Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Jednym z postanowień noworocznych był wpólny wyjazd na narty
Dawniej mieliśmy zwyczaj jeżdzić na narty co roku,ale ostatnio jakoś się się nie składało. Ustaliliśmy więc, że koniecznie chcemy wrócić do dawnej tradycji, ale połączonej z podróżą w jakieś zupełnie dla nas nowe miejsce. I jeszcze jedno, mąż zapowiedział, że strajkuje jeśli chodzi o dojazd autem. Mi też nie bardzo uśmiechało się prowadzić wiele godzin.
Postanowiłam więc szukać jakiegoś fajnego lasta, na samolotowy wyjazd narciarski.
Ofert było w sumie całkiem sporo. Rozważalismy kilka krajów a na finiszu ostały się Turcja, Andora i Włochy.
Turcja - bo znajomi właśnie tam byli i zasypywali nam fajnymi zdjeciami i ze stoków i kulinarnych i wycieczkowych po okolicy. A że Turcję uwielbiam to nie trzeba mnie było za długo namawiać
Andora - tutaj duzy wklad miała Alamed, która parę lat wcześniej szusowała na pirenejskich stokach i bardzo sobie chwaliła warunki i cały wyjazd. Poza tym niewiele wiedziałam o tej krainie, więc to był trochę taki ryzyk fizyk Dotakowym atutem był kontakt z językiem hiszpańskim
Włochy - byliśmy tam wiele razy,ale nigdy narciarsko , więc ten obszar pozostał dla nas nieodkryty. No i oczywiście bombardino -to od dawien dawna moje marzenie, aby raczyć sie nami na stoku .Podobno smakuje wyśmienicie w parze z szusowaniem
Na parę dni przed naszym planowanym terminem, szereg hoteli się już wyprzedała. Te co pozostały w większości miały super, atrakcyjne last minutowe ceny , co bardzo mi się oczywiście podobało.
Wybrałam więc .... najmniej znaną mi Andorę Cenka była znakomita, prognoza pogody średnia , za to daty przylotu i wylotu idealnie nam pasowały.
No to fru
No trip no life
Nel, świetny wybór z tą Andorą!
, zatem zacieram rączki i czekam na Twoje piękne foty.....
Piea
Nie lubię zimy, ale dla widoków popatrzę
Iwona
Ja też chętnie pooglądam, bo choć w Andorze byłam, to absolutnie nic z tego nie pamiętam
...zaciekawiony czekam na CD ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
na nartach to tylko w ten jedyny sposób
ale także czekam na widoki i piękne foto wiem podczas zjazdu foto raczej się nie robi ale podczas pobytu??
papuas
Witam podróżników ciekawych tego malutkiego kraju
Spróbuje wam pokazać trochę Andory moimi oczami ,choć super fotek nie będzie. Aparat wyjątkowo został w domu. Uznałam ,że to jednak wyjazd typowo sportowy, więc telefon w zupełności wystarczy i to była słuszna decyzja.
Andora w naszym kraju jest stosunkowo mało znana..chyba najbardziej nam sie kojarzy ze strefą wolnocłową czyli tanimi zakupami alkoholi i perfum.
Położona w sercu Pirenejów więc w zasadzie cała pokryta jest górami . I to jest największy "skarb" Andory. Każdy kto lubi górskie wędrówki i widoczki będzie zachwycony.
Udało się nam troszkę połazikować i tylko upewniliśmy się, że zdecydowanie warto by było zawitac tu kiedyś latem , właśnie po to by pochodzic sobie po górach.
A jest co oglądać ..
W wyższych partiach gór o tej porze co my byliśmy czyli przełom lutego i marca leży jeszcze mnóstwo śniegu i góry w białym ubranku zimowym wyglądają cudownie.
Szczególnie na tle niebieskiego nieba, co jest tu w miare naturalne.. Okazuje się,że słoneczko hula tu 300 dni w roku, czyli w zasadzie rzadko kiedy go nie ma. I muszę to potwierdzić , pogoda w czasie pobytu była cudowna .Dawka witaminy D była maxymalna
Największą jednak atrakcją są cudowne, słoneczne , pustawe stoki Andory
To po prostu raj dla narciarzy
Stoki piękne, szerokie, bez tłumów, mnóstwo wyciągów, knajpek ..
Dominują Hiszpanie i Francuzi, bo oczywiście oni tu mają najbliżej. Czasem słychać też na stoku język polski, więc jesteśmy trochę widoczni.
Andora to jednak nie tylko góry, jest też kilka miast , no może bardziej miasteczek, bo są nieduże. Za to pełne uroku.
Mieszanka nowoczesności i "starości" ,ale to bardzo przyjemny dla oka mix. Jest gdzie pochodzić, pospacerować krętymi uliczkami, wypić kawkę i poczuc okoliczną historię
No trip no life
widoki gór wymiatają; no CZAD!
ale i te kamienne budowle w miasteczku śliczniutkie; uwielbiam takie 
Piea
DZIEŃ 1
Jest niedziela. Wylot mamy z Okęcia o bardzo wygodnej porze , bo o 16. Na lotnisku trzeba być 2 godziny wcześniej, mamy więc czas w domu do 13.30. Można więc spokojnie ,na luzie wstać, zjeść śniadanko, wypić kawkę i się jeszcze dopakować.
Moja kicia też by chętnie poleciała na narty
Lecimy Wizzair, ale obowiązują nas limity bagażowe z Rainbow . Musimy się więc zmieścić w 20 kg bagażu, wraz z butami narciarskimi.Do tego torba na narty i kijki + bagaż podręczny. Oczywiście bagaż z nartami jest w pakiecie.
Lecimy ekipą 3 osobową tzn ja z mężem i koleżanka.Spotykamy się wszyscy na lotnisku.Odprawa idzie bardzo sprawnie. Za wybrane miejsca trzeba zapłacić, ale skoro mamy z koleżanką miejsca koło siebie a mąż 2 rzędy dalej, nic już z miejscówkami nie kombinujemy.
Samolot załadowany jest na full, nie ma nawet 1 wolnego miejsca. Lot szybki i bezproblemowy.
Barcelona w wersji oświetlonej wieczornymi światełkami wygląda bardzo ładnie . Lądujemy w strugach deszczu
No trip no life
Nel zapytam..ile kosztował sam bilet a ile z dopłatami za bagaz i sprzęt ?
To był wyjazd z biura , więc w cenie było wszystko tj przelot, transfer z Barcelony do Andory, hotel, jedzenie etc. Pełna kwota to 2800 za osobę
No trip no life