W dole jeszcze inne stado, a ja zaczynam schodzić i trafiam jakoś na parking. Chodzę, próbuję zrobić foto pliszce górskiej, gdy nagle rozlega się ostry dźwięk; co to??; po chwili znowu. Okazuje się, że obok parkingu za strumieniem mieszkają świstaki. Nieomal w środku miasteczka. Jest tam kupka większych kamieni i głos ewidentnie dochodzi stamtąd. Wpatruję się próbując ustalić co mogło by być zwierzęciem, po czym namiętnie robię foto norze świstaka. Dopiero na komputerze orientuję się w błędzie; na szczęście świstak siedział na sąsiednim kamieniu i też się na foto załapał.
Już na parkingu, a Matti ciągle w woalce. Otoczenie parkingu oraz świstakowy strażnik. Widoczna na drugim foto kupka kamieni po lewej stronie - to ostoja świstaków.
Po trekingu wracamy do Włoch - kolejne 3 noce mamy w tym samym hotelu w dolinie Aosty; hotel Casale w niewielkiej miejscowości Saint Cristophe administracyjnie należącej do Aosty. Drogi jak zawsze i wieczorem w hotelu.
Poranny widok z hotelowego okna i zniana planów. Miał być Park Narodowy Gran Paradiso, ale zamiana ze względu na mającą się niebawem pogorszyć pogodę - jedziemy do Chamonix i wjeżdżamy kolejką na Aiguille du Midi. I to jest dzień obfitujący w najpiękniejsze wysokogórskie widoki - po prostu trudno przestać robić zdjęcia. Z włoskiego noclegu do Chamonix dojeżdżamy przez tunel Mont Blanc. Tunel oczywiście płatny, a na bramkach procedury przepuszczania pojazdów w związku z tragedią jaka się tu wydarzyła. Minimalna odległość między pojazdami to 70m, a prędkość bodaj 70 km/godz. Kolejki, windy to obecnie najbardziej ulubiony przeze mnie sposób ”zdobywania” gór. Ale nie myślcie, że to tylko taka bułka z masłem - na tej wysokości (3842m) kilka szybszych kroków i czujesz, że umierasz. Chwila bezruchu i wszystko wraca do normy. Więc nie umarłem, ale tak mój organizm reagował na braki tlenu, którego tutaj jest ok. 1/3 mniej niż na dole. Wg. programu miał być spacer po Chamonix, ale wprost z parkingu obok skoczni narciarskich udajemy się na stację kolejki. Widać presja pogodowa była duża.
Żegnamy malejące Chamonix i jesteśmy na stacji przesiadkowej - widoki w obie strony. Do góry kolejka wjeżdża bez żadnych podpór liny; pewnie większość tu była. Widoki takie, że wszystkich ogarnia amok robienia foto i musicie wybaczyć dublowanie fotek (chociaż nie dodam wszystkich zrobionych).
Cały czas robimy foto - przez szybę, na powietrzu z różnych miejsc turystycznie zagospodarowanej Igły. Oczywiście wjeżdżamy na samą górę i znów foto, foto. Pomimo moich oporów korzystamy również z bezpłatnej atrakcji czyli zdjęć w szklanej kabinie wykonanych przez pracownika. Do szklanej kabiny niewielka kolejka idzie po szklanej podłodze, wchodzący do kabiny dostają papucie do ubrania i ok. 10 zdjęć w różnych konfiguracjach i następny lub następna para. Wychodzę na szczytową galeryjkę i oprócz foto gór robię foto wieszczkowi - taki czarny, żyjący na tych wysokościach ptak. Foto wieszczka marne, bo z konieczności pod ostre słońce, a ptak czarny. Oczywiście wjazd jest limitowany i pracownik tyle turystów wpuszcza do windy ilu zjedzie. Po sesji foto też zjeżdżamy poziom niżej i łazimy po różnych platformach - słońce świeci.
Prawdziwi trekingowcy poszli dalej i zbliżają się do wodospadu, ci najszybsi doszli nawet zbyt daleko mijając odbicie ścieżki do wodospadu
papuas
W dole jeszcze inne stado, a ja zaczynam schodzić i trafiam jakoś na parking. Chodzę, próbuję zrobić foto pliszce górskiej, gdy nagle rozlega się ostry dźwięk; co to??; po chwili znowu. Okazuje się, że obok parkingu za strumieniem mieszkają świstaki. Nieomal w środku miasteczka. Jest tam kupka większych kamieni i głos ewidentnie dochodzi stamtąd. Wpatruję się próbując ustalić co mogło by być zwierzęciem, po czym namiętnie robię foto norze świstaka.
Dopiero na komputerze orientuję się w błędzie; na szczęście świstak siedział na sąsiednim kamieniu i też się na foto załapał.
Już na parkingu, a Matti ciągle w woalce. Otoczenie parkingu oraz świstakowy strażnik. Widoczna na drugim foto kupka kamieni po lewej stronie - to ostoja świstaków.
papuas
Po trekingu wracamy do Włoch - kolejne 3 noce mamy w tym samym hotelu w dolinie Aosty; hotel Casale w niewielkiej miejscowości Saint Cristophe administracyjnie należącej do Aosty. Drogi jak zawsze i wieczorem w hotelu.
papuas
Piekna fotka i gratulacje,ze udalo ci sie "upolowac" swistaka
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Fantastyczne widoki !!!
No trip no life
te fotki wokół Mattiego, góry, wodospad, widoki -wszystko absolutne CUDA!!!
Piea
Przepiękne górskie widoki
Poranny widok z hotelowego okna i zniana planów. Miał być Park Narodowy Gran Paradiso, ale zamiana ze względu na mającą się niebawem pogorszyć pogodę - jedziemy do Chamonix i wjeżdżamy kolejką na Aiguille du Midi. I to jest dzień obfitujący w najpiękniejsze wysokogórskie widoki - po prostu trudno przestać robić zdjęcia. Z włoskiego noclegu do Chamonix dojeżdżamy przez tunel Mont Blanc. Tunel oczywiście płatny, a na bramkach procedury przepuszczania pojazdów w związku z tragedią jaka się tu wydarzyła. Minimalna odległość między pojazdami to 70m, a prędkość bodaj 70 km/godz. Kolejki, windy to obecnie najbardziej ulubiony przeze mnie sposób ”zdobywania” gór.
Ale nie myślcie, że to tylko taka bułka z masłem - na tej wysokości (3842m) kilka szybszych kroków i czujesz, że umierasz. Chwila bezruchu i wszystko wraca do normy. Więc nie umarłem, ale tak mój organizm reagował na braki tlenu, którego tutaj jest ok. 1/3 mniej niż na dole. Wg. programu miał być spacer po Chamonix, ale wprost z parkingu obok skoczni narciarskich udajemy się na stację kolejki. Widać presja pogodowa była duża.
papuas
Żegnamy malejące Chamonix i jesteśmy na stacji przesiadkowej - widoki w obie strony. Do góry kolejka wjeżdża bez żadnych podpór liny; pewnie większość tu była. Widoki takie, że wszystkich ogarnia amok robienia foto i musicie wybaczyć dublowanie fotek (chociaż nie dodam wszystkich zrobionych).
papuas
Cały czas robimy foto - przez szybę, na powietrzu z różnych miejsc turystycznie zagospodarowanej Igły. Oczywiście wjeżdżamy na samą górę i znów foto, foto. Pomimo moich oporów korzystamy również z bezpłatnej atrakcji czyli zdjęć w szklanej kabinie wykonanych przez pracownika. Do szklanej kabiny niewielka kolejka idzie po szklanej podłodze, wchodzący do kabiny dostają papucie do ubrania i ok. 10 zdjęć w różnych konfiguracjach i następny lub następna para. Wychodzę na szczytową galeryjkę i oprócz foto gór robię foto wieszczkowi - taki czarny, żyjący na tych wysokościach ptak. Foto wieszczka marne, bo z konieczności pod ostre słońce, a ptak czarny. Oczywiście wjazd jest limitowany i pracownik tyle turystów wpuszcza do windy ilu zjedzie. Po sesji foto też zjeżdżamy poziom niżej i łazimy po różnych platformach - słońce świeci.
papuas