He, he - tak sobie teraz Ananiasza poczytalem i wrocily wspomnienia i dylematy przy ogarnianiu podrozy z Bangkoku do Siem Reap i z powrotem. To, co pisze Ananiasz jest wlasnie kolorytem, o ktorym pisalem. Czy jednak ten koloryt stanowi tak wielka zachete wobec innych - jesli sie leci tak daleko, jest mnostwo atrakcji a czas - sila rzeczy ograniczony? W moim odczuciu - NIE. Oczywiscie, ze samolot to takze transfer na DMK, koniecznosc wczesniejszego tam stawienia sie, ale mimo wszystko - ja bym wolal w ten sposob czas zaoszczedzic. No i wlasnie - olletka - masz juz obcykanego tuktukowca do Angkoru? Problemu ze znalezieniem na pewno nie bedzie, ale chyba warto polegac na tych juz sprawdzonych - do Srapona dorzuce jeszcze Soktheena.
Co do mety w Ao Nang - to w moim przekonaniu odleglosc od linii brzegowej nie ma wielkiego znaczenia, chociaz to oczywiscie tez zalezy od upodoban. Nasza meta byla ok 1,5 km od morza - niby daleko, ale to przeciez tylko miejsce na kapiel, przebranie sie, spanie. Biura organizujace wycieczki i tak cie odbiora i przywioza na mete, tuk tuki glowna ulica jezdza nieustannie za male pieniadze, spacer tez swoje walory ma. reasumujac - jak dla mnie - Ao Nang to tylko meta noclegowa, a zlokalizowana dobrze.
Marinik czytałam Twoją relacje z zapartym tchem Pewnie skontaktuje się z Soktheenem, już skopiowałam sobie namiary z Twojej relacji. Co do lotu do Kambodzy cały czas się zastanawiam. Trochę to jednak kosztuje a ijednak już mam kilka lotów zaplanowanych. Biorę pod uwagę raczej samolot w drodze powrotnej bo wtedy od razu przesiądę się na samolot w innym kierunku. Choć muszę przyznać ze trochę mnie przeraża przekraczanie granicy i samolot zaoszczędziłby mi trochę czasu i stresu. Marinik powiedz mi coś więcej proszę o tej "mafii" nad jeziorem w Kambodży.
—
"Trzeba natychmiast żyć. Jest później niż się wydaje" Baptiste Beaulieu
Od 32 minuty pokazują jak wygląda tresura słonia tradycyjną metodą. Zdjęcia są drastyczne. Przed decyzją o odwiedzeniu obozu, w którym tresuje się słonie, należy je jednak zobaczyć, żeby wiedzieć do czego można przyłożyć rękę. Warto też przeczytać:
Trafiają tam z reguły słoniki, które sporo już w życiu przeszły i tam spędzają swoją emeryturę. Nie ma tam pokazów sztuczek, malowania, jazdy na ławeczkach na grzbiecie słonia itp. Można jednak wykąpać słonia, nakarmić go, a przede wszystkim być przekonanym, że nie uczestniczyło się w znęcaniu nad zwierzętami.
Edit: nie wiem, dlaczego nie otwiera się link z wyborczej, ale można ten artykuł wyguglać.
olletka, jakze mi milo, ze moja relacja moze sie przydac . Co do tej "mafii" to nie jestem w stanie podac Ci teraz podac wiecej informacji, pewnie zdania beda podzielone, moze lepiej, zeby sie wypowiezieli ci, ktorzy byli. Ja zrezygnowalem bazujac na informacjach o swoistym cyrku zwiazanym z ta impreza, pozornym sprzedawaniu roznosci - niby na rzecz zyjacych tam ludzi, a w rzeczywistosci - taki mlynek do robienia kasy.
Ananaisz, czy TY gdzies opisywałyś pobyt w Kanchanaburi??? Elephant World jest na mojej "bucket list" i jak tylko wyląduje znowu w Bangkoku, to peirwsze co, wskakuję w pociąg i jadęęę do słoników...;)
Nie opisywałem, bo z natury małomówny jestem, ale jak się kiedyś zbiorę w sobie to napiszę relacje z ubiegłorocznych pobytów w Taj.
Edit: Miejsce jak najbardziej warte odwiedzenia i na ile byłem w stanie ocenić, to słoniki mają tam dobrze. Chodzą gdzie chcą, jak mają ochotę się potaplać w błocie to się taplają w błocie, później są prowadzone na kąpiel, ale jak im się znudzi, to wychodzą i nie ma, że przyszła jeszcze jedna grupa turystów i też by chcieli się ze słonikami pokąpać. Jeden jedyny starszy słoń był na łańcuchu, ale wolontariusze tłumaczyli, że kiepsko dogaduje się z pozostałymi i wydawało mi się to dość wiarygodne.
Nie opisywałem, bo z natury małomówny jestem, ale jak się kiedyś zbiorę w sobie to napiszę relacje z ubiegłorocznych pobytów w Taj.
Ananiasz.....no nieee....jaki małomówny???.....ja chce zdjęcia zobaczyć .....proszę!!! tak mało zdjęć w sieci z Kanchanaburi....już wszystkie obejrzałam po 100 razy!!!
A moze ktoś pomoże, probuje przeczytać relacje Edyty z tajlandii, jestem pewna ze już kiedyś przeglądałam te relacje i widziałam zdjęcia a teraz zamiast zdjeć ,są jakieś kolka z minusami. Zreszta tak jest w większości relacji Edyty. Mam coś nie tak z ustawieniami czy tych zdjeć już nie ma?
—
"Trzeba natychmiast żyć. Jest później niż się wydaje" Baptiste Beaulieu
Oletko wszystko juz Ci tu chyba napisali inni forumowicze .... chce tylko slowo odnosnie Chiang Mai ...jesli to Elephant Nature o ktorym pisze Mimi choc od jej pobytu tam duzo sie zmienilo, jedno jest niezmienne ..naprawde pomagaja i ratuja tam slonie, odnosnie Kambodzy...ja tez jezioro szerokim lukiem ominelam....
He, he - tak sobie teraz Ananiasza poczytalem i wrocily wspomnienia i dylematy przy ogarnianiu podrozy z Bangkoku do Siem Reap i z powrotem. To, co pisze Ananiasz jest wlasnie kolorytem, o ktorym pisalem. Czy jednak ten koloryt stanowi tak wielka zachete wobec innych - jesli sie leci tak daleko, jest mnostwo atrakcji a czas - sila rzeczy ograniczony? W moim odczuciu - NIE. Oczywiscie, ze samolot to takze transfer na DMK, koniecznosc wczesniejszego tam stawienia sie, ale mimo wszystko - ja bym wolal w ten sposob czas zaoszczedzic. No i wlasnie - olletka - masz juz obcykanego tuktukowca do Angkoru? Problemu ze znalezieniem na pewno nie bedzie, ale chyba warto polegac na tych juz sprawdzonych - do Srapona dorzuce jeszcze Soktheena.
Co do mety w Ao Nang - to w moim przekonaniu odleglosc od linii brzegowej nie ma wielkiego znaczenia, chociaz to oczywiscie tez zalezy od upodoban. Nasza meta byla ok 1,5 km od morza - niby daleko, ale to przeciez tylko miejsce na kapiel, przebranie sie, spanie. Biura organizujace wycieczki i tak cie odbiora i przywioza na mete, tuk tuki glowna ulica jezdza nieustannie za male pieniadze, spacer tez swoje walory ma. reasumujac - jak dla mnie - Ao Nang to tylko meta noclegowa, a zlokalizowana dobrze.
Ha - a na Railay o lagunie tez warto pamietac
Moje Pstrykanie i nie tylko
Marinik czytałam Twoją relacje z zapartym tchem Pewnie skontaktuje się z Soktheenem, już skopiowałam sobie namiary z Twojej relacji. Co do lotu do Kambodzy cały czas się zastanawiam. Trochę to jednak kosztuje a ijednak już mam kilka lotów zaplanowanych. Biorę pod uwagę raczej samolot w drodze powrotnej bo wtedy od razu przesiądę się na samolot w innym kierunku. Choć muszę przyznać ze trochę mnie przeraża przekraczanie granicy i samolot zaoszczędziłby mi trochę czasu i stresu. Marinik powiedz mi coś więcej proszę o tej "mafii" nad jeziorem w Kambodży.
"Trzeba natychmiast żyć. Jest później niż się wydaje" Baptiste Beaulieu
Jeszcze kilka słów na temat słoni. Na ten temat była już dyskusja na forum tutaj:
http://www.trip4cheap.pl/forum/ogolne/udomowione-zwierzeta-na-wakacjach
Warto poczytać, żeby wyrobić sobie własne zdanie, a przede wszystkim warto zobaczyć film podlinkowany przez Momitę
(tutaj: http://www.trip4cheap.pl/forum/ogolne/udomowione-zwierzeta-na-wakacjach?page=5 ).
Od 32 minuty pokazują jak wygląda tresura słonia tradycyjną metodą. Zdjęcia są drastyczne. Przed decyzją o odwiedzeniu obozu, w którym tresuje się słonie, należy je jednak zobaczyć, żeby wiedzieć do czego można przyłożyć rękę. Warto też przeczytać:
http://wyborcza.pl/magazyn/1,139825,16374773,Zlamane_dusze.html
Wprawdzie nie masz w planach Kanchanaburi, ale gdybyś kiedyś tam trafiła, polecam to miejsce:
http://www.elephantsworld.org/
https://www.youtube.com/watch?v=PhoyYzAkang
Trafiają tam z reguły słoniki, które sporo już w życiu przeszły i tam spędzają swoją emeryturę. Nie ma tam pokazów sztuczek, malowania, jazdy na ławeczkach na grzbiecie słonia itp. Można jednak wykąpać słonia, nakarmić go, a przede wszystkim być przekonanym, że nie uczestniczyło się w znęcaniu nad zwierzętami.
Edit: nie wiem, dlaczego nie otwiera się link z wyborczej, ale można ten artykuł wyguglać.
olletka, jakze mi milo, ze moja relacja moze sie przydac . Co do tej "mafii" to nie jestem w stanie podac Ci teraz podac wiecej informacji, pewnie zdania beda podzielone, moze lepiej, zeby sie wypowiezieli ci, ktorzy byli. Ja zrezygnowalem bazujac na informacjach o swoistym cyrku zwiazanym z ta impreza, pozornym sprzedawaniu roznosci - niby na rzecz zyjacych tam ludzi, a w rzeczywistosci - taki mlynek do robienia kasy.
Moje Pstrykanie i nie tylko
Ananaisz, czy TY gdzies opisywałyś pobyt w Kanchanaburi??? Elephant World jest na mojej "bucket list" i jak tylko wyląduje znowu w Bangkoku, to peirwsze co, wskakuję w pociąg i jadęęę do słoników...;)
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Nie opisywałem, bo z natury małomówny jestem, ale jak się kiedyś zbiorę w sobie to napiszę relacje z ubiegłorocznych pobytów w Taj.
Edit: Miejsce jak najbardziej warte odwiedzenia i na ile byłem w stanie ocenić, to słoniki mają tam dobrze. Chodzą gdzie chcą, jak mają ochotę się potaplać w błocie to się taplają w błocie, później są prowadzone na kąpiel, ale jak im się znudzi, to wychodzą i nie ma, że przyszła jeszcze jedna grupa turystów i też by chcieli się ze słonikami pokąpać. Jeden jedyny starszy słoń był na łańcuchu, ale wolontariusze tłumaczyli, że kiepsko dogaduje się z pozostałymi i wydawało mi się to dość wiarygodne.
Ananiasz.....no nieee....jaki małomówny???.....ja chce zdjęcia zobaczyć .....proszę!!! tak mało zdjęć w sieci z Kanchanaburi....już wszystkie obejrzałam po 100 razy!!!
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Może jakieś zdjęcia się znajdą...
A moze ktoś pomoże, probuje przeczytać relacje Edyty z tajlandii, jestem pewna ze już kiedyś przeglądałam te relacje i widziałam zdjęcia a teraz zamiast zdjeć ,są jakieś kolka z minusami. Zreszta tak jest w większości relacji Edyty. Mam coś nie tak z ustawieniami czy tych zdjeć już nie ma?
"Trzeba natychmiast żyć. Jest później niż się wydaje" Baptiste Beaulieu
Oletko wszystko juz Ci tu chyba napisali inni forumowicze .... chce tylko slowo odnosnie Chiang Mai ...jesli to Elephant Nature o ktorym pisze Mimi choc od jej pobytu tam duzo sie zmienilo, jedno jest niezmienne ..naprawde pomagaja i ratuja tam slonie, odnosnie Kambodzy...ja tez jezioro szerokim lukiem ominelam....