Wojtek- no możliwe, że mi tam naściemniali bo moje parapetowe phalaenopsisy i orchidee kwitną bez przewy od jakiś paru lat A tak serio - to nie przekonałam się tam naocznie więc nie wiem, ale sądząc po dalszych oglądaniach orchidei w naturze, czyli w lesie- prawie żadne nie kwitły, więc może coś w tym było
Huragan- moja teoria jest niezmienna i stała, dotycząca samców: tak samo jak u oryksów im większe rogi, to ... a u tego ,,wróbla" im większa i bardziej kolorowa nadbudowa, to... samiczki bardziej lecą A tak serio, jak nauka mówi, to u większości gatunków dzioborożców ta nadbudowa jest pusta i służy do wzmacniania dżwięku jak pudło rezonansowe. U niektórych jest wzmocniona kością i te gatunki leją się porządnie dziobami w walkach.
Po spacerze po ptaszarni, następuje w naszej grupie narada wojenna, pod tytułem: gdzie uderzamy po południu, ponieważ programowe zwiedzanie kończymy dość wcześnie. Jednogłośnie ustalamy, że jedziemy do Batu Caves. I tu zwracamy się do Pilotki, by nam zorganizowała jakiś transport( nie chcemy tłuc się kolejką jaskinie Batu są w odległości 13km od centrum). Nasza wykazała się zupełną nieznajomością tematu, prosimy więc naszą miejscową Pilotkę o zorganizowanie busa. Podzwoniła i cena 150 RM za pół dnia.Słysząc to,nasz kierowca busa zgodził się nas zawieżć za tę samą cenę po pracy dla biura -tam, i czekać na nas ile zechcemy i porozwozić nas z powrotem gdzie zechcemy Suuuuper Takie negocjacje lubimy A, że my nie ,,takie” , to robimy zrzutę- po 20 orangutanów za łeb No to popołudnie zaplanowane, zwiedzamy dalej
Teraz mamy w planie, oglądanie Meczetu Narodowego- Masjid Negara, upamiętniający odzyskanie niepodległości przez Malezję. Piękny, o nowoczesnej architekturze, pełnej rozmachu, ma dach zaprojektowany w kształcie gwiazdy.
fontanna przed wejściem w kształcie gwiazdy, jak dach meczetu:
Jak to w takich przybytkach bywa, trza założyć urocze wdzianko, stosownie do okoliczności -panie.
uuuups... podłoga była naprawdę śliska
Panowie - długie spodnie wystarczą. Oglądając w środku, pierwszy raz żałuję, że nie ma dziś słońca, bo gra świateł była by przepiękna. Główna sala modlitewna:
mi się bardziej podobały kolumny:
Zabawiamy tam ok. pół godziny i marzę by jak najszybciej pozbyć się wdzianka milka-lila bo w +30 stopniach, w tych uroczych fiolet-sztucznościach, czuję, że tyłek mi się zagotował
Plac Niepodległości- Merdeka Square (lub Dataran Merdeka). Historycznie bardzo ważny miejsce - tu ogłosiła niepodległość Federacja Malajów, a Flagę Malezji zawieszono na 95-metrowym maszcie.
Plac otoczony jest przez wiele zabytkowych budynków. Można tu znaleźć między innymi budynek Sultana Abdula Samada, kryjący siedziby najważniejszych instytucji i "Kuala Lumpur City Gallery", która prezentuje historię Kuala Lumpur poprzez zdjęcia, grafiki i historyczne modele miasta.
Hmm... chyba nie o taką galerię chodziło...
Połaziliśmy jakiś czas po okolicach placu, można było wejść do City Gallery, jest w okolicy sporo knajpek i kawiarni- można sobie zagospodarować czas.
Kolejnym punktem jest Menara Kuala Lumpur czyli wieża telewizjna. Jest jedną z najwyższych wież i wolnostojącą budowlą na świecie.
Stoimy chwilę w kolejce do wind, by dostać się na taras widokowy.
Widok jest niesamowity, choć pogoda ciutkę nie sprzyja- lekko przymglono jest. Fajny widok na całe miasto, co kawałek są darmowe lornetki, można podziwiać panoramę Kuala Lumpur.
dobry widok na Petronaski w całości
Podziwiamy widoki i zjeżdżamy na dół, dostajemy chwilę czasu by poszukać coś do jedzenia. Przy wejściu jest parę knajpek, ale ceny iście adekwatne do miejsca No to MY3 udajemy się na poszukiwanie miejscowego kolorytu
No to wylazłyśmy jakoś od tylnego zaplecza wieży i idziemy wzdłuż chodnika. Przyjemna woń zaczęła łechtać nozdrza- no to kierujemy się za wonią Jest!!! Żarełko!!! Maleńki przybytek, podejrzewam,że dla miejscowych pracowników, kilka wanienek z wyglądającym pysznie jedzonkiem
Z Panem jakoś dogadałyśmy się werbalnie i niewerbalnie i co następuje: Zocha z Krychą nakładają sobie jedzenie z wanienek na talerze, Pan robi rzut okiem na wielkość porcji i rzuca cenę. Krycha naładowała cały talerz- zapłaciła 4 orangutany Zocha coś tam podziobała na talerz- Pan z lekka skonsternowany wielkością porcji- w końcu wycenia na 2 orangutany Ja niespecjalnie głodna, ale kawy bym się napiła... Pan zrozumiał: kawa i kazał mi siadać i zaczekać. Siadam i patrzę: Pan bierze naczynko w stylu shakera , wlewa coś w rodzaju kawy, sądząc po kolorze i merda. Dolewa chyba wrzątku i merda. Bierze puszkę i dolewa coś białego. ..Chyba mleko??? Oczy mam coraz większe... Sięga po biały proszek i dosypuje... Chyba cukier??? I merda. Sięga łyżką po jakiś zielony proszek i dosypuje.... Chyba nie zioło???? I merda... Oczy mam wielkie jak z japońskich kreskówek. Przestałam oddychać... Pan przelał płyn w szklankę i podaje mi z wielkim uśmiechem, mówiąc nazwę napoju, której z wrażenia nie zapamiętałam Jessssuuuu.... Wypić? Nie wypić? Czego mi on tam nasypał??? Albo dostanę speeda, albo zwalę się pd stół... Pachnie obłędnie... Raz kozie śmierć... Wypiłam Jesssuuu... Jakie to dobre było!!! W życiu tak dobrej kawy nie piłam I nie obchodzi mnie jakich tam ziółek dodał Zapłaciłam 1,5 orangutana
Spod wieży jedziemy pod Petronas Towers, zobaczyć je z bliska za dnia. Chyba każdy zna ten widok z miliona fot, pocztówek, etcetera... Hmmm... Powiem tak... mnie ten widok nie powalił... No owszem, efektowne, ładne, ciekawiej prezentowały się nocą, fajnie podświetlone, miało się wrażenie,że się skrzą.
i lans pod wieżami
Mnie zaciekawił budynek po przeciwnej stronie, obrastający roślinnością. Za kilka lat będzie zielonym wieżowcem. Ciekawy pomysł
Pod wieżami żegnamy się z naszą Pilotką( skończyła pracę ) I jedziemy do Batu Caves. Zespół jaskiń znajduje się w wapiennych skałach i jest ważnym centrum dla pielgrzymek miejscowych hinduistów.
wejścia strzeże najwyższy na świecie posąg Murugana
Do głównej jaskini o wysokości 100 m zwanej „Jaskinią Katedralną” trzeba się wspiąć po 272 stopniach:
a nie jest to łatwe, bo grasuje na nich gang makaków, które wyrywają co się da nieuważnym turystom
W głównej jaskini jest całe mnóstwo figurek, ołtarzyków hinduskich bogów:
oczywiście trafiamy na ceremonię
Podobało mi się tam
Trochę poniżej znajduje się Dark Caves:
gdzie żyją
Można do niej zejść z przewodnikiem i nietoperzami i za opłatą Reszta jaskiń dostępna bez opłat. Do wejścia do ciemnej jaskini, zniechęcił mnie ,,swojski" zapach amoniaku wyciskający łzy I pomna wizyty w kolonii uchatek, tym razem odpuściłam nie mając przy sobie zatyczek do uszu, klamerki do nosa i łachów na zmianę
Antenko, październik nie jest okresem kwitnienia orchidei .... no to mnie zastrzeliłaś
.... chyba Cię ktoś ściemnił
Ladny ten kolorowy wrobel .Ciekawe po co mu ta nadbudowa nad dziobem-tylko dekoracja?
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Wojtek- no możliwe, że mi tam naściemniali bo moje parapetowe phalaenopsisy i orchidee kwitną bez przewy od jakiś paru lat A tak serio - to nie przekonałam się tam naocznie więc nie wiem, ale sądząc po dalszych oglądaniach orchidei w naturze, czyli w lesie- prawie żadne nie kwitły, więc może coś w tym było
Huragan- moja teoria jest niezmienna i stała, dotycząca samców: tak samo jak u oryksów im większe rogi, to ... a u tego ,,wróbla" im większa i bardziej kolorowa nadbudowa, to... samiczki bardziej lecą A tak serio, jak nauka mówi, to u większości gatunków dzioborożców ta nadbudowa jest pusta i służy do wzmacniania dżwięku jak pudło rezonansowe. U niektórych jest wzmocniona kością i te gatunki leją się porządnie dziobami w walkach.
Ale tak czy siak są po prostu bardzo fotogeniczne
Po spacerze po ptaszarni, następuje w naszej grupie narada wojenna, pod tytułem: gdzie uderzamy po południu, ponieważ programowe zwiedzanie kończymy dość wcześnie. Jednogłośnie ustalamy, że jedziemy do Batu Caves. I tu zwracamy się do Pilotki, by nam zorganizowała jakiś transport( nie chcemy tłuc się kolejką jaskinie Batu są w odległości 13km od centrum). Nasza wykazała się zupełną nieznajomością tematu, prosimy więc naszą miejscową Pilotkę o zorganizowanie busa. Podzwoniła i cena 150 RM za pół dnia.Słysząc to,nasz kierowca busa zgodził się nas zawieżć za tę samą cenę po pracy dla biura -tam, i czekać na nas ile zechcemy i porozwozić nas z powrotem gdzie zechcemy Suuuuper Takie negocjacje lubimy A, że my nie ,,takie” , to robimy zrzutę- po 20 orangutanów za łeb
No to popołudnie zaplanowane, zwiedzamy dalej
Teraz mamy w planie, oglądanie Meczetu Narodowego- Masjid Negara, upamiętniający odzyskanie niepodległości przez Malezję.
Piękny, o nowoczesnej architekturze, pełnej rozmachu, ma dach zaprojektowany w kształcie gwiazdy.
fontanna przed wejściem w kształcie gwiazdy, jak dach meczetu:
Jak to w takich przybytkach bywa, trza założyć urocze wdzianko, stosownie do okoliczności -panie.
uuuups... podłoga była naprawdę śliska
Panowie - długie spodnie wystarczą.
Oglądając w środku, pierwszy raz żałuję, że nie ma dziś słońca, bo gra świateł była by przepiękna.
Główna sala modlitewna:
mi się bardziej podobały kolumny:
Zabawiamy tam ok. pół godziny i marzę by jak najszybciej pozbyć się wdzianka milka-lila bo w +30 stopniach, w tych uroczych fiolet-sztucznościach, czuję, że tyłek mi się zagotował
Po osuszeniu się klimą busową mamy przystanek tu:
Plac Niepodległości- Merdeka Square (lub Dataran Merdeka). Historycznie bardzo ważny miejsce - tu ogłosiła niepodległość Federacja Malajów, a Flagę Malezji zawieszono na 95-metrowym maszcie.
Plac otoczony jest przez wiele zabytkowych budynków. Można tu znaleźć między innymi budynek Sultana Abdula Samada, kryjący siedziby najważniejszych instytucji i "Kuala Lumpur City Gallery", która prezentuje historię Kuala Lumpur poprzez zdjęcia, grafiki i historyczne modele miasta.
Hmm... chyba nie o taką galerię chodziło...
Połaziliśmy jakiś czas po okolicach placu, można było wejść do City Gallery, jest w okolicy sporo knajpek i kawiarni- można sobie zagospodarować czas.
Kolejnym punktem jest Menara Kuala Lumpur czyli wieża telewizjna. Jest jedną z najwyższych wież i wolnostojącą budowlą na świecie.
Stoimy chwilę w kolejce do wind, by dostać się na taras widokowy.
Widok jest niesamowity, choć pogoda ciutkę nie sprzyja- lekko przymglono jest. Fajny widok na całe miasto, co kawałek są darmowe lornetki, można podziwiać panoramę Kuala Lumpur.
dobry widok na Petronaski w całości
Podziwiamy widoki i zjeżdżamy na dół, dostajemy chwilę czasu by poszukać coś do jedzenia.
Przy wejściu jest parę knajpek, ale ceny iście adekwatne do miejsca No to MY3 udajemy się na poszukiwanie miejscowego kolorytu
No to wylazłyśmy jakoś od tylnego zaplecza wieży i idziemy wzdłuż chodnika. Przyjemna woń zaczęła łechtać nozdrza- no to kierujemy się za wonią Jest!!! Żarełko!!! Maleńki przybytek, podejrzewam,że dla miejscowych pracowników, kilka wanienek z wyglądającym pysznie jedzonkiem
Z Panem jakoś dogadałyśmy się werbalnie i niewerbalnie i co następuje:
Zocha z Krychą nakładają sobie jedzenie z wanienek na talerze, Pan robi rzut okiem na wielkość porcji i rzuca cenę.
Krycha naładowała cały talerz- zapłaciła 4 orangutany
Zocha coś tam podziobała na talerz- Pan z lekka skonsternowany wielkością porcji- w końcu wycenia na 2 orangutany
Ja niespecjalnie głodna, ale kawy bym się napiła... Pan zrozumiał: kawa i kazał mi siadać i zaczekać.
Siadam i patrzę:
Pan bierze naczynko w stylu shakera , wlewa coś w rodzaju kawy, sądząc po kolorze i merda.
Dolewa chyba wrzątku i merda.
Bierze puszkę i dolewa coś białego. ..Chyba mleko???
Oczy mam coraz większe...
Sięga po biały proszek i dosypuje... Chyba cukier???
I merda.
Sięga łyżką po jakiś zielony proszek i dosypuje.... Chyba nie zioło????
I merda...
Oczy mam wielkie jak z japońskich kreskówek.
Przestałam oddychać...
Pan przelał płyn w szklankę i podaje mi z wielkim uśmiechem, mówiąc nazwę napoju, której z wrażenia nie zapamiętałam
Jessssuuuu....
Wypić? Nie wypić? Czego mi on tam nasypał??? Albo dostanę speeda, albo zwalę się pd stół...
Pachnie obłędnie...
Raz kozie śmierć...
Wypiłam
Jesssuuu...
Jakie to dobre było!!! W życiu tak dobrej kawy nie piłam
I nie obchodzi mnie jakich tam ziółek dodał
Zapłaciłam 1,5 orangutana
Spod wieży jedziemy pod Petronas Towers, zobaczyć je z bliska za dnia.
Chyba każdy zna ten widok z miliona fot, pocztówek, etcetera...
Hmmm... Powiem tak... mnie ten widok nie powalił... No owszem, efektowne, ładne, ciekawiej prezentowały się nocą, fajnie podświetlone, miało się wrażenie,że się skrzą.
i lans pod wieżami
Mnie zaciekawił budynek po przeciwnej stronie, obrastający roślinnością. Za kilka lat będzie zielonym wieżowcem. Ciekawy pomysł
Pod wieżami żegnamy się z naszą Pilotką( skończyła pracę ) I jedziemy do Batu Caves.
Zespół jaskiń znajduje się w wapiennych skałach i jest ważnym centrum dla pielgrzymek miejscowych hinduistów.
wejścia strzeże najwyższy na świecie posąg Murugana
Do głównej jaskini o wysokości 100 m zwanej „Jaskinią Katedralną” trzeba się wspiąć po 272 stopniach:
a nie jest to łatwe, bo grasuje na nich gang makaków, które wyrywają co się da nieuważnym turystom
W głównej jaskini jest całe mnóstwo figurek, ołtarzyków hinduskich bogów:
oczywiście trafiamy na ceremonię
Podobało mi się tam
Trochę poniżej znajduje się Dark Caves:
gdzie żyją
Można do niej zejść z przewodnikiem i nietoperzami i za opłatą Reszta jaskiń dostępna bez opłat.
Do wejścia do ciemnej jaskini, zniechęcił mnie ,,swojski" zapach amoniaku wyciskający łzy I pomna wizyty w kolonii uchatek, tym razem odpuściłam nie mając przy sobie zatyczek do uszu, klamerki do nosa i łachów na zmianę
CDN.