Serdeczne dzięki za doping, nieodzowny w moim przypadku - zawsze proszę o więcej jak każdy piszący relacje. Zdjęcia dlatego takie bo przejrzystość powietrza i chmurki niewyobrażalne. Żadne zdjęcie tego nie odda.Lord wcale Ci się nie dziwię ( w mordeczkę lordziu to ty ??? - gdyby nie fotka to bym się nie domyślił )
Niestety teraz będzie trochę gorzej.
Kontynując tamten dzień. Dojeżdzamy do Doliny Księżcowej, coraz bardziej pochmurno.
Zobaczcie na fotkach.
Wyobraźcie sobie jak by to wszystko wyglądało przy pięknej słonecznej pogodzie.
Ostrość zdjęć taka sobie, zapomnieliśmy włączyć autofokusa przy wymianie obiektywu.
A potem zaczął padać deszcz. Przecież do cholery to niemożliwe, jesteśmy do diabła na Atacamie i do tego jeszcze w Dolinie Księżycowej gdzie opady deszczu są niespotykane
A jednak, specjalnie oddzieliłem wątki, to nie jest śnieg - tylko sól - ha,ha,ha - kręcąc na kamerze bajerowaliśmy jakie z nas to morsy chodzące w sandałkach po śniegu
Ostatnie pstryki na szybkiego i uciekamy do busa.
Nie wygląda na śnieg ?????????
W strugach deszczu jedziemy do Doliny Smierci (Valle de la Muerte) - oba te obiekty znajdują się w obrębie Parku Narodowego Los Flamencos.
W strugach deszczu jedziemy dalej do Doliny Śmierci, na szczęście kilkanaście minut przed dotarciem do celu przestaje padać (podobno w tym miejscu nie padało od wielu lat) . Założenie było takie aby zachód słońca zobaczyć w dolinie, niestety kolejny pech tego dnia. Sama Dolina Śmierci.
Brak jakiejkowiek roslinności, nawet chwasta ( pomyślałem o moim ogrodzie).
A miało byc tak pięknie - a wyszło ....
Zjeżdżamy z góry w kierunku San Pedro de Atacama. Na chwilę zaglądamy do centrum miasta na zakupy, napoje, ciastka i kokę , wjeżdżamy jutro na wysokość prawie 5000 metrów.Trzeba też wydać resztę chilijskich pieniędzy. Potem do hotelu, kolacja, wieczorne Polaków rozmowy i lulu. Granicę otwierają ok. 9.00 więc można się wyspać.
To pytanie oczywiście do sigmy, ale postaram sie odpowiedzieć. Te zdjecia byly obrabiane w dedykowanym programie do obróbki Raw (to format zapisu) W takich programach zapisujesz zdjecia w ustalonej wczesniej kompresji. Masz duze mozliwosci obrobki zdjecia, łacznie ze zmiana balansu bieli i innych parametrow dostepnych dla innych tylko w aparacie. Dodaj do tego dobry aparat i masz efekty.
Mnie niestety niechce sie bawić w rawy. Zostawiam to innym
ale wtopa nie wiem czemu, ale zawsze obaj mi się mylicie, nigdy nie pamiętam która relacja była Sigmy, a która Bilbao obaj macie pięknie zdjęcia i super piszecie
My Jędrkiem chyba podobne pokolenie ( komplement dla któregoś z nas) nie piszemy za dużo. Ale mamy dobre chęci - a Bilbao poza tym świetne fotki - i mądre komentarze
Noc była koszmarna, burza z piorunami i ciągle lało jak z cebra ( jesteśmy na Atacamie). Rano okazało się że piorun uderzył w przekaźnik telefonii komórkowej i szlag trafił wszelkie połączenia i internet ( aha wifi było darmowe w każdym hotelu). Ok. 8.30 jedziemy na przejście graniczne, zresztą odprawa bardzo dziwna - odprawiasz się 70 km przed granicą, potem droga do Boliwii. Dojeżdżamy do odprawy, jak zwykle celników jeszcze nie ma - MANIANA - i Przyjeżdżają przed 10.00 - okazuje się że na przełęczy na wysokości prawie 5000 metrów całą noc padał śnieg ( San Pedro de Atacama ok.2500 n.p.m) utworzyły się metrowe zaspy i nie wiadomo co dalej. Czekamy - poszedłem na mały spacer z aparatem ( tym razem JA )
[
śliczności!!!!!!!!
to i ja dopinguje Sigma!!
[/quote]
cudowne jest Chile.... i wcale się sobie nie dziwię, że mnie tam tak bardzo ciągnie..
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
zaczarowała mnie ta fotka....i już
Zdjęcia i widoki wydają się takie kryształowo czyste.
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Serdeczne dzięki za doping, nieodzowny w moim przypadku - zawsze proszę o więcej jak każdy piszący relacje. Zdjęcia dlatego takie bo przejrzystość powietrza i chmurki niewyobrażalne. Żadne zdjęcie tego nie odda.Lord wcale Ci się nie dziwię ( w mordeczkę lordziu to ty ??? - gdyby nie fotka to bym się nie domyślił )
Niestety teraz będzie trochę gorzej.
Kontynując tamten dzień. Dojeżdzamy do Doliny Księżcowej, coraz bardziej pochmurno.
Zobaczcie na fotkach.
Wyobraźcie sobie jak by to wszystko wyglądało przy pięknej słonecznej pogodzie.
Ostrość zdjęć taka sobie, zapomnieliśmy włączyć autofokusa przy wymianie obiektywu.
Dolina sprawia niesamowite wrażenie.
A potem zaczął padać deszcz. Przecież do cholery to niemożliwe, jesteśmy do diabła na Atacamie i do tego jeszcze w Dolinie Księżycowej gdzie opady deszczu są niespotykane
A jednak, specjalnie oddzieliłem wątki, to nie jest śnieg - tylko sól - ha,ha,ha - kręcąc na kamerze bajerowaliśmy jakie z nas to morsy chodzące w sandałkach po śniegu
Ostatnie pstryki na szybkiego i uciekamy do busa.
Nie wygląda na śnieg ?????????
W strugach deszczu jedziemy do Doliny Smierci (Valle de la Muerte) - oba te obiekty znajdują się w obrębie Parku Narodowego Los Flamencos.
W strugach deszczu jedziemy dalej do Doliny Śmierci, na szczęście kilkanaście minut przed dotarciem do celu przestaje padać (podobno w tym miejscu nie padało od wielu lat) . Założenie było takie aby zachód słońca zobaczyć w dolinie, niestety kolejny pech tego dnia.
Sama Dolina Śmierci.
Brak jakiejkowiek roslinności, nawet chwasta ( pomyślałem o moim ogrodzie).
A miało byc tak pięknie - a wyszło ....
Zjeżdżamy z góry w kierunku San Pedro de Atacama. Na chwilę zaglądamy do centrum miasta na zakupy, napoje, ciastka i kokę , wjeżdżamy jutro na wysokość prawie 5000 metrów.Trzeba też wydać resztę chilijskich pieniędzy. Potem do hotelu, kolacja, wieczorne Polaków rozmowy i lulu. Granicę otwierają ok. 9.00 więc można się wyspać.
My Jędrkiem chyba podobne pokolenie ( komplement dla któregoś z nas) nie piszemy za dużo. Ale mamy dobre chęci - a Bilbao poza tym świetne fotki - i mądre komentarze
Dla mnie wygląda jak śnieg
Witaj Asiu
Noc była koszmarna, burza z piorunami i ciągle lało jak z cebra ( jesteśmy na Atacamie). Rano okazało się że piorun uderzył w przekaźnik telefonii komórkowej i szlag trafił wszelkie połączenia i internet ( aha wifi było darmowe w każdym hotelu). Ok. 8.30 jedziemy na przejście graniczne, zresztą odprawa bardzo dziwna - odprawiasz się 70 km przed granicą, potem droga do Boliwii.
Dojeżdżamy do odprawy, jak zwykle celników jeszcze nie ma - MANIANA - i
Przyjeżdżają przed 10.00 - okazuje się że na przełęczy na wysokości prawie 5000 metrów całą noc padał śnieg ( San Pedro de Atacama ok.2500 n.p.m) utworzyły się metrowe zaspy i nie wiadomo co dalej. Czekamy - poszedłem na mały spacer z aparatem ( tym razem JA )
Nasz autobusik i masa błota
Słońce w Chile wschodzi dość późno.
Okolice przejścia.