Na zachód słońca zabiorę Was tym razem do Manaroli. To ostatnie z miasteczek Cinque Terre. Miasteczko w zachodzącym słońcu można oglądać z promenadki nadmorskiej. Romantycznie? Nic bardziej mylnego... wraz z Wami ten spektakl będzie oglądało około 200 osób, w tym znaczna część ze statywami Ale i tak było pięknie
W pewnym momencie nad miastem pojawił się helikopter.
Ostatni, trzeci dzień w Cinque Terre postanowiliśmy podzielić na dwie części - do południa leniwie spędziliśmy na plaży, a następnie wybraliśmy się na półdniowy "trip" stateczkiem po miasteczkach Cinque Terre. Bardzo chciałam zobaczyć i 5 miast z morza. Koszt biletu wynosił 25 euro od osoby. Czy było warto? Hmm... Z mojej perspektywy chyba tak, bo zrobiłam kilka przyjemnych fotek. Z perspektywy mojej rodzinki nie bardzo, w dużej mierze z powodu organizacji rejsu.
Na stateczek wsiadaliśmy w Levanto o 14.00. Gdy wystartowaliśmy było super - wiatr nas owiewał, było bardzo przyjemnie. A potem po kolei zatrzymywaliśmy się w każdym z miasteczek Cinque Terre, za wyjątkiem Cornigli (jak dobrze, że Corniglia nie ma odstępu do morza). I za każdym razem, gdy się zatrzymywaliśmy, wychodziło z i wchodziło na nasz pokład kilkadziesiąt osób, człap człap, nóżka za nóżką, po wąskim trapie. Trwało to długo, a jeśli wziąć pod uwagę, że wówczas nie było już czuć tego orzeźwiającego wiaterku, niewyobrażalnie długo. W konsekwencji wydaje mi się, że większą część podróży staliśmy w porcikach, przyjmując na pokład kolejnych podróżnych i przypiekając ramionka, niż płynąc w kierunku Portovenere, które było naszym portem docelowym. W Portovenere mieliśmy godzinny stop. Wydawało się że wystarczy, ale niestety było za krótko. Po pierwsze po 2 godzinach płynięcia od 14.00, byliśmy już solidnie głodni. Po drugie Portovenere okazało sie uroczym miastem, pełnym bardzo fajnych sklepików, np. z oliwą tłoczoną w Ligurii, czy liguryjskim Pesto. Chętnie byśmy tam dłużej pobuszowali. Niestety po godzinie musieliśmy wrócilić na nasz stateczek, który robił dokładnie tą samą trasę, zatrzymując się znów po kolei w każdym z miasteczek Cinque Terre. Po raz kolejny dziękowaliśmy losowi, że Corniglia jest posadowiona na wzgórzu, a nie przy morzu. I tak, nieco zmęczeni, lekko podpieczeni, zakończyliśmy naszą przygotę z Cinque Terre.
Ps: na stateczku nie można kupić nic do picia, bezwzględnie trzeba mieć płyny ze sobą, inaczej można dostać udaru...
Jak już pisałam, po trzech dniach intensywnego zwiedzania, zakończyliśmy nasz pobyt w Cinque Terre. Pomimo tego, że byłam przygotowana, co tam zobaczę, Cinque Terre pozytywnie mnie zaskoczyło - było jeszcze piękniej niż na zdjęciach oglądanych przed wyjazdem. Uważam, że 3 dni to optymalny okres, żeby wszystkie miasteczka Cinque Terre odwiedzić, przejść po ścieżkach, pokosztowac wina i liguryskich specjałów.
To był koniec naszego pobytu we włoskim Cinque Terre, ale na szczęcie nie koniec naszych kombinowanych wakacji - wszystkich chętnych zapraszam do działu francuskiego, bowiem przeniesiemy sie teraz na Korsykę
Ssstu mnie chyba też ten ostatni widok na Vernazzę najbardziej przypadł do gustu. A owoce morza pychotka
Asiu,zauwazyłam że twoja kolorowa relacja jest w części ogólnej Włochy, więc przełozylam ja do dzialu Relacje-Włochy
I czekam na kolejna porcję twoich wspamnień
No trip no life
Nelciu, bardzo dziękuję, coś musiałam pomylić
Na zachód słońca zabiorę Was tym razem do Manaroli. To ostatnie z miasteczek Cinque Terre. Miasteczko w zachodzącym słońcu można oglądać z promenadki nadmorskiej. Romantycznie? Nic bardziej mylnego... wraz z Wami ten spektakl będzie oglądało około 200 osób, w tym znaczna część ze statywami Ale i tak było pięknie
W pewnym momencie nad miastem pojawił się helikopter.
Fantastyczne domki wyglądają w ciepłym oświetleniu zachodnim !!! cos pieknego
wiesz mając przed sobą takie śliczne kolorowe "pudeleczka" tez by mi chyba nikt obok nie przeszkadzał..
No trip no life
Ostatni, trzeci dzień w Cinque Terre postanowiliśmy podzielić na dwie części - do południa leniwie spędziliśmy na plaży, a następnie wybraliśmy się na półdniowy "trip" stateczkiem po miasteczkach Cinque Terre. Bardzo chciałam zobaczyć i 5 miast z morza. Koszt biletu wynosił 25 euro od osoby. Czy było warto? Hmm... Z mojej perspektywy chyba tak, bo zrobiłam kilka przyjemnych fotek. Z perspektywy mojej rodzinki nie bardzo, w dużej mierze z powodu organizacji rejsu.
Na stateczek wsiadaliśmy w Levanto o 14.00. Gdy wystartowaliśmy było super - wiatr nas owiewał, było bardzo przyjemnie. A potem po kolei zatrzymywaliśmy się w każdym z miasteczek Cinque Terre, za wyjątkiem Cornigli (jak dobrze, że Corniglia nie ma odstępu do morza). I za każdym razem, gdy się zatrzymywaliśmy, wychodziło z i wchodziło na nasz pokład kilkadziesiąt osób, człap człap, nóżka za nóżką, po wąskim trapie. Trwało to długo, a jeśli wziąć pod uwagę, że wówczas nie było już czuć tego orzeźwiającego wiaterku, niewyobrażalnie długo. W konsekwencji wydaje mi się, że większą część podróży staliśmy w porcikach, przyjmując na pokład kolejnych podróżnych i przypiekając ramionka, niż płynąc w kierunku Portovenere, które było naszym portem docelowym. W Portovenere mieliśmy godzinny stop. Wydawało się że wystarczy, ale niestety było za krótko. Po pierwsze po 2 godzinach płynięcia od 14.00, byliśmy już solidnie głodni. Po drugie Portovenere okazało sie uroczym miastem, pełnym bardzo fajnych sklepików, np. z oliwą tłoczoną w Ligurii, czy liguryjskim Pesto. Chętnie byśmy tam dłużej pobuszowali. Niestety po godzinie musieliśmy wrócilić na nasz stateczek, który robił dokładnie tą samą trasę, zatrzymując się znów po kolei w każdym z miasteczek Cinque Terre. Po raz kolejny dziękowaliśmy losowi, że Corniglia jest posadowiona na wzgórzu, a nie przy morzu. I tak, nieco zmęczeni, lekko podpieczeni, zakończyliśmy naszą przygotę z Cinque Terre.
Ps: na stateczku nie można kupić nic do picia, bezwzględnie trzeba mieć płyny ze sobą, inaczej można dostać udaru...
A Cinque Terre widziane z morza, wygląda tak:
A poniżej urokliwe Portovenere:
Jak już pisałam, po trzech dniach intensywnego zwiedzania, zakończyliśmy nasz pobyt w Cinque Terre. Pomimo tego, że byłam przygotowana, co tam zobaczę, Cinque Terre pozytywnie mnie zaskoczyło - było jeszcze piękniej niż na zdjęciach oglądanych przed wyjazdem. Uważam, że 3 dni to optymalny okres, żeby wszystkie miasteczka Cinque Terre odwiedzić, przejść po ścieżkach, pokosztowac wina i liguryskich specjałów.
To był koniec naszego pobytu we włoskim Cinque Terre, ale na szczęcie nie koniec naszych kombinowanych wakacji - wszystkich chętnych zapraszam do działu francuskiego, bowiem przeniesiemy sie teraz na Korsykę
Fantastyczne widoczki i świetnie pokazane A z plaży żadnej fotki?
Asiu, i ja jestem pod wrażeniem tych miasteczek. Pokazałas je wspaniale a w złotą godzinę ich urok chyba najwiekszy !!
I pomysleć ,że byłam całkiem blisko. Tez szwendałam sie wokolicy Genui ,ale tutaj nie dotarłam
Za to na Korsykę z Genuii popłynęłam wiec ciekawa jestem twoich wrażen.
dziekuje
No trip no life
Trina, Nelciu dzięki śliczne za wspólne wirtualne zwiedzanie
Trinko, plaża była widoczna na zdjęciach w poście nr 2, niestety więcej zdjęć z plaży nie posiadam