Papuas witaj ! Do wędrówek po górach wróciliśmy trochę z powodu pandemii. Tak naprawdę bardziej ciągnie mnie poznawanie nowych krajów, szczególnie tych z palmami. Ale i u nas w kraju są piękne miejsca z ciekawą historią, dużo nam bliższą niż historia krajów na innym kontynencie. Za czasów liceum i studiów przemierzyłam wiele szlaków z plecakiem. Nosiło się wtedy na plecach prowiant a także kuchenkę i benzynę do gotowania . Ile pięknych wspomnień jest z tych wycieczek. Ale Góry Izerskie poznałam dopiero za sprawą mojej mamy, która (wtedy był to pierwszy raz) zabrała nas (mnie i syna – Basi wtedy jeszcze nie było na świecie) do „Samotnej” – pokazywany „Ewa” Medical &Spa . Wtedy i przy kolejnych wyjazdach z dziećmi niewiele chodziłam po górach. Teraz to nadrabiamy.
Wracamy na terasę wycieczki. Nie wiem czy wiecie, że głównym udziałowcem kolei gondolowej – (Ski & Sun Świeradów Zdrój) jest Sobiesław Zasada.
Idziemy pod schronisko, które położone jest na wysokości 1060m, około 50 m poniżej szczytu Stogu Izerskiego. Na sam szczyt jest jeszcze kawałek, dzisiaj tam nie idziemy (na szczycie byliśmy w zeszłym roku). Z pod schroniska są fajne widoczki.
To miejsce z historią, jak większość schronisk górskich. Zostało oddane do użytku w październiku 1924 roku i szybko stało się jednym z najpopularniejszych celów wycieczek dla kuracjuszy ze Świeradowa Zdroju i okolicznych uzdrowisk. Pomysłodawcami jego budowy byli: lekarz uzdrowiskowy dr Josef Siebelt, śląska rodzina Schaffgotschów oraz organizacja turystyczna Towarzystwo Karkonoskie. Wzniesione w charakterystycznym stylu śląsko-łużyckim.
Tak, Huragan, zima w tamtych czasach obfitowała w śnieg. Jak widać mimo braku gondoli turyści dopisywali.
Po nasyceniu się widokami udajemy się szlakiem w kierunku Czerniawy. Asfaltową drogą w dół, biegnącą poniżej schroniska. Tu na górze też widać płaty śniegu.
To ostrzeżenia dla rowerzystów, jadąc w dół można nabrać dużej prędkości, a na trasie są zakręty lub nierówności i progi w pozornie równej drodze.
Piesze ścieżki krzyżują się z trasami rowerowymi. Jak widać były współfinansowane ze środków unijnych. Projekt realizowany był wspólnie z Czechami.
Ten mostek jest właśnie częścią trasy rowerowej, znak pokazuje , że jest to droga jednokierunkowa (ścieżki są wąskie).
Dochodząc już na skraj Czerniawy schodzimy w stronę mijanego już przy wcześniejszych wycieczkach dwóch budyków. Pierwszy to obecny pensjonat Myśliwska Chata , przyszliśmy widoczną z boku budynku ścieżką.
To jest też obiekt nie wiem czy zabytkowy, ale na pewno przedwojenny. Poniżej fotka z neta.
Domek myśliwski (Jägerhaus) w Czerniawie-Zdroju. Rok 1930.
Drugi obiekt, to dawna Leśniczówka, Czarny Potok jest dosłownie po drugiej stronie drogi. Obecnnie chyba we własności osoby prywatnej, w trakcie przebudowy.
Nel, jak pokazują zdjęcia, budynek leśniczówki przechodzi modernizacje. Na zdjęciu z 2015 r, to jeszcze ruina.
Ze zdjęć widać, że przed wojną te rejony tętniły życiem. W latach PRL – budynki tylko eksploatowane, nieremontowane powoli umierały. Gdyby nie prywatni inwestorzy i rozwinięcie usług sanatoryjnych te piękne rejony świeciłyby pustkami. Do rozwoju przyczyniły się też niewątpliwie turyści niemieccy, którzy licznie tu przyjeżdżają i korzystają z zabiegów. Nie byłoby to możliwe bez podniesienia standardu ośrodków i oferowanej szerokie bazy zabiegowej. Jeszcze w a latach 80-90 zeszłego wieku ośrodki dawały pracę prawie wyłącznie dla obsługi: sprzątaczki, kucharki, konserwatorzy. Lekarze przyjeżdżali na zlecenie na „turnusy” –tak jak np. moja mama pracowała kilkukrotnie w Samotnej (Ewa) i w nieistniejącym dziś Kwarcycie. Teraz oprócz tej obsługi region daje pracę lekarzom, i ogromnej ilości fizjoterapeutów, ale kadra ta musi biegle władać językiem niemieckim. Kuracjusze niemieccy już się przyzwyczaili do tego, że nie mają tu trudności językowych, i nawet nie biorą pod uwagę, że ktoś nie mówi po niemiecku. Basia miała więcej kontaktów przy swoich zabiegach z Niemcami, zwracali się do niej bezpośrednio po niemiecku, nie zastanawiając się czy zna język. Akurat ona nie ma z tym żadnego problemu.
Idziemy dalej, jest jeszcze jeden budynek, istniejący, choć w ruinie, który chciałabym wam pokazać. Niestety jakoś ani podczas tego wyjazdu, ani w zeszłym roku nie został uwieczniony na zdjęciach, Dlatego zdjęcia z neta . To dawna działająca po wojnie szkoła uzdrowiskowa Junak. Ponieważ by ły tu sanatoria dziecięce (pokazywany Zameczek i Dom Zdrojowy) – musiała tu też istnieć szkolą. To zdjęcie z 2014 roku. Teraz budynek wygląda gorzej, w 2018 r. strawił go częściowo pożar. Przed wojną Hotel Sanssouci
W bezpośredniej bliskości, nie dochodząc jeszcze do Domu Zdrojowego, był jeszcze jeden obiekt - kawiarnia zdrojowa, dawne schronisko Schwarzbachbaude. Budynek istniał podobno jeszcze w latach 90-tych, powiem szczerze, że go nie pamiętam.
To mniej więcej to miejsce, na pierwszym zdjęciu po lewo, na drugim po prawo w dole.
Zdjęcie z neta dokładnej je określa „to miejsce tuż przy domu zdrojowym, na prawo za bramką w widocznych "krzakach"
Początek ulicy Górzystej, na lewo "klepowisko" po dawnym schronisku Schwarzbachbaude, po wojnie Kawiarnia Zdrojowa. Na prawo budynek nr 1, dawne schronisko Afrikanerbaude (dzisiaj to dom prywatny) . W tle dom zdrojowy.
Unikatowe zdjęcie przedstawiające zagładę kawiarni zdrojowej w Czerniawie Zdrój, dawnego schroniska Schwarzbachbaude.
Tym razem przed Domem Zdrojowym odbijamy w górę, ścieżką bezpośrednio do naszego sanatorium. I to tyle na dzisiaj. Pozostaje tylko obiadokolacja i relaks na basenie.
Papuas witaj ! Do wędrówek po górach wróciliśmy trochę z powodu pandemii. Tak naprawdę bardziej ciągnie mnie poznawanie nowych krajów, szczególnie tych z palmami. Ale i u nas w kraju są piękne miejsca z ciekawą historią, dużo nam bliższą niż historia krajów na innym kontynencie. Za czasów liceum i studiów przemierzyłam wiele szlaków z plecakiem. Nosiło się wtedy na plecach prowiant a także kuchenkę i benzynę do gotowania . Ile pięknych wspomnień jest z tych wycieczek. Ale Góry Izerskie poznałam dopiero za sprawą mojej mamy, która (wtedy był to pierwszy raz) zabrała nas (mnie i syna – Basi wtedy jeszcze nie było na świecie) do „Samotnej” – pokazywany „Ewa” Medical &Spa . Wtedy i przy kolejnych wyjazdach z dziećmi niewiele chodziłam po górach. Teraz to nadrabiamy.
Wracamy na terasę wycieczki. Nie wiem czy wiecie, że głównym udziałowcem kolei gondolowej – (Ski & Sun Świeradów Zdrój) jest Sobiesław Zasada.
Idziemy pod schronisko, które położone jest na wysokości 1060m, około 50 m poniżej szczytu Stogu Izerskiego. Na sam szczyt jest jeszcze kawałek, dzisiaj tam nie idziemy (na szczycie byliśmy w zeszłym roku). Z pod schroniska są fajne widoczki.
To miejsce z historią, jak większość schronisk górskich. Zostało oddane do użytku w październiku 1924 roku i szybko stało się jednym z najpopularniejszych celów wycieczek dla kuracjuszy ze Świeradowa Zdroju i okolicznych uzdrowisk. Pomysłodawcami jego budowy byli: lekarz uzdrowiskowy dr Josef Siebelt, śląska rodzina Schaffgotschów oraz organizacja turystyczna Towarzystwo Karkonoskie. Wzniesione w charakterystycznym stylu śląsko-łużyckim.
Poniżej zdjęcia schroniska z lat 30 XXwieku,
Fajne ujęcie - turyści z walizką
Sniegu wtenczas jak widac nie brakowalo)
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Tak, Huragan, zima w tamtych czasach obfitowała w śnieg. Jak widać mimo braku gondoli turyści dopisywali.
Po nasyceniu się widokami udajemy się szlakiem w kierunku Czerniawy. Asfaltową drogą w dół, biegnącą poniżej schroniska. Tu na górze też widać płaty śniegu.
To ostrzeżenia dla rowerzystów, jadąc w dół można nabrać dużej prędkości, a na trasie są zakręty lub nierówności i progi w pozornie równej drodze.
Piesze ścieżki krzyżują się z trasami rowerowymi. Jak widać były współfinansowane ze środków unijnych. Projekt realizowany był wspólnie z Czechami.
Ten mostek jest właśnie częścią trasy rowerowej, znak pokazuje , że jest to droga jednokierunkowa (ścieżki są wąskie).
Dochodząc już na skraj Czerniawy schodzimy w stronę mijanego już przy wcześniejszych wycieczkach dwóch budyków. Pierwszy to obecny pensjonat Myśliwska Chata , przyszliśmy widoczną z boku budynku ścieżką.
To jest też obiekt nie wiem czy zabytkowy, ale na pewno przedwojenny. Poniżej fotka z neta.
Domek myśliwski (Jägerhaus) w Czerniawie-Zdroju. Rok 1930.
Drugi obiekt, to dawna Leśniczówka, Czarny Potok jest dosłownie po drugiej stronie drogi. Obecnnie chyba we własności osoby prywatnej, w trakcie przebudowy.
Poniżej zdjęcia z neta:
Koło roku 1910
Czerwiec 2014 r.
ojej.. kiepsko ta druga leśniczówka teraz wygląda
No trip no life
Nel, jak pokazują zdjęcia, budynek leśniczówki przechodzi modernizacje. Na zdjęciu z 2015 r, to jeszcze ruina.
Ze zdjęć widać, że przed wojną te rejony tętniły życiem. W latach PRL – budynki tylko eksploatowane, nieremontowane powoli umierały. Gdyby nie prywatni inwestorzy i rozwinięcie usług sanatoryjnych te piękne rejony świeciłyby pustkami. Do rozwoju przyczyniły się też niewątpliwie turyści niemieccy, którzy licznie tu przyjeżdżają i korzystają z zabiegów. Nie byłoby to możliwe bez podniesienia standardu ośrodków i oferowanej szerokie bazy zabiegowej. Jeszcze w a latach 80-90 zeszłego wieku ośrodki dawały pracę prawie wyłącznie dla obsługi: sprzątaczki, kucharki, konserwatorzy. Lekarze przyjeżdżali na zlecenie na „turnusy” –tak jak np. moja mama pracowała kilkukrotnie w Samotnej (Ewa) i w nieistniejącym dziś Kwarcycie. Teraz oprócz tej obsługi region daje pracę lekarzom, i ogromnej ilości fizjoterapeutów, ale kadra ta musi biegle władać językiem niemieckim. Kuracjusze niemieccy już się przyzwyczaili do tego, że nie mają tu trudności językowych, i nawet nie biorą pod uwagę, że ktoś nie mówi po niemiecku. Basia miała więcej kontaktów przy swoich zabiegach z Niemcami, zwracali się do niej bezpośrednio po niemiecku, nie zastanawiając się czy zna język. Akurat ona nie ma z tym żadnego problemu.
Idziemy dalej, jest jeszcze jeden budynek, istniejący, choć w ruinie, który chciałabym wam pokazać. Niestety jakoś ani podczas tego wyjazdu, ani w zeszłym roku nie został uwieczniony na zdjęciach, Dlatego zdjęcia z neta . To dawna działająca po wojnie szkoła uzdrowiskowa Junak. Ponieważ by ły tu sanatoria dziecięce (pokazywany Zameczek i Dom Zdrojowy) – musiała tu też istnieć szkolą. To zdjęcie z 2014 roku. Teraz budynek wygląda gorzej, w 2018 r. strawił go częściowo pożar. Przed wojną Hotel Sanssouci
I w latach 30 XX w.
W bezpośredniej bliskości, nie dochodząc jeszcze do Domu Zdrojowego, był jeszcze jeden obiekt - kawiarnia zdrojowa, dawne schronisko Schwarzbachbaude. Budynek istniał podobno jeszcze w latach 90-tych, powiem szczerze, że go nie pamiętam.
To mniej więcej to miejsce, na pierwszym zdjęciu po lewo, na drugim po prawo w dole.
Zdjęcie z neta dokładnej je określa „to miejsce tuż przy domu zdrojowym, na prawo za bramką w widocznych "krzakach"
Początek ulicy Górzystej, na lewo "klepowisko" po dawnym schronisku Schwarzbachbaude, po wojnie Kawiarnia Zdrojowa. Na prawo budynek nr 1, dawne schronisko Afrikanerbaude (dzisiaj to dom prywatny) . W tle dom zdrojowy.
Unikatowe zdjęcie przedstawiające zagładę kawiarni zdrojowej w Czerniawie Zdrój, dawnego schroniska Schwarzbachbaude.
Lata 70-te
Okolo 1939 r.
okolo roku 1915
Tym razem przed Domem Zdrojowym odbijamy w górę, ścieżką bezpośrednio do naszego sanatorium. I to tyle na dzisiaj. Pozostaje tylko obiadokolacja i relaks na basenie.
Szkoda tego hotelu..
Asiu a powiedz czy powstają zupelnie nowe ośrodki ? takie nowe inwestycje ?
No trip no life