Tom, bardzo się cieszę, że foty wreszcie Ci się okazały normalnie magia jakaś działa w tej mojej relacji *girl_devil* ale Twój przykład stanowi dobry prognostyk na przyszłość, może w końcu się objawią wszystkim chętnym
Przepiękne górskie widoki Szkoda, że moja kondycja jest mizerna i na dodatek nie najlepiej się czuję na dużej wysokości Pozostaje mi tylko oglądanie zdjęć z tak pięknego miejsca więc czekam na więcej
Dziewczynki, ślicznie dziękuję za wszytskie przemiłe komentarze
Apisku, to ruszamy dalej Dziś zabiorę Was na najwyżej położoną przełęcz drogową swiata - Khardungla (ok. 5600 m). Tak przynajmniej było napisane na przełęczy. Bo podobno najnowsze badania pokazują, że ma ona tylko 5359 m., co, wg. Wikipedii, czyni ją drugą najwyżej położoną przełeczą swiata. To też mi się nie zgadza, bo drugą miała być rzekomo przełęcz Taglangla Hmm.... Jest kreatywna księgowosć, widocznie jest też kreatywny marketing.....
W każdym razie jedziemy wysoko, najwyżej jak dotąd byłam, bo w górach zatrzymałam sie na wysokości ok. 5100 (lub 4900, w zależności od przewodnika) Na przełęczy jest napis mówiący o tym, że przebywanie tam powyżej 20-25 minut może być szkodliwe dla zdrowia. No cóż - dla mnie niewatpliwie bardziej szkodliwa była sama droga, bo jest ..... straszna no, przynajmniej jest straszna dla osób z lękiem wysokości.... Droga ta tylko początkowo jest pokryta asfaltem, ale nie byłby to problem, gdyby droga była szeroka, ale ona przez większą część jest wąska, kręta, w niektórych momentach, nad 1000 m. przepaścią, oczywiście na krawędzi (jakżeby inaczej) jest poprowadzony tylko wąski pasek, w zasadzie 2 koleinki, akurat na koła samochodu. Gdy siedzi się w busiku, człowiek się zastanawia - zmieścimy się w tych koleinkach, czy nie..... Polecam zatem uprzednie przygotowanie sobie jakiegoś dobrego drinka i sączenie go podczas jazdy
Droga przez przełecz Khardungla prowadzi do Doliny Nubry, gdzie można .... przejechać się na wielbłądzie po wydmach. Wielbłądy podobno pochodzą z Afganistanu, przejażdżka trwa 15 minut i bardzo się cieszę, że nie dłużej, bo nie jest to zbyt wygodna forma przemieszczania się
Jadąc do Doliny Nubry z Leh lub wracając, można również zatrzymać się przy 30 - metrowym.... Buddzie. Można go obejrzeć zarówno od zewnątrz i ... od środka (od środka fotek brak).
No cóż, wiedząc wcześniej to co wiem teraz ja osobiście wycieczkę tą połączyłabym również z raftingiem (jest taka opcja), gdyż jazda 6 godzin, żeby się przejechać na wielbłądzie i następnie wracać kolejne 6 godzin, nawet przez najwyższą lub drugą najwyższą przełęcz drogową swiata, wydaje mi się jednak mało produktywna. W ten sposób komasując wycieczki, zyskałabym trochę czasu na zwiedzenie centralnych Indii lub ewentualnie błogie lenistwo na plaży (chyba z preferencją na to błogie lenisto ), czego niestety nam zabrakło.
Ale wracając do naszej wycieczki, oto kilka fotek:
Dziś pokażę Wam kilka fotek z naszej kolejnej wycieczki - do klasztoru Lamayuru. Jak pisałam, spokojnie nasze wycieczki dałoby się skomasować, spędzić mniej czasu w samym Ladakhu i w to miejsce albo zwiedzić centralne Indie albo polecieć nad morze. My jednak tego nie wiedzieliśmy i w związku z tym dogłębnie zwiedziliśmy Ladakh Tym samym będzie jeszcze kilka zdjęć buddyjskiego klasztoru
Zrobiłam też kilka fotek ogrodu Hotelu Moonland w Lamayuru. Pokoje hotelowe były delikatnie mówiąc skromnie wyposażone i raczej nie sprawiały dobrego wrażenia. Hotel miał za to przepiękny ogród. W zasadzie to był jego jedyny atut. Jednakże dzięki temu, że tam spaliśmy, w mojej relacji pojawi sie trochę zieleni
Z Leh do Lamayuru było ładne parę godzin jazdy busikiem. W mojej ocenie, gdy już się odwiedziło klasztory w okolicach Leh, to nie warto się tam ładować. Choć jedno zdjęcie z tych, które Wam zaraz pokażę, stało się moim ulubionym z całej wyprawy. Może zatem jednak było warto.... hmmm...
W drodze do Lamayuru przejeźdżaliśmy przez pustynne okolice. Rosnące tam kwiaty bardzo przypominały lawendę:
Po drodze z Leh można też zwiedzić pomniejsze klasztory. Niestety nazwa tego poniżej wyleciała mi z głowy.
Ogród hotelu Moonland. Gdyby nie architektura, można by pomyśleć, że to ogród jakiegoś staropolskiego dworku:
Klasztor Lamayuru:
Widoki z klasztoru na okolicę:
Następnym razem bedzie kilka fotek z Leh - stolicy Ladakhu, potem jeszcze Delhi i kończymy.
Asiu, faktycznie malwy i słoneczniki jak w naszych ogrodach.
Do tej pory w Indiach widzialam tylko na polach bardzo dużo upraw sloneczników, ale w ogrodach jakoś nie . Drogi na przełęcze mieliście niesamowite, kiedyś ogladałam program o trakerach jeżdzących po podobnych i powiem tak z pozycji fotela to super przygoda, ale na żywca to już *wacko*. Szacun za odwagę
Tom, bardzo się cieszę, że foty wreszcie Ci się okazały normalnie magia jakaś działa w tej mojej relacji *girl_devil* ale Twój przykład stanowi dobry prognostyk na przyszłość, może w końcu się objawią wszystkim chętnym
Ślicznie dziękuję za miłe słowa
Asiu, niesamowita wyprawa.. to dopiero wyzwanie..
Czapki z głow
No trip no life
Asia- jak tam cudnie a widok zroboiony ze szczytu -miodzio
Przepiękne górskie widoki Szkoda, że moja kondycja jest mizerna i na dodatek nie najlepiej się czuję na dużej wysokości Pozostaje mi tylko oglądanie zdjęć z tak pięknego miejsca więc czekam na więcej
Asia, jak tam kolejne przygody i widoczki????
Mariola
Dziewczynki, ślicznie dziękuję za wszytskie przemiłe komentarze
Apisku, to ruszamy dalej Dziś zabiorę Was na najwyżej położoną przełęcz drogową swiata - Khardungla (ok. 5600 m). Tak przynajmniej było napisane na przełęczy. Bo podobno najnowsze badania pokazują, że ma ona tylko 5359 m., co, wg. Wikipedii, czyni ją drugą najwyżej położoną przełeczą swiata. To też mi się nie zgadza, bo drugą miała być rzekomo przełęcz Taglangla Hmm.... Jest kreatywna księgowosć, widocznie jest też kreatywny marketing.....
W każdym razie jedziemy wysoko, najwyżej jak dotąd byłam, bo w górach zatrzymałam sie na wysokości ok. 5100 (lub 4900, w zależności od przewodnika) Na przełęczy jest napis mówiący o tym, że przebywanie tam powyżej 20-25 minut może być szkodliwe dla zdrowia. No cóż - dla mnie niewatpliwie bardziej szkodliwa była sama droga, bo jest ..... straszna no, przynajmniej jest straszna dla osób z lękiem wysokości.... Droga ta tylko początkowo jest pokryta asfaltem, ale nie byłby to problem, gdyby droga była szeroka, ale ona przez większą część jest wąska, kręta, w niektórych momentach, nad 1000 m. przepaścią, oczywiście na krawędzi (jakżeby inaczej) jest poprowadzony tylko wąski pasek, w zasadzie 2 koleinki, akurat na koła samochodu. Gdy siedzi się w busiku, człowiek się zastanawia - zmieścimy się w tych koleinkach, czy nie..... Polecam zatem uprzednie przygotowanie sobie jakiegoś dobrego drinka i sączenie go podczas jazdy
Droga przez przełecz Khardungla prowadzi do Doliny Nubry, gdzie można .... przejechać się na wielbłądzie po wydmach. Wielbłądy podobno pochodzą z Afganistanu, przejażdżka trwa 15 minut i bardzo się cieszę, że nie dłużej, bo nie jest to zbyt wygodna forma przemieszczania się
Jadąc do Doliny Nubry z Leh lub wracając, można również zatrzymać się przy 30 - metrowym.... Buddzie. Można go obejrzeć zarówno od zewnątrz i ... od środka (od środka fotek brak).
No cóż, wiedząc wcześniej to co wiem teraz ja osobiście wycieczkę tą połączyłabym również z raftingiem (jest taka opcja), gdyż jazda 6 godzin, żeby się przejechać na wielbłądzie i następnie wracać kolejne 6 godzin, nawet przez najwyższą lub drugą najwyższą przełęcz drogową swiata, wydaje mi się jednak mało produktywna. W ten sposób komasując wycieczki, zyskałabym trochę czasu na zwiedzenie centralnych Indii lub ewentualnie błogie lenistwo na plaży (chyba z preferencją na to błogie lenisto ), czego niestety nam zabrakło.
Ale wracając do naszej wycieczki, oto kilka fotek:
Asiu, ja to musialabym chyba popijac z butelki a nie siapić małego drina ...umierałabym chyba ze strachu jadąc ta drogą he he ..
Widoczki jednak wspaniale !!!!
No trip no life
Dziś pokażę Wam kilka fotek z naszej kolejnej wycieczki - do klasztoru Lamayuru. Jak pisałam, spokojnie nasze wycieczki dałoby się skomasować, spędzić mniej czasu w samym Ladakhu i w to miejsce albo zwiedzić centralne Indie albo polecieć nad morze. My jednak tego nie wiedzieliśmy i w związku z tym dogłębnie zwiedziliśmy Ladakh Tym samym będzie jeszcze kilka zdjęć buddyjskiego klasztoru
Zrobiłam też kilka fotek ogrodu Hotelu Moonland w Lamayuru. Pokoje hotelowe były delikatnie mówiąc skromnie wyposażone i raczej nie sprawiały dobrego wrażenia. Hotel miał za to przepiękny ogród. W zasadzie to był jego jedyny atut. Jednakże dzięki temu, że tam spaliśmy, w mojej relacji pojawi sie trochę zieleni
Z Leh do Lamayuru było ładne parę godzin jazdy busikiem. W mojej ocenie, gdy już się odwiedziło klasztory w okolicach Leh, to nie warto się tam ładować. Choć jedno zdjęcie z tych, które Wam zaraz pokażę, stało się moim ulubionym z całej wyprawy. Może zatem jednak było warto.... hmmm...
W drodze do Lamayuru przejeźdżaliśmy przez pustynne okolice. Rosnące tam kwiaty bardzo przypominały lawendę:
Po drodze z Leh można też zwiedzić pomniejsze klasztory. Niestety nazwa tego poniżej wyleciała mi z głowy.
Ogród hotelu Moonland. Gdyby nie architektura, można by pomyśleć, że to ogród jakiegoś staropolskiego dworku:
Klasztor Lamayuru:
Widoki z klasztoru na okolicę:
Następnym razem bedzie kilka fotek z Leh - stolicy Ladakhu, potem jeszcze Delhi i kończymy.
Asiu, faktycznie malwy i słoneczniki jak w naszych ogrodach.
Do tej pory w Indiach widzialam tylko na polach bardzo dużo upraw sloneczników, ale w ogrodach jakoś nie . Drogi na przełęcze mieliście niesamowite, kiedyś ogladałam program o trakerach jeżdzących po podobnych i powiem tak z pozycji fotela to super przygoda, ale na żywca to już *wacko*. Szacun za odwagę
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Haha, Zajączku, to w takim razie oglądałyśmy ten sam program Jedno mogę powiedzieć - w tym przypadku telewizja nie kłamie