Po krótkim spacerze "u wód" wracamy do kraju i następna atrakcja z listy UNESCO cerkiewka w Kwiatoniu. Byliśmy pewni, że wejdziemy do środka, bo uzgodniliśmy to telefonicznie. Po przyjeździe cerkiew otwarta i wewnątrz jakaś autokarowa wycieczka, więc za friko korzystamy także z przewodnika. Jedziemy w kierunku bazy i w Ropie oglądamy z zewnątrz dwór ziemiański oraz jemy małe co nieco w urządzonym tu zajeździe. W Krynicy wieczorny spacer, pożegnalne pyfko; wszak jutro wracamy do domu.
Dwór w Ropie, gdzie jemy małe co nieco i pożywiające się na trawie kwiczoły.
Wracamy, wracamy, ale po drodze jeszcze atrakcje. Odwiedzamy Stary Sącz - przy rynku zabytkowe domy, czasem z podcieniami. My idziemy do sztandarowego zabytku - klasztoru Klarysek. W kościele kaplica Kingi i liczne zabytki - foto będzie mało, bo większość zniszczyło wpadające przez duże okna ostre światło. Czasem fotograf ma pecha, a oglądający foto szczęście. I tu muszę wrócić do początku; już na etapie organizacji, po zaklepaniu noclegów w Krynicy pojawiły się głosy, sugestie, żądania - my chcemy spływ Dunajcem! No dobrze, ale z przyczyn logistycznych jest to z Krynicy możliwe choć ze względu na kilometraż nie uzasadnione. Ostatecznie po dyskusji spływ został włączony do programu jako element drogi powrotnej. My spływaliśmy kilka razy, ale reszta rodziny ani razu, a przecie warto. Zdecydowałem, że przy pięknej pogodzie też popłyniemy dla foto. No i pogoda dopisała; widzieliśmy nawet w locie czarnego bociana, ale zdjęcia nie zdążyłem mu zrobić. Cóż, nie wszystko można udokumentować.
No to teraz tylko woda i góry. Spływ Dunajcem kończy się przy parkingu w Szczawnicy, więc możliwości tu kilka - można wykupić wycieczkę na określoną godzinę lub samopas udać się busikiem na przystań flisacką. Jedziemy busikiem, bo oferowane wycieczki dopiero za kilka godzin. Na przystani w Sromowcach bez problemu kupujemy bilety i natychmiast wsiadamy na tratwę. Flisacy obowiązkowo są ubrani w elementy stroju ludowego - kapelusze bardzo podobne, a może nawet identyczne jak zakopiańskie i niebieskie bogato wyszywane kamizelki. Wszyscy już płynęli, więc z rozpoznaniem Trzech Koron problemu nie będzie. Dunajec czasem płynie bardzo szeroko, a czasem musi się zmieścić między pionowymi skałami. Jest pogoda - jest pięknie. Oczywiście Pieniny tak jak Tatry znane są z kultowego wypasu owiec, ale raczej Małe Pieniny.
Dopłynęliśmy do najwęższego miejsca przełomu - Janosikowy skok - tutaj Dunajec ma niespełna 12m szerokości. Szybszy nurt i oczywiście dużo większa głębokość. Nieco dalej zakole pod Sokolicą i dopływamy do Szczawnicy. Teraz tylko do samochodu i powrót do domu. Podsumowując - wycieczka udana (jak zawsze), program zrealizowany, drogi przy przejazdach niejednokrotnie mimo zakrętów bardzo widokowe. Szczególnie utkwiły mi w pamięci trasy w rejonie zalewu i Gródka nad Dunajcem, gdzie zalew pomiędzy górkami i jest nawet gdzie popływać, a wokoło pięknie. Piękny rejon, który trzeba by jeszcze raz odwiedzić. Pozostało przecież tyle drewnianych cerkiewek i kościółków. Może kiedyś ...
I jesteśmy pod Sokolicą znaną z reliktowych i chętnie fotografowanych sosenek na szczycie.
no koniec świata, Admin portalu turystycznego nie płynął przełomem Dunajca - to trza koniecznie nadrobić. Oczywiście ma to sens jedynie przy dobrej pogodzie, a możliwości jest kilka. Oprócz spływu z flisakami organizowane są jakieś kajakowe czy pontonowe spływy, ale najprościej skorzystać z flisackiej oferty.
Papuas znasz powiedzenie, „gdzie ja nie był” – no właśnie, ja w wielu miejscach jeszcze nie byłam. Akurat Dunajcem płynęłam, ale jako nastolatka więc bardzo dawno, też uważam, że mam do nadrobienia. Piękną pogodę trafiliście. Fajną macie ekipę i dobrze, że pomimo różnych zainteresowań jakoś się dogadujecie. Co następnego nam pokażesz? Pokazywanego rejonu Krynicy nie znam – ale po Twojej relacji uważam że wart odwiedzenia.
no koniec świata, Admin portalu turystycznego nie płynął przełomem Dunajca - to trza koniecznie nadrobić. Oczywiście ma to sens jedynie przy dobrej pogodzie, a możliwości jest kilka. Oprócz spływu z flisakami organizowane są jakieś kajakowe czy pontonowe spływy, ale najprościej skorzystać z flisackiej oferty.
Papuas, adminem jestem całkowicie z przypadku. Forum po różnych personalnych aferach zamknęło się a ja postanowiłam je reaktywować ( przy wsparciu Andrew) , topiąc tu parę groszy.
W wielu miejscach już byłam , do wielu jeszcze nie dotarłam , taki lajf
no to po kolei hi hi - tego powiedzenia akurat Asia nie znam, ale pewnie coś z rodzaju ... i niektóre fiordy jadły mi z ręki Oczywiście każdy patrzy przez pryzmat własnych zainteresowań; ja też w wielu miejscach nie byłem, chociaż w niektórych chciałbym być. Jak gdzieś pisałem taki trochę "górski" jestem, więc w każdej grupie górskiej w Polsce (poza G. Sowimi) umiem zaplanować rozsądną trasę pieszej wycieczki. Trzy Korony i Sokolicę znam zarówno z poziomu wody jak i ze szczytu. Nawiasem widok ze Sokolicy na Przełom jest naprawdę wspaniały i warty każdego wysiłku. Tak, poprzez miejsce zamieszkania i "górskość" byłem na spływie kilka razy, ale dopiero ostatnio trafiłem na idealną pogodę.
Nel, w takie przypadki to ja nie bardzo wierzę, bo jak można zostać Adminem portalu turystycznego czy wakacyjnego nie lubiąc podróży?? Oczywiście nie każdy musi, albo nawet może, odwiedzić każdą atrakcję. I fakt, jeśli ktoś nie był na wczasach, czy nawet krótkim wypadzie w Zakopanym czy Szczawnicy to trudno o spłynięcie, tym bardziej, że czynny jest tylko w pewnym okresie, a zimą nie. My byliśmy na majówce, ale Przełom piękny jest również w barwach jesieni, bo mimo przewagi drzew iglastych są również i liściaste. Spływ Dunajcem, Wawel, ołtarz Wita Stwosza, Wieliczka, Długi Targ w Gdańsku, Puszcza Białowieska czy warszawska Starówka to jednak sztandarowe atrakcje naszego kraju i chociaż raz wypada tam być.
Zainteresowanych Szczawnicą, bo jak pisałem byliśmy tu już wcześniej rodzinnie na Sylwestra odsyłam na Travelmaniaków do moich relacji (sylwester 2013), a znaleźć papuasa na TM to żadna trudność; tam też foto z muzeum Nikifora i wąwozu Homole. Wtedy, wszyscy jeszcze młodsi, wchodziliśmy wąwozem do góry, ale łatwiej jest wjechoć na Palenicę dojść szczytowo pod Wysokie Skałki i zejść wąwozem Homole do Jaworek.
Zainteresowanych Szczawnicą, bo jak pisałem byliśmy tu już wcześniej rodzinnie na Sylwestra odsyłam na Travelmaniaków do moich relacji (sylwester 2013), a znaleźć papuasa na TM to żadna trudność; tam też foto z muzeum Nikifora i wąwozu Homole. Wtedy, wszyscy jeszcze młodsi, wchodziliśmy wąwozem do góry, ale łatwiej jest wjechoć na Palenicę dojść szczytowo pod Wysokie Skałki i zejść wąwozem Homole do Jaworek.
Nie, nie odsyłaj nas gdzie indziej , tylko pokaż nam ten sywestrowy wypad tutaj na tripku
Po krótkim spacerze "u wód" wracamy do kraju i następna atrakcja z listy UNESCO cerkiewka w Kwiatoniu. Byliśmy pewni, że wejdziemy do środka, bo uzgodniliśmy to telefonicznie. Po przyjeździe cerkiew otwarta i wewnątrz jakaś autokarowa wycieczka, więc za friko korzystamy także z przewodnika. Jedziemy w kierunku bazy i w Ropie oglądamy z zewnątrz dwór ziemiański oraz jemy małe co nieco w urządzonym tu zajeździe. W Krynicy wieczorny spacer, pożegnalne pyfko; wszak jutro wracamy do domu.
Dwór w Ropie, gdzie jemy małe co nieco i pożywiające się na trawie kwiczoły.
papuas
Wracamy, wracamy, ale po drodze jeszcze atrakcje. Odwiedzamy Stary Sącz - przy rynku zabytkowe domy, czasem z podcieniami. My idziemy do sztandarowego zabytku - klasztoru Klarysek. W kościele kaplica Kingi i liczne zabytki - foto będzie mało, bo większość zniszczyło wpadające przez duże okna ostre światło. Czasem fotograf ma pecha, a oglądający foto szczęście.
I tu muszę wrócić do początku; już na etapie organizacji, po zaklepaniu noclegów w Krynicy pojawiły się głosy, sugestie, żądania - my chcemy spływ Dunajcem! No dobrze, ale z przyczyn logistycznych jest to z Krynicy możliwe choć ze względu na kilometraż nie uzasadnione. Ostatecznie po dyskusji spływ został włączony do programu jako element drogi powrotnej. My spływaliśmy kilka razy, ale reszta rodziny ani razu, a przecie warto. Zdecydowałem, że przy pięknej pogodzie też popłyniemy dla foto. No i pogoda dopisała; widzieliśmy nawet w locie czarnego bociana, ale zdjęcia nie zdążyłem mu zrobić. Cóż, nie wszystko można udokumentować.
papuas
No to teraz tylko woda i góry. Spływ Dunajcem kończy się przy parkingu w Szczawnicy, więc możliwości tu kilka - można wykupić wycieczkę na określoną godzinę lub samopas udać się busikiem na przystań flisacką. Jedziemy busikiem, bo oferowane wycieczki dopiero za kilka godzin. Na przystani w Sromowcach bez problemu kupujemy bilety i natychmiast wsiadamy na tratwę. Flisacy obowiązkowo są ubrani w elementy stroju ludowego - kapelusze bardzo podobne, a może nawet identyczne jak zakopiańskie i niebieskie bogato wyszywane kamizelki. Wszyscy już płynęli, więc z rozpoznaniem Trzech Koron problemu nie będzie. Dunajec czasem płynie bardzo szeroko, a czasem musi się zmieścić między pionowymi skałami. Jest pogoda - jest pięknie. Oczywiście Pieniny tak jak Tatry znane są z kultowego wypasu owiec, ale raczej Małe Pieniny.
papuas
Dopłynęliśmy do najwęższego miejsca przełomu - Janosikowy skok - tutaj Dunajec ma niespełna 12m szerokości. Szybszy nurt i oczywiście dużo większa głębokość. Nieco dalej zakole pod Sokolicą i dopływamy do Szczawnicy. Teraz tylko do samochodu i powrót do domu. Podsumowując - wycieczka udana (jak zawsze), program zrealizowany, drogi przy przejazdach niejednokrotnie mimo zakrętów bardzo widokowe. Szczególnie utkwiły mi w pamięci trasy w rejonie zalewu i Gródka nad Dunajcem, gdzie zalew pomiędzy górkami i jest nawet gdzie popływać, a wokoło pięknie. Piękny rejon, który trzeba by jeszcze raz odwiedzić. Pozostało przecież tyle drewnianych cerkiewek i kościółków. Może kiedyś ...
I jesteśmy pod Sokolicą znaną z reliktowych i chętnie fotografowanych sosenek na szczycie.
papuas
Spływ Dunajcem i ja bym chciała kiedyś przeżyć . Super przygoda, piękne widoki
Pogoda chyba wam pięknie dopisała
No trip no life
papuas
Papuas znasz powiedzenie, „gdzie ja nie był” – no właśnie, ja w wielu miejscach jeszcze nie byłam. Akurat Dunajcem płynęłam, ale jako nastolatka więc bardzo dawno, też uważam, że mam do nadrobienia. Piękną pogodę trafiliście. Fajną macie ekipę i dobrze, że pomimo różnych zainteresowań jakoś się dogadujecie. Co następnego nam pokażesz? Pokazywanego rejonu Krynicy nie znam – ale po Twojej relacji uważam że wart odwiedzenia.
Papuas, adminem jestem całkowicie z przypadku. Forum po różnych personalnych aferach zamknęło się a ja postanowiłam je reaktywować ( przy wsparciu Andrew) , topiąc tu parę groszy.
W wielu miejscach już byłam , do wielu jeszcze nie dotarłam , taki lajf
No trip no life
no to po kolei hi hi - tego powiedzenia akurat Asia nie znam, ale pewnie coś z rodzaju ... i niektóre fiordy jadły mi z ręki
Oczywiście każdy patrzy przez pryzmat własnych zainteresowań; ja też w wielu miejscach nie byłem, chociaż w niektórych chciałbym być. Jak gdzieś pisałem taki trochę "górski" jestem, więc w każdej grupie górskiej w Polsce (poza G. Sowimi) umiem zaplanować rozsądną trasę pieszej wycieczki. Trzy Korony i Sokolicę znam zarówno z poziomu wody jak i ze szczytu. Nawiasem widok ze Sokolicy na Przełom jest naprawdę wspaniały i warty każdego wysiłku. Tak, poprzez miejsce zamieszkania i "górskość" byłem na spływie kilka razy, ale dopiero ostatnio trafiłem na idealną pogodę.
Nel, w takie przypadki to ja nie bardzo wierzę, bo jak można zostać Adminem portalu turystycznego czy wakacyjnego nie lubiąc podróży?? Oczywiście nie każdy musi, albo nawet może, odwiedzić każdą atrakcję. I fakt, jeśli ktoś nie był na wczasach, czy nawet krótkim wypadzie w Zakopanym czy Szczawnicy to trudno o spłynięcie, tym bardziej, że czynny jest tylko w pewnym okresie, a zimą nie. My byliśmy na majówce, ale Przełom piękny jest również w barwach jesieni, bo mimo przewagi drzew iglastych są również i liściaste. Spływ Dunajcem, Wawel, ołtarz Wita Stwosza, Wieliczka, Długi Targ w Gdańsku, Puszcza Białowieska czy warszawska Starówka to jednak sztandarowe atrakcje naszego kraju i chociaż raz wypada tam być.
Zainteresowanych Szczawnicą, bo jak pisałem byliśmy tu już wcześniej rodzinnie na Sylwestra odsyłam na Travelmaniaków do moich relacji (sylwester 2013), a znaleźć papuasa na TM to żadna trudność; tam też foto z muzeum Nikifora i wąwozu Homole. Wtedy, wszyscy jeszcze młodsi, wchodziliśmy wąwozem do góry, ale łatwiej jest wjechoć na Palenicę dojść szczytowo pod Wysokie Skałki i zejść wąwozem Homole do Jaworek.
papuas
Nie, nie odsyłaj nas gdzie indziej , tylko pokaż nam ten sywestrowy wypad tutaj na tripku
No trip no life