Andrew, opera robi wrażenie ! oblukałam ją i w ciagu dnia i przy wschodzie i zachodzie. Zachwyca cały czas ,ale ....z zewnątrz.
Środek widziałam na fotkach i zupelnie nie zainteresował mnie..nie wchodziłam więc, choć sa takie toury..
Apisku, mi te foldery sporo pomogły, bo było duzo info, których w necie nie widziałam. No i mapa. Niestety nasz GPS dzialał slabo albo w ogóle i z konieczności przeszliśmy na mape..Bez niej bysmy nigdzie nie dotarli a my jak wiesz każdy nocleg mielismy gdzie indziej, więc troche jeżdzenia było..
Makono. zapraszam serdecznie . Ja z toba po Florydzie a ty ze mna po Australii, super podróz ..
Na zachete jeszce 2 zajawki z pieknych Blue Mountains
Kasiu, tak pogoda byla troszke zmienna. Trochę słońca, trochę chmur, ale na szczęscie nie padało. Do zwiedzania idealnie..gorzej z fotkami
Cieplej było w lutym niż w listopadzie ,ale to chyba tak ma być..bo luty to juz przecież w pełni lato. W Sydney terraz było ok 28-30C ale np w Perth 40-45 C.. to juz masakra jak dla mnie ..
W Perth 40-45 C - toż to ja bym z hotelu nie wylazła przy takiej temperaturze na dłużej niż 10 minut, a mój mąż to nawet nawet na chwilę by się nie wychylił z klimatyzowanego pomieszczenia
Blue Mountains wyglądają pięknie
—
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
W Perth 40-45 C - toż to ja bym z hotelu nie wylazła przy takiej temperaturze na dłużej niż 10 minut, a mój mąż to nawet nawet na chwilę by się nie wychylił z klimatyzowanego pomieszczenia
Blue Mountains wyglądają pięknie
Makono, to zachodnie wybrzeże ( Perth) rządzi sie troche innymi prawami niiz pld-wschodnia część. Ale nawet dla nich ta temperatura byla wysoka.
Ja w Perth bylam kilka lat temu pod koniec maja i była wspaniała sloneczna pogoda 20-22C , super do zwiedzania
To co ważne planując wyjazd do Au to kwestia wizy, bo trzeba ja mieć
Nie jest to jednak absolutnie żaden problem, a wręcz powiedziałabym przyjemność, bo wszystko mozna załatwić szybko, sprawnie i co ważne ..z poziomu fotela ..
Nie ma żadnych spotkan, rozmów, nic nie trzeba płacić...luz
Aplikujemy o wizę internetowo http://www.immi.gov.au/ wypełniając formularz i ...i już Wiza przychodzi na maila po kilku godzinach a najpózniej po kilku dniach. Oczywiście mam na mysli wizę typowo turystyczną..Drukujemy ja i lepiej miec przy sobie na granicy.
Wiza jest na rok, wielokrotna,, wiec możemy na niej wjechać i wyjechć kilka razy w tym terminie.
Nie spotkalałam sie z sytuacją ,aby o tą wize w immigration office sie pytali, ale lepiej na wszelki wypadek miec drukniętą.
Istotna jest jeszcze kwestia żywnościowa ! do Au nie mozna nic wwozić. I tutaj czasem potrafią byc bardzo restrykcyjni.Pare lat temu na lotnisku w Perth sprawdzane pod tym kątem były wszystkie bagaże. Dosłownie wszystkie.
Teraz na lotnisku w Sydney czy Melbourne sprawdzanie było bardzo wyrywkowe..
Nelciu dla mnie Australia to taki odległy temat, a Ty śmigasz tam bez problemu. Muszę i ja coś na ten temat pomyśleć. Na piechotę przez Pustynię Gibsona, jak przyjaciel mojego DZ nie dam rady przejść, ale może coś tam dam radę zwojować .
Przy zakazie wwożenia jedzenia, opisywanym przez Ciebie, przypomniała mi się pewna historia . Kiedyś, będąc w Indiach z wycieczką, nie mieliśmy zapewnionych obiadokolacji. Cóż zrobili mądrzy turyści? Naprzywozili szyneczek, polędwiczek i kabanosków z Pl. Po kolei jak jeden mąż zapadali na zemstę Gandhiego. Szkoda było wydać parę groszy na kolację lepiej było obsry….ć się po pachy………………………. po zjedzeniu zepsutego kabanoska. Jedna pańcia to nawet chleb specjalnie dla niej pieczony targała ze sobą *lol*. Taki zakaz by ałatwił sprawę głupoty lub skąpstwa
Ten zakaz w AU mnie nie dziwi. Jak większość wysp nie mogą sobie pozwolić na obcą epidemię. Trochę mi szkoda ludzików, którzy mażą o pachnącej, pysznej polskiej szyneczce……………., ktorą mamusia przy okazji odwiedzn przywiezie. No, ale cóż , życie.....
Niestety mialam niezbyt pzyjemną ( na szczęście krótką) przygodę wjeżdżając do Chile. Jakoś nie załapałam,że tam też jest dość restrykcyjne podejście i pieski wywąchały mi w bagażu jablko i suszone śliwki ( wożę często jako lek na chorobę lokomocyjną). Afera była na 120 fajerek. Przepychanki i negocjowanie wysokości kary z nieprzejednanym urzednkiem trwało dobre pół godziny.. W końcu wyszlismy bez kary,ale stresu troche bylo..zupełnie niepotrzebnie..
Nelcia, drzewa kwitnące przepiękne.
Wielkie dzięki za mapki i folderki - przydadzą się może??????
Mariola
Od dziecka marzyłam o Sydeny. Teraz je zwiedzę z Tobą
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
Nelciu widzę, że pogodę w Sydney też mieliście psotną
U Nas niestety bez parasola się nie obeszło...
"JEŚLI POTRAFISZ COŚ WYMARZYĆ,
POTRAFISZ TAKŻE TO OSIĄGNĄĆ..."
Walt Disney
Andrew, opera robi wrażenie ! oblukałam ją i w ciagu dnia i przy wschodzie i zachodzie. Zachwyca cały czas ,ale ....z zewnątrz.
Środek widziałam na fotkach i zupelnie nie zainteresował mnie..nie wchodziłam więc, choć sa takie toury..
Apisku, mi te foldery sporo pomogły, bo było duzo info, których w necie nie widziałam. No i mapa. Niestety nasz GPS dzialał slabo albo w ogóle i z konieczności przeszliśmy na mape..Bez niej bysmy nigdzie nie dotarli a my jak wiesz każdy nocleg mielismy gdzie indziej, więc troche jeżdzenia było..
Makono. zapraszam serdecznie . Ja z toba po Florydzie a ty ze mna po Australii, super podróz ..
Na zachete jeszce 2 zajawki z pieknych Blue Mountains
No trip no life
Kasiu, tak pogoda byla troszke zmienna. Trochę słońca, trochę chmur, ale na szczęscie nie padało. Do zwiedzania idealnie..gorzej z fotkami
Cieplej było w lutym niż w listopadzie ,ale to chyba tak ma być..bo luty to juz przecież w pełni lato. W Sydney terraz było ok 28-30C ale np w Perth 40-45 C.. to juz masakra jak dla mnie ..
No trip no life
W Perth 40-45 C - toż to ja bym z hotelu nie wylazła przy takiej temperaturze na dłużej niż 10 minut, a mój mąż to nawet nawet na chwilę by się nie wychylił z klimatyzowanego pomieszczenia
Blue Mountains wyglądają pięknie
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
Makono, to zachodnie wybrzeże ( Perth) rządzi sie troche innymi prawami niiz pld-wschodnia część. Ale nawet dla nich ta temperatura byla wysoka.
Ja w Perth bylam kilka lat temu pod koniec maja i była wspaniała sloneczna pogoda 20-22C , super do zwiedzania
No trip no life
To co ważne planując wyjazd do Au to kwestia wizy, bo trzeba ja mieć
Nie jest to jednak absolutnie żaden problem, a wręcz powiedziałabym przyjemność, bo wszystko mozna załatwić szybko, sprawnie i co ważne ..z poziomu fotela ..
Nie ma żadnych spotkan, rozmów, nic nie trzeba płacić...luz
Aplikujemy o wizę internetowo http://www.immi.gov.au/ wypełniając formularz i ...i już Wiza przychodzi na maila po kilku godzinach a najpózniej po kilku dniach. Oczywiście mam na mysli wizę typowo turystyczną..Drukujemy ja i lepiej miec przy sobie na granicy.
Wiza jest na rok, wielokrotna,, wiec możemy na niej wjechać i wyjechć kilka razy w tym terminie.
Nie spotkalałam sie z sytuacją ,aby o tą wize w immigration office sie pytali, ale lepiej na wszelki wypadek miec drukniętą.
Istotna jest jeszcze kwestia żywnościowa ! do Au nie mozna nic wwozić. I tutaj czasem potrafią byc bardzo restrykcyjni.Pare lat temu na lotnisku w Perth sprawdzane pod tym kątem były wszystkie bagaże. Dosłownie wszystkie.
Teraz na lotnisku w Sydney czy Melbourne sprawdzanie było bardzo wyrywkowe..
Dla świętego spokoju lepiej nic nie wwozić
No trip no life
Nelciu dla mnie Australia to taki odległy temat, a Ty śmigasz tam bez problemu. Muszę i ja coś na ten temat pomyśleć. Na piechotę przez Pustynię Gibsona, jak przyjaciel mojego DZ nie dam rady przejść, ale może coś tam dam radę zwojować .
Przy zakazie wwożenia jedzenia, opisywanym przez Ciebie, przypomniała mi się pewna historia . Kiedyś, będąc w Indiach z wycieczką, nie mieliśmy zapewnionych obiadokolacji. Cóż zrobili mądrzy turyści? Naprzywozili szyneczek, polędwiczek i kabanosków z Pl. Po kolei jak jeden mąż zapadali na zemstę Gandhiego. Szkoda było wydać parę groszy na kolację lepiej było obsry….ć się po pachy………………………. po zjedzeniu zepsutego kabanoska. Jedna pańcia to nawet chleb specjalnie dla niej pieczony targała ze sobą *lol*. Taki zakaz by ałatwił sprawę głupoty lub skąpstwa
Ten zakaz w AU mnie nie dziwi. Jak większość wysp nie mogą sobie pozwolić na obcą epidemię. Trochę mi szkoda ludzików, którzy mażą o pachnącej, pysznej polskiej szyneczce……………., ktorą mamusia przy okazji odwiedzn przywiezie. No, ale cóż , życie.....
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Zajączku nie trzeba daleko szukać..
Niestety mialam niezbyt pzyjemną ( na szczęście krótką) przygodę wjeżdżając do Chile. Jakoś nie załapałam,że tam też jest dość restrykcyjne podejście i pieski wywąchały mi w bagażu jablko i suszone śliwki ( wożę często jako lek na chorobę lokomocyjną). Afera była na 120 fajerek. Przepychanki i negocjowanie wysokości kary z nieprzejednanym urzednkiem trwało dobre pół godziny.. W końcu wyszlismy bez kary,ale stresu troche bylo..zupełnie niepotrzebnie..
No trip no life