Matko Bosko....Mika...ale napięcie gęsiej skórki dostałam ...ale u Gasiorów to normalka dawaj ta plaze z tymi palemkami bo zaraz na zawał zejde
A co do sniadania i wogóle jedzenia to ja tez z tych co sie do wszystkiego dostosuja i w danych okolcznościach wszystko jest git no ale musza byc okoliczności
No i jeszcze jedno podobienstwo w blizniakach wyczaiłam-macie po jednym okularniku
woda nie dość, że czyściutka i szmaragdowa, to jeszcze cieplutka, bo wchodzę... aż do zamoczenia cycków... czyli musi być powyżej 28stC i tak siedzimy aż do pomarszczenia...
Matko Bosko....Mika...ale napięcie gęsiej skórki dostałam ...ale u Gasiorów to normalka dawaj ta plaze z tymi palemkami bo zaraz na zawał zejde
A co do sniadania i wogóle jedzenia to ja tez z tych co sie do wszystkiego dostosuja i w danych okolcznościach wszystko jest git no ale musza byc okoliczności
No i jeszcze jedno podobienstwo w blizniakach wyczaiłam-macie po jednym okularniku
Wieczorem idziemy na rekonesans miasteczka Sainte Anne. Od naszego hotelu mamy 20-to minutowy, przyjemny spacer. W centrum wchodzimy najpierw na bazarek z ciuchami, pamiątkami i innym rękodziełem, ale nic szczególnego nie widzimy, więc nie kupujemy i idziemy dalej na bulwar nadmorski. Tu mamy targ owocowo-pamiątkowy. Kupujemy pięknie wyglądające owoce i siadamy w nadmorskiej knajpce na piwku. Jest zachód słońca. Plaża zalana złotym słoneczkiem, jest cudownie. Znów ładujemy nasze bateryjki i nie możemy nacieszyć oczu…
Bardzo mało zauważamy knajp. Nie bardzo jest gdzie zjeść, łatwiej napić się piwa, niż znaleźć bar z jedzonkiem. Znajdujemy w końcu coś i siadamy.
Zadziwiające było to, że mimo że Sainte Anne to chyba największy kurort wyspy, to nie było za bardzo gdzie zjeść wieczorami… naprawdę!!!!! W Azji w takim miasteczku turystycznym byłoby z 50 barów, albo i więcej!!!! a tu kilka zaledwie i … jedzenie hmmm… nie za bardzo. Ryby z grila… znowu spalone na czarno mięsko, że tylko gorycz czulismy!!!… jak na Barbadosie.... oj znów zatęsknilismy do Azjii… (Wietnamu, Kambodży, Tajlandii, Filipin czy Indonezji).
Mika, hm no to jest zupałnie inne Caravelle ilość palemek porażająca, nawet są w okularach he he , tak samo jak kolor wody Kolor i jej temperatura bardzo zachęcajace do kapieli !! Mika, ile tych piwek bylo ?? juz rąk i nóg brakuje do trzymania h hi
Nasze cabrio już się nastało na parkingu całą dobę, więc trzeba mu zafundować przejażdżkę po wyspie, bo zasłużyło… Od rana chmury kłębiące się na niebie nie wróżą dobrze, więc zniechęceni, zamiast jechać do portu i promem płynąć na pobliskie wyspy, typowo plażowe, to postanawiamy zrobić wycieczkę lądową, po Basse Terre czyli „drugim skrzydle motyla” znaczy - patrząc na mapę Guadeloupy, to pojechaliśmy na tą drugą – zachodnią część wyspy.
Ogólnie droga do stolicy dość zatłoczona, dopiero dalej robi się luźniej. Wjeżdżamy na przepiękną, widokową, zieleniutką Chemin de la Retretaite (czyli drogę emerytów, bo „retraite” to emerytura po francusku). Sama trasa robi niesamowite wrażenie, bowiem zieleń, która tu jest wszędzie zauważalna jest niesamowicie bujna! Dominują palmy i bananowce, czyli piękny egzotyczny mega duet – jak dla mnie, nie może być lepiej! W dodatku w tle wzgórza, porośnięte szczyty wulkanów, ponieważ Guadeloupa to typowa wulkaniczna wyspa.
Najpierw zatrzymujemy się przy niewielkim wodospadzie, a potem jedziemy dalej - do parku ssaków (Parque des mamelles). Mieszkają tu nie tylko ssaki, bo spotykamy różne zwierzęta, od mangust, szopów praczy, które przy nas urządziły sobie namiętne bzykanko, przez różne kolorowe papugi, małpy i koty od kapucynek po jaguary… Można przejść trasę zawieszoną wśród koron drzew na 20m wysokości i podziwiać park z góry. Jest tu rześko, chłodno i te odgłosy zwierząt… bardzo uspokajające… Od czasu do czasu czujemy drobny deszczyk, jest mżawka, jak na taki bujny las deszczowy przystało. Stąd ta zieleń! Tu codziennie pada, jak się później dowiadujemy!
Ogólnie jest bardzo zielono, egzotycznie, przyjemnie i barwnie. Pełen relaks i sama przyjemność te 2 godzinki spaceru.
mangusta - często spotykana przy drodze, na dziko, nie w parku
czarny jaguar
i bzykanko szopów praczy
cd miłosnych uniesień futrzaków
a potem każdy w swoją stronę...
przeurocza kapucynka (chyba najpiękniejsza z małpek)
tzw green monkey (mają faktycznie zielone zabarwienie futerka)
Jedziemy dalej podziwiając tą wulkaniczno koralową, zieloną wyspę. Dalej cały Czas podziwiamy bujne lasy tropikalne.
W tej części nie ma białych rajskich plaż. Te które mijamy są raczej szaro-czarne, typowo wulkaniczne, jak charakter tej części – tego „skrzydła” wyspy. Stwierdzamy, że „Nasza” Caravelle jest naprawdę przepiękna, ale mimo wszystko oglądamy plażyczki napotkane po drodze. Ta częśc jest bardziej pusta, Mało tu ludzi spotykamy po drodze, zdecydowanie u nas jest więcej tłumu.
Jedzenie w południe w napotkanej sympatycznej kanjpce, z pieknym widokiem takie sobie, bez szału. Znowy jakieś rybki, ale znów bardziej spalone niż upieczone… czy oni tu nie umieją grillować???
Już się powaznie nad tym zastanawiamy, bo to kolejny raz takie jedzenie, które zapowiadało się spektakularnie, ze zdjeć, nazwy i opisów, a w realu rozczarowywało…
Cały dzień nam schodzi na zwiedzaniu tego zachodniego skrzydła. Oj warto było!!!! Wspaniały dzień, jakże inny od wczorajszego!
i natykamy sie na zjawiskową alejkę palmową, niczym wyjętą z Kaliforni albo z Beverly Hills...
Wieczorem, po powrocie do „naszej Sainte Anne” znów maszerujemy do miasta na średnio-smaczną kolację. Nie ma tu czego opisywać, jak trafimy w końcu na coś smacznego, wartego uwagi to podzielę się emocjami
Kolka ja TU proszę , się nie "wpychać" deal z "bliżnikami" miałam pierwsza "zaklepany" heheheeheh,ino me dziecko .........zdecydować się nie umie KTÓRY ,bo dwóch nie wypada sobie "rezerwować"
ale faktttttttttttt,mamy FAJNE dzieciaki i obojętnie czy dostały 100 p.na teście czy mniej,WYROSNĄ na mądrych ,CIEKAWYCH świata LUDZIKÓW - a to wszystko m.in dzięki nam ......Rodzicom,którzy "zaszczepili" im miłość to.....obiezyświata
sorki Mika za off-topa
ps.Chłopcy jadą do UK na kurs językowy,bo Aneczka będzie 2 tygodnie pod Londynem
już pędzę doczytać,i popatrzeć,bo..................Mika na tle RAJSKICH widoków jest ...........jeszcze BARDZIEJ RAJSKA
Matko Bosko....Mika...ale napięcie gęsiej skórki dostałam ...ale u Gasiorów to normalka dawaj ta plaze z tymi palemkami bo zaraz na zawał zejde
A co do sniadania i wogóle jedzenia to ja tez z tych co sie do wszystkiego dostosuja i w danych okolcznościach wszystko jest git no ale musza byc okoliczności
No i jeszcze jedno podobienstwo w blizniakach wyczaiłam-macie po jednym okularniku
woda nie dość, że czyściutka i szmaragdowa, to jeszcze cieplutka, bo wchodzę... aż do zamoczenia cycków... czyli musi być powyżej 28stC i tak siedzimy aż do pomarszczenia...
Kasiu uwielbiam Cię, napiszę tylko tyle...
Wieczorem idziemy na rekonesans miasteczka Sainte Anne. Od naszego hotelu mamy 20-to minutowy, przyjemny spacer. W centrum wchodzimy najpierw na bazarek z ciuchami, pamiątkami i innym rękodziełem, ale nic szczególnego nie widzimy, więc nie kupujemy i idziemy dalej na bulwar nadmorski. Tu mamy targ owocowo-pamiątkowy. Kupujemy pięknie wyglądające owoce i siadamy w nadmorskiej knajpce na piwku. Jest zachód słońca. Plaża zalana złotym słoneczkiem, jest cudownie. Znów ładujemy nasze bateryjki i nie możemy nacieszyć oczu…
Bardzo mało zauważamy knajp. Nie bardzo jest gdzie zjeść, łatwiej napić się piwa, niż znaleźć bar z jedzonkiem. Znajdujemy w końcu coś i siadamy.
Zadziwiające było to, że mimo że Sainte Anne to chyba największy kurort wyspy, to nie było za bardzo gdzie zjeść wieczorami… naprawdę!!!!! W Azji w takim miasteczku turystycznym byłoby z 50 barów, albo i więcej!!!! a tu kilka zaledwie i … jedzenie hmmm… nie za bardzo. Ryby z grila… znowu spalone na czarno mięsko, że tylko gorycz czulismy!!!… jak na Barbadosie.... oj znów zatęsknilismy do Azjii… (Wietnamu, Kambodży, Tajlandii, Filipin czy Indonezji).
.
to samo centrum Sainte Anne
cdn
Mika, hm no to jest zupałnie inne Caravelle ilość palemek porażająca, nawet są w okularach he he , tak samo jak kolor wody Kolor i jej temperatura bardzo zachęcajace do kapieli !! Mika, ile tych piwek bylo ?? juz rąk i nóg brakuje do trzymania h hi
No trip no life
Ale wysyp palemek! Jak ślicznie!
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Dzień 4
Nasze cabrio już się nastało na parkingu całą dobę, więc trzeba mu zafundować przejażdżkę po wyspie, bo zasłużyło… Od rana chmury kłębiące się na niebie nie wróżą dobrze, więc zniechęceni, zamiast jechać do portu i promem płynąć na pobliskie wyspy, typowo plażowe, to postanawiamy zrobić wycieczkę lądową, po Basse Terre czyli „drugim skrzydle motyla” znaczy - patrząc na mapę Guadeloupy, to pojechaliśmy na tą drugą – zachodnią część wyspy.
Ogólnie droga do stolicy dość zatłoczona, dopiero dalej robi się luźniej. Wjeżdżamy na przepiękną, widokową, zieleniutką Chemin de la Retretaite (czyli drogę emerytów, bo „retraite” to emerytura po francusku). Sama trasa robi niesamowite wrażenie, bowiem zieleń, która tu jest wszędzie zauważalna jest niesamowicie bujna! Dominują palmy i bananowce, czyli piękny egzotyczny mega duet – jak dla mnie, nie może być lepiej! W dodatku w tle wzgórza, porośnięte szczyty wulkanów, ponieważ Guadeloupa to typowa wulkaniczna wyspa.
Najpierw zatrzymujemy się przy niewielkim wodospadzie, a potem jedziemy dalej - do parku ssaków (Parque des mamelles). Mieszkają tu nie tylko ssaki, bo spotykamy różne zwierzęta, od mangust, szopów praczy, które przy nas urządziły sobie namiętne bzykanko, przez różne kolorowe papugi, małpy i koty od kapucynek po jaguary… Można przejść trasę zawieszoną wśród koron drzew na 20m wysokości i podziwiać park z góry. Jest tu rześko, chłodno i te odgłosy zwierząt… bardzo uspokajające… Od czasu do czasu czujemy drobny deszczyk, jest mżawka, jak na taki bujny las deszczowy przystało. Stąd ta zieleń! Tu codziennie pada, jak się później dowiadujemy!
Ogólnie jest bardzo zielono, egzotycznie, przyjemnie i barwnie. Pełen relaks i sama przyjemność te 2 godzinki spaceru.
mangusta - często spotykana przy drodze, na dziko, nie w parku
czarny jaguar
i bzykanko szopów praczy
cd miłosnych uniesień futrzaków
a potem każdy w swoją stronę...
przeurocza kapucynka (chyba najpiękniejsza z małpek)
tzw green monkey (mają faktycznie zielone zabarwienie futerka)
Jedziemy dalej podziwiając tą wulkaniczno koralową, zieloną wyspę. Dalej cały Czas podziwiamy bujne lasy tropikalne.
W tej części nie ma białych rajskich plaż. Te które mijamy są raczej szaro-czarne, typowo wulkaniczne, jak charakter tej części – tego „skrzydła” wyspy. Stwierdzamy, że „Nasza” Caravelle jest naprawdę przepiękna, ale mimo wszystko oglądamy plażyczki napotkane po drodze. Ta częśc jest bardziej pusta, Mało tu ludzi spotykamy po drodze, zdecydowanie u nas jest więcej tłumu.
Jedzenie w południe w napotkanej sympatycznej kanjpce, z pieknym widokiem takie sobie, bez szału. Znowy jakieś rybki, ale znów bardziej spalone niż upieczone… czy oni tu nie umieją grillować???
Już się powaznie nad tym zastanawiamy, bo to kolejny raz takie jedzenie, które zapowiadało się spektakularnie, ze zdjeć, nazwy i opisów, a w realu rozczarowywało…
Cały dzień nam schodzi na zwiedzaniu tego zachodniego skrzydła. Oj warto było!!!! Wspaniały dzień, jakże inny od wczorajszego!
i natykamy sie na zjawiskową alejkę palmową, niczym wyjętą z Kaliforni albo z Beverly Hills...
Wieczorem, po powrocie do „naszej Sainte Anne” znów maszerujemy do miasta na średnio-smaczną kolację. Nie ma tu czego opisywać, jak trafimy w końcu na coś smacznego, wartego uwagi to podzielę się emocjami
cdn
Kolka ja TU proszę , się nie "wpychać" deal z "bliżnikami" miałam pierwsza "zaklepany" heheheeheh,ino me dziecko .........zdecydować się nie umie KTÓRY ,bo dwóch nie wypada sobie "rezerwować"
ale faktttttttttttt,mamy FAJNE dzieciaki i obojętnie czy dostały 100 p.na teście czy mniej,WYROSNĄ na mądrych ,CIEKAWYCH świata LUDZIKÓW - a to wszystko m.in dzięki nam ......Rodzicom,którzy "zaszczepili" im miłość to.....obiezyświata
sorki Mika za off-topa
ps.Chłopcy jadą do UK na kurs językowy,bo Aneczka będzie 2 tygodnie pod Londynem
już pędzę doczytać,i popatrzeć,bo..................Mika na tle RAJSKICH widoków jest ...........jeszcze BARDZIEJ RAJSKA
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
moje córcie i tak są już za stare
Mika - a Ty wiesz, że ja w życiu nie jechałam cabrio?! Ależ uczucie musi być fantastyczne! Głowy nie urywa?
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Kolka.....ja tez nie to nie jestes sama ale za to teraz na Arubie se odbije bo zabukowalismy cabrio juz czuje ten wiatr we włosach
Mika.....cudowna ta wyspa a te złoto zielone palemki są boskie-moje ulubine