Rozmiaru dla siebie nie znalazłem, ale pan sprzedawca proponował mi nawet 20 minutową laudację pochwalną na mój temat, pomimo, że widzieliśmy się pierwszy raz.
Generalnie Nigeryjczycy to bardzo mili ludzie (przynajmniej tych, których ja na swojej drodze spotkałem). Warto pamiętać, że południe kraju (czyli Lagos) to cywilizacja z przewagą wyznania chrześcijańskiego. W życiu bym się nie domyślił, że praktycznie za każdym rogiem może czyhać niebezpieczeństwo.
Ludzie sami zagadują, chętnie pozują do zdjęć, by potem umieścić na facebooku.
Ludzie sami pozują do zdjęć, z uśmiechem na ustach.
No właśnie... kobiety nigeryjskie. Cóż, są śliczne. Nie będę się w tym miejscu rozpisywać o walorach, bo to kwestia gustu.
Jak w każdym kraju, również w Nigerii kobiety muszą borykać się z problemami dnia codziennego. Tak samo uczą się, pracują czy wychowują dzieci. Oczywiście o wiele gorsza jest sytuacja kobiet na północy kraju, gdzie nie mają praktycznie żadnych swobód. Co chwila można w mediach usłyszeć o łamaniu praw kobiet, o "fabrykach dzieci" czy innych okrucieństwach.
Ja podczas wizyty w Nigerii miałem dużo szczęścia, może dlatego, że byłem w tej bardziej cywilizowanej części kraju...
Fajne zdjęcia Ciągnie mnie do wyjazdu tam ale teraz w mediach tyle o tych chorobacz przenoszonych przez komary... Przydałyby się jakieś moskitiery Warszawa to nie jest więc raczej będą komary. Ja nawet na działce pod Warszawą jestem zawsze przez nie pogryziony
W Nigerii miałem okazję być trzykrotnie na początku lat 80. XX wieku, a więc już dość dawno. Wszystkie podróże były służbowe i ograniczały się w zasadzie do 2 miast - Lagos i Kano, jeśli nie liczyć krótkiego weekendowego wypadu do Badagry. Pamiętam, że w Lagos i wówczas było niebezpiecznie i w zasadzie samotnych "oyibo" (białych) na ulicach miasta raczej się nie spotykało. Po Twoich zdjęciach widzę, że miasto bardzo się rozbudowało. W czasach gdy ja byłem Nigerii, poza nowoczesnym lotniskiem (Murtala Muhammad Airport), kilkoma hotelami i biurowcami w zabudowie Lagos dominowały raczej niskie jedno i dwupiętrowe budynki, sporo było też slumsów np. w dzielnicy Surulere. Spółka Daltrade Ltd., która była wówczas partnerem handlowym firmy, w której pracowałem miała gościnny dom na Victoria Island, w którym mieszkaliśmy podczas pobytu w Lagos. Miało to tę zaletę, że okolica była w miarę bezpieczna i w wolnym czasie można było wpadać na plażę, która znajdowała się w pobliżu. Dzięki Twojej relacji miałem okazję przypomnieć sobie Lagos. Pozdrawiam.
Cieszę się, że po tylu latach odgrzebałeś tę relację i kojarzy Ci się z miłymi wspomnieniami. Ja również miło wspominam Lagos, chociaż, tak jak napisałem, żyłem w złotej klatce.
Rozmiaru dla siebie nie znalazłem, ale pan sprzedawca proponował mi nawet 20 minutową laudację pochwalną na mój temat, pomimo, że widzieliśmy się pierwszy raz.
Generalnie Nigeryjczycy to bardzo mili ludzie (przynajmniej tych, których ja na swojej drodze spotkałem). Warto pamiętać, że południe kraju (czyli Lagos) to cywilizacja z przewagą wyznania chrześcijańskiego. W życiu bym się nie domyślił, że praktycznie za każdym rogiem może czyhać niebezpieczeństwo.
Ludzie sami zagadują, chętnie pozują do zdjęć, by potem umieścić na facebooku.
Ludzie sami pozują do zdjęć, z uśmiechem na ustach.
Piękne te Nigeryjki.
Na pewno dziewczyny sie nie garbią nosząc takie cieżary na glowie
No trip no life
Andrew!
Bardzo grzecznie proszę o dalszą część relacji!
Właśnie na TVN zaczął sie film z cyklu "Kobieta na krańcu świata " o Nigerii
No trip no life
No właśnie... kobiety nigeryjskie. Cóż, są śliczne. Nie będę się w tym miejscu rozpisywać o walorach, bo to kwestia gustu.
Jak w każdym kraju, również w Nigerii kobiety muszą borykać się z problemami dnia codziennego. Tak samo uczą się, pracują czy wychowują dzieci. Oczywiście o wiele gorsza jest sytuacja kobiet na północy kraju, gdzie nie mają praktycznie żadnych swobód. Co chwila można w mediach usłyszeć o łamaniu praw kobiet, o "fabrykach dzieci" czy innych okrucieństwach.
Ja podczas wizyty w Nigerii miałem dużo szczęścia, może dlatego, że byłem w tej bardziej cywilizowanej części kraju...
W biurze
Mamuśki noszą swoje potomstwo na plecach
Sympatyczne i uśmiechnięte
Służbistki
Wszędzie widać uśmiech na twarzy...
Fajne zdjęcia Ciągnie mnie do wyjazdu tam ale teraz w mediach tyle o tych chorobacz przenoszonych przez komary... Przydałyby się jakieś moskitiery Warszawa to nie jest więc raczej będą komary. Ja nawet na działce pod Warszawą jestem zawsze przez nie pogryziony
W Nigerii miałem okazję być trzykrotnie na początku lat 80. XX wieku, a więc już dość dawno. Wszystkie podróże były służbowe i ograniczały się w zasadzie do 2 miast - Lagos i Kano, jeśli nie liczyć krótkiego weekendowego wypadu do Badagry. Pamiętam, że w Lagos i wówczas było niebezpiecznie i w zasadzie samotnych "oyibo" (białych) na ulicach miasta raczej się nie spotykało. Po Twoich zdjęciach widzę, że miasto bardzo się rozbudowało. W czasach gdy ja byłem Nigerii, poza nowoczesnym lotniskiem (Murtala Muhammad Airport), kilkoma hotelami i biurowcami w zabudowie Lagos dominowały raczej niskie jedno i dwupiętrowe budynki, sporo było też slumsów np. w dzielnicy Surulere. Spółka Daltrade Ltd., która była wówczas partnerem handlowym firmy, w której pracowałem miała gościnny dom na Victoria Island, w którym mieszkaliśmy podczas pobytu w Lagos. Miało to tę zaletę, że okolica była w miarę bezpieczna i w wolnym czasie można było wpadać na plażę, która znajdowała się w pobliżu. Dzięki Twojej relacji miałem okazję przypomnieć sobie Lagos. Pozdrawiam.
Achernar, rzadko kto bywa w Nigerii, teraz to jednak dośc niebezpieczny kraj.Może w latach 80 jak ty bywałeś zabudowa była inna ,ale i bezpieczniej ?
Andrew, brakuje kilku fotek w poście o kobietach, uzupelnij pls w wolnej chwili
No trip no life
Cieszę się, że po tylu latach odgrzebałeś tę relację i kojarzy Ci się z miłymi wspomnieniami. Ja również miło wspominam Lagos, chociaż, tak jak napisałem, żyłem w złotej klatce.
Chętnie bym się tam znów wybrał...