Pozdrawiamy wiernych czytelników... i zapraszamy nowych
Jedziemy dalej. John dba o nas jak rodzony ojciec i kupuje nam owoce. Guawa, trzcina cukrowa, kokos... i zapomniałam co to jest to czwarte. Jakiś owoc, o którym wczesniej nie słyszłam i pewnie dlatego nie pamietam nazwy. Guawy świeżej nie lubie...ale bardzo lubię sok z niej. A kokos...to jest coś, co mogłabym jesc rano, wieczór i w południe... Uwielbiam. Wczesniej nie wiedziałam, ze istnieje coś oprócz wiorków kokosowych, co sie je
Agnieszka odwazyła sie równiez na spróbowanie lodów bananowych :D. Bez drastycznych konsekwencji...uprzedzając ewentualne pytania
Dojechaliśmy do Mount Soufriere, miejsca, gdzie znajduje się wulkan. Wjeżdża się samochodem do krateru. Widać bulgoczące błotko...i czuć intensywny zapach sirkowych oparów.
Ech...jestem w domu, pomyslałam Pochodze bowiem z miasta, w którym wielkie zakłady chemiczne produkowały takie ilości dwutlenku siarki, że ciężko było ten zapach znieść. Nawet Tuwim w swoim wierszu, pieknie zaspiewanym później przez Ewe Demarczyk, namawia, zeby do tego miasta "wpaśc na dzień". No i nie dziwota, ze na dzien...bo nikt normalny by tam dłużej nie wyrobił
Tutejsze błotko ma podobno moc uzdrawiająco-upiększającą nie mniejsza niż to z Morza Martwego.
Aga postanowiła dać sobie szanse na upiększenie :D...a John jej pracowicie asystował
ssstu-6...nie wiem skad się wzieła nazwa "diamentowy", ale myśle sobie, ze moze z powodu tych zmian koloru, które pewnie zachodza w zależności od padania promieni słonecznych.
Cały ten wodospad migocze w słońcu różnymi barwami.
Hejka, widze ze wy już na koljenje wyspie. Poznaję Pitonki !!! Bardzo mi sie spodobały.W ogóle fajna wyspa, taka jeszcze nie zadeptana przez turystów. Chyba ze cos sie zmieniło w ciągu kilku ostatnich lat
Diamentowy Wodospad, zmieniajacy kolory kilkakrotnie w ciągu dnia, dla nas wygladał tak:
Wrzucę parę fotek przed wodospadem. Ogród botaniczy na St. Lucii robi wrażenie
.
.
.
.
.
.
.
.
................ i docieramy do "Diamentowego Wodospadu"
.
Miałaś rację Danuś przynajmniej dwie osoby czytają tą relację .............. Ty i .............................Ja
.
Trzy
basia35
...heee, jestem "od poczatku" ; ))
skąd nazwa wodospadziku !???
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Ja też Was śledzę od początku. Pocichutku siedzę ale bardzo mi się podoba!
"Trzeba natychmiast żyć. Jest później niż się wydaje" Baptiste Beaulieu
Pozdrawiamy wiernych czytelników... i zapraszamy nowych
Jedziemy dalej. John dba o nas jak rodzony ojciec i kupuje nam owoce. Guawa, trzcina cukrowa, kokos... i zapomniałam co to jest to czwarte. Jakiś owoc, o którym wczesniej nie słyszłam i pewnie dlatego nie pamietam nazwy. Guawy świeżej nie lubie...ale bardzo lubię sok z niej. A kokos...to jest coś, co mogłabym jesc rano, wieczór i w południe... Uwielbiam. Wczesniej nie wiedziałam, ze istnieje coś oprócz wiorków kokosowych, co sie je
Agnieszka odwazyła sie równiez na spróbowanie lodów bananowych :D. Bez drastycznych konsekwencji...uprzedzając ewentualne pytania
Dojechaliśmy do Mount Soufriere, miejsca, gdzie znajduje się wulkan. Wjeżdża się samochodem do krateru. Widać bulgoczące błotko...i czuć intensywny zapach sirkowych oparów.
Ech...jestem w domu, pomyslałam Pochodze bowiem z miasta, w którym wielkie zakłady chemiczne produkowały takie ilości dwutlenku siarki, że ciężko było ten zapach znieść. Nawet Tuwim w swoim wierszu, pieknie zaspiewanym później przez Ewe Demarczyk, namawia, zeby do tego miasta "wpaśc na dzień". No i nie dziwota, ze na dzien...bo nikt normalny by tam dłużej nie wyrobił
Tutejsze błotko ma podobno moc uzdrawiająco-upiększającą nie mniejsza niż to z Morza Martwego.
Aga postanowiła dać sobie szanse na upiększenie :D...a John jej pracowicie asystował
Woda w tym naturalnym jacuzzi była mocno ciepła.
A teraz jeszcze trzeba to wszystko zmyć
ssstu-6...nie wiem skad się wzieła nazwa "diamentowy", ale myśle sobie, ze moze z powodu tych zmian koloru, które pewnie zachodza w zależności od padania promieni słonecznych.
Cały ten wodospad migocze w słońcu różnymi barwami.
Miruś, Twoja kolej. Został fort...a to Twoja specjalnośc
Hejka, widze ze wy już na koljenje wyspie. Poznaję Pitonki !!! Bardzo mi sie spodobały.W ogóle fajna wyspa, taka jeszcze nie zadeptana przez turystów. Chyba ze cos sie zmieniło w ciągu kilku ostatnich lat
Fajnie,że udało sie wam Johna złapać.
No trip no life
Dobrze Danuś. Jeszcze parę fotek Mount Soufriere i zawracamy.
.
.
.
Musi być jeszcze Piton w okolicach wulkanów.
.
Zjeżdżamy do małego miasteczka u podnóża Pitonów, gdzie Johnny chce nam jeszcze pokazać jeden punk widokowy z miejscowej plaży.
.
Dojeżdżamy na miejsce.
.
Plaża taka sobie, widoki zdecydowanie lepsze.
.