Tam gdzie skały się schodzą , po prawo głowa kota (patrzy w stronę skały lekko do dołu) w kapturze od peleryny (kaptur yo ta część skaly co się styyka z drugą).
to jeszcze rzut okiem na okolice malowniczej Jonaszówki i jedziemy dalej ...
Kolejną atrakcją na naszej trasie były malownicze ruinki niewielkiego zamku- z czasów Kaziemierza Wielkiego- XIV wiecznego zamku warownego w Mirowie ; zamek (ba! zameczek - pierwotnie był malutki jak na średniowieczne budowle tego typu , bo miał powierzchnię zaledwie 250 m2- więc jak spory dom dzisiaj, ale z czasem w rękach kolejnych właścicieli- rodów rycerskich rozrastał się przez wieki do powierzcni ponad 1000 m2) ;
Dzis to malownicze ruinki, w dodatku teren ogrodzono bez mozliwości wejścia na teren ruin ze wzgledów bezpieczeństwa; z tego co sie dowiedzieliśmy- opieką zajął się ten sam Pan, który zrewitalizował sąsiedzki zamek w Bobolicach, pan poseł / czy senator ( juz nie pamiętam) Lasecki- pasjonat i opiekun jurajskich zabytków; nie wiem jakie są dalsze losy tego zamku, czy poczyniono przez ten czas jakies prace? - byc może kiedyś go podniosą z ruin do takiej formy jak Bobolice? i kolejne cudo odrodzi się jak Feniks z Popiołów?
...wow, byłem w pokazywanej przez Ciebie okolicy..."wieki temu" !!!
nie istniał wtedy problem motoryzacyjny ponieważ gro turystów docierało autokarami z "wycieczkami zakładowymi" !!!
tak,tak droga młodzieży takie kiedyś były czasy,że pracodawca (zakłady państwowe) regularnie fundował temu podobne atrakcje dla swoich pracowników...
za "przysłowiowy grosz" i nie tylko dla tych którzy..."mieli legitymację" ; )))
...zaplecze turystyczne było wtedy ubożuchne ale..."ścisk znacznie mniejszy"...
Piea, prowadź dalej !!! : )
Radek, ja też byłam tam wcześniej całe wieki temu.... jeszcze w połowie lat 80-tych XX wieku, wprawdzie nie na wycieczce z zakładu pracy , bo wtedy jeszcze nie pracowałam, tylko byłam na wycieczce szkolnej w czasach liceum, dlatego tak bardzo chciałam tu wrócić... i namówiłam Małża, który wrócił stąd oczarowany Jurą Krak-Częst! - koniecznie musimy więc tam jeszcze wrócic i nadrobić całe mnóstwo miejsc i wspaniałych szlaków, bo atrakcji jest tu tyle, żeby zobaczyć te co ciekawsze - trzeba by tu siedziec bez mała ze 3 tygodnie i codziennie eksplorowac inne , wciąz nowe atrakcje...
( co do wycieczek zakładowych, he..he... to pamiętam, że jeździli na coś takiego moi rodzice, czasami nawet nas zabierali z bratem ; coś mi tam śwta w pamięci Kraków, Westerplatte i kilka innych miejsc, a nawet jakieś "zakładowe grzybobrania" ale za małolata wtedy byłam, żeby to dokładnie pamietać, a szczególnie docenić mniejsca, do których się wtedy jeździło....)
mam jeszcze sporo zdjęc z Mirowa, ale ruinki jak to ruinki- w kółko to samo w dzisiątkach różnych ujęć...;
tego dnia mieliśmy jednak pecha- postanowilismy bowiem wrócić do miejsc, które w tą nieszczęsną zatłoczoną niedzielę celowo opuścilismy uznając, że wrócimy tu sobie jutro w pełnym luziku
no ale przeliczyliśmy się ..... i przekonaliśmy się o tym dwukrotnie odkładając dwa ciekawe miejsca na dni po weekendzie: bowiem okazało się, że Muzeum w Ojcowie (z super ciekawą ekspozycją jurajską, którą bardzo chciałam zobaczyć - w poniedziałki jest zamknięte więc pocałowalismy tu klamkę
tutaj Budynek Muzeum Przyrodniczego w Ojcowie
Zawiedzeni podjechaliśmy więc do pobliskiej Boroniówki nieopodal Grodziska, gdzie znajdują się stare, ciekawe Młyny Wodne i wodny tartak - dojeżdżamy tam i........ doopa blada! - to samo co z Muzeum w Ojcowie - zamknięte na głucho ! i tylko informacja (kartka na płocie) , że czynne jest wyłącznie w soboty i niedziele, a w pozostałe dni tylko po ewentualnym umówieniu się telefonicznym; na kartce podany jest jednak numer komórki: dzwonimy tam więc..... cisza.... jeszcze jedna próba..... nikt nie odpowiada , buuu...., znów totalna klapa.....
Szkoda wielka..., bo jak przejeżdżaliśmy tędy w niedzielę i zobaczyłam te tłumki to wtedy uciekliśmy stąd w te pędy z obietnicą powrotu jutro; nie przewidzieliśmy jednak że jutro będzie zamknięte , no trudno..., ale żal pozostał , bo dla mnie takie skansenowe atrakcje - to duża frajda; uwielbiam takie miejsca. (niestety, ale tutaj liczne atrakcje dostępne są jak widać tylko w czasie masowego najazdu weekendowego)
Piea, bardzo się cieszę z tej Twojej relacji bo zainspirowałaś mnie na najbliższe, krajowe wyjazdy. Obawiam się, że na egzotykę będę musiała jeszcze trochę poczekać A inna sprawa to wspomnienia - Pieskowa Skała, Ojców, Ogrodzieniec itd. to moje dzieciństwo (wyjazdy z Rodzicami) ale i wycieczka zakładowa na początku mojej "kariery" zawodowej Z jednej strony fajnie ale z drugiej uświadomiłam sobie, że ja ... jestem już tripkowym Matuzalemem skoro uczestniczyłam w wycieczkach zakładowych Na pocieszenie pozostaje mi tylko to, że chyba nie jest ze mną jeszcze tak całkiem źle skoro kojarzę te miejsca jako tako...
Piea, bardzo się cieszę z tej Twojej relacji bo zainspirowałaś mnie na najbliższe, krajowe wyjazdy. Obawiam się, że na egzotykę będę musiała jeszcze trochę poczekać A inna sprawa to wspomnienia - Pieskowa Skała, Ojców, Ogrodzieniec itd. to moje dzieciństwo (wyjazdy z Rodzicami) ale i wycieczka zakładowa na początku mojej "kariery" zawodowej Z jednej strony fajnie ale z drugiej uświadomiłam sobie, że ja ... jestem już tripkowym Matuzalemem skoro uczestniczyłam w wycieczkach zakładowych Na pocieszenie pozostaje mi tylko to, że chyba nie jest ze mną jeszcze tak całkiem źle skoro kojarzę te miejsca jako tako...
mabro, powiem Ci, że mnie też chodzi po głowie ponowny powrót w tamte strony.... tym razem z zamiarem nadrobienia zaległości i połażenia po tzw dolinkach krakowskich, bo tych szlaków jest tam od groma.... moze latem? , choć to niby wakacje, ale myślę, że w tym roku to tłumów chyba nigdzie nie będzie, w końcu wciąż jednak jeszcze trochę strach....
kolejny dzień - mąż mnie pyta czy wracamy do Muzeum do Ojcowa i Boroniówki? - no mam rozterkę, bo na dziś co innego zaplanowaliśmy! - jak bedziemy tak kombinowac, to znów nam cos nie wyjdzie!; postanawiamy trzymac się planu, a jak starczy czasu - to wtedy wrócimy.... - nie starczyło...
Dziś pobuszujemy po skałkach jurajskich, po lesie, po szlakach, jaskiniach itd....
takie miejsca na Jurze to nic nadzwyczajnego, pełno tu różnych krasowych grot, pieczar i wszelkich jaskiń...
a tutaj Jaskinia Krowia
takich grot na Jurze są tysiące... samych skatalogowanych jaskiń jest tu 400!;
wejście do Jaskini Krowiej...
a to jeszcze taka mała ciekawostka:
wiecie ze własnie tu przy jaskini krowiej Hoffmam kręcił sceny z Horpyną i Czeremisem w "Ogniem i Mieczem"?
gdzie Krowia Jaskinia "zagrała" filmowe skały po których lano wodę, żeby było widac wodospad?
(tutaj późnojesienna fotka tego miejsca zapozyczona z sieci)
a my tymczasem doszliśmy do tzw Bramy Krakowskiej ...
zanurzamy się tu w las....
łazimy... po prostu spacer... przy pluskach Prądnika
Tego dnia celem były ojcowskie skałki i jaskinie,; najpierw znana Grota Łokietka, ale jak tylko tam doszliśmy zrobilismy w tył zwrot , jak zobaczylismy tam chyba setkę dzieciaków - właśnie odwiedzała to miejsce jakaś zielona szkoła plus ze 30 turystów dorosłych - no strasznie zatłoczone to miejsce.... ; więc udaliśmy się do innej jaskini - takiej, do której trzeba wspiąć się leśnym traktem pod górę , a z doświadczenia wiadomo, że wszelkie takie "niewygodne" atrakcje są z reguły znacznie mniej okupywane i nie myliłam się ... ; zgodnie z naszym przewodnikiem pod pachą wybralismy Jaskinię Ciemną, ale tej nie można zwiedzać sobie samemu indywidualnie, bilety wstępu należy zakupić w budce będąc jeszcze na dole, zanim zaczniemy się wspinać pod górę szlakiem i tam czekać na przewodnika o każdej równej godzinie (zwiedzanie odbywa się wyłącznie z lokalnym przewodnikiem); zresztą na górze jaskinia jest zamknięta na kłódkę, a kluczyk ma tylko przewodnik .
( a pod tą jaskinią była nas garstka: 6 osób łącznie z nami + miły młody Pan przewodnik , więc zwiedzanie było w bardzo kameralnej atmosferze .... )
Brama Krakowska widziana z ciut wyższego poziomu....
drapanko pod górę....
i znów Brama Krakowska z jeszcze wyższego poziomu....
leśny szlak wije się tu cały czas bardzo malowniczo pod górę, jest tu przepięknie... pusto i cicho...
ten urokliwy, malowniczy szlak leśny do jaskini Ciemnej to niewielka wspinaczka 70 metrów pod górę, nie jest to wiele, ale jednak to jak wejść pieszo na mniej więcej 23-24 piętro
mijamy Wawrzonowy Dół w cudnym bukowym lesie....
stare piękne buki...
i juz prawie...
i jesteśmy na miejscu
Jaskinia Ciemna jest zgodnie z nazwą faktycznie całkowicie ciemna, ale zwiedza się ją w dość urokliwej atmosferze ze świecami w dłoniach i z latarkami:)
Grota jest naprawdę ogromna, choć przechodzimy jaskiniowymi korytarzami tylko jej krótki odcinek, dalej jest już tak nisko, że trzeba by się czołgać, co jest raczej niewskazane i mało wygodne....
Na sklepieniach jaskini znalazło tu miejsce na sen sporo pozawieszanych malutkich nietoperzy - podkowców, które dość licznie zamieszkują jurajskie jaskinie; są też i to również dość licznie tu występujące jedne z najgroźniejszych pająków występujących w Polsce, to jadowite - sieciarze jaskiniowe, ale jak nie będziemy ich niepokoić, specjalnie szturchać i denerwować to nie będą nami zupełnie zainteresowane w każdym razie same na nikogo sią nie rzucają , w przeciwnym wypadku może to się dla nas skończyć dość boleśnie ;
w środku jaskini nie wolno robić niestety zdjęć, to jedno jakoś cyknęłam w dodatku z fleshem bo na kompletnego ślepaka (udałam głupa, że nie wiedziałam... )
, za co słusznie zostałam zrugana p/ przewodnika , no ale fotka została Na stropie tej jaskini widać własnie te żyjące tu nietoperze - to te malutkie czarne punkciki - to podkowce małe, najmniejsze z żyjących w Polsce nietoperzy, zamieszkujące te jurajskie jaskinie
tuż obok tej askini znajduje się ciekawe stanowisko neandertalskie
pra-ludzie w jaskini ...
zapewne to nasi pra-rodzice....
i tutaj żegnamy się z naszym przewodnikiem(uroczym młodym chłopakiem ), który schodzi na dół po kolejnych chętnych i rozstajemy z naszą grupką ; stąd każdy sobie schodzi taka trasą, która chce; my idziemy eszcze nieco wyżej do punktu widokowego, z którego można popodziwiać naszą uroczą "Rekawicę" (mawia się, że to najpiekniejsza jurajska skała) i pobliskie Skały Koronne
a tutaj już widok na Bramę Krakowską ze skał Koronnych
a oto i nasza cudna "Rękawica" w całej okazałości i w swym skalnym majestacie w plenerach wczesnojesiennych
widok za szlaku....
i w ujęciu " artystycznym "
schodzimy niżej i w ogóle juz udajemy się na dół ...
...wow, byłem w pokazywanej przez Ciebie okolicy..."wieki temu" !!!
nie istniał wtedy problem motoryzacyjny ponieważ gro turystów docierało autokarami z "wycieczkami zakładowymi" !!!
tak,tak droga młodzieży takie kiedyś były czasy,że pracodawca (zakłady państwowe) regularnie fundował temu podobne atrakcje dla swoich pracowników...
za "przysłowiowy grosz" i nie tylko dla tych którzy..."mieli legitymację" ; )))
...zaplecze turystyczne było wtedy ubożuchne ale..."ścisk znacznie mniejszy"...
Piea, prowadź dalej !!! : )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Tam gdzie skały się schodzą , po prawo głowa kota (patrzy w stronę skały lekko do dołu) w kapturze od peleryny (kaptur yo ta część skaly co się styyka z drugą).
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Asia , no teraz kota widzę - jak złazi w dół.... (ale mój nie ma kaptura )
Piea
to jeszcze rzut okiem na okolice malowniczej Jonaszówki i jedziemy dalej ...
Kolejną atrakcją na naszej trasie były malownicze ruinki niewielkiego zamku- z czasów Kaziemierza Wielkiego- XIV wiecznego zamku warownego w Mirowie ; zamek (ba! zameczek - pierwotnie był malutki jak na średniowieczne budowle tego typu , bo miał powierzchnię zaledwie 250 m2- więc jak spory dom dzisiaj, ale z czasem w rękach kolejnych właścicieli- rodów rycerskich rozrastał się przez wieki do powierzcni ponad 1000 m2) ;
Dzis to malownicze ruinki, w dodatku teren ogrodzono bez mozliwości wejścia na teren ruin ze wzgledów bezpieczeństwa; z tego co sie dowiedzieliśmy- opieką zajął się ten sam Pan, który zrewitalizował sąsiedzki zamek w Bobolicach, pan poseł / czy senator ( juz nie pamiętam) Lasecki- pasjonat i opiekun jurajskich zabytków; nie wiem jakie są dalsze losy tego zamku, czy poczyniono przez ten czas jakies prace? - byc może kiedyś go podniosą z ruin do takiej formy jak Bobolice? i kolejne cudo odrodzi się jak Feniks z Popiołów?
widoczki z zamku Mirów na wieś...
i widok na Zamek Mirów z oddali
Piea
Radek, ja też byłam tam wcześniej całe wieki temu.... jeszcze w połowie lat 80-tych XX wieku, wprawdzie nie na wycieczce z zakładu pracy , bo wtedy jeszcze nie pracowałam, tylko byłam na wycieczce szkolnej w czasach liceum, dlatego tak bardzo chciałam tu wrócić... i namówiłam Małża, który wrócił stąd oczarowany Jurą Krak-Częst! - koniecznie musimy więc tam jeszcze wrócic i nadrobić całe mnóstwo miejsc i wspaniałych szlaków, bo atrakcji jest tu tyle, żeby zobaczyć te co ciekawsze - trzeba by tu siedziec bez mała ze 3 tygodnie i codziennie eksplorowac inne , wciąz nowe atrakcje...
( co do wycieczek zakładowych, he..he... to pamiętam, że jeździli na coś takiego moi rodzice, czasami nawet nas zabierali z bratem ; coś mi tam śwta w pamięci Kraków, Westerplatte i kilka innych miejsc, a nawet jakieś "zakładowe grzybobrania" ale za małolata wtedy byłam, żeby to dokładnie pamietać, a szczególnie docenić mniejsca, do których się wtedy jeździło....)
Piea
mam jeszcze sporo zdjęc z Mirowa, ale ruinki jak to ruinki- w kółko to samo w dzisiątkach różnych ujęć...;
tego dnia mieliśmy jednak pecha- postanowilismy bowiem wrócić do miejsc, które w tą nieszczęsną zatłoczoną niedzielę celowo opuścilismy uznając, że wrócimy tu sobie jutro w pełnym luziku
no ale przeliczyliśmy się ..... i przekonaliśmy się o tym dwukrotnie odkładając dwa ciekawe miejsca na dni po weekendzie: bowiem okazało się, że Muzeum w Ojcowie (z super ciekawą ekspozycją jurajską, którą bardzo chciałam zobaczyć - w poniedziałki jest zamknięte więc pocałowalismy tu klamkę
tutaj Budynek Muzeum Przyrodniczego w Ojcowie
Zawiedzeni podjechaliśmy więc do pobliskiej Boroniówki nieopodal Grodziska, gdzie znajdują się stare, ciekawe Młyny Wodne i wodny tartak - dojeżdżamy tam i........ doopa blada! - to samo co z Muzeum w Ojcowie - zamknięte na głucho ! i tylko informacja (kartka na płocie) , że czynne jest wyłącznie w soboty i niedziele, a w pozostałe dni tylko po ewentualnym umówieniu się telefonicznym; na kartce podany jest jednak numer komórki: dzwonimy tam więc..... cisza.... jeszcze jedna próba..... nikt nie odpowiada , buuu...., znów totalna klapa.....
Szkoda wielka..., bo jak przejeżdżaliśmy tędy w niedzielę i zobaczyłam te tłumki to wtedy uciekliśmy stąd w te pędy z obietnicą powrotu jutro; nie przewidzieliśmy jednak że jutro będzie zamknięte , no trudno..., ale żal pozostał , bo dla mnie takie skansenowe atrakcje - to duża frajda; uwielbiam takie miejsca. (niestety, ale tutaj liczne atrakcje dostępne są jak widać tylko w czasie masowego najazdu weekendowego)
.... wszystkiego nie nie da się przewidzieć...
Piea
Piea, bardzo się cieszę z tej Twojej relacji bo zainspirowałaś mnie na najbliższe, krajowe wyjazdy. Obawiam się, że na egzotykę będę musiała jeszcze trochę poczekać A inna sprawa to wspomnienia - Pieskowa Skała, Ojców, Ogrodzieniec itd. to moje dzieciństwo (wyjazdy z Rodzicami) ale i wycieczka zakładowa na początku mojej "kariery" zawodowej Z jednej strony fajnie ale z drugiej uświadomiłam sobie, że ja ... jestem już tripkowym Matuzalemem skoro uczestniczyłam w wycieczkach zakładowych Na pocieszenie pozostaje mi tylko to, że chyba nie jest ze mną jeszcze tak całkiem źle skoro kojarzę te miejsca jako tako...
mabro, powiem Ci, że mnie też chodzi po głowie ponowny powrót w tamte strony.... tym razem z zamiarem nadrobienia zaległości i połażenia po tzw dolinkach krakowskich, bo tych szlaków jest tam od groma.... moze latem? , choć to niby wakacje, ale myślę, że w tym roku to tłumów chyba nigdzie nie będzie, w końcu wciąż jednak jeszcze trochę strach....
Piea
kolejny dzień - mąż mnie pyta czy wracamy do Muzeum do Ojcowa i Boroniówki? - no mam rozterkę, bo na dziś co innego zaplanowaliśmy! - jak bedziemy tak kombinowac, to znów nam cos nie wyjdzie!; postanawiamy trzymac się planu, a jak starczy czasu - to wtedy wrócimy.... - nie starczyło...
Dziś pobuszujemy po skałkach jurajskich, po lesie, po szlakach, jaskiniach itd....
takie miejsca na Jurze to nic nadzwyczajnego, pełno tu różnych krasowych grot, pieczar i wszelkich jaskiń...
a tutaj Jaskinia Krowia
takich grot na Jurze są tysiące... samych skatalogowanych jaskiń jest tu 400!;
wejście do Jaskini Krowiej...
a to jeszcze taka mała ciekawostka:
wiecie ze własnie tu przy jaskini krowiej Hoffmam kręcił sceny z Horpyną i Czeremisem w "Ogniem i Mieczem"?
gdzie Krowia Jaskinia "zagrała" filmowe skały po których lano wodę, żeby było widac wodospad?
(tutaj późnojesienna fotka tego miejsca zapozyczona z sieci)
a my tymczasem doszliśmy do tzw Bramy Krakowskiej ...
zanurzamy się tu w las....
łazimy... po prostu spacer... przy pluskach Prądnika
Tego dnia celem były ojcowskie skałki i jaskinie,; najpierw znana Grota Łokietka, ale jak tylko tam doszliśmy zrobilismy w tył zwrot , jak zobaczylismy tam chyba setkę dzieciaków - właśnie odwiedzała to miejsce jakaś zielona szkoła plus ze 30 turystów dorosłych - no strasznie zatłoczone to miejsce.... ; więc udaliśmy się do innej jaskini - takiej, do której trzeba wspiąć się leśnym traktem pod górę , a z doświadczenia wiadomo, że wszelkie takie "niewygodne" atrakcje są z reguły znacznie mniej okupywane i nie myliłam się ... ; zgodnie z naszym przewodnikiem pod pachą wybralismy Jaskinię Ciemną, ale tej nie można zwiedzać sobie samemu indywidualnie, bilety wstępu należy zakupić w budce będąc jeszcze na dole, zanim zaczniemy się wspinać pod górę szlakiem i tam czekać na przewodnika o każdej równej godzinie (zwiedzanie odbywa się wyłącznie z lokalnym przewodnikiem); zresztą na górze jaskinia jest zamknięta na kłódkę, a kluczyk ma tylko przewodnik .
( a pod tą jaskinią była nas garstka: 6 osób łącznie z nami + miły młody Pan przewodnik , więc zwiedzanie było w bardzo kameralnej atmosferze .... )
Brama Krakowska widziana z ciut wyższego poziomu....
drapanko pod górę....
i znów Brama Krakowska z jeszcze wyższego poziomu....
leśny szlak wije się tu cały czas bardzo malowniczo pod górę, jest tu przepięknie... pusto i cicho...
ten urokliwy, malowniczy szlak leśny do jaskini Ciemnej to niewielka wspinaczka 70 metrów pod górę, nie jest to wiele, ale jednak to jak wejść pieszo na mniej więcej 23-24 piętro
mijamy Wawrzonowy Dół w cudnym bukowym lesie....
stare piękne buki...
i juz prawie...
i jesteśmy na miejscu
Jaskinia Ciemna jest zgodnie z nazwą faktycznie całkowicie ciemna, ale zwiedza się ją w dość urokliwej atmosferze ze świecami w dłoniach i z latarkami:)
Grota jest naprawdę ogromna, choć przechodzimy jaskiniowymi korytarzami tylko jej krótki odcinek, dalej jest już tak nisko, że trzeba by się czołgać, co jest raczej niewskazane i mało wygodne....
Na sklepieniach jaskini znalazło tu miejsce na sen sporo pozawieszanych malutkich nietoperzy - podkowców, które dość licznie zamieszkują jurajskie jaskinie; są też i to również dość licznie tu występujące jedne z najgroźniejszych pająków występujących w Polsce, to jadowite - sieciarze jaskiniowe, ale jak nie będziemy ich niepokoić, specjalnie szturchać i denerwować to nie będą nami zupełnie zainteresowane w każdym razie same na nikogo sią nie rzucają , w przeciwnym wypadku może to się dla nas skończyć dość boleśnie ;
w środku jaskini nie wolno robić niestety zdjęć, to jedno jakoś cyknęłam w dodatku z fleshem bo na kompletnego ślepaka (udałam głupa, że nie wiedziałam... )
, za co słusznie zostałam zrugana p/ przewodnika , no ale fotka została
Na stropie tej jaskini widać własnie te żyjące tu nietoperze - to te malutkie czarne punkciki - to podkowce małe, najmniejsze z żyjących w Polsce nietoperzy, zamieszkujące te jurajskie jaskinie
tuż obok tej askini znajduje się ciekawe stanowisko neandertalskie
pra-ludzie w jaskini ...
zapewne to nasi pra-rodzice....
i tutaj żegnamy się z naszym przewodnikiem(uroczym młodym chłopakiem ), który schodzi na dół po kolejnych chętnych i rozstajemy z naszą grupką ; stąd każdy sobie schodzi taka trasą, która chce; my idziemy eszcze nieco wyżej do punktu widokowego, z którego można popodziwiać naszą uroczą "Rekawicę" (mawia się, że to najpiekniejsza jurajska skała) i pobliskie Skały Koronne
a tutaj już widok na Bramę Krakowską ze skał Koronnych
a oto i nasza cudna "Rękawica" w całej okazałości i w swym skalnym majestacie w plenerach wczesnojesiennych
widok za szlaku....
i w ujęciu " artystycznym "
schodzimy niżej i w ogóle juz udajemy się na dół ...
i koniec wędrówki.... ale jeszcze nie koniec dnia
cdn....
Piea
widok na Skały Koronne, gdzie przed chwilą byliśmy...
Skały Koronne stoją dokładnie na przeciwko Bramy Krakowskiej
wracamy p/ wieś
i zasłużony posiłek w pensjonatowym ogródku
Piea