--------------------

____________________

 

 

 



Małe Antyle - czyli inwentaryzacja palemek na Barbadosie, Gwadelupie i Martynice

268 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Lenuś
Obrazek użytkownika Lenuś
Offline
Ostatnio: 4 lata 9 miesięcy temu
Rejestracja: 12 wrz 2013

Cytat: Pumciu Biggrin  czasem nam się bardzo nagle zmieniają preferencje kierunku, więc kto wie? Karaiby mogą Cię kiedyś wciągnąć...

Napiszę tak....... Byłam w Azji i na Karaibach,wszędzie mi się podoba,ale jednak jestem za Karaibami tam mnie ciągnie Pleasantry

Lenuś
Obrazek użytkownika Lenuś
Offline
Ostatnio: 4 lata 9 miesięcy temu
Rejestracja: 12 wrz 2013

Mika :

Barbados

Pierwsze odczucia po spędzonej tam dobie mieliśmy mieszane. Owszem cudowna Bottom Bay, która poraża pięknem i lazurem neonowym „wali po oczach” i absolutnie nie rozczarowuje nawet po tysiącu cudnych zdjęć, które się oglądało. Wielki wiatr, ale to nawet  zaleta, bo nie jest gorąco, a duże fale to też fun. Na wschodnim wybrzezu podobno zawsze mocno wieje. Zachód wyspy jest spokojny, prawie bezwietrzny, są tam zlokalizowane bogate wille, najlepsze hotele, ale tam ładnych plaż nie ma, o czym się też przekonaliśmy.

Barbados dostaje 10 pkt za kolor wody w Bottom, który był bezkonkurencyjny!

Północ wyspy jest niesamowicie zielona, może konkurować z Gwadelupą czy Martyniką. Ale to dla nas trochę za mało, żeby chcieć tam spędzić więcej niż 3-4 dni. Nie wyobrażam sobie na Barbadosie więcej czasu, bo brakowałoby mi zapalmionych plaż, które stawiam zawsze na 1 miejscu, a tydzień w Bottom, to nie dla nas, nawet Raj nam się nudzi po 2 dniach.

 

Drożyzna!!! Ceny jak w Londynie! W 3* hotelu sniadanie dla 2os. 90zł. Lunch/kolacja, w ulicznej budzie, jak się nie poszuka uwazniej, to na 2 os. 100-160zł (ryby smazone wg wagi, frytki, surówki, piwo) Potem trochę tańsze znaleźliśmy… chyba ostatni lunch był za 70-80zł/2os. Do tego wszystkiego na początku wcale nam to jedzenie jakoś nie smakowało za bardzo. Dopiero przy drugiej wizycie jakoś lepiej trafilismy, więc załóżmy, że da się zjeść coś smacznego. Ale ogólnie wszystko pakują w gruby panier i smażą w głębokim tłuszczu albo palą na czarno na grilu z półmetrowym ogniem…

Zaletą dla anglojęzycznych jest język na Barbadosie, że łatwo się porozumieć , choć ten ich angielski bardzo odbiega od tego, do którego Europejczyk jest przyzwyczajony, szczególnie na prowincji, na wsi, jak pytasz lokalesów o drogę czy o coś konretnego... bardzo trudno ich zrozumieć.  Ogrodnika z Welchman Gully to nawet kobieta z Kanady nie była w stanie zrozumieć, bo ten nam coś usilnie próbował wytłumaczyć o green monkey, potkiem sów nas zasypał... a my ni w ząb... Ja myslałam, że mnie coś przymroczyło i nie kumam, ale jak kobitka anglojęzyczna z Kanady (nie z Quebecu) stwierdziła, że czai 1 słowo na 10... to się ubawiłam...

Lewostronnego ruchu nie trzeba się obawiać, bo mało samochodów jeździ po wyspie, nie ma korków, ogólnie ruch niewielki, więc spokojnie się to ogarnia, warto wziąć automat. Z malutkiego lotniska wyjazd mega prosty i jak się okazało nawigacja nie jest konieczna, daliśmy radę!

Ludzi Barbadosu, szczególnie w Oistins, gdzie spotkalismy najaranych, namolnych, nieprzyjaznych  rastamanów - odebralismy źle. Nie czuliśmy się tam bezpiecznie wieczorem. To nie nasze klimaty. Nie wiem nie byłam na Jamajce, ale kompletnie inaczej sobie tych ludzi tam wyobrazam, na luzie, usmiechniętych, roztańczonych, może i odurzonych jakim zielem, ale na pewno nie groźnych, a tu za nich bym pół złamanego grosza nie dała...

Gwadelupa.

Bajka!!!! Dla nas RAJ!!! Wiedziałam, że to będzie dla nas podczas tej wyprawy No1. Super, że mieliśmy tam pełne 6 dni, bo naprawdę było co robić. Jeszcze przynajmniej ze 2 by się przydały…

To tak jak Martynika - zamorskie terytorium Francji, strefa Euro, niby Unia, więc też bardzo drogo (ale trochę taniej niz na Barbadosie).  Bardzo duzo białych mieszkańców. Czyściutko!!!, drogi super!!!, asfalt jak masełko, opisy rewelacyjne, jak we Francji, ruch oczywiście prawostronny.

 

Zadziwiające było to, że wieczorami mimo, że St Anne, mimo że kurort, nie było za bardzo gdzie zjeść wieczorami… ! W Azji w takim miasteczku turystycznym byłoby 50 barów, a tu kilka… jedzenie hmmm nie za bardzo. Każda próba ryby z grila, a raz langusta z grila to spalone na czarno mięsko, że tylko gorycz czulismy… i to w niejednej knajpie… oj tęsknilismy do Azjii… Wietnamu, Kambodży, Taj, Filipin czy Indo…z jedzonkiem…

Dopiero na fakultecie na Marie Galante – na małej wyspie trafiliśmy na pyszne jedzenie, więc nie ma reguły.

Zauważylismy ogólnie że na tych francuskich wyspach nie ma wśród mieszkańców inicjatywy założenia jakiegoś własnego biznesu. Porównując tez do Azji, gdzie jest na każdym kroku jakiś warsztat, szewc, fryzjer i bar na barze to tutaj… pusto! Trochę sklepików na bazarku, stragany z owocami ale poza tym niewiele… Wieczorami opustoszałe, ciche wymarłe ulice, mimo, że to dla Francuzów były ferie! Bałam się że w ich ferie tam lecimy i będą mega tłumy… owszem na plaży Caravelle było widac te tłumy, ale potem ci turyści chyba siedzą w swoich hotelach i nie wychodzą i może stąd nie ma restauracji… Piwa jest się gdzie napić ale z jedzeniem gorzej.

Zaskoczona byłam na duży plus wysepką Marie Galante i jej plażami, a własciwie jedną Capesterre. To był nasz RAJ! Za to 10 pkt dla Marie Galante! Piekne puste plaże z palmami, białym piaskiem i turkusową wodą! Dla nas ideał! Myślałam, że dopiero na la Desirade będzie rajsko, a tu wręcz odwrotnie. Desirade miała malutkie zatoczki plażyczki, a tamta fajną długą i były odcinki zupełnie pusteJ

Plaża Bois Jolan na Gwadelupie tez była miłym zaskoczeniem, Też daję maxa 10 pkt.  Takie zaskoczenia to lubię, że jadę do zatoczki bo ma być ładnie, a jest cudnie! Nie wiem od czego to zależy, bo te same plaże czasem szarawe na zdjęciach a czasem woda tak turkusowa…. Właśnie na tej plaży Bois Jolan spodziewałam się spokojnego umiarkowanego błękitu a był szmaragd i to ostry! Słońce na pewno gra najważniejszą rolę, ale co jeszcze… czy podłoże, które daje kolor wodzie  się w przeciągu miesięcy też zmienia??? Jakies glony?

 

I jeszcze 10 pkt dla G. za cudną plażę Capesterre, uznaną powszechnie za najpiekniejszą. Szkoda że tyle tam luda, ale nawet nam to nie przeszkadzało. Woda ciepluteńka, piasek biały, mięciutki i tysiące palm...

 

Martynika.

duże nadzieje pokładałam w tej wysepce, plaża Les Salines miała być taka mega, najpiękniejsza na świecie, widziałam tak cudowne zdjęcia, z fantastycznie turkusową wodą, a tu tylko palmy były jak na fotkach. Jakoś tego białego piasku nie było, którego oczekiwałam (szarawy i nie mączysty, raczej już pod żwirkowaty podchodził) i woda przez to szarawa, nie taki mega turkusik, jak na Bottom, czy na Guadel., czy na niektórych zdjęciach w sieci... tu więc lekkie rozczarowanie kolorem wody było, ale za to pochyłych palemek mielismy dostatek, a to tez kocham, więc za te palemki i za przyjazną zatoczkę z ciepłą wodą, idealną do pomoczenia to 10 pkt.

Miłe zaskoczenie na M. to plaża Les Diamant. Mimo, że piasek powulkaniczny, czyli szaro-bury, to plaża wdzięczna z tymi sterczącymi wulkanami w tle. Ta plaża jest wyjątkowo fotogeniczna, bo jeszcze ładniej wyszła na zdjęciach niż w rzeczywistości.

 

Wysokie ceny w knajpkach czy sklepach, super drogi, mega bujna roslinność, tak jak na Guadel. Bardzo porównywalne.

Jedzonko nam się tak mega pyszne trafiło, że do dziś wspominamy. Ale tez za kolacje, lunche  płacilismy 17-25E plus piwo jedno drugie… i znów cena zwalała… Ale za smaki Martynika dostaje 10 pkt!!!

Objechaliśmy południowa część M. Plaże nie powalaja. Cap Faula – palemki chudziutkie, wysokie, ładne, ale glonów mega duzo, gruby kozuch na brzegu…. Brrrr. Az odechciewało się wchodzic i to takie okropne brązowe gloniska….

Drogi w głębi wyspy niesamowite! Górzyste, kręte, gubilismy się non stop, ale miło było się tam pogubić.

Super wspominam miejsce, gdzie jechało się wąską drogą, na wierzchołku grani, wzdłuż i przez pewien czas widoki na obie strony mielismy bajkowe, po obu stronach widzielismy ocean! Jeśli chodzi o przyrodę to super! Plaże jednak zdecydowanie na Guadel. lepsze!

 

Zaskoczeniem dla nas był karnawał! No mega fajne przezycie! Naprawdę mini Rio zobaczylismy. W porze karnawału co niedzielę w róznych miastach na Guad. są wieczorne parady, prezentacje szkół tańca. Na Martynice trafiła nam się parada maluchów, bo to był początek ich ferii i dziecęce parady obyły się rano.

 

Na G. i M. świetnie się czułam, bo wszędzie francuski dookoła, a ja ten język uwielbiam i spokojnie się dogaduję, więc nie było stresów, ludzie przychylni, przemili. Kompletnie inaczej niż na Barbad. Za to tez daję więc 10 pkt! Trochę inny jest co prawda francuski w Europie a inny tam, czasem trochę trudno nawet zrozumieć jak szybko mówią, bo tak smiesznie dziamgoczą, taki rozlazły jest trochę, ale nie było większych problemów.

Nie mam pojęcia jak by było jak byśmy chcieli się tam po angielsku czy niemiecku dogadać. CCzy tez mieszkańcy byliby dla nas az tacy mili. Często ludzie narzekają na Francuzów, że udają, że nic po angielsku nie rozumieją i od wszystkich turystów podobno wymagają, żeby rozmawiali po francusku.

 

Najgorsze,ale też  najśmieszniejsze było przesiadanie się z lewoztronnego ruchu i automatycznej skrzyni biegów na prawostronny i manual, a potem znów Barbados, więc znów lewa strona i automat. Paweł miał nie raz stresy, bo za drugim razem na Barbadosie, jak miał odwrotnie migacze z wycieraczkami, to zamiast migaczy uzywac na krzyzówkach, rondach itp. … to ciagle mył szyby… Więc na B. przednią szybę mielismy bardzo czystą! 

Cały pobyt mielismy wynajęte samochody, bo taxi cholernie drogie, nie ma takich kierowców do wynajecia jak w Azji, że za kilkanaście $ cały dzień wozi… Tu odcinek z lotniska do hotelu (25km) miał kosztować 50-70E podobno… więc za tą kwotę wynajmuje się samochód na cały dzień, stąd jak przylatywaliśmy to na kazdym lotnisku braliśmy auto i oddawaliśmy przed wylotem). To było super rozwiązanie na tamte realia i dawało nam wielką niezależność i mozliwość dotarcia wszędzieJ

 

Uffff.... to by było na tyle Biggrin

   

Tego nie chcę czytać na dobranoć,bo kto wię jak to się może skończyć.....,ale jutro przy kawce to super lektura Man in love

Mika
Obrazek użytkownika Mika
Offline
Ostatnio: 7 lat 6 miesięcy temu
Rejestracja: 19 mar 2014

Lenuś,

mnie to cięzko się wypowiedzieć o podobieństwie moim własnym do kogoś, ale jak Wy widzicie, to pewnie coś w tym jest, jak pisałaś, ujęcie, światło, może??

A ten Twój komentarz pt "koszmar" to do całych Indii się tyczy, tak? Bo nie zrozumiałam... Czyli masz taki stosunek do tego kierunku jak ja jeszcze niedawno, że nawet jakbym miała za darmo bilety to bym nie poleciała... Czy o sam paskudny Bombaj Ci chodziło?, bo to miasto to szerokim łukiem omijamy i tylko przesiadki krótkie tam będziemy mieli. Przeraża mnie ogromny, zakorkowany i cały w spalinach Mumbai - Bumbaj Bad ale wiele miejsc w Indiach jest przepięknych, fascynujących, wyjątkowych, nieporównywalnych do niczego innego i postaram się patrzec na ten kraj przez różowe okulary, taki plan, a zobaczymy czy sie uda Crazy

Lenuś
Obrazek użytkownika Lenuś
Offline
Ostatnio: 4 lata 9 miesięcy temu
Rejestracja: 12 wrz 2013

Mika :

Lenuś,

mnie to cięzko się wypowiedzieć o podobieństwie moim własnym do kogoś, ale jak Wy widzicie, to pewnie coś w tym jest, jak pisałaś, ujęcie, światło, może??

A ten Twój komentarz pt "koszmar" to do całych Indii się tyczy, tak? Bo nie zrozumiałam... Czyli masz taki stosunek do tego kierunku jak ja jeszcze niedawno, że nawet jakbym miała za darmo bilety to bym nie poleciała... Czy o sam paskudny Bombaj Ci chodziło?, bo to miasto to szerokim łukiem omijamy i tylko przesiadki krótkie tam będziemy mieli. Przeraża mnie ogromny, zakorkowany i cały w spalinach Mumbai - Bumbaj Bad ale wiele miejsc w Indiach jest przepięknych, fascynujących, wyjątkowych, nieporównywalnych do niczego innego i postaram się patrzec na ten kraj przez różowe okulary, taki plan, a zobaczymy czy sie uda Crazy

  

Jezusie i Maria...... Mika coś Ty ....Shok ja tylko ....ZA !!!!!   Drinks mój komentarz "koszmar" dotyczył ceny koszmarnie niska cena.....korzystac korzystać i jesczcze raz korzystać Good

To już nie do tematu, a tylko tak ogólnie,po ralacji Kasi (Żelka),a zwłaszcza opini mojego męża (zawodowo  objechał cały świat x 3) Indzie boi się najbardziej.

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 1 dzień temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Mika, dzięki za podsumowanko!!!!

Dla mnie najważniejsze, żeby było zielono i widokowo.

Zamierzam zrobić taki krótki rekonesans stateczkiem Nelci, ale nie wiem, czy mąż znajdzie choć tak krótkie okienko...

Jeszcze raz dzięki za relację!

Gratuluję odwagi odnośnie Indii, ja się chyba jednak nigdy nie zdecyduję.....nawet mąż po kilku pobytach nie namawia mnie na ten kierunek.

Mariola

dzioby125
Obrazek użytkownika dzioby125
Offline
Ostatnio: 6 lat 5 miesięcy temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

Mika, świetne podsumowanie I-m so happy i czekam na następne relacje, bo zapowiadaja się że ho ho Yahoo

Asia
Obrazek użytkownika Asia
Offline
Ostatnio: 7 lat 8 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

dzioby125 :

Mika, świetne podsumowanie I-m so happy i czekam na następne relacje, bo zapowiadaja się że ho ho Yahoo

Ups, Dzióbek mnie ubiegł, więc nie będę się powtarzać Biggrin Super Yahoo

...nieważne gdzie, ważne z kim...

Mika
Obrazek użytkownika Mika
Offline
Ostatnio: 7 lat 6 miesięcy temu
Rejestracja: 19 mar 2014

Lenuś, no to juz rozumiem Biggrin

Apisku, na pewno na tych wysepkach Tobie będzie się podoboało! Biggrin

Dziobku, Asiu dziękuję Biggrin

Bachulka
Obrazek użytkownika Bachulka
Offline
Ostatnio: 10 miesięcy 1 tydzień temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Mika dzieki wielkie ... widze plany na nastepne wojaze sa wiec nie zapominaj tutaj o nas tylko i pisz wrazenia bo uwielbiam cie czytac Kiss 2

Nie odkladaj marzen - odkladaj na marzenia.

momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

Mika super super super!!! Ja tez chyba jednak bardziej karaibska jestem....choć Azja pod wieloma względami wygrywa.

PO Twojej relacji na dobre rozmażyłam sie w Gwadelupie...;)   

Strony

Wyszukaj w trip4cheap