I dobrze rozumiesz Achernar - relacja będzie pisana, aż do szczęśliwego zakończenia, i będzie to trwaaałłooo. Zawsze postanawiam ograniczać się zdjęciowo i nigdy mi się nie udaje. Wklejam okropnie dużo foto, choć to tylko cząstka tych zrobionych.
Dojeżdżamy do Dżajpuru - przedmieścia wyglądają przeokropnie, a z góry chyba najgorzej. Na wysypisku każdy znajdzie jakiś kąsek dla siebie.
I z okna autokaru widać na szczycie wzgórza cel dzisiejszego fakultetu. To świątynie Galta Dżi opanowane przez małpy. Na wzgórzu widoczna ostatnia z kompleksu mała, biała świątynia słońca. Autokar objeżdża wzgórze i wysiadamy przed wejściem do kompleksu świątyń.
Wiem, takie obrazki mogą co bardziej wrażliwych odstraszyć, ale ... Na tych obskurnych przedmieściach nie wszędzie jest aż tak źle jak na moich foto, po wtóre można tylko przez okno zerkać, a nie wyszukiwać okropieństwa; przy zabytkach takich horrorów nie zobaczycie. Oczywiście nie da się nie zauważyć kontrastów, ale ... muszę poszukać jakieś zwyczajne nie tak drastyczne foto. Objeżdżając wzgórze zatrzymujemy się na chwilę przy malowanym pałacyku jakiejś maharani - oglądamy go tylko z zewnątrz, bo są tu bilety wstępu, a i brak czasu na pozaprogramowe atrakcje. No to zgodnie z obietnicą 2 foto prawie z tego miejsca co slumsy - na jednym widać nawet tą samą świątynię słońca; jest zieleń, jest bugenwilla, są i zwierzęta, a foto sporo łagodniejsze w odbiorze.
To jeszcze pałacyk maharani, gdzie zaglądam nawet na dziedziniec czy raczej do ogrodu.
Galta - świątynia małp, fakultet w programie zwiedzania z Rainbow. Na zboczu wzgórza wybija źródło - są jakieś baseny z wodą i kolejne świątynie. Niedaleko wejścia w świątyni nauk udziela jakiś guru, a jego pomocnik w podkoszulku, za drobną opłatą, powoła cię w krąg wyznawców hinduizmu i zrobi na czole tilakę. W małpiej świątyni część wycieczki przechodzi więc na hinduizm, a małpy mnie zaskakują. Makaki nie tylko pływają w wodzie, ale jak zawodowi pływacy wskakują do niej, ze 2 metry metry płyną pod wodą i dopiero się wynurzają na powierzchnię. O nurkujących małpach nigdy nie słyszałem. Świątynia przy basenie wypełniona makakami - są wszędzie. Oprócz makaków są nieliczne hulmany o czarnych twarzach i długich ogonach, ale te nie pływają. Idziemy na górę do świątyni słońca, gdzie urzęduje pani robiąca tatuaż z henny. Te ichnie święte ołtarzyki, gdzie biją pokłony i składają datki to są dla mnie po prostu nieciekawe. Wiem, wiem bardzo różne w odbiorze jest sacrum, a zwłaszcza z innego kręgu kulturowego. Na ostatnim foto jeden z ołtarzyków.
Zakosami schodzimy ze wzgórza wprost pod różową bramę, którą mijaliśmy autokarem. Przy zejściu "indyjskie obrazki" - suszące się na dachach krowie placki, ludzie mieszkający w namiocie i oryginalna kózka. Kózka z cyklu: żeby kózka nie skakała, a przynajmniej nie oddalała się zbytnio paraduje w gustownym kabaciku fachowo zapiętym na 2 guziki. Pewnie na samopoczucie ludzi ma duży wpływ religia, która tłumaczy, że jeżeli teraz jest źle to w przyszłym wcieleniu będziesz miał lepiej, bo zadziwiające jest, że żyjący w skrajnie trudnych warunkach zazwyczaj są pogodni i uśmiechnięci. Tutaj też mieszkanka namiotu do foto potrafi się uśmiechnąć.
mimo niekwestionowanego piękna tamtejszych zabytków - to nie da się zobaczyć tych zabytków, bez ogladania przy okazji tego co wokół... - dla mnie to szok!!!
chyba jednak długo jeszcze nie dojrzeję do Indii, bo zupełnie nie tęsknię za "takimi" obrazkami! mimo mojej ciekawości świata - ilość ludzi i syfu wokół przekracza moje mozliwości akceptacji i tolerancji "brzydoty"; że tez nie wymyślili jeszcze takiego "guzika" do teleportacji z miejsca na miejsce bez konieczności patrzenia co wokół? ?
Absolutnie nie. Przed wyjazdem przeczytałem, że dobrze jest kupić tam jedzenie dla małp, ale wydawało mi się to mało rozsądne, bo jedzenie będzie je nęcić, a jak później wytłumaczyć małpom, że się skończyło?? Przewodniczka też stwierdziła, że lepiej się z nimi nie spoufalać. Więc myśmy je ignorowali i one nas, a są na tyle blisko, że foto bez problemu. Po zobaczeniu Galty jedziemy już w stronę hotelu, ale jeszcze zaliczamu manufakturę dywanów. Oczywiście pokaz tkania dywanów i stemplowania tkanin jest połączony z możliwością kupna. Przy stemplowaniu na moje oko ten sam stemplujący co i w relacji Jorgusia. Ale przed wejściem do manufaktury jeszcze foto przedwieczornych ulic miasta i dwóch pojazdów - paradna kareta ponoć wynajmowana na śluby dla nowożeńców (i nawet koń ma pomalowane paznokietki) oraz drugi indyjski.
Rozumiem, że to dopiero początek wycieczki... Pozdrawiam.
I dobrze rozumiesz Achernar - relacja będzie pisana, aż do szczęśliwego zakończenia, i będzie to trwaaałłooo. Zawsze postanawiam ograniczać się zdjęciowo i nigdy mi się nie udaje. Wklejam okropnie dużo foto, choć to tylko cząstka tych zrobionych.
Dojeżdżamy do Dżajpuru - przedmieścia wyglądają przeokropnie, a z góry chyba najgorzej. Na wysypisku każdy znajdzie jakiś kąsek dla siebie.
I z okna autokaru widać na szczycie wzgórza cel dzisiejszego fakultetu. To świątynie Galta Dżi opanowane przez małpy. Na wzgórzu widoczna ostatnia z kompleksu mała, biała świątynia słońca. Autokar objeżdża wzgórze i wysiadamy przed wejściem do kompleksu świątyń.
papuas
Wiem, takie obrazki mogą co bardziej wrażliwych odstraszyć, ale ... Na tych obskurnych przedmieściach nie wszędzie jest aż tak źle jak na moich foto, po wtóre można tylko przez okno zerkać, a nie wyszukiwać okropieństwa; przy zabytkach takich horrorów nie zobaczycie. Oczywiście nie da się nie zauważyć kontrastów, ale ... muszę poszukać jakieś zwyczajne nie tak drastyczne foto. Objeżdżając wzgórze zatrzymujemy się na chwilę przy malowanym pałacyku jakiejś maharani - oglądamy go tylko z zewnątrz, bo są tu bilety wstępu, a i brak czasu na pozaprogramowe atrakcje. No to zgodnie z obietnicą 2 foto prawie z tego miejsca co slumsy - na jednym widać nawet tą samą świątynię słońca; jest zieleń, jest bugenwilla, są i zwierzęta, a foto sporo łagodniejsze w odbiorze.
To jeszcze pałacyk maharani, gdzie zaglądam nawet na dziedziniec czy raczej do ogrodu.
papuas
Galta - świątynia małp, fakultet w programie zwiedzania z Rainbow. Na zboczu wzgórza wybija źródło - są jakieś baseny z wodą i kolejne świątynie. Niedaleko wejścia w świątyni nauk udziela jakiś guru, a jego pomocnik w podkoszulku, za drobną opłatą, powoła cię w krąg wyznawców hinduizmu i zrobi na czole tilakę. W małpiej świątyni część wycieczki przechodzi więc na hinduizm, a małpy mnie zaskakują. Makaki nie tylko pływają w wodzie, ale jak zawodowi pływacy wskakują do niej, ze 2 metry metry płyną pod wodą i dopiero się wynurzają na powierzchnię. O nurkujących małpach nigdy nie słyszałem. Świątynia przy basenie wypełniona makakami - są wszędzie. Oprócz makaków są nieliczne hulmany o czarnych twarzach i długich ogonach, ale te nie pływają. Idziemy na górę do świątyni słońca, gdzie urzęduje pani robiąca tatuaż z henny. Te ichnie święte ołtarzyki, gdzie biją pokłony i składają datki to są dla mnie po prostu nieciekawe. Wiem, wiem bardzo różne w odbiorze jest sacrum, a zwłaszcza z innego kręgu kulturowego. Na ostatnim foto jeden z ołtarzyków.
papuas
I idziemy dalej w kierunku Świątyni Słońca, ale najpierw basen i świątynia zajęta przez makaki.
papuas
Świątynia Słońca i spojrzenie z góry na Dżajpur.
papuas
Zakosami schodzimy ze wzgórza wprost pod różową bramę, którą mijaliśmy autokarem. Przy zejściu "indyjskie obrazki" - suszące się na dachach krowie placki, ludzie mieszkający w namiocie i oryginalna kózka. Kózka z cyklu: żeby kózka nie skakała, a przynajmniej nie oddalała się zbytnio paraduje w gustownym kabaciku fachowo zapiętym na 2 guziki. Pewnie na samopoczucie ludzi ma duży wpływ religia, która tłumaczy, że jeżeli teraz jest źle to w przyszłym wcieleniu będziesz miał lepiej, bo zadziwiające jest, że żyjący w skrajnie trudnych warunkach zazwyczaj są pogodni i uśmiechnięci. Tutaj też mieszkanka namiotu do foto potrafi się uśmiechnąć.
papuas
Papuas, małpki was nie zaczepialy? Dostaliście jakieś wytyczne od pilota jak się zachowywać?
o Matyldo!!!
mimo niekwestionowanego piękna tamtejszych zabytków - to nie da się zobaczyć tych zabytków, bez ogladania przy okazji tego co wokół...
- dla mnie to szok!!!
chyba jednak długo jeszcze nie dojrzeję do Indii, bo zupełnie nie tęsknię za "takimi" obrazkami!
mimo mojej ciekawości świata - ilość ludzi i syfu wokół przekracza moje mozliwości akceptacji i tolerancji "brzydoty"; że tez nie wymyślili jeszcze takiego "guzika" do teleportacji z miejsca na miejsce bez konieczności patrzenia co wokół? ? 
Piea
Absolutnie nie. Przed wyjazdem przeczytałem, że dobrze jest kupić tam jedzenie dla małp, ale wydawało mi się to mało rozsądne, bo jedzenie będzie je nęcić, a jak później wytłumaczyć małpom, że się skończyło?? Przewodniczka też stwierdziła, że lepiej się z nimi nie spoufalać. Więc myśmy je ignorowali i one nas, a są na tyle blisko, że foto bez problemu. Po zobaczeniu Galty jedziemy już w stronę hotelu, ale jeszcze zaliczamu manufakturę dywanów. Oczywiście pokaz tkania dywanów i stemplowania tkanin jest połączony z możliwością kupna. Przy stemplowaniu na moje oko ten sam stemplujący co i w relacji Jorgusia.
Ale przed wejściem do manufaktury jeszcze foto przedwieczornych ulic miasta i dwóch pojazdów - paradna kareta ponoć wynajmowana na śluby dla nowożeńców (i nawet koń ma pomalowane paznokietki) oraz drugi indyjski.
papuas