ale Namibia to musi być familijny wyjazd! Nie tam jakiś babski... Trzeba to całą Rodzinką doświadczyć, posmakować, przeżyc... a Ty jakieś Babskie plany pisałaś, że masz... Bo jesli tak, to ja się wcale nie dziwię, że Cię rodzina wypisze... i ja ręce od tego umywam... bo uprzedzałam, ostrzegałam jak by co... To trzeba Popełnić Rodzinnie!
Lordziu,
niebo bosskie. Delektowalismy się mega rozgwieżdżonym niebem przez pierwsze 4 noce, jak nie było księżyca. Na totalnym odludziu, wśród skał, w AUS było the best! Żadnych świateł rozpraszających, zero księżyca, naszą "świeczkę zgasiliśmy" i to było TO!
Brak księżyca przez pierwsze chyba 4 dni był dla nas zagadką, dlaczego tu nie ma księżyca, jak brak chmur, gwiazd mega duzo, więc się nigdzie nie schował. Zapytalismy Erastusa i nam powiedział, że tam nów trwa dłużej niz u nas, że kilka dni nie ma nic...
A ja już myslałam, że znowu Bliźniaki ukradły księżyc...
Niestety moje próby zrobienia fotek nocnego nieba nie powiodły się *sad*. Ustawiłam wszystko na statywie, wycelowałam w nieskończoność, ustawiłam przesłonę, zablokowałam ISO, czas miał się dobierać sam..., wyłączyłam nawet silniczki w obiektywie, podniosłam lustro, wzięłam pilota... a tu dupa... nie chwytało ostrości, autofokus głupiał i w tej ciemności nie byłam w stanie wyzwolić migawki... Potem miałam próbować na manualu, żeby na obiektywie ustawiać ręcznie ostrość, ale juz nie próbowałam, jakoś mi przeszły ujęcia nieba....
Znów przy zwierzakach przy wodopoju, nocne ujęcia też mi szły opornie. Na manualnym ustawieniu ostrości miałam... hmmm. nieostre kadry... więc nie wiem jak to tak naprawdę wykonać. Nocne fotki mnie przerastają. Jak obiekt jest choć trochę oświetlony to co innego, ostrzy, a jak ciemnica... to nie umiem tego ogarnąć
Mika lece po słownik ..bo ja głupkowata i niekumata jak to Kasik mówi
za pierona..(jak to u nas mówią ) nie wiem Kochana o czym Ty poniżej piszesz ale grunt że zdjęcia sa obłędne
wycelowałam w nieskończoność, ustawiłam przesłonę, zablokowałam ISO, czas miał się dobierać sam..., wyłączyłam nawet silniczki w obiektywie, podniosłam lustro, wzięłam pilota... a tu dupa... nie chwytało ostrości, autofokus głupiał i w tej ciemności nie byłam w stanie wyzwolić migawki... Potem miałam próbować na manualu, żeby na obiektywie ustawiać ręcznie ostrość, ale juz nie próbowałam, jakoś mi przeszły ujęcia nieba....
Nie podam Wam żadnych konkretnych cen… bo wyjątkowo nie ja tym razem byłam Ministrem Finansów, nie mam żadnych rachunków, zapisków, nic. Zawsze ja zarządzałam budżetem, a tu teraz miałam „wolne”. Kasia była przy kasie.
Z grubsza, to ceny jak u nas, czyli nie tak tanio jak Azja, ale tez nie jak w Londynie, więc spoko. Afryka nie jest tania, o czym się przekonaliśmy już w Kenii.
W marketach wszystko jest co potrzeba, nie pamiętam cen też dlatego, bo nie było co się zastanawiać i debatować czy kupić to, czy inną tańszą wersję. Po prostu wchodziliśmy i szybko wrzucaliśmy do koszyka co potrzebne (woda, piwo, cola dla młodych, czasem słodycze, dla nas suszone owoce/orzechy na mały głód, owoce (pyszne jabłka, marakuje, banany, mandarynki, pomarańcze) i oczywiście coś na lunch). Często w sklepach były gotowe kanapki, albo robili na zamówienie, a jak nie to kupowaliśmy bułki, masło i coś do tego (pomidory, sery, wędlina) – wszystko jest!
Kiedyś mielismy lunch w fast foodzie, niestety, dla mnie to porazka na egzotycznych wyjazdach, ale nie dało się inaczej. To był tylko jednorazowy incydent, więc o tym już zapomniałam, wzięliśmy jakieś wrapsy zawijane, więc jeszcze nie było najgorzej. Trafiła się tez inna restauracja i lunch w niej i było ok., ceny przyzwoite.
Tak więc nie napiszę ile kosztowało piwo, ile cola czy woda, czy lunch w knajpie na trasie… ale ceny rozsądne i w sumie nie ma wyboru.
W restauracjach wieczorami jak mielismy wykupioną kolację, to za napoje dopłacaliśmy oddzielnie i oczywiście zależy co się zamówi.. Jak tylko wodę to parę zł. jak wino to już kilkadziesiąt zł/za rodzinę wychodzi…
My nie oszczędzaliśmy jakoś przesadnie, tzn. piwko codziennie było i to po 2-3 butelki, częstowaliśmy piwem/winem też czasami naszych Panów – Erastusa i pozostałych. W knajpkach zamawialiśmy alkohol do kolacji i tak Jak pisałam zmieściliśmy się w 250E/os z wydatkami na miejscu (czyli u nas 1.000E/rodzinę)
Fakultety…
Little Five (na pustyni szukanie zwierzątek) chyba 40-45E/os (jakoś wychodziło chyba 650 Nam.$). Sandboarding był tańszy… chyba 35/os (stojące deski, leżące maty taniej)
To chyba tyle konkretów, praktycznego info.
Jutro może tak z grubsza przejdę po kolejnych dniach i wtedy przyjda mi do głowy, przypomną mi się inne cenne informacje, bo tak ogólnie o wszystkim to tez ciężko
ale Namibia to musi być familijny wyjazd! Nie tam jakiś babski... Trzeba to całą Rodzinką doświadczyć, posmakować, przeżyc... a Ty jakieś Babskie plany pisałaś, że masz... Bo jesli tak, to ja się wcale nie dziwię, że Cię rodzina wypisze... i ja ręce od tego umywam... bo uprzedzałam, ostrzegałam jak by co... To trzeba Popełnić Rodzinnie!
MIka heheeheh,już mi "dachu nad głową odmawiasz"
ale ,nie każdy ma to SZCZEŚCIE,że cała familia jest ZARAŻONA podróżówaniem - moi ,owszem,pojadą,ale nie na TAKIE extremum,ja bym się logistycznie z nimi wykończyła - a TEN wyjazd ma dostarczyć maximum doznań ,na któryh trza się skupić a nie na wysłuchiwaniu "jęków i stęków" - hehehehe ja już ich znam
dlatego jeśli nasza Babska expedycja "spisze" się na tegorycznej Kubie,to zrobimy powtóreczkę w ....Namibii - ja Laski mam zdecydowanie lepiej "przećwiczone" niż.....osobisty przychówek z Prezesem na czele
Mika lece po słownik ..bo ja głupkowata i niekumata jak to Kasik mówi
za pierona..(jak to u nas mówią ) nie wiem Kochana o czym Ty poniżej piszesz ale grunt że zdjęcia sa obłędne
wycelowałam w nieskończoność, ustawiłam przesłonę, zablokowałam ISO, czas miał się dobierać sam..., wyłączyłam nawet silniczki w obiektywie, podniosłam lustro, wzięłam pilota... a tu dupa... nie chwytało ostrości, autofokus głupiał i w tej ciemności nie byłam w stanie wyzwolić migawki... Potem miałam próbować na manualu, żeby na obiektywie ustawiać ręcznie ostrość, ale juz nie próbowałam, jakoś mi przeszły ujęcia nieba....
Bepi, ale własnie nocnych fot nie ma... z dziennymi to problemu nie mam, ale chodzi o te w ciemności, żeby na długich czasach na ręcznych ustawieniach robić, że mi aparat nic nie chciał zrobić... nieposłuszny był...
Daga, skoro tak... hmmm, to nie odmawiam dachu. Jak oni WYMIEKAJĄ to ich strata. Ale Ty się upewnij, czy oni świadomi atrakcji na miejscu, bo potem Ci nie darują, oskarżą, że nie wiedzieli A te niewygody nie są takie straszne... jeszcze TO PRZEMYŚL ?
Mika,czy ja JUŻ Ci pisałam,.......że KOCHAM waszą wyprawę
jest NIESAMOWITA,BAJECZNA,OBŁĘDNA I sama już nie wiem jaka jeszcze
już "zachorowała" na tą czeroną ziemię i Ty jesteś Temu winna
jak mnie z rodziny "wypiszą".....heheheh,to będziesz zmuszona mnie przygarnąć
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Daga , a nie masz w planach takiej wyprawy? 8 osób potrzebnych? Was czworo to i ja na doczepke
Bea
Daga...
ale Namibia to musi być familijny wyjazd! Nie tam jakiś babski... Trzeba to całą Rodzinką doświadczyć, posmakować, przeżyc... a Ty jakieś Babskie plany pisałaś, że masz... Bo jesli tak, to ja się wcale nie dziwię, że Cię rodzina wypisze... i ja ręce od tego umywam... bo uprzedzałam, ostrzegałam jak by co... To trzeba Popełnić Rodzinnie!
Lordziu,
niebo bosskie. Delektowalismy się mega rozgwieżdżonym niebem przez pierwsze 4 noce, jak nie było księżyca. Na totalnym odludziu, wśród skał, w AUS było the best! Żadnych świateł rozpraszających, zero księżyca, naszą "świeczkę zgasiliśmy" i to było TO!
Brak księżyca przez pierwsze chyba 4 dni był dla nas zagadką, dlaczego tu nie ma księżyca, jak brak chmur, gwiazd mega duzo, więc się nigdzie nie schował. Zapytalismy Erastusa i nam powiedział, że tam nów trwa dłużej niz u nas, że kilka dni nie ma nic...
A ja już myslałam, że znowu Bliźniaki ukradły księżyc...
Niestety moje próby zrobienia fotek nocnego nieba nie powiodły się *sad*. Ustawiłam wszystko na statywie, wycelowałam w nieskończoność, ustawiłam przesłonę, zablokowałam ISO, czas miał się dobierać sam..., wyłączyłam nawet silniczki w obiektywie, podniosłam lustro, wzięłam pilota... a tu dupa... nie chwytało ostrości, autofokus głupiał i w tej ciemności nie byłam w stanie wyzwolić migawki... Potem miałam próbować na manualu, żeby na obiektywie ustawiać ręcznie ostrość, ale juz nie próbowałam, jakoś mi przeszły ujęcia nieba....
Znów przy zwierzakach przy wodopoju, nocne ujęcia też mi szły opornie. Na manualnym ustawieniu ostrości miałam... hmmm. nieostre kadry... więc nie wiem jak to tak naprawdę wykonać. Nocne fotki mnie przerastają. Jak obiekt jest choć trochę oświetlony to co innego, ostrzy, a jak ciemnica... to nie umiem tego ogarnąć
Mika lece po słownik ..bo ja głupkowata i niekumata jak to Kasik mówi
za pierona..(jak to u nas mówią ) nie wiem Kochana o czym Ty poniżej piszesz ale grunt że zdjęcia sa obłędne
wycelowałam w nieskończoność, ustawiłam przesłonę, zablokowałam ISO, czas miał się dobierać sam..., wyłączyłam nawet silniczki w obiektywie, podniosłam lustro, wzięłam pilota... a tu dupa... nie chwytało ostrości, autofokus głupiał i w tej ciemności nie byłam w stanie wyzwolić migawki... Potem miałam próbować na manualu, żeby na obiektywie ustawiać ręcznie ostrość, ale juz nie próbowałam, jakoś mi przeszły ujęcia nieba....
Bea,chyba Cię nie zaskocze,jeśli powiem,ze MAM - pażdziernik 2015
i co więcej mam już wstępnie 5 Babeczek heheheh z Zuzką naszą forumową na czele - wieć jeszcze 3 sztuki hehehehe....wpisać Cię na listę ???
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Ceny na miejscu…
Nie podam Wam żadnych konkretnych cen… bo wyjątkowo nie ja tym razem byłam Ministrem Finansów, nie mam żadnych rachunków, zapisków, nic. Zawsze ja zarządzałam budżetem, a tu teraz miałam „wolne”. Kasia była przy kasie.
Z grubsza, to ceny jak u nas, czyli nie tak tanio jak Azja, ale tez nie jak w Londynie, więc spoko. Afryka nie jest tania, o czym się przekonaliśmy już w Kenii.
W marketach wszystko jest co potrzeba, nie pamiętam cen też dlatego, bo nie było co się zastanawiać i debatować czy kupić to, czy inną tańszą wersję. Po prostu wchodziliśmy i szybko wrzucaliśmy do koszyka co potrzebne (woda, piwo, cola dla młodych, czasem słodycze, dla nas suszone owoce/orzechy na mały głód, owoce (pyszne jabłka, marakuje, banany, mandarynki, pomarańcze) i oczywiście coś na lunch). Często w sklepach były gotowe kanapki, albo robili na zamówienie, a jak nie to kupowaliśmy bułki, masło i coś do tego (pomidory, sery, wędlina) – wszystko jest!
Kiedyś mielismy lunch w fast foodzie, niestety, dla mnie to porazka na egzotycznych wyjazdach, ale nie dało się inaczej. To był tylko jednorazowy incydent, więc o tym już zapomniałam, wzięliśmy jakieś wrapsy zawijane, więc jeszcze nie było najgorzej. Trafiła się tez inna restauracja i lunch w niej i było ok., ceny przyzwoite.
Tak więc nie napiszę ile kosztowało piwo, ile cola czy woda, czy lunch w knajpie na trasie… ale ceny rozsądne i w sumie nie ma wyboru.
W restauracjach wieczorami jak mielismy wykupioną kolację, to za napoje dopłacaliśmy oddzielnie i oczywiście zależy co się zamówi.. Jak tylko wodę to parę zł. jak wino to już kilkadziesiąt zł/za rodzinę wychodzi…
My nie oszczędzaliśmy jakoś przesadnie, tzn. piwko codziennie było i to po 2-3 butelki, częstowaliśmy piwem/winem też czasami naszych Panów – Erastusa i pozostałych. W knajpkach zamawialiśmy alkohol do kolacji i tak Jak pisałam zmieściliśmy się w 250E/os z wydatkami na miejscu (czyli u nas 1.000E/rodzinę)
Fakultety…
Little Five (na pustyni szukanie zwierzątek) chyba 40-45E/os (jakoś wychodziło chyba 650 Nam.$). Sandboarding był tańszy… chyba 35/os (stojące deski, leżące maty taniej)
To chyba tyle konkretów, praktycznego info.
Jutro może tak z grubsza przejdę po kolejnych dniach i wtedy przyjda mi do głowy, przypomną mi się inne cenne informacje, bo tak ogólnie o wszystkim to tez ciężko
Do jutra zatem
MIka heheeheh,już mi "dachu nad głową odmawiasz"
ale ,nie każdy ma to SZCZEŚCIE,że cała familia jest ZARAŻONA podróżówaniem - moi ,owszem,pojadą,ale nie na TAKIE extremum,ja bym się logistycznie z nimi wykończyła - a TEN wyjazd ma dostarczyć maximum doznań ,na któryh trza się skupić a nie na wysłuchiwaniu "jęków i stęków" - hehehehe ja już ich znam
dlatego jeśli nasza Babska expedycja "spisze" się na tegorycznej Kubie,to zrobimy powtóreczkę w ....Namibii - ja Laski mam zdecydowanie lepiej "przećwiczone" niż.....osobisty przychówek z Prezesem na czele
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Bepi, ale własnie nocnych fot nie ma... z dziennymi to problemu nie mam, ale chodzi o te w ciemności, żeby na długich czasach na ręcznych ustawieniach robić, że mi aparat nic nie chciał zrobić... nieposłuszny był...
Daga, skoro tak... hmmm, to nie odmawiam dachu. Jak oni WYMIEKAJĄ to ich strata. Ale Ty się upewnij, czy oni świadomi atrakcji na miejscu, bo potem Ci nie darują, oskarżą, że nie wiedzieli A te niewygody nie są takie straszne... jeszcze TO PRZEMYŚL ?
Mika, wszystko Ok... tylko trzeba było jeszcze ustawić czas otwarcia migawki na 30 sekund lub 60 sekund... i podkręcić ISO do 1600
też załuję, że nie kombinowałęm w Namibii z dłuższym czasem, bo ilośc gwiazd powalała
.