944 roku , w dniu jego 7 urodzin zabrano go ciężarówką na ostatni przejazd do miasta Simon's Town do Naval Hospital, gdzie chirurg go uśpił. W sobotę 02 kwietnia 1944 o godzinie 11:30, Just Nuisance został pochowany z pełnymi honorami wojskowymi w KLAVER obozie na górze Red Hill.
Jorguś
Jogus sledze, sledze - fanie nam to wszystko ukazujesz.... Już nie moge doczekać sie tego wszystkiego w realu. Co prawda nie wszedzie dotzremy. tym brdziej czytam co mnie też oninie.
www. Podróże z globusem w torebce, gdzie skrobię swe relacje od czasu do czasu
Jeszcze wizyta w rezerwacie pingwinów.
Tutaj nie trzeba nic pisać. No może poza tym, że są to zwierzeta monogamiczne, a samiec nie pozwoli innemu nawet przejść w pobliżu swojej pani.
Te brązowe futrzane to dzieci.
Jorguś
Pora jechać na kolację.
Po drodze widzimy stanowiska "wypatrzywaczy" rekinów, (chyba tak ich nazwać). Ich zadaniem jest oczywiście wszcząć alarm, gdy dostrzegą rekina i ostrzec ludzi na plaży. Od ich decyzji zależy w jakich godzinach plaża bedzie otwarta dla ludności.
A potem spacer po Waterfroncie i do restauracji.
I jest jeszcze możliwość zrobienia sobie zdjęcia z południowoafrykańskimi laureatami Nagrody Nobla.
Dobranoc
Jorguś
ach!! ile ich tam jest ...
super miejsce
No trip no life
Jorguś nadrobiłam super relacja, niesamowita ta historia piecha
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Z pingwinami to mi się zawsze kojarzy jeden z rysunków Andrzeja Mleczki
Jorguś