To jak nie zamęczyłem, to ośmielę się jeszcze zadać kolejne pytanie , które mi się nasunęło po tym jak wczoraj kolejny raz przejrzałem program wycieczki. Chodzi mi o pierwszy dzień pobytu w RPA. Czy prosto z lotniska ruszyliście autokarem na zwiedzanie i dopiero po zwiedzaniu pojechaliście do hotelu? Czy też może pojechaliscie najpierw w jakieś miejsce (niekoniecznie do hotelu, w którym później nocowaliście), gdzie można się było odświeżyć i przebrać (w końcu z Polski trzeba będzie jechać w zimowych ciuchach)?
Pomyślałem jeszcze, że tak dla wszystkich wybierających się do RPA, mógłbyś napisać, które miejsca widziane tam przez Ciebie są w Twojej subiektywnej opinii najbardziej warte zobaczenia, a które najmniej.
1. Wyglądało to tak: brało się walizki z taśmy i po przekroczeniu granicy przebierało (w toalecie lotniskowej lub po prosu w hali). Schemat podobny do tego z ostatniego dnia.
W hotelu nie byliśmy do wieczora..
2. Najciekawsze miejsca w mojej ocenie (sporo, wg kolejności zwiedzania):
Pretoria – ta część, gdzie istniała kameralna zabudowa z dużą ilością roślinności,
Krótka wizyta w slumsach Soweto,
LION PARK (przejazd pomiędzy lwimi rodzinami, a potem urocza zabawa z maluchami); potem w parku Krugera nie widzieliśmy kotów, poza lampartem na skale, z dużej odległości,
Bajkowe Three Rondavels,
Wizyta w ośrodku szympansów i spotkanie z “Kozim” (uwaga na tego przyjemniaczka, rzuca kamykami w ludzi i siatka mu nie przeszkadza),
Widoki z góry i z dołu w cyklu „Kapsztad i Góra Stołowa”,
Foki na skalistej wyspie, obserwowanie pingwinów ze specjalnego tarasu,
Widoki na wykutej w skale trasie Chapmana,
Przylądek Dobrej Nadziei (bardzo wietrznie !),
Rozczarowania:
Johannesburg,
wioska Lesedi,
Park Kruegera – moje rozczarowanie spowodowane było małą ilością spotkanych zwierząt. Patrzyłem przez pryzmat kenijskiego safari, gdzie zwierząt było dużo, dużo więcej...
Ale tu uwaga - osoby, które uczestniczyły w safari po raz pierwszy w życiu były jednak przeważnie zadowolone.
Twoje wspomnienie o "Kozim" przypomniało mi jak to kiedyś czymś tam obrzucił mnie orangutan w zoo na Bali I tam nie było żadnej siatki, wybieg od zwiedzających oddzielała tylko fosa i murek.
Jeśli idzie o safari, to ja byłem na takowych tylko w Nepalu i na Sri Lance, więc pewnie na tym tle Park Krugera nie powinien wypaść źle.
Wszystko najważniejsze napisałem
To jak nie zamęczyłem, to ośmielę się jeszcze zadać kolejne pytanie , które mi się nasunęło po tym jak wczoraj kolejny raz przejrzałem program wycieczki. Chodzi mi o pierwszy dzień pobytu w RPA. Czy prosto z lotniska ruszyliście autokarem na zwiedzanie i dopiero po zwiedzaniu pojechaliście do hotelu? Czy też może pojechaliscie najpierw w jakieś miejsce (niekoniecznie do hotelu, w którym później nocowaliście), gdzie można się było odświeżyć i przebrać (w końcu z Polski trzeba będzie jechać w zimowych ciuchach)?
Pomyślałem jeszcze, że tak dla wszystkich wybierających się do RPA, mógłbyś napisać, które miejsca widziane tam przez Ciebie są w Twojej subiektywnej opinii najbardziej warte zobaczenia, a które najmniej.
W hotelu nie byliśmy do wieczora..
Rozczarowania:
Park Kruegera – moje rozczarowanie spowodowane było małą ilością spotkanych zwierząt. Patrzyłem przez pryzmat kenijskiego safari, gdzie zwierząt było dużo, dużo więcej...
Ale tu uwaga - osoby, które uczestniczyły w safari po raz pierwszy w życiu były jednak przeważnie zadowolone.
Twoje wspomnienie o "Kozim" przypomniało mi jak to kiedyś czymś tam obrzucił mnie orangutan w zoo na Bali I tam nie było żadnej siatki, wybieg od zwiedzających oddzielała tylko fosa i murek.
Jeśli idzie o safari, to ja byłem na takowych tylko w Nepalu i na Sri Lance, więc pewnie na tym tle Park Krugera nie powinien wypaść źle.
Jeszcze raz dziękuję za informacje.