Aby zachować równowagę w niespokojności i upajaniem się luksusami ... w kolejnym dniu zostaliśmy w hotelu
W tzw. międzyczasie wyskoczyliśmy sobie tylko na chwilkę do Playa Del Carmen pochodzic trochę po słynnej, najbardziej reprezentacyjnej piątej ulicy.
To miasto robi wrażenie bardzo sympatyczne. Jest troche tłoczno, ale przecież tak musi być w kurortach
Sporo sklepów, sporo klimatycznych knajpek, czyściutko, schludnie, plaża nieopodal piękna, lokalsi niezbyt natrętni ... takie miasta lubię. Nie jest to co prawda meksykański klimat, ale sympatycznie.
Gorsze wrażenie zrobiło na mnie sąsiednie Playacar, ktore wygląda jak koszary wojskowe, albo dawniejsze nasze ruskie miasteczko w Legnicy
Jak dobrze, że nie wziąłem jakiegos hotelu RIU, albo innego z tego "kombinatu"
Im dalej od 5-tej ulicy, tym bardziej meksykańsko jest. Przy 15 Av. jest ryneczek gastronomiczny z lokalnym jedzeniem za bezcen. No a już poza 35 Av. podobno lepiej wieczorem nie chodzić
Nastał dzień kolejny, nie należymy do śpiochów, więc poszliśmy na wczesne śniadanko o 6:00 i mimo lekkiego zniechęcenia do zabytków Majów po doświadczeniu w Coba postanowiliśmy pojechać do Chichen Itza
Rano droga niemal pusta, bo busy wycieczkowe wyruszają później, więc pedał w podłogę i jedziemy
Dojechaliśmy przed 8:00 i uplasowaliśmy się przed bramą do parkingu na 3 miejscu - super!!!
He, he ... to "super" trwało jeszcze długo, długo ... Okazuje się, że mimo informacji, że obiekt otwarty jest od godz. 8:00, no to otwierany jest jak pracownicy meksykańscy sobie przyjdą do pracy. W praktyce siedzieliśmy jak dupy pod szlabanem prawie godzinę
Ale nic, w końcu to Meksyk jest
Sam obiekt Chichen Itza jest super. Tak właśnie wyobrażałem sobie zabytki Majów. Piramida wygląda jak piramida, boisko do peloty kompletne (jak oni te bramki strzelali???), jest akustyka, są platformy, to coś więcej niż kamienie Rano nie ma tłoku, żar z nieba jeszcze do wytrzymania jest ... generalnie same pozytywne wrażenia. No może ilość tych straganów i handlarzy do przesady jest, ale skoro wycieczkowi turyści traktują również Chichen Itzę jako centrum zakupów, to najwidoczniej tak musi być.
Przed wejściem/wyjściem jest kolka sklepów, barów i WC. Skusiliśmy się tam na meksykański obiad i powiem, że za 20$ (z napiwkiem) w dwie osoby można się naprawdę dobrze najeść
Wizytą w Chichen Itza poprawiliśmy sobie humory ale jest południe i trochę nie chce nam się wracać do hotelu ... tym bardziej, że jadąc tutaj widzieliśmy na autostradzie drogowskaz pt."Merida - 128 km."
Przecież to jedynie niecała godzinka jazdy, więc być tutaj i nie pojechać dalej?
Autko zatankowane, więc jedziemy do Meridy - a co tam
Powiem Ci Wiktor, że po jukatańskich drogach jeździ zaskakująco mało Garbusów. A przecież w Meksyku najdłużej produkowano te samochody, bo do sierpnia 2003 roku.
Być może w głębi Meksyku sytuacja ta wygląda inaczej?
A z dziedziny motoryzacji wiecie jaki samochód jest marzeniem zamożniejszych meksykanów pracujących w hotelu? ... KIA
Merida jest stolicą Jukatanu i jest to naprawdę ładne miasto z meksykańskim klimatem. Mieszka tam milion ludzi, więc panuje wszechobecny tłok, ruch, hałas i tumult - ale mnie podobało się to Totalny nieład i harmider, wszyscy chodzą i jeżdżą jak chcą ... ale jast w tym bałaganie jakaś zasada i można się odnaleźć. Miesto rozległe i większość ulic jest jednokierunkowych, ale bardzo ułatwia topografię numeryczne oznakowanie ulic. Centrum bardzo fajne, ale im dalej, tym gorsza nędza
Ale tego wszystkiego nie da się opisać, ani pokazać na zdjęciach ... trzeba po prostu pojechać tam, a turystom wczasującym w kurortach się nie chce. Nie wiem też dlaczego nie ma żadnych wycieczek fakultatywnych do Meridy?
Mieliśmy tam też mały incydent, przed którym przestrzegała nas rezydentka. Otóż trochę pogubiliśmy się w mieście i nie mogliśmy trafić do wyjazdu na autostradę z Meridy. Zapędziliśmy się gdzieś na kompletne zadupie miasta ... aż w końcu zatrzymał nas groźny policjant z wielkim karabinem i zapasem amunicji na pasku ... YYYY
Matkoooo !!! ... pewnie nas zastrzeli, albo wyłudzi 200$ co najmniej
Polcjant zapytał po co tu jeździmy? Odpowiedziałem, że szukam wyjazdu na "autopizdę" ... ze strachem
No a pan "straszny" policjant wsiadł na motocykl i mówi - jedźcie za mną, to was wyprowadzę na autostradę Oczywiście nawet nie chciał "dowodu wdzięczności"
Fajna chałupka !! a co to były za owoce na dziedzincu ? grejpfruty czy takie giga pomarancze ?
To jakieś dziwaczne owoce były, ale nie pozwolili nawet dotykać. Strażnik powiedział po ichniejszemu, że to "babasz" Potem doszliśmy, że to owoce calabash
...heee, Tadzik,jestem od poczatku twojej meksykańskiej relacji !!!
powiem Ci,że naprawde pech z tym "zaglonionym Tulum" bo bez nich tamtajsze plaże naprawde robia wrazenie...
co do Coba to nie byliśmy i widze ,że niewiele stracilismy choć "drzewo duszące małzonki" jest naprawde COOL !!! ; ))))
p.s. hotelik miodzio,takie lubie najbardziej !!! : )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Aby zachować równowagę w niespokojności i upajaniem się luksusami ... w kolejnym dniu zostaliśmy w hotelu
W tzw. międzyczasie wyskoczyliśmy sobie tylko na chwilkę do Playa Del Carmen pochodzic trochę po słynnej, najbardziej reprezentacyjnej piątej ulicy.
To miasto robi wrażenie bardzo sympatyczne. Jest troche tłoczno, ale przecież tak musi być w kurortach
Sporo sklepów, sporo klimatycznych knajpek, czyściutko, schludnie, plaża nieopodal piękna, lokalsi niezbyt natrętni ... takie miasta lubię. Nie jest to co prawda meksykański klimat, ale sympatycznie.
Gorsze wrażenie zrobiło na mnie sąsiednie Playacar, ktore wygląda jak koszary wojskowe, albo dawniejsze nasze ruskie miasteczko w Legnicy
Jak dobrze, że nie wziąłem jakiegos hotelu RIU, albo innego z tego "kombinatu"
Im dalej od 5-tej ulicy, tym bardziej meksykańsko jest. Przy 15 Av. jest ryneczek gastronomiczny z lokalnym jedzeniem za bezcen. No a już poza 35 Av. podobno lepiej wieczorem nie chodzić
A tak mniej więcej wyglądało to na żywo
Nastał dzień kolejny, nie należymy do śpiochów, więc poszliśmy na wczesne śniadanko o 6:00 i mimo lekkiego zniechęcenia do zabytków Majów po doświadczeniu w Coba postanowiliśmy pojechać do Chichen Itza
Rano droga niemal pusta, bo busy wycieczkowe wyruszają później, więc pedał w podłogę i jedziemy
Dojechaliśmy przed 8:00 i uplasowaliśmy się przed bramą do parkingu na 3 miejscu - super!!!
He, he ... to "super" trwało jeszcze długo, długo ... Okazuje się, że mimo informacji, że obiekt otwarty jest od godz. 8:00, no to otwierany jest jak pracownicy meksykańscy sobie przyjdą do pracy. W praktyce siedzieliśmy jak dupy pod szlabanem prawie godzinę
Ale nic, w końcu to Meksyk jest
Sam obiekt Chichen Itza jest super. Tak właśnie wyobrażałem sobie zabytki Majów. Piramida wygląda jak piramida, boisko do peloty kompletne (jak oni te bramki strzelali???), jest akustyka, są platformy, to coś więcej niż kamienie Rano nie ma tłoku, żar z nieba jeszcze do wytrzymania jest ... generalnie same pozytywne wrażenia. No może ilość tych straganów i handlarzy do przesady jest, ale skoro wycieczkowi turyści traktują również Chichen Itzę jako centrum zakupów, to najwidoczniej tak musi być.
Przed wejściem/wyjściem jest kolka sklepów, barów i WC. Skusiliśmy się tam na meksykański obiad i powiem, że za 20$ (z napiwkiem) w dwie osoby można się naprawdę dobrze najeść
Wizytą w Chichen Itza poprawiliśmy sobie humory ale jest południe i trochę nie chce nam się wracać do hotelu ... tym bardziej, że jadąc tutaj widzieliśmy na autostradzie drogowskaz pt."Merida - 128 km."
Przecież to jedynie niecała godzinka jazdy, więc być tutaj i nie pojechać dalej?
Autko zatankowane, więc jedziemy do Meridy - a co tam
Piękny garbusek i jaki oryginalny kierowca o pardon to chyba pani kierowca
Powiem Ci Wiktor, że po jukatańskich drogach jeździ zaskakująco mało Garbusów. A przecież w Meksyku najdłużej produkowano te samochody, bo do sierpnia 2003 roku.
Być może w głębi Meksyku sytuacja ta wygląda inaczej?
A z dziedziny motoryzacji wiecie jaki samochód jest marzeniem zamożniejszych meksykanów pracujących w hotelu? ... KIA
Tak jak wspominałem pojechaliśmy do Meridy.
Merida jest stolicą Jukatanu i jest to naprawdę ładne miasto z meksykańskim klimatem. Mieszka tam milion ludzi, więc panuje wszechobecny tłok, ruch, hałas i tumult - ale mnie podobało się to Totalny nieład i harmider, wszyscy chodzą i jeżdżą jak chcą ... ale jast w tym bałaganie jakaś zasada i można się odnaleźć. Miesto rozległe i większość ulic jest jednokierunkowych, ale bardzo ułatwia topografię numeryczne oznakowanie ulic. Centrum bardzo fajne, ale im dalej, tym gorsza nędza
Ale tego wszystkiego nie da się opisać, ani pokazać na zdjęciach ... trzeba po prostu pojechać tam, a turystom wczasującym w kurortach się nie chce. Nie wiem też dlaczego nie ma żadnych wycieczek fakultatywnych do Meridy?
Mieliśmy tam też mały incydent, przed którym przestrzegała nas rezydentka. Otóż trochę pogubiliśmy się w mieście i nie mogliśmy trafić do wyjazdu na autostradę z Meridy. Zapędziliśmy się gdzieś na kompletne zadupie miasta ... aż w końcu zatrzymał nas groźny policjant z wielkim karabinem i zapasem amunicji na pasku ... YYYY
Matkoooo !!! ... pewnie nas zastrzeli, albo wyłudzi 200$ co najmniej
Polcjant zapytał po co tu jeździmy? Odpowiedziałem, że szukam wyjazdu na "autopizdę" ... ze strachem
No a pan "straszny" policjant wsiadł na motocykl i mówi - jedźcie za mną, to was wyprowadzę na autostradę Oczywiście nawet nie chciał "dowodu wdzięczności"
No i z tego dnia relacja video
Fajna chałupka !! a co to były za owoce na dziedzincu ? grejpfruty czy takie giga pomarancze ?
No trip no life
To jakieś dziwaczne owoce były, ale nie pozwolili nawet dotykać. Strażnik powiedział po ichniejszemu, że to "babasz"
Potem doszliśmy, że to owoce calabash