Elu, ile czasu trzeba przeznaczyć na zwiedzanie tego skansenu? Tak na spokojnie, żeby wszystko obejść. CZy te spektakle odbywają się raz dziennie? czy kilka razy o określonych godzinach? czy może jak przyjadą turyści to wtedy szybko się organizują i wystepują? Będę wdzięczna za info
O super jest cd. dalszy , ktory zowstawię sobie na wieczór
algida:
mara jaki plan urlopu ?
Algida, plan jeszcze w rozsypce, Bolonię planowałam, a teraz czytam i czytam o malezji, a ze jest co czytać to troche mi schodzi, za dwa tygodnie odbieram paszport, wiec dopiero wtedy bede mogła bookowac loty wewnetrzne, do tego czasu, luzik, dumma która strona naj, naj mnie zwabi. Poki co mam kilka typów.
Typ 1 - Langkawi + Koh Lipe, ale ostatnio wyczytałam w gazecie, ze na tej wyspie jest tyle luda ile ryb, czyli drugie Phi PHI, wiec mam mieszane uczucia, ale jak klimat bedzie taki jak na PHI PHI, to sie pisze.
Mara a Ty kiedy się wybierasz..?? ja jestm na Ko Lipe 27.02-02-03. 2014.... z tym ludem na Lipe bym nie przeadzał... tam jest bardzo uboga infrastruktura hotelowa..
Elu, ile czasu trzeba przeznaczyć na zwiedzanie tego skansenu? Tak na spokojnie, żeby wszystko obejść. CZy te spektakle odbywają się raz dziennie? czy kilka razy o określonych godzinach? czy może jak przyjadą turyści to wtedy szybko się organizują i wystepują? Będę wdzięczna za info
pozdrawiam
Po pierwsze od razu prostuje: wyjazd do Sarawak Cultural Village kosztował nas po chyba 80-90 MYR/osoba, gdyż sam wstęp kosztuje 60 MYR. Pokazy odbywają się codziennie o godz. 11:30 i 16:00 i trwają po 45 min. Są w takiej jakby sali kinowej. My byliśmy w skansenie chyba 2 godziny i to było trochę mało, tak że nawet wyszliśmy wcześniej z show, żeby wszystko oglądnąć. Może to dlatego, że trochę czasu zajęło nam kupowanie regionalnej czapki (Marcin zbiera czapki z różnych regionów świata) i nie mieliśmy na tyle ringgitów, szukaliśmy więc możliwości wymiany, ale tam to niemożliwe. W końcu pani dała sobie przetłumaczyć, że 10 UDS ( które chcemy dołożyć do ringgitów) to jednak trochę więcej niż 10 MYR i czapkę kupiliśmy ale zajęło nam to z pół godziny. Także, jak nie robisz zdjęć każdego przedmiotu ze wszystkich możliwych stron, to myślę, że 2 godziny powinny wystarczyć.
Elu doczytałam wszystko i pieknie dziekuje, mam takie pytanie, czy na mijscu mazna bez problemu załątwic fakultety do tych wszystkich miejsc, czy jednak lepiej zabookowac juz w domu ????
Tak, jak wcześniej pisałam, my mieliśmy pakiet na te kilka dni na Borneo, zaklepany i opłacony jeszcze w Polsce, póki co na miejscu załatwialiśmy (w 10 min. dosłownie) wyjazd do Sarawak Cultural Village. Za chwilę w relacji opiszę jeszcze jeden wyjazd organizowany na poczekaniu
Rano wstajemy w nienajlepszych humorach, za oknem lekki deszczyk a dziś w planach rejs na wyspę Satang. No nic, mimo wszystko zabieramy ze sobą stroje kąpielowe i pełni nadziei, że morze jednak rozpogodzi się wyruszamy w drogę. Jedziemy najpierw prawie godzinę samochodem, potem przesiadamy się na szybką łódź i płyniemy przez Morze Południowochińskie na SatangIsland, która jest częścią Parku Narodowego Talang/Satang. Szczerze mówiąc oboje mamy trochę pietra, nigdy nie wypływaliśmy tak daleko w morze, a dość niespokojna toń i deszcz, też robią swoje. Na wyspę płyniemy ok. 40 min. Na wyspie realizowany jest projekt ochrony żółwi. Często składają tam jaja żółwie zielone i zagrożone wyginięciem żółwie szylkretowe. Część niedużej plany przeznaczona jest na wylęgarnię. Podobno na wyspie mogą przebywać dłużej (nocować) tylko osoby ze specjalnym pozwoleniem, ale my spotykamy parę młodych Niemców z dzieciaki, który na wyspie w bardzo skromnych warunkach spędzają trzeci dzień. Chłopak mówi, że w nocy przypłynęła żółwica i złożyła jaja. Jaja te zaraz zostały przeniesione w bezpieczne miejsce, aby nie pożarły je jaszczury, a po żółwicy został tylko ślad i dołek po jajkach. Nie wiem, czy wiecie, że jajka żółwia nie mogą zmieniać pozycji, muszą być przeniesione dokładnie w takiej pozycji, w jakiej zostały złożone. Zarodki już zaraz po złożeniu jaja mają coś jakby GPRS i zmiana pozycji powoduje, że ten „zmysł” zostaje zakłócony.
Pogoda niestety się nie zmienia, z plażowania nici, przewodnik zachęca nas do snurkowania (są tak ponoć koralowce i bogate życie podwodne) ale niestety nie uprawiamy tego „sportu”. Plątamy się trochę po wyspie i ustalamy wcześniejszy powrót do Kuching.
Ponieważ jest jeszcze wcześnie, słońce też zaczyna wyglądać zza chmur, postanawiamy pojechać jeszcze raz do SemenggohWildlife Centre na spotkanie z Ritchiem. Szybko znajdujemy transport (taxi chyba za 60 MYR) i jedziemy na popołudniowe karmienie. Wstęp do centrum kosztuje 10 MYR/osoba. Zaraz za wejściem do cetrum na drzewie bawi się mama z podrośniętym maluchem. Za chwilę schodzi z drzewa i przechodzi dosłownie 2 metry od nas
Idziemy pod platformy, na których wykładane jest jedzonko dla małpek. Pracownik centrum opowiada o Ritchiem, mówi że był rano więc liczymy, że tym razem go zobaczymy.
No niestety ten szacowny jegomość znowu się nie pojawia
Wracamy do Kuching, mamy jeszcze czas poplątać się po mieście...
Idziemy oglądnąć jeden z wielu pomników kotów:
Potem idziemy zobaczyć Tua Pek Kong - najstarszą świątynię chińską w Kuching:
Idziemy też na promenadę, za 0,50 MYR/osoba przeprawiamy się łodzią razem z miejscowymi na drugą stronę rzeki Sarawak. Płyną z nami same mułzumanki i mają najpierw lekkiego stracha a potem niezły ubaw, jak wsiadający rozpędem Marcin znacznie przeważa tę małą łódeczkę na jedną stronę Wygląda na to, że łódka jest też domem dla jej właściciela...
Po drugiej stronie znajdują się ładne budynki rządowe w stylu kolonialnym - Astana oraz nowoczesny budynek parlamentu.
Z powrotem przeprawiamy się przez rzekę, idziemy na jedzonko i wracamy do hotelu.
Elu, ile czasu trzeba przeznaczyć na zwiedzanie tego skansenu? Tak na spokojnie, żeby wszystko obejść. CZy te spektakle odbywają się raz dziennie? czy kilka razy o określonych godzinach? czy może jak przyjadą turyści to wtedy szybko się organizują i wystepują? Będę wdzięczna za info
pozdrawiam
Mara a Ty kiedy się wybierasz..?? ja jestm na Ko Lipe 27.02-02-03. 2014.... z tym ludem na Lipe bym nie przeadzał... tam jest bardzo uboga infrastruktura hotelowa..
No tez mysle jak lordziu ze to przesada
Lordziu Beryae zabukowalam na Langkawi
Super.. to chyba jeden z niewielu hoteli, które brałem pod uwagę mając zamiar dłużej niż jedna nocka pobyć na Langkawi... ale nie starczyło czasu....
Po pierwsze od razu prostuje: wyjazd do Sarawak Cultural Village kosztował nas po chyba 80-90 MYR/osoba, gdyż sam wstęp kosztuje 60 MYR. Pokazy odbywają się codziennie o godz. 11:30 i 16:00 i trwają po 45 min. Są w takiej jakby sali kinowej. My byliśmy w skansenie chyba 2 godziny i to było trochę mało, tak że nawet wyszliśmy wcześniej z show, żeby wszystko oglądnąć. Może to dlatego, że trochę czasu zajęło nam kupowanie regionalnej czapki (Marcin zbiera czapki z różnych regionów świata) i nie mieliśmy na tyle ringgitów, szukaliśmy więc możliwości wymiany, ale tam to niemożliwe. W końcu pani dała sobie przetłumaczyć, że 10 UDS ( które chcemy dołożyć do ringgitów) to jednak trochę więcej niż 10 MYR i czapkę kupiliśmy ale zajęło nam to z pół godziny. Także, jak nie robisz zdjęć każdego przedmiotu ze wszystkich możliwych stron, to myślę, że 2 godziny powinny wystarczyć.
http://corazdalej.pl/
Tak, jak wcześniej pisałam, my mieliśmy pakiet na te kilka dni na Borneo, zaklepany i opłacony jeszcze w Polsce, póki co na miejscu załatwialiśmy (w 10 min. dosłownie) wyjazd do Sarawak Cultural Village. Za chwilę w relacji opiszę jeszcze jeden wyjazd organizowany na poczekaniu
http://corazdalej.pl/
Elu piszemy Mara 4 dni
Rano wstajemy w nienajlepszych humorach, za oknem lekki deszczyk a dziś w planach rejs na wyspę Satang. No nic, mimo wszystko zabieramy ze sobą stroje kąpielowe i pełni nadziei, że morze jednak rozpogodzi się wyruszamy w drogę. Jedziemy najpierw prawie godzinę samochodem, potem przesiadamy się na szybką łódź i płyniemy przez Morze Południowochińskie na Satang Island, która jest częścią Parku Narodowego Talang/Satang. Szczerze mówiąc oboje mamy trochę pietra, nigdy nie wypływaliśmy tak daleko w morze, a dość niespokojna toń i deszcz, też robią swoje. Na wyspę płyniemy ok. 40 min. Na wyspie realizowany jest projekt ochrony żółwi. Często składają tam jaja żółwie zielone i zagrożone wyginięciem żółwie szylkretowe. Część niedużej plany przeznaczona jest na wylęgarnię. Podobno na wyspie mogą przebywać dłużej (nocować) tylko osoby ze specjalnym pozwoleniem, ale my spotykamy parę młodych Niemców z dzieciaki, który na wyspie w bardzo skromnych warunkach spędzają trzeci dzień. Chłopak mówi, że w nocy przypłynęła żółwica i złożyła jaja. Jaja te zaraz zostały przeniesione w bezpieczne miejsce, aby nie pożarły je jaszczury, a po żółwicy został tylko ślad i dołek po jajkach. Nie wiem, czy wiecie, że jajka żółwia nie mogą zmieniać pozycji, muszą być przeniesione dokładnie w takiej pozycji, w jakiej zostały złożone. Zarodki już zaraz po złożeniu jaja mają coś jakby GPRS i zmiana pozycji powoduje, że ten „zmysł” zostaje zakłócony.
Pogoda niestety się nie zmienia, z plażowania nici, przewodnik zachęca nas do snurkowania (są tak ponoć koralowce i bogate życie podwodne) ale niestety nie uprawiamy tego „sportu”. Plątamy się trochę po wyspie i ustalamy wcześniejszy powrót do Kuching.
A to papaja:
http://corazdalej.pl/
Ponieważ jest jeszcze wcześnie, słońce też zaczyna wyglądać zza chmur, postanawiamy pojechać jeszcze raz do Semenggoh Wildlife Centre na spotkanie z Ritchiem. Szybko znajdujemy transport (taxi chyba za 60 MYR) i jedziemy na popołudniowe karmienie. Wstęp do centrum kosztuje 10 MYR/osoba. Zaraz za wejściem do cetrum na drzewie bawi się mama z podrośniętym maluchem. Za chwilę schodzi z drzewa i przechodzi dosłownie 2 metry od nas
Idziemy pod platformy, na których wykładane jest jedzonko dla małpek. Pracownik centrum opowiada o Ritchiem, mówi że był rano więc liczymy, że tym razem go zobaczymy.
No niestety ten szacowny jegomość znowu się nie pojawia
http://corazdalej.pl/
Wracamy do Kuching, mamy jeszcze czas poplątać się po mieście...
Idziemy oglądnąć jeden z wielu pomników kotów:
Potem idziemy zobaczyć Tua Pek Kong - najstarszą świątynię chińską w Kuching:
Idziemy też na promenadę, za 0,50 MYR/osoba przeprawiamy się łodzią razem z miejscowymi na drugą stronę rzeki Sarawak. Płyną z nami same mułzumanki i mają najpierw lekkiego stracha a potem niezły ubaw, jak wsiadający rozpędem Marcin znacznie przeważa tę małą łódeczkę na jedną stronę Wygląda na to, że łódka jest też domem dla jej właściciela...
Po drugiej stronie znajdują się ładne budynki rządowe w stylu kolonialnym - Astana oraz nowoczesny budynek parlamentu.
Z powrotem przeprawiamy się przez rzekę, idziemy na jedzonko i wracamy do hotelu.
http://corazdalej.pl/