ja wprawdzie jestem mało "hotelowa i plażowa" (w końcu każdy z nas ma inne gusta i preferencje podróżnicze ; i bardzo dobrze! przynajmniej się różnimy i nie jest nudno ) i to, co dla Ciebie jest ważne na wakacjach - to dla mnie kompletnie nie ; ale zawsze z dużą ciekawością oglądam "zapatrywanie innych" ; w każdym razie będę tu do Ciebie wpadać i podczytywać i podpatrywać
PS. i jeszcze tak mi się nasunęło:
to, co dla wielu jest kwintesencją Raju (ten bialuteńki, pudrowy piasek wygrabiony i oczyszczony z wszelkich liści i glonów) mnie też się podoba ,ale... dla mnie to "naturalna działalność morza" ; te sterty tego co "wypluwa" morze - no fakt... może ten widok nie jest jakiś mega romantyczny ani fotogeniczny, ale jakoś mi to zupełnie aż tak nie przeszkadza i nie kłuje w oczy ; może dlatego że ja po plażach łażę tylko o zachodzie słońca i jakoś mniej to wówczas widac ; a poza tym lubię/wolę te dzikie (bez leżaków, parasoli, parawanów i sprzedawców "wszelakiego" i najlepiej jak jeszcze bez turystów...
PS2. a ta "uskrzydlona" fotka Twojej Basi na samym wstępie Relacji - po prostu FANTASTYCZNA!!! no istny ANIOŁ w RAJU !
...do "sterty wodorostów" jeszcze wrócę na zakończnie relacji. Przedstawie wtedy mój "punkt widzenia".
a co do hotelu "Melia",żelku jesli nie wybrałaś tego hotelu za czyjąś namową to musisz...postawić mu duże piwo !!! Albo i dwa ; )
...Jesli zamierzamy spędzać pobyt w więcej niż jednym hotelu staramy się tak wybierac obiekty aby nie odbiegały od siebie tak ceną jak i "gwiazdkowością". Nazwa (sieć) też jest istotna ale nie mamy obiekcji co do skorzystania z ofert nieznanych nam dotąd hotelowych kompanii. Oooops, nie mieliśmy obiekcji ; )))
Ale do rzeczy. W hotelu "Melia Punta Cana Beach Wellnes - Adults Only",bo tak brzmi pełna nazwa obiektu,zjawiliśmy się na półgodziny przed czasem. Powitanie...podobnie jak w pierwszym obiekcie...nie było go. "Ni drinka ni ręczniczka". Trudno ,myślę może dlatego że jesteśmy przed czasem ???
Sprawdzenie rezerwacji sprawne. Dostajemy pozwolenie na korzystanie z obiektu "od zaraz". Możemy więc czas oczekiwania na pokój umilić sobie przy barku ; )
Spijamy drinka i z nudów zaczynamy rozgladać sie po okolicy...
Okolica "lobby"...
barek z którego wolno nam było korzystać...
i jeden z basenów do którego równiez mieliśmy dostęp.
zmęczeni łazeniem i upałem siedliśmy w cieniu.
i tak na oczekiwaniu zeszło nam "pół godziny","godzina" i...i nic. Nikt sie nami nie interesował. Pracownicy w recepcji,była ich spora gromadka, "grali na telefonach",zabawiali sie wzajemnie kompletnie nas "nie widząć". Po godzine z kawałkiem nie wytrzymałem. Idę do najbliższego recepcjonisty. Wyłuszczam sprawę ( że zaczynamy pobyt,że czekamy już ponad godzinę itp.). Człowiek sprawdza i stwierdza że...pokój jest jeszcze nie gotowy.Zaciskam zęby i wracam do Basi. Mija kolejny kwadrans w podobnej atmosferze. Teraz już "nie ma zmiłuj". Od recepcjonisty żądam widzenia z manager,em. Chłopak jest wystraszony podobnie jak reszta ekipy która zamilkła i znieruchomiała. Przychodzi "ktośtam" i zaczyna od...odpytania mnie jak sie nzywam i o co chodzi !??? Pytam krótko: "jestes m anagerem" (nie wygladał ) ??? Odpowiada że jest..."supervisiorem recepcji". Odpowiadam krótka: "wróc z managerem". Gostek "cos tam" mamrocze. Ignoruje go i ponownie podchodze do recepcji. Tym razem "za ladą" jest dziewczyna.Wyjaśniam jej "o co chodzi". Prosi o cierpliwość. Sprawdza system i,troszke zdziwiona" mówi że pokój czeka na nas od...pół godziny !!! Dostajemy "przewiązkę na rękę" i karty do drzwi oraz ręcznikowe.No to sie nieźle zaczyna,myślę. Basia tonuje sprawę,daj sobie na luz-mówi. Niech będzie po Twojemu ,myslę,choć wewnętrzna złość nie opuszcza mnie przez długi czas...
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
...niestety,dalszy pobyt "okraszony był" większa ilością "niefajnych atrakcji". Ale...po kolei ; )
Docieramy do pawilonu w którym znajduje się nasz pokój. To spora odległość od recepcji. Na szczęscie po terenie jeździ "kolejkopodobny pojazd". "Lokomotywa " napędzana jest śmierdzącym diesel,kiem. W czasach wszechobecnych pojazdów elektrycznych to kiepska wizytówka firmy...
Pokój jest podobny do tego z pierwszego hotelu. Plusem jest "obecność' szlafroków i łapci...
we wnęce szafki pod telewizorem,mini barek. Wewnątrz typowy asortyment. Puszki z napojami gazowanymi ,piwem oraz woda. Zapewniano nas że WSZYSTKO będzie uzupełniane wedle potrzeb. Nawet parokrotnie w trakcie dnia jesli takie bedzie nasze życzenie. Kolejna hoterlowa "wtopa". Ani razu nie uzupełniono napojów bez naszego "przypominania" !!!
Na dodatek,już w połowie pierwszej nocy budzi nas "huk i błysk". Zwarcie w mini barku. Meldujemy o tym fakcie rano.Obiecano że NATYCHMIAST "ktoś się tym zajmie". Do końca pobytu musieliśmy pić "ciepłą colę" ; )
Pokój był "na piętrze". Widoczek niezbyt porywajacy ale za to zieleni było pod dostatkiem...
otoczenie hotelu to jedyny punkt do którego nie można "sie przyczepić". Można było odnieść wrażenie że mieszka sie ...w parku. Sporo ścieżek meandrujących po terenie. Róznorodność drzew ,oczka wodne,hamaki to wszystko czekało na gości...
dla lubiących,"rowery do wynajęcia" ; )
huśtawek tez było sporo...
oraz "inne" miejsca do posiedzenia...
w okolicach "oczek wodnych" zawsze..."spory ruch" ; )
również "przy wodzie" rosły najbardziej "oryginalne " rośliny
generalnie to "nie palę" ale w takiej scenerii nie mogłem sobie odmówić cygara ; )))
w odsłonie następnej ,niestety,kolejne minusy czyli "basen i jedzenie"...
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
No niezłe przywitanie w hotelu ale lobby i ogród podabają mi się .Jestem ciekawa co dalej nie tak z tym hotelem bo powiem Ci ,że mimo tego,ze znajomi mnie prawie do niego przekonali to cos mnie przed nim cały czas wstrzymuje i plaza tez nie do końca mi sie tam podobała chociaz rowerki do jazdy po tych hotelowych terenach to fajna sprawa -nie wim tylko do dzis czy sa w cenie pobytu
zanim słow kilka o "plaży i basenie". Ostatnie superlatywy ; ) "Zielenina" to jedyny temat w którym można "Melię" pochwalić. Pokazywane wczesniej drzewa i krzewy to duży plus dla hotelu.
Zwłaszcza róznorodność palm "robi robote"...
podobały sie nam "palmy kapeluszowe". Ich kwiaty pachną równie słodko jak czeremchy...
pod drzewami które miały juz owoce solidnie..."naptakane". Znaczy ,"fruwaki" lubią te 'orzeszki"...
były równiez "małe trucicielki"...
dzieki temu że "pozbywano sie " kokosów,mozna było zobaczyc cały proces "powstawania orzecha"...
jak mówiłem, koniec pochwał,od teraz..."same kwiatki" ; )
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
...zacznijmy od oceny basenu. Właściwie,basenów. Pierwszy w pobliżu lobby już pokazywałem. Właściwie to nie wiem dla kogo go "zmajstrowano". Nigdy,a przechodziliśmy obok codziennie,nie widziałem tam wypoczywajacych. Co najwyżej "pare sztuk" ; )
Drugi to właściwie basenik. Znajdował sie w pobliżu jadalni. Jak dla mnie usytuowanie niefortunne. Opalać się i wylegiwać "na oczach" konsumujacych,kiepski pomysł. Zdjęcia właśnie ze stołówki...
i obiekt trzeci,najbardziej zasługujacy na nazwe "basen". Miał niezły rozmiar i kształt. Niestety ,podobnie jak dwa poprzednie to wybetonowana dziura w ziemi pomalowana na niebiesko...
to wszystko można by jeszcze znieść gdyby nie nastepujace dwie przypadłości. Otóż, kawałekczęści "nabrzeżnej" był niedostepny dla gości jesli nie zabukowaliśmy sobie miejsca. Oczywiście odpłatnie.
Nigdy wczesniej nie spotkałem się z "czymś takim" !!!
Oznaczenie "strefy specjalnej".
druga rzecz to basenowy barek i serwis w stefie pływalin. Otóż "serwisu"...nie było !!! Nikt nie chodził z drinkami tudzież zbierał zamówień. Trzeba było za kazdym razem podejśc do barku.
A tam (w barku) asortyment tak kiepski jak..."w kolejowej". To taka niegdysiejsza knajpa w Łodzi słynąca z "braku wyboru" trunków ; )
a drinusie podawano,bez względu na to co zamówiliśmy,w ...papierowych kubkach. Kilka razy zdarzyło się że musieliśmy "pić co było" ponieważ..."rum wyszedł"...
Nie ma zmiłuj,basen z barkiem dostaje od nas "liche" trzy gwiazdki...
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Hej Radek,
wpadłam i ja tu do Ciebie popatrzeć i poczytać;
ja wprawdzie jestem mało "hotelowa i plażowa" (w końcu każdy z nas ma inne gusta i preferencje podróżnicze
; i bardzo dobrze! przynajmniej się różnimy i nie jest nudno
) i to, co dla Ciebie jest ważne na wakacjach - to dla mnie kompletnie nie
; ale zawsze z dużą ciekawością oglądam "zapatrywanie innych" ; w każdym razie będę tu do Ciebie wpadać i podczytywać i podpatrywać 
PS. i jeszcze tak mi się nasunęło:
to, co dla wielu jest kwintesencją Raju (ten bialuteńki, pudrowy piasek wygrabiony i oczyszczony z wszelkich liści i glonów) mnie też się podoba
,ale... dla mnie to "naturalna działalność morza"
; te sterty tego co "wypluwa" morze - no fakt... może ten widok nie jest jakiś mega romantyczny ani fotogeniczny, ale jakoś mi to zupełnie aż tak nie przeszkadza i nie kłuje w oczy
; może dlatego że ja po plażach łażę tylko o zachodzie słońca i jakoś mniej to wówczas widac
; a poza tym lubię/wolę te dzikie (bez leżaków, parasoli, parawanów i sprzedawców "wszelakiego" i najlepiej jak jeszcze bez turystów... 
PS2. a ta "uskrzydlona" fotka Twojej Basi na samym wstępie Relacji - po prostu FANTASTYCZNA!!!
no istny ANIOŁ w RAJU ! 
Piea
...do "sterty wodorostów" jeszcze wrócę na zakończnie relacji. Przedstawie wtedy mój "punkt widzenia".
a co do hotelu "Melia",żelku jesli nie wybrałaś tego hotelu za czyjąś namową to musisz...postawić mu duże piwo !!! Albo i dwa ; )
...Jesli zamierzamy spędzać pobyt w więcej niż jednym hotelu staramy się tak wybierac obiekty aby nie odbiegały od siebie tak ceną jak i "gwiazdkowością". Nazwa (sieć) też jest istotna ale nie mamy obiekcji co do skorzystania z ofert nieznanych nam dotąd hotelowych kompanii. Oooops, nie mieliśmy obiekcji ; )))
Ale do rzeczy. W hotelu "Melia Punta Cana Beach Wellnes - Adults Only",bo tak brzmi pełna nazwa obiektu,zjawiliśmy się na półgodziny przed czasem. Powitanie...podobnie jak w pierwszym obiekcie...nie było go. "Ni drinka ni ręczniczka". Trudno ,myślę może dlatego że jesteśmy przed czasem ???
Sprawdzenie rezerwacji sprawne. Dostajemy pozwolenie na korzystanie z obiektu "od zaraz". Możemy więc czas oczekiwania na pokój umilić sobie przy barku ; )
Spijamy drinka i z nudów zaczynamy rozgladać sie po okolicy...
Okolica "lobby"...
barek z którego wolno nam było korzystać...
i jeden z basenów do którego równiez mieliśmy dostęp.
zmęczeni łazeniem i upałem siedliśmy w cieniu.
i tak na oczekiwaniu zeszło nam "pół godziny","godzina" i...i nic. Nikt sie nami nie interesował. Pracownicy w recepcji,była ich spora gromadka, "grali na telefonach",zabawiali sie wzajemnie kompletnie nas "nie widząć". Po godzine z kawałkiem nie wytrzymałem. Idę do najbliższego recepcjonisty. Wyłuszczam sprawę ( że zaczynamy pobyt,że czekamy już ponad godzinę itp.). Człowiek sprawdza i stwierdza że...pokój jest jeszcze nie gotowy.Zaciskam zęby i wracam do Basi. Mija kolejny kwadrans w podobnej atmosferze. Teraz już "nie ma zmiłuj". Od recepcjonisty żądam widzenia z manager,em. Chłopak jest wystraszony podobnie jak reszta ekipy która zamilkła i znieruchomiała. Przychodzi "ktośtam" i zaczyna od...odpytania mnie jak sie nzywam i o co chodzi !??? Pytam krótko: "jestes m anagerem" (nie wygladał ) ??? Odpowiada że jest..."supervisiorem recepcji". Odpowiadam krótka: "wróc z managerem". Gostek "cos tam" mamrocze. Ignoruje go i ponownie podchodze do recepcji. Tym razem "za ladą" jest dziewczyna.Wyjaśniam jej "o co chodzi". Prosi o cierpliwość. Sprawdza system i,troszke zdziwiona" mówi że pokój czeka na nas od...pół godziny !!! Dostajemy "przewiązkę na rękę" i karty do drzwi oraz ręcznikowe.No to sie nieźle zaczyna,myślę. Basia tonuje sprawę,daj sobie na luz-mówi. Niech będzie po Twojemu ,myslę,choć wewnętrzna złość nie opuszcza mnie przez długi czas...
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Ojej .. niefajnie się zaczyna, ale może potem było juz tylko lepiej ?
W takich krajach trzeba jednak wziąć na luz .. ludki mają nieco inne tj lużne podejście do wszystkiego .Poza tym to wakacje, szkoda nerwów
No trip no life
...niestety,dalszy pobyt "okraszony był" większa ilością "niefajnych atrakcji". Ale...po kolei ; )
Docieramy do pawilonu w którym znajduje się nasz pokój. To spora odległość od recepcji. Na szczęscie po terenie jeździ "kolejkopodobny pojazd". "Lokomotywa " napędzana jest śmierdzącym diesel,kiem. W czasach wszechobecnych pojazdów elektrycznych to kiepska wizytówka firmy...
Pokój jest podobny do tego z pierwszego hotelu. Plusem jest "obecność' szlafroków i łapci...
we wnęce szafki pod telewizorem,mini barek. Wewnątrz typowy asortyment. Puszki z napojami gazowanymi ,piwem oraz woda. Zapewniano nas że WSZYSTKO będzie uzupełniane wedle potrzeb. Nawet parokrotnie w trakcie dnia jesli takie bedzie nasze życzenie. Kolejna hoterlowa "wtopa". Ani razu nie uzupełniono napojów bez naszego "przypominania" !!!
Na dodatek,już w połowie pierwszej nocy budzi nas "huk i błysk". Zwarcie w mini barku. Meldujemy o tym fakcie rano.Obiecano że NATYCHMIAST "ktoś się tym zajmie". Do końca pobytu musieliśmy pić "ciepłą colę" ; )
Pokój był "na piętrze". Widoczek niezbyt porywajacy ale za to zieleni było pod dostatkiem...
otoczenie hotelu to jedyny punkt do którego nie można "sie przyczepić". Można było odnieść wrażenie że mieszka sie ...w parku. Sporo ścieżek meandrujących po terenie. Róznorodność drzew ,oczka wodne,hamaki to wszystko czekało na gości...
dla lubiących,"rowery do wynajęcia" ; )
huśtawek tez było sporo...
oraz "inne" miejsca do posiedzenia...
w okolicach "oczek wodnych" zawsze..."spory ruch" ; )
również "przy wodzie" rosły najbardziej "oryginalne " rośliny
generalnie to "nie palę" ale w takiej scenerii nie mogłem sobie odmówić cygara ; )))
w odsłonie następnej ,niestety,kolejne minusy czyli "basen i jedzenie"...
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Radek, widok z okna moim zdaniem całkiem fajny: są palmy, są wakacje
No niezłe przywitanie w hotelu
ale lobby i ogród podabają mi się .Jestem ciekawa co dalej nie tak z tym hotelem bo powiem Ci ,że mimo tego,ze znajomi mnie prawie do niego przekonali to cos mnie przed nim cały czas wstrzymuje i plaza tez nie do końca mi sie tam podobała chociaz rowerki do jazdy po tych hotelowych terenach to fajna sprawa -nie wim tylko do dzis czy sa w cenie pobytu 
zanim słow kilka o "plaży i basenie". Ostatnie superlatywy ; ) "Zielenina" to jedyny temat w którym można "Melię" pochwalić. Pokazywane wczesniej drzewa i krzewy to duży plus dla hotelu.
Zwłaszcza róznorodność palm "robi robote"...
podobały sie nam "palmy kapeluszowe". Ich kwiaty pachną równie słodko jak czeremchy...
pod drzewami które miały juz owoce solidnie..."naptakane". Znaczy ,"fruwaki" lubią te 'orzeszki"...
były równiez "małe trucicielki"...
dzieki temu że "pozbywano sie " kokosów,mozna było zobaczyc cały proces "powstawania orzecha"...
jak mówiłem, koniec pochwał,od teraz..."same kwiatki" ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Zielenina faktycznie piękna i okazała
ale ja nadal czekam na "dalsze" defekty hotelu 
...zacznijmy od oceny basenu. Właściwie,basenów. Pierwszy w pobliżu lobby już pokazywałem. Właściwie to nie wiem dla kogo go "zmajstrowano". Nigdy,a przechodziliśmy obok codziennie,nie widziałem tam wypoczywajacych. Co najwyżej "pare sztuk" ; )
Drugi to właściwie basenik. Znajdował sie w pobliżu jadalni. Jak dla mnie usytuowanie niefortunne. Opalać się i wylegiwać "na oczach" konsumujacych,kiepski pomysł. Zdjęcia właśnie ze stołówki...
i obiekt trzeci,najbardziej zasługujacy na nazwe "basen". Miał niezły rozmiar i kształt. Niestety ,podobnie jak dwa poprzednie to wybetonowana dziura w ziemi pomalowana na niebiesko...
to wszystko można by jeszcze znieść gdyby nie nastepujace dwie przypadłości. Otóż, kawałekczęści "nabrzeżnej" był niedostepny dla gości jesli nie zabukowaliśmy sobie miejsca. Oczywiście odpłatnie.
Nigdy wczesniej nie spotkałem się z "czymś takim" !!!
Oznaczenie "strefy specjalnej".
druga rzecz to basenowy barek i serwis w stefie pływalin. Otóż "serwisu"...nie było !!! Nikt nie chodził z drinkami tudzież zbierał zamówień. Trzeba było za kazdym razem podejśc do barku.
A tam (w barku) asortyment tak kiepski jak..."w kolejowej". To taka niegdysiejsza knajpa w Łodzi słynąca z "braku wyboru" trunków ; )
a drinusie podawano,bez względu na to co zamówiliśmy,w ...papierowych kubkach. Kilka razy zdarzyło się że musieliśmy "pić co było" ponieważ..."rum wyszedł"...
Nie ma zmiłuj,basen z barkiem dostaje od nas "liche" trzy gwiazdki...
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Z częścią LEVEL i nawet w jednym z hoteli na Lanzarote -w relacji dokładniej opiszę jej przywileje))
Ostatni basen wygląda fajnie -piszesz ,że to dziura z pomalowanym dnem
czy to odczuwało się podczas kapieli ?