Widok z lotu ptaka z najwyższego budynku w Sydney ma 250 metrów wysokości,
Sydney Tower Eye oferuje panoramę 360 stopni.
Przed wejściem na taras widokowy bylismy na krótkim filmie 4D o Sydnej, dostaliśmy jednorazowe okulary, mieliśmy wiatr we włosach i krople deszczu, super.
Alamed, to ja jeszcze dodaję kilka słów i klikanaście zdjęć od siebie
Z lotniska zostalismy bezpośrednio przetransportowani do portu.Chwilę,ale dosłownie chwilę spacerujemy w najblizszej okolicy statku. Nie przezywamy jakoś brak czasu ,aby wyjść na miasto, po 2 miesiące wcześniej byliśmy w Sydney i je sobie na spokojnie zwiedzieliśmy .,również Blue Mountains, które chyba niezbyt dobrze się mają po ostatnich pożarach.
Robimy check in na statek i okazuje się ,że niniejszym jesteśmy za granicą. Po odprawie nie można już wyjść do miasta, czasu zresztą też za dużo nie ma.
Chodzimy więc po pokładadzie i podziwiamy Sydney od strony najwyzszego pokładu
z tyłu widać słynny most
i oczywiście Opera - symbol Sydney , robi wrażenie
I... następuje najbardziej oczekiwany moment czyli odpływamy A więc płyniemy, okrążając na początek operę
Uroku dodaje pomału zachodzące się słońce.. stoimy na pokładzie jeszcze długo, oglądając Sydney od strony wody a potem chowające się już w oddali wieżowce..
Ala dziekuję za lajki, wiem, że to Ty. Może też kiedyś się spotkamy w realu? Nie jest daleko. Czekam na dalsze "odcinki" opowieści.
Sydney Tower Eye
Widok z lotu ptaka z najwyższego budynku w Sydney ma 250 metrów wysokości,
Sydney Tower Eye oferuje panoramę 360 stopni.
Przed wejściem na taras widokowy bylismy na krótkim filmie 4D o Sydnej, dostaliśmy jednorazowe okulary, mieliśmy wiatr we włosach i krople deszczu, super.
Kilka zdjęć z Tower tylko robione przez szybę
Wieża Tower w oddali, widok ze statku.
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
Wieżę oczywiście widziałam,nawet myślałam aby tam wejść,ale w końcu nie wyszło.
Widoczki z góry fajne
No trip no life
Do Sydney jeszcze wrócimy, bo po zakończonym rejsie zostaliśmy tam jeszcze na jedna noc.
Tymczasem wchodzimy na statek i płyniemy w kierunku Nowej Kaledonii.
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
Alamed, to ja jeszcze dodaję kilka słów i klikanaście zdjęć od siebie
Z lotniska zostalismy bezpośrednio przetransportowani do portu.Chwilę,ale dosłownie chwilę spacerujemy w najblizszej okolicy statku. Nie przezywamy jakoś brak czasu ,aby wyjść na miasto, po 2 miesiące wcześniej byliśmy w Sydney i je sobie na spokojnie zwiedzieliśmy .,również Blue Mountains, które chyba niezbyt dobrze się mają po ostatnich pożarach.
Jak by ktoś miał ochotę zajrzeć to zapraszam
http://www.trip4cheap.pl/forum/relacje-australia-oceania-i-antarktyda/sydney-z-buta-i-wyprawa-do-blue-mountains
Robimy check in na statek i okazuje się ,że niniejszym jesteśmy za granicą. Po odprawie nie można już wyjść do miasta, czasu zresztą też za dużo nie ma.
Chodzimy więc po pokładadzie i podziwiamy Sydney od strony najwyzszego pokładu
z tyłu widać słynny most
i oczywiście Opera - symbol Sydney , robi wrażenie
No trip no life
I... następuje najbardziej oczekiwany moment czyli odpływamy
A więc płyniemy, okrążając na początek operę
Uroku dodaje pomału zachodzące się słońce.. stoimy na pokładzie jeszcze długo, oglądając Sydney od strony wody a potem chowające się już w oddali wieżowce..
Bye , bye Sydney i Australia
No trip no life
Dzięki Nel za Twój komentarz ale nie widać Twoich zdjęć
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
Alamed, sorki.. oczywiście zapomniałam udostępnić album
Już za chwilę poprawiam
No trip no life
Dziękuję Nel, teraz widać
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
A ja nie widzę, jak inni?