--------------------

____________________

 

 

 



Karaiby "HORIZONEM" - dlaczego warto tam popłynąć?

291 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Trina, no patrz.... dwa razy baba mi wskoczyła, ale już się poprawiłam. Ale za to ładniutki, nie??????

Anton, z przyjemnością będę kontynuować....

Mariola

trina
Obrazek użytkownika trina
Offline
Ostatnio: 2 dni 2 godziny temu
Rejestracja: 30 sty 2014

Ładniutki. I z tyłu jeszcze jest drugi Biggrin

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Ale jeszcze przed wypłynięciem trzeba przejść procedurę zaokrętowania.

Autobusy podwożą nas pod budynek dworca morskiego i znowu szpaler wskazujących drogę do stolików przy których trzeba pokazać voucher, kartę kredytową, z której na wstępie zdejmują obligatoryjne 72 E na napiwki dla załogi. Ponoć dzielą to nawet na tych, którzy nie widzą na oczy pasażerów, a też mają swój wkład w prawidłowe działanie całej machiny rejsowej.

Robią fotkę, którą skanują do karty, podobnej do normalnych kart kredytowych.

Karty tej strzec trzeba będzie w czasie całego rejsu, gdyż jest ona zarówno kluczem do kabiny, dokumentem na podstawie, którego schodzi się i wchodzi na statek, wymienia ręczniki kąpielowe, kupuje cokolwiek (spoza opcjii ALL) na statku i to chyba wszystko.

Gdy już mamy kartę jesteśmy pasażerami Horizona pełną gębą!!!!!

I już GO widzimy.

Stoi sobie przycumowany do nabrzeża, daleko mu do tych nowoczesnych potężnych cruiserów, które widywaliśmy w różnych portach. Ale nam pasuje...

Tuż po wejściu na trap kartę trzeba wsunąć w szczelinę jakiejś maszynerii, by załogant stojący za nią sprawdził czy nasza mordka w realu zgadza się z tą zakodowaną na karcie. Następnie prześwietlanie wszystkiego, co się wnosi, tak jak na lotnisku. I taka sama procedura obowiązywać już będzie w kazdym porcie. A w Wenezueli jeszcze dodatkowo każdego przechodzącego przez trap obwącha pies antynarkotykowy i obmaca pani - panie, a pan - panów z jakiejś groźnej dywizji antynarkotykowej.

Steward kieruje na odpowiedni pokład, na którym się ma kabinę, my mamy na piątym pokładzie kabinkę 5102. Można wjechać windą lub wejść schodami, potem długi, długi korytarz i jest kabinka, choć jeszcze nie ma bagaży.

Jest niezbyt duża, z oknem, ale nam to całkowicie wystarcza.  Tu tylko przychodzimy przebrać się, wziąć prysznic i spać. Łoże zajmuje znaczną część powierzchni, stolik szklany i dwa foteliki, biureczko z wieloma szufladami, a na nim TV, lustro, klima, sejf.

W wąskim korytarzyku ogromna szafa z licznymi wieszakami i szufladami oraz półkami. Elegantki mające sporą garderobę będą zadowolone, my mieścimy się w połowie jej objętości. Od razu mi przychodzi na myśl pytanie: czym to zagospodarowała tą wielką szafę biedna Nelcia??????

Łazieneczka mała, z prysznicem, kibelkiem i umywalką, na której jest dużo miejsca na postawienie kosmetykow, jest też suszarka, mydło, żel pod prysznic.Zarówno w kabinie, jak i w łazience czysto i schludnie, choć rzuca się w oczy, że statek lata świetności ma już za sobą.

Jak zbierałam informacje o porcie, to coś mi się chyba pokręciło, bo byłam pewna, ze nasz statek będzie stal bezpośrednio przy starówce. Ale okazuje się, żeby dojść do zabytkowego centrum, trzeba drałować na drugą stronę rzeki przez niezbyt sympatyczną portowo – industrialna dzielnicę i most.

To jest zasadnicza przyczyna, dlaczego rezygnujemy jednak z wyprawy do miasta. Faktem jest, że jesteśmy też już trochę zmęczeni podróżą i upałem tu panującym. W grę wchodzi również 5 – godzinna różnica czasu, wprawdzie tu dochodzi dopiero szósta, ale u nas jest już jedenasta w nocy.

Rozpakowujemy bagaże, które w międzyczasie dotarły, prysznic, przebieramy się w letnie kreacje i czas na wedrówkę krajoznawczą po naszym statku.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Rozpoczynamy zwiedzanie - ma on 12 pokładów, może pomieścić 1800 pasażerów, których obsługuje ponad 600 załogantów.

Są cztery rodzaje kabin: wewnętrzne bez okna, z oknem, z balkonem i junior suite. Trzy pierwsze mają po 15 m2, a największa junior suite – 24m2, wszystkie mają łazienki z prysznicem, sejf, klimę, TV satelitarną, telefon.

Na naszym poziomie jest recepcja, a na przeciwko centrum wycieczek fakultatywnych.

Wychodzimy teraz na pokłady rekreacyjno – rozrywkowe, by zobaczyć co też statek ma do zaoferowania dla ciała i duszy.

Dla aktywnych są dwa baseny, oraz dwa jacuzzi, a wokół nich taras słoneczny z leżakami, a także scena, przy ktorej odbywają sie animacje. Na najwyższym 12 pokładzie są sauny, fitness center i SPA oraz mnóstwo leżaków. Nigdy się nie zdarzyło, żeby ich zabrakło. Jedynie w najbliższej okolicy basenów były z rana rzucane ręczniki.

 Były też miejsca wygodne, do odpoczynku.

. Dla lubiących różne rodzaje rozrywki też się coś znajdzie – teatr Brodway Show, kasyno gry Monte Carlo, salon gier, biblioteka, dyskoteka Shafir, salon karciany. Ponadto w barze- kawiarni Randevous ( okaże sie nasza ulubioną) grały i śpiewały fantastyczne zespoły kilka razy dziennie.

Cały czas też się coś działo przy basenie....

A jak już komuś znudzą się własne dzieciaczki to można je podrzucić pod opiekę wykwalifikowanych sił do klubu dziecięcego.

Jedzonko serwowane jest w czterech restauracjach Condesa Restaurant, Panorama Buffet, The Grill

oraz Terrace Restaurant.

Oprócz tego jest jeszcze 7 barów i kawiarni....

Chyba głodni i spragnieni chodzić nie będziemy?????

W portach do których zawijamy, spotykamy o wiele większe i bardziej luksusowo wyglądajace statki, ale – jak dla nas – ten nasz jest zupełnie wystarczający i nie mamy kompleksów.

A jeśli chodzi o wielkość, to uważam, że mniejszy jest o wiele lepszy niż taki pływający moloch z 5 tysiącami pasażerów. Przede wszystkim rzuca się to w oczy w momencie wyokrętowania i ponownego zaokrętowania – jest to proces o wiele dłuższy niż na naszym statku. A przecież tego czasu w porcie jest i tak dość mało!!!!

Kolacje jemy w restauracji "zasiadanej", a po zakończeniu jest alarm pokładowy.

Przez megafony podają, gdzie mają się zebrać osoby z danego pokładu. My mamy wyznaczone miejsce w dyskotece Saphir, trzeba przyjść z kapokami, które są w kajutach.

Uczą nas jak je zakladać i w jakich łodziach ratunkowych mamy wyznaczone miejsca, obecność obowiązkowa.

Część polskiej grupy jeszcze jest pod wplywem olinkluziwu samolotowego i zagłusza skutecznie szkolenie alarmowe. Na szczęście potem już się takie sytuacje nie zdarzają, chyba w samolocie bardziej alkohol uderza do głowy niż na statku!!!!!

Mariola

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Online
Ostatnio: 1 min 14 sekund temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

O matko, jakbym tam byla i z toba chodzila... wszystkie kąty znajome Wacko nic dziwnego ,bylam Zenitem chyba na 3 rejsach..każdy inny, wszystkie mega udane i już tesknie he he

No trip no life

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Nelcia, czy Zenith jest bliźniaczym statkiem Horizona?

W nocy to u mnie oczywiście horror z jet lagiem. Pomimo zmęczenia – prawie cała noc nieprzespana.

Ale są i tego plusy !!!! Jak tylko zaczęło świtać wychodzę na pokład i sobie oglądam statek – jeszcze uśpiony. Jest parę bratnich dusz cierpiących na bezsenność i snujących się po pokładach.

Z Santo Domingo do La Romany, gdzie mamy postój następnego dnia jest niedaleko, więc statek nie zapuszcza się głęboko w morze i płynie w pobliżu brzegu. O wschodzie słońca przepływamy koło wyspy Catalina.

Wcześnie rano dobija do portu, choć to coś do czego wpływamy trudno nazwać portem. Jest to długi pirs u ujścia rzeki Rio Dulce, przy którym cumują statki.

Widać jakieś zabudowania przemysłowe, niewielką stocznię, raczej nieciekawe otoczenie, niezbyt zachęcające do spacerów.

W czasie postoju w La Romanie jest kilka propozycji wycieczkowych. Można odwiedzić replikę śródziemnomorskiego miasteczka z 16 wieku – Altos de Chavon - podobno bardzo tam ładnie, ale wolę takie widoki w oryginale, przy czym dla licznych pasażerów spoza Europy, to z pewnością wielka atrakcja...

Fajna może być wycieczka w głąb wyspy, by zobaczyć typowe dominikańskie ubogie wioski, plantacje trzciny cukrowej i tytoniu, a także odwiedzić fabryczkę cygar, przejechać się przez tropikalną dżunglę, czy odwiedzić ogród botaniczny z bogatą kolekcją orchidei. To właśnie dla nich podstawiono śmiesznie, na kolorowo pomalowane ciężarówko-autobusy terenowe.

Dla spragnionych spokojnego relaksu na plaży wśród palm i i lazurków atrakcyjna może być wyprawa do luksusowego nadmorskiego resortu Casa de Campo, można tam także pograć w golfa, tenisa, pojeździć konno, jak się już znudzi plażowanie... I ta właśnie wersja ma najwięcej zwolenników!!!

My będziemy chyba mało oryginalni i wybieramy wycieczkę na Saonę. Tyle się zachwytów na temat tej wysepki naczytałam na forum, że wstyd byłoby jej nie odwiedzić i samemu się nie przekonać, czy rzeczywiście jest tam jak w raju!!!

Wycieczkę załatwiłam jeszcze w kraju przez internet w firmie Seavis Tours, oczywiście na podstawie opinii na Tripadvisorze. Po telefonicznym kontakcie z cholernie sympatyczną Ingrid, byłam już pewna, że dobrze trafiłam.

Po wyjściu ze statku przechwytuje nas pracownik firmy i prowadzi do busa, którym

jedziemy do Bayahibe - niegdyś małej wioski rybackiej, obecnie zamienionej w kurorcik z kilkoma nowoczesnymi hotelami - skąd popłyniemy na Saonę. Plaża jest tu bardzo ładna, z palemkami, niezbyt zatłoczona. Piaseczek taki typowo karaibski – biały i drobniutki, morze błękitne, a jeszcze do tego kolorowe łódki rybackie.

Na morzu zatrzęsienie wszelkiego rodzaju sprzętu pływającego. Począwszy od nieco zdezelowanych lodzi, poprzez różnych gabarytów motorówek, skończywszy na super nowoczesnych i luksusowych katamaranach.

Wycieczka zapowiada się bardzo fajnie!!!! Z naszego statku jest jeszcze 6 osób, sami Hiszpanie.

Ładujemy się na katamaran i wypływamy na głębsze lazury.

W drodze na wyspę kapitan zarządza postój, są drinki, pływanie, snorklingowanie.

Morze cudowne, cieplutkie, drinki na bazie rumu też nienajgorsze, muzyczka typu marengue, bachata, salsa ostro rżnie. To nic, że inna z każdej łodzi czy katamaranu zakotwiczonego w pobliżu. Grunt, że rytmy podobne!!!!

Ta gra wstępna w karaibskim stylu rozluźniła mocno towarzystwo i już tylko wypatrujemy upalmionej linii brzegowej wysepki.

Choć prawdę powiedziawszy szybka jazda niemal wzdłuż wybrzeża, na którym znajduje się Park Narodowy Este, jest również bardzo przyjemna.

Nie ma tu kompletnie żadnej zabudowy, miejscami są piękne plaże z palemkami, a gdzie indziej niewysokie klify i wynurzone z wody pozostałości rafy koralowej.

Mariola

bepi
Obrazek użytkownika bepi
Offline
Ostatnio: 3 lata 1 tydzień temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Give roseMan in love   Clapping  Dance 4 I-m so happy  Yahoo  Ok  Air kiss  

momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

Jestem i ja!!! 

APisku....widze, że i Ciebie dopadła forumowa tradycja....czyli z kazdego wyjazdu przywozimy egzotyczne "ciacha"...znane Muffinkami...:) Mąż się nie dziwił, dlaczego uganiasz się z aparatem za młodymi i przystojnymi?...:) Mosking

basia35
Obrazek użytkownika basia35
Offline
Ostatnio: 2 lata 6 miesięcy temu
Rejestracja: 24 gru 2013

Apisku rozumiem że zakupiłaś kabinę z oknem. Na Fantazji miałam szczęście i zamiast kabiny  wewnętrzej otrzymałam z balkonem.Yahoo

basia35

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Bepi, już niedługo będą lazurki, choć moim aparatem, to takie nie-do-końca....

Momi, my już nie na tym etapie zazdrości. Zresztą on też miał na czym oko zawiesić.

Na statku płynęlo sporo mieszkańców Ameryki Środkowej i Południowej, więc i  babki i  faceci  mieli na czym wzrok zawiesić!!!!

A jeszcze w dodatku, jak oni się ruszali, jak tańczyli, nawet aerobik w basenie to był kunszt taneczny....

Basia, ja też kupiłam najtańszą i nas upgrejtowali - miła niespodzianka!!!!!

Mariola

Strony

Wyszukaj w trip4cheap