--------------------

____________________

 

 

 



Karaiby "HORIZONEM" - dlaczego warto tam popłynąć?

291 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 2 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Starczy tych hałaśliwych atrakcji, zmierzamy na północ ku granicy holendersko-francuskiej po drodze mijając jeszcze kilka wielkich wypasionych hoteli i plaż.

Wraz z przekroczeniem granicy widoki zupełnie się zmieniają. Fakt, że ta granica jest raczej fikcją, właściwie nie wiadomo kiedy przekracza się tą umowną linię. Nie ma tu już wielkich hoteli, kasyn gry i tego typu atrakcji, a zamiast tego pojawiają się nieduże pensjonaciki w cudownych ogrodach, eleganckie wille i butikowe hotele w zacisznym zielonym otoczeniu. Szkoda tylko, że położone są na ogół w bocznych uliczkach lub otoczone są wysokimi płotami, przez co trudno je dojrzeć.

Wjeżdżamy w teren górzysty, droga wije się ostro w górę, by po chwili znaleźć się w terenie zalesionym.

Ale laski są tu takie bardziej rachityczne niż te, które zobaczymy na później odwiedzanych wyspach. Fajna jest taka kolejność w stopniowaniu tropikalnej zieleni. Gdybyśmy najpierw zobaczyli przecudowne lasy deszczowe Gwadelupy czy Martyniki, to tymi bylibyśmy z pewnością zawiedzeni!!!!!!

Ale na razie jest dobrze, opuściliśmy holenderskie duże hotelowce i apartamentowce i wjeżdżamy w tereny słabiej zaludnione.

I już przed nami stolica części francuskiej – Marigot. To miasto jest w zupełnie innym stylu niż ruchliwy, zatłoczony, kolorowy Philipsburg.

Bardziej czuje się tutaj atmosferę niewielkiego, spokojnego kurortu śródziemnomorskiego.

Wchodzimy na najbardziej reprezentacyjną ulicę miasta Rue de la Republique wzdłuż której stoją autentyczne kolonialne domy z bogato rzeźbionymi detalami i kolorowymi fasadami.

Znaleźć tu można typowe europejskie sklepy z eleganckimi kreacjami, butiki z nieco bardziej ekstrawaganckimi ciuszkami, piekarnio – cukiernie ze stolikami wystawionymi na zewnątrz, bistra i kawiarnie, a także pracownie artystów, w których sprzedają swe oryginalne wyroby.

Są tu wykwintne restauracje z typowo francuskim menu, choć gdzieniegdzie spotkać można też knajpki z kuchnią kreolską.

Gdyby nie koloryt większości przechodniów, mogłabym przypuszczać, ze jestem w jakimś miasteczku na Lazurowym Wybrzeżu.

Turystów jest tu już o wiele mniej, szczególnie tych ze statków, raczej przeważają goście z pobliskich pensjonatów i wynajmowanych domów.

 Spacerujemy nadmorskim bulwarem.

Jest tu spory port jachtowy, gdzie mozna wyczarterowach jachty i motorówki na wyprawy po okolicznych wyspach karaibskich.

 I klub jachtowy

Na nabrzeżu cumują jachty i motorówki, a tuż obok znajduje się kolorowy targ warzywno – owocowy, gdzie oglądamy dorodne owoce i wiele nieznanych mi zielenin. Jest też sporo straganów z niewyszukanymi pamiątkami i ogólnoświatową chińszczyzną.

Udaje mi się wypatrzyć na nabrzeżu kwitnący flamboyant, bardzo lubię te płomienne drzewa, ale niestety to nie pora ich kwitnienia. Temu się widocznie coś popierniczyło, bo nigdzie indziej nie miały kwiatów, a ten – choc dość rachityczny to jednak zakwitł....

Tuż nad miastem wznosi się fort obronny San Louis, z którego jest na pewno fajny widok na stolicę oraz okoliczne zatoczki i morze.

Tego osobiście nie możemy jednak sprawdzić z prostej przeczyny – braku czasu..... To właśnie jest – chyba jedyny – duży minus rejsów!!!!

Tutaj bez problemów możemy płacić w Euro, podczas gdy w części holenderskiej oficjalną walutą jest gulden antylski, ale w praktyce najchętniej przyjmowane są dolary.

Mariola

bepi
Obrazek użytkownika bepi
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 tygodnie temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Apisku pięknie w tej częsci francuskiej  wyspy,  podoba mi się i to bardzo bardzo Yahoo

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 2 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Bepi, część francuska ma zupełnie inny charakter niż holenderska. Wiadomo Francja - elegancja.

Choć na samej północy wyspy - zaraz tam pojedziemy - klimat już jest bardziej suchy i nie ma takiej ładnej roślinnosci....

Ale i część holenderska też ma swój urok. Fajnie, że jest takie zróżnicowanie!!!!!

Mariola

basia35
Obrazek użytkownika basia35
Offline
Ostatnio: 2 lata 7 miesięcy temu
Rejestracja: 24 gru 2013

Ładna ta wysepka , widać że pogoda dopisałaWink

 Na zdjęciu przy plaży  jest  kolorowy autobus czy   stały takie w porcie.

basia35

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 2 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Basia, w porcie jak tylko zobaczyłam taksówki, to już się do nich skierowaliśmy.

Ale na Tripadvisorze czytałam, że na wyspie organizowane są takie mocno rozrywkowe wycieczki pod kątem dobrej zabawy. W programie właśnie ta plaża z samolotami, dłuższy pobyt w barze SUNSET z widokiem na lądujace samoloty, opalanko i kąpiele, a potem objazd po kasynach gry i dyskoteka na plaży.

A że na tym autobusie był napis "Party Bus" to całkiem prawdopodobno, że to właśnie to.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 2 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Teraz kierujemy się ku najbardziej na północ położonemu miasteczku Grande Case.

Słynie on przede wszystkim z knajpek, w których serwuje się świeżutkie ryby i owoce morza. Ale nie ma czasu na żadne degustacje....

Tu już roślinność jest zdecydowanie mniej bujna, przeważają górki i dolinki porośnięte kaktusami i krzakami, ale trawa na nich jakaś taka wysuszona i za bardzo nie ma na czym zawiesić oka.

Tymbardziej, że droga odbiła nieco od morza, więc z rzadka tylko widać go z oddali, a niestety nie mamy czasu zjeżdżać na każdą z plaż by osobiście się przekonać czy jest warta zachwytu, czy raczej nie....

Na tej małej wyspie jest 37 plaż, oczywiście nie ma szans obskoczyć wszystkich!!! Te kilka, które widzimy są bardzo różnorodne, każdy znajdzie coś dla siebie.

Osoby lubiące rozrywki i wygody na pewno zadowoli dobrze zagospodarowana, przeszło dwukilometrowa, ale i bardzo skomercjalizowana najsłynniejsza na wyspie plaża Orient Beach, której część okupują nudyści.

Fajnie, kolorowo jest na parkingu.

Rosły tam drzewa see grape czyli morskie winogrona, których jakoś nie kojarzę z Azji czy Afryki. Mają duże, sztywne liście i takie kiście owoców....

 Za tym skalistym półwysepkiem spotykamy golaski....

 Mnie się ona niezbyt podoba . Jest niezbyt szeroka i to czego najbardziej nie lubię – leżaczki, parasole, bary, wypożyczalnie sprzętu wodnego, a także handlarze – to wszystko nie dla nas. No i oczywiście dużo ludzi!!!!! Już nie raz się okazało, że miejsce, którym zachwyca się wiele osob – mnie zupelnie nie leży.....

I jeszcze mi się podobało w okolicy kompleksu restauracyjno - barowego KONTIKI....

 Pora się stąd zbierać

Ronny – widząc moją niezbyt zachwyconą minę - na pocieszenie wiezie nas do niedużej plaży La Gallion Beach, gdzie chwilę odpoczywamy.

Ta mi już znacznie bardziej przypada do gustu, jest bardziej dzika, uczęszczana głównie przez lokalesów, którzy tutaj spędzają weekendy, często rozstawiając w pobliżu parkingu namioty, są też stałe murowane grille, toalety i jedna jedyna knajpka. Ronny też tu przyjeżdża z rodziną.

W pobliżu znajduje się farma motyli, ale ją sobie odpuszczamy.

W drodze powrotnej mijamy najwyższy szczyt St Martin wznoszący się na wysokość blisko 500 m – Pic Paradis. Była i taka wersja objazdu zahaczająca o Pic Paradis, ale niestety o dwie godziny dłuższa – statek nie poczekałby. A szkoda!!!!! Widzę wąską drogę wspinającą się w góry porośnięte tropikalną puszczą i cholernie żałuję, że nie mamy czasu by wspiąć się na tą górkę pieszo i otrzeć się nieco bliżej o tą cudowną egzotyczną przyrodę. No i w pobliżu na drzewie siedzi sobie takie cudo....

Ale niestety...widziały gały co brały....wiadomo było, że wszystkiego nie zobaczymy i nie doświadczymy....

Ponownie przekraczamy umowną granicę francusko – holenderska w Oyster Bay.

Tym razem widok z góry z jeszcze francuskiej części - ukazuje się nam w dole hotelowa zabudowa kurortu, czyli znów duże nowoczesne blokowiska.....

O zachodzie słońca odwiedzamy tutejszą plażę. Ale nie powala....

Mariola

Mara
Obrazek użytkownika Mara
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Hej Apisku, fajnie sie płynie z Wami, i chyba masz rację, ze ochota na rejsy przygodzi po latach............. wiec pewnie wszysko przed nami. Niemniej jednak fajnie ze mogę przesledzić wysepki widziane Twoimi oczami - nie ukrywam ze kilka z nich jest na mojej liscie do odwiedzenia min. opisywana teraz holendersko- francuska wysepka, mam na nią cheć, wiec tym bardziej dzieki, a i dzrzewa z płomienną czerwienią, oj muszee powiedzieć, ze uwielbiam je też, są cudowne, pamietam ulice tonąca na Barbadosie własnie w tych drzewach, a takze ogorod hotelowy - oszalałam na ich punkcie sa cudowne Smile

www. Podróże z globusem w torebce, gdzie skrobię swe relacje od czasu do czasu  Dirol

basia35
Obrazek użytkownika basia35
Offline
Ostatnio: 2 lata 7 miesięcy temu
Rejestracja: 24 gru 2013

Apisku masz racje to jest  Da Party Bus wycieczka kosztuje 69 dolarów od osoby trwa 4 h i napoje są w cenie. Zwiedza się plaże oraz holenderską i francuzką część wyspy. Ale może faktycznie lepiej taxi.Wink

basia35

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 2 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Mara, St Martin fajna, ale taka - jak dla mnie zbyt zaludniona i zabudowana. Ale fakt, że nie zdążyliśmy zobaczyć kompleksu górsko-leśnego w rejonie Pic Paradis.

Mnie jednak o wiele bardziej podobają sie Gwadelupa i Martynika i bardzo chciałabym tam pojechać na dłużej.

Basia, to chyba jednak lepiej faktycznie jechać taxi...

Czy ty już jesteś zdecydowana na 100 % na rejsik, czy jeszcze knujesz?????

Mariola

murdoch123
Obrazek użytkownika murdoch123
Offline
Ostatnio: 6 lat 7 miesięcy temu
Rejestracja: 07 paź 2013

Hej, jestem już. Miło Cię widzieć znowu. Zadowoloną i szczęśliwą.  Muszę szybko nadrobić zaległości - wracam do 1 strony. I-m so happy

Strony

Wyszukaj w trip4cheap