Niedaleko zamku, nie uwierzycie, jest plac i kościół Notre Dame. Gotycki kościół nie jest specjalnie ozdobny, ale jedną z jego ciekawostek jest zewnętrzna kazalnica. Zgodnie z obietnicą foto z kościoła będzie niewiele, ale starych domków, które mnie tutaj zauroczyły jeszcze ho, ho.
Na końcu coś dla miłośników (raczej miłośniczek) zabytkowych kotów i neogotycki kościół św Marcina
Witam, witam. Od granic Bretanii (Vitre) jedziemy wprost do jej stolicy - Rennes. Jadąc przez jakąś krainę (Bretania długo była samodzielnym księstwem nim została częścią Francji) lubię obserwować zaokienne pejzaże i robić poglądowe foto. No tu autostrady wyglądają zupełnie inaczej niż u nas i ciężko coś zobaczyć - po trzy dość obciążone pasy w każdą stronę, a na bokach drzewa, nasypy, drzewa, ekrany ... i nawet jak coś dostrzeżesz z pewnością nie sfocisz. Jadąc lokalną drogą coś można dostrzec, ale focenie równie trudne, bo obiekty zbyt blisko. Bretania to rolnictwo, poza winnicami, oraz morze z całym jego bogactwem. Bardzo podobały mi się tutejsze kamienne domy; zresztą nie tylko mnie - niektóre uczestniczki głośno zaczęły marzyć o poznaniu wdowca z takim domkiem. Najładniej prezentowały się chyba otynkowane z wystającymi kamiennymi obramowaniami okien i drzwi. Na foto najpierw bretońskie kamienne domki (musicie wybaczyć jakość foto przez szybę autokaru), a potem stolica Bretanii.
Wjeżdżamy do Rennes stolicy Bretanii i tu także można by zacząć opisywać historię ... już starożytni Rzymianie ... Niewątpliwie duży wpływ na zabudowę i architekturę miasta miał 7-dniowy pożar z 1720 roku. Przez średniowieczną bramę z resztkami murów obronnych podchodzimy pod klasycystyczną katedrę św Piotra, która chociaż w pożarze nie ucierpiała została później zburzona i zbudowana od nowa. Wnętrze jej bardziej przypomina pałac niż kościół. Obok katedry pozostałości dawnej zabudowy z domami szachulcowymi i ryglowymi z muru pruskiego.
Przy katedrze skarbiec z przedmiotami sztuki sakralnej - jakieś relikwiarze, krzyże procesyjne, naczynia, a nawet rzeźbiony ołtarz.
Następnym ważnym kościołem Rennes jest bazylika św. Zbawiciela zwana również bazyliką MB od Cudów i Cnót, ale nie wchodzimy do wnętrza tylko idziemy na plac Mairie przy którym ratusz i opera. Ratusz zbudowano po wielkim pożarze ok. połowy XVIII wieku. Najpierw bok i fasada MB od Cudów (modlitwy w tym kśc miały uchronić miasto przed oblężeniem przez Anglików, a i pożar świątyni nie naruszył), potem tyły ratusza i pl. Mairie - wieża zegarowa ratusza oraz półokrągła Opera, a na koniec budynek dawnego Parlamentu Bretanii z wieku XVII, dziś możliwe zwiedzanie.
Następnie dawne domy przy Place du Champ - Jacquet z posągiem burmistrza Leperdita i "ulicą spragnionych" wracamy w kierunku autokaru. Zwyczajowa nazwa ulicy wzięła się od mieszczących się tutaj niemal w każdym szachulcowym domku baru lub restauracji. Spragniony może co kilka kroków znowu się napić. W otworach okiennych remontowanego budynku wizerunki pyszczka gronostaja; to symbol Bretanii widniejący nawet na fladze. Na fladze gronostaje są mocno stylizowane i kto nie wie z pewnością nie rozpozna. Spacer kończymy na placu św. Anny, gdzie czas wolny. Wchodzimy do znajdującego się tu kościoła Saint Aubin, a później degustacja.
W mijanym oknie wystawowym ciekawe origami, więc dwa szybkie foto; na drugim oprócz origami widać drugą stronę ulicy.
Na "ulicy spragnionych" - no ładnie by człowiek wyglądał gdyby w każdym kolejnym barze miał odrobinę trunku wypić; pod koniec ulicy z pewnością nieżywy. My za chwilę dochodzimy do placu św Anny z karuzelą i neogotyckim kościołem Saint Aubin.
Fajne te domeczki i prawdziwy zamek!
Niedaleko zamku, nie uwierzycie, jest plac i kościół Notre Dame. Gotycki kościół nie jest specjalnie ozdobny, ale jedną z jego ciekawostek jest zewnętrzna kazalnica.
Zgodnie z obietnicą foto z kościoła będzie niewiele, ale starych domków, które mnie tutaj zauroczyły jeszcze ho, ho.
Na końcu coś dla miłośników (raczej miłośniczek) zabytkowych kotów i neogotycki kościół św Marcina
papuas
no te uliczki-kamieniczki prześliczne!
zwlaszcza te są niezwykle oryginalne!
(ja po podrózy do Alzacji - też nauczyłam sie rozróżniać szachulec od muru pruskiego; i choć już dawno tam byłam, to tą zasadę zapamiętałam!
jednkaże ten szachulec w Normandii - jest zupełnie inny niż te alzackie... od razu widać róznicę gołym okiem!
no Super!
Piea
...dotarłem do relacji i ja ; )))
nadrobiłem i powien Ci że jak do tej pory...WARTO BYŁO !!!
...tak kościoły jak i zamek z miasteczkiem COOL !!!
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Witam, witam. Od granic Bretanii (Vitre) jedziemy wprost do jej stolicy - Rennes. Jadąc przez jakąś krainę (Bretania długo była samodzielnym księstwem nim została częścią Francji) lubię obserwować zaokienne pejzaże i robić poglądowe foto. No tu autostrady wyglądają zupełnie inaczej niż u nas i ciężko coś zobaczyć - po trzy dość obciążone pasy w każdą stronę, a na bokach drzewa, nasypy, drzewa, ekrany ... i nawet jak coś dostrzeżesz z pewnością nie sfocisz. Jadąc lokalną drogą coś można dostrzec, ale focenie równie trudne, bo obiekty zbyt blisko.
Bretania to rolnictwo, poza winnicami, oraz morze z całym jego bogactwem. Bardzo podobały mi się tutejsze kamienne domy; zresztą nie tylko mnie - niektóre uczestniczki głośno zaczęły marzyć o poznaniu wdowca z takim domkiem. Najładniej prezentowały się chyba otynkowane z wystającymi kamiennymi obramowaniami okien i drzwi. Na foto najpierw bretońskie kamienne domki (musicie wybaczyć jakość foto przez szybę autokaru), a potem stolica Bretanii.
papuas
no te domki fajne.... zupełnie inny rodzaj budownictwa do jakiego przywykliśmy!
a jakiś wdowiec z takim np domeczkiem:
to wcale się się nie dziwię, że może byc "łakomym kąskiem" dla niektórych Pań-Singielek....
tylko pytanie co jest bardziej tym kąskiem?: domek czy wdowiec?
Piea
Wjeżdżamy do Rennes stolicy Bretanii i tu także można by zacząć opisywać historię ... już starożytni Rzymianie ... Niewątpliwie duży wpływ na zabudowę i architekturę miasta miał 7-dniowy pożar z 1720 roku. Przez średniowieczną bramę z resztkami murów obronnych podchodzimy pod klasycystyczną katedrę św Piotra, która chociaż w pożarze nie ucierpiała została później zburzona i zbudowana od nowa. Wnętrze jej bardziej przypomina pałac niż kościół. Obok katedry pozostałości dawnej zabudowy z domami szachulcowymi i ryglowymi z muru pruskiego.
Przy katedrze skarbiec z przedmiotami sztuki sakralnej - jakieś relikwiarze, krzyże procesyjne, naczynia, a nawet rzeźbiony ołtarz.
papuas
Przykatedralne domki o drewnianej konstrukcji; niewielkie, ale urokliwe.
Tak, tak - Francja to nie tylko Wersal, Wieża Eiffla czy Champs Elyses, ale również tacy mali świadkowie minionego czasu.
papuas
Następnym ważnym kościołem Rennes jest bazylika św. Zbawiciela zwana również bazyliką MB od Cudów i Cnót, ale nie wchodzimy do wnętrza tylko idziemy na plac Mairie przy którym ratusz i opera. Ratusz zbudowano po wielkim pożarze ok. połowy XVIII wieku. Najpierw bok i fasada MB od Cudów (modlitwy w tym kśc miały uchronić miasto przed oblężeniem przez Anglików, a i pożar świątyni nie naruszył), potem tyły ratusza i pl. Mairie - wieża zegarowa ratusza oraz półokrągła Opera, a na koniec budynek dawnego Parlamentu Bretanii z wieku XVII, dziś możliwe zwiedzanie.
papuas
Następnie dawne domy przy Place du Champ - Jacquet z posągiem burmistrza Leperdita i "ulicą spragnionych" wracamy w kierunku autokaru. Zwyczajowa nazwa ulicy wzięła się od mieszczących się tutaj niemal w każdym szachulcowym domku baru lub restauracji. Spragniony może co kilka kroków znowu się napić.
W otworach okiennych remontowanego budynku wizerunki pyszczka gronostaja; to symbol Bretanii widniejący nawet na fladze. Na fladze gronostaje są mocno stylizowane i kto nie wie z pewnością nie rozpozna.
Spacer kończymy na placu św. Anny, gdzie czas wolny. Wchodzimy do znajdującego się tu kościoła Saint Aubin, a później degustacja.
W mijanym oknie wystawowym ciekawe origami, więc dwa szybkie foto; na drugim oprócz origami widać drugą stronę ulicy.
Na "ulicy spragnionych" - no ładnie by człowiek wyglądał gdyby w każdym kolejnym barze miał odrobinę trunku wypić; pod koniec ulicy z pewnością nieżywy.
My za chwilę dochodzimy do placu św Anny z karuzelą i neogotyckim kościołem Saint Aubin.
papuas