jeszcze gdzieś po drodze wdepnęliśmy do Camacha - to takie niewielkie miasteczko, będące maderyjskim centrum wikliniarstwa, jak również miejsce, gdzie dumnie stoi pomnik poświęcony pierwszemu rozegranemu w Portugalii meczowi Piłki Nożnej w 1875 r.; Centrum Wikliniarstwa mieści się w budynku z ciekawą wieżyczką z zegarem O Regolo, wzorowanym podobno na londyńskim Big Benie (jednakże małe podobieństwo moim zdaniem). Ogladamy tam sobie warsztaty położone poziom niżej pod dużym sklepem, gdzie panowie z niezwykłą wprawą przebierają witkami wierzbowymi tworząc swe wiklinowe cudeńka na oczach odwiedzających. Niezwykle mozolne zajęcie, wymagające nie lada cierpliwości, ale patrząc na ich ręce ma się wrażenie, że robią to od urodzenia. Niczego tu jednak nie kupujemy, bo wiklinowych wyrobów Ci u nas w Polsce dostatek
gdzieś po drodze - rolnicy w czasie prac polowych...
całkiem niedaleko Funchal - znajduje się ładny punkt widokowy : Terraio da Luta położony jeszcze powyżej Monte - stąd rozpościera się panorama na całe Funchal, a pośrodku placyku stoi duży, piękny pomnik z figurą Matki Boskiej, która podobno objawiła się tu pasterce; sam pomnik wzniesiono tu po ataku U-Bootów na okręty stacjonujące w porcie w Funchal w 1916 roku
właśnie nam sie lekko zamgliło.... ale tylko na chwilę
stąd na piechotę schodzimy sobie po raz kolejny na Monte
Kosciół Nossa Senhora del Monte (dłuuugo i cierpliwie czekałam, żeby ten chinol w końcu przestał robic te zdjęcia i sobie poszedł, niestety był nieugiety i po 10 minutach wymiekłam i go uwieczniłam ;
To bardzo ważny dla maderyjczyków kościół - to cel pielgrzymów z całej wyspy przybywających tu tłumnie na święto wniebowzięcia 15 VIII; jeszcze inni przybywają tu aby oddać hołd przed grobem ostatniego z Habsburgów - cesarzowi Austrii - Karolowi I, który zmarł na Maderze w 1922 roku, a w 2004 został beatyfikowany przez naszego papieża Jana Pawła II.
ze wzgórza Monte - to maderyjski patent, rodzaj wiklinowych wyplatanych koszy - sań na drewnianych płozach (zwanych fachowo: carro de cesto, a potocznie: tobogans) , sterowanych przez dwóch ”kierowców” ( tzw: carreiros) w maderyjskich kalelusikach, ubranych w białe spodnie i koszule, którzy odpychając się i hamując butami w odpowiednich miejscach zjeżdżają w dół z zawrotną prędkością ku uciesze siedzących w owych saniach pasażerów; czasami odgłosy z toboganów to wręcz krzyki przerażonych prędkością gości spragnionych wrażeń .
Podobno, Ernest Hemingway, po zjeździe tobboganem z Monte, opisał swoje wrażenia z tego zjazdu, jako „najbardziej ekscytujące doświadczenie w jego życiu!” .
Dziś tobogany to już atrakcja czysto turystyczna, ale nie zwsze tak było; kiedyś, dawno temu, gdy samochody na Maderze były jeszcze rzadkością, a kolejki na Monte nie było, zjazd konnym wozem z takiej stromizny byłby wręcz samobójstwem - wymyślono więc, niejako z konieczności - takie sanie, które okazały się genialnym wynalazkiem i mieszkańcy Monte przez wiele lat korzystali z tego środka lokomocji do normalnego, codziennego przemieszczania się w dół do miasta.
taka paprotka tam sobie rosła
a z Funchal odpływa sobie właśnie jakiś MSC
widoczek na nasz hotel (ten pierwszy w Canico de Baixo)
Piea cyt. "... w Ribeira Frio dokonujemy zakupu słynnej tu ponchy (poncha to bardzo mocny alkohol lokalny, taki mix tutejszego rumu z trzciny cukrowej z dodatkiem miodu i sokiem z cytryny lub marakui; są też inne wersje, ale kupujemy dwie: lemon poncha i passion fruit poncha) ..."
Ze zdjęć widzę, że to ma 20-25%. Jaki to bardzo mocny alkohol? Dziecięcy po prostu
Jorguś, to są "gotowce", czyli chemiczne świństwo sprzedawane turystom ( o czym pisałam w relacji) ; te prawdziwe i mocne jak cholera dotycza tych robionych na miejscu z lokalnego bimbru aquardiente ; uch! jest moc!
no dobra... to kończymy tą Maderę, bo nikt tu już nie zagląda
Widoczki z serra de Aqua
wracamy do Funchal; kilka migawek...
z okolic starego Fortu Sao Tiago, po którym się kręcimy ....
widoczek na Funchal z Sao Tiago
jeszcze trochę drzwi z Avenida de Santa Maria w Zona Velha w Funchal
jakaś blaszana instalacja
i roślina "kosmita"
łażenie po Funchal
przerwa na kawkę i piffffko
zagladamy jeszcze do parku miejskiego Santa Catarina
wspaniale kwitnące drzewo spathodea dzwonkowata
szwędaczka po marinie...
"śledząca mnie po świecie" MSC Opera (widziałam ja już chyba w 6 czy 7 portach ; ten statek mnie prześladuje.....
wcinamy jeszcze pyszną i prosta przekąskę - Bolo de caco - gorący chlebek z masłem czosnkowo-ziołowym
Machico by night...
time to go home....
no i Bye-Bye Madeira... do następnego razu....
Nie potrafię opisać Wam na czym w ogóle polega ta przedziwna magia Madery.... Dlaczego akurat ta wyspa, spośród wielu pięknych wysp, które odwiedzaliśmy wcześniej - działa na nas tak jak działa.....
bo tylko Madera ciągnie nas jakimś niewidzialnym, silnym magnesem.....; może to ten klimat.....?, ale nie ... przecież taki sam był na Teneryfie i innych Kanarkach ( poza tymi wschodnimi, gdzie wiało, mało łba nie urwało ).
Jest wiele pięknych miejsc, które kiedyś być może jeszcze chętnie powtórzymy... Zaczarowała nas przecież zachwycająca urodą Gran Canaria, cudownych widoków dostarczała piękna Teneryfa, wspaniale wspominam zieloną, pierwotną La Gomerę, na której chciałabym pobyć kiedyś dłużej, wspaniałe klimaty można odnaleźć na przepięknej Sycylii, Malcie, Cyprze, Korfu, Capri, Santorini, Kefalonii i wielu, wielu innych wyspach.... ale jednak.... tylko Madera powoduje w nas aż takie silne, tęskne westchnienie na samą myśl i bezustanną chęć powrotów....
Na tej wyspie znajdujemy absolutnie wszystko co kochamy najbardziej, niczego innego nam do szczęścia nie potrzeba, jest tu dosłownie wszystko co zaspokaja nasze podróżnicze apetyty.
I już wiemy, że wrócimy tu kiedyś jeszcze po raz trzeci.... i czwarty.... i być może kolejny...
Dziękuję serdecznie Wszystkim oglądajacym i komentującym; być może ktoś z Was - po tej Relacji choć troszeczkę nabierze ochoty na odwiedziny przepięknej Wyspy Wiecznej Wiosny....
jeszcze gdzieś po drodze wdepnęliśmy do Camacha - to takie niewielkie miasteczko, będące maderyjskim centrum wikliniarstwa, jak również miejsce, gdzie dumnie stoi pomnik poświęcony pierwszemu rozegranemu w Portugalii meczowi Piłki Nożnej w 1875 r.; Centrum Wikliniarstwa mieści się w budynku z ciekawą wieżyczką z zegarem O Regolo, wzorowanym podobno na londyńskim Big Benie (jednakże małe podobieństwo moim zdaniem). Ogladamy tam sobie warsztaty położone poziom niżej pod dużym sklepem, gdzie panowie z niezwykłą wprawą przebierają witkami wierzbowymi tworząc swe wiklinowe cudeńka na oczach odwiedzających. Niezwykle mozolne zajęcie, wymagające nie lada cierpliwości, ale patrząc na ich ręce ma się wrażenie, że robią to od urodzenia. Niczego tu jednak nie kupujemy, bo wiklinowych wyrobów Ci u nas w Polsce dostatek
gdzieś po drodze - rolnicy w czasie prac polowych...
całkiem niedaleko Funchal - znajduje się ładny punkt widokowy : Terraio da Luta położony jeszcze powyżej Monte - stąd rozpościera się panorama na całe Funchal, a pośrodku placyku stoi duży, piękny pomnik z figurą Matki Boskiej, która podobno objawiła się tu pasterce; sam pomnik wzniesiono tu po ataku U-Bootów na okręty stacjonujące w porcie w Funchal w 1916 roku
Piea
właśnie nam sie lekko zamgliło.... ale tylko na chwilę
stąd na piechotę schodzimy sobie po raz kolejny na Monte
Kosciół Nossa Senhora del Monte (dłuuugo i cierpliwie czekałam, żeby ten chinol w końcu przestał robic te zdjęcia i sobie poszedł, niestety był nieugiety i po 10 minutach wymiekłam i go uwieczniłam ;
To bardzo ważny dla maderyjczyków kościół - to cel pielgrzymów z całej wyspy przybywających tu tłumnie na święto wniebowzięcia 15 VIII; jeszcze inni przybywają tu aby oddać hołd przed grobem ostatniego z Habsburgów - cesarzowi Austrii - Karolowi I, który zmarł na Maderze w 1922 roku, a w 2004 został beatyfikowany przez naszego papieża Jana Pawła II.
z Karolem Habsburgiem na Monte
Piea
Apropos tych toboganów zjeżdżąjących
ze wzgórza Monte - to maderyjski patent, rodzaj wiklinowych wyplatanych koszy - sań na drewnianych płozach (zwanych fachowo: carro de cesto, a potocznie: tobogans) , sterowanych przez dwóch ”kierowców” ( tzw: carreiros) w maderyjskich kalelusikach, ubranych w białe spodnie i koszule, którzy odpychając się i hamując butami w odpowiednich miejscach zjeżdżają w dół z zawrotną prędkością ku uciesze siedzących w owych saniach pasażerów; czasami odgłosy z toboganów to wręcz krzyki przerażonych prędkością gości spragnionych wrażeń .
Podobno, Ernest Hemingway, po zjeździe tobboganem z Monte, opisał swoje wrażenia z tego zjazdu, jako „najbardziej ekscytujące doświadczenie w jego życiu!” .
Dziś tobogany to już atrakcja czysto turystyczna, ale nie zwsze tak było; kiedyś, dawno temu, gdy samochody na Maderze były jeszcze rzadkością, a kolejki na Monte nie było, zjazd konnym wozem z takiej stromizny byłby wręcz samobójstwem - wymyślono więc, niejako z konieczności - takie sanie, które okazały się genialnym wynalazkiem i mieszkańcy Monte przez wiele lat korzystali z tego środka lokomocji do normalnego, codziennego przemieszczania się w dół do miasta.
taka paprotka tam sobie rosła
a z Funchal odpływa sobie właśnie jakiś MSC
widoczek na nasz hotel (ten pierwszy w Canico de Baixo)
Piea
Piea cyt. "... w Ribeira Frio dokonujemy zakupu słynnej tu ponchy (poncha to bardzo mocny alkohol lokalny, taki mix tutejszego rumu z trzciny cukrowej z dodatkiem miodu i sokiem z cytryny lub marakui; są też inne wersje, ale kupujemy dwie: lemon poncha i passion fruit poncha) ..."
Ze zdjęć widzę, że to ma 20-25%. Jaki to bardzo mocny alkohol? Dziecięcy po prostu
Jorguś
Jorguś, to są "gotowce", czyli chemiczne świństwo sprzedawane turystom ( o czym pisałam w relacji) ; te prawdziwe i mocne jak cholera dotycza tych robionych na miejscu z lokalnego bimbru aquardiente ; uch! jest moc!
Piea
no dobra... to kończymy tą Maderę, bo nikt tu już nie zagląda
Widoczki z serra de Aqua
wracamy do Funchal; kilka migawek...
z okolic starego Fortu Sao Tiago, po którym się kręcimy ....
widoczek na Funchal z Sao Tiago
jeszcze trochę drzwi z Avenida de Santa Maria w Zona Velha w Funchal
jakaś blaszana instalacja
i roślina "kosmita"
łażenie po Funchal
przerwa na kawkę i piffffko
zagladamy jeszcze do parku miejskiego Santa Catarina
wspaniale kwitnące drzewo spathodea dzwonkowata
szwędaczka po marinie...
"śledząca mnie po świecie" MSC Opera (widziałam ja już chyba w 6 czy 7 portach ; ten statek mnie prześladuje.....
wcinamy jeszcze pyszną i prosta przekąskę - Bolo de caco - gorący chlebek z masłem czosnkowo-ziołowym
Machico by night...
time to go home....
no i Bye-Bye Madeira... do następnego razu....
Nie potrafię opisać Wam na czym w ogóle polega ta przedziwna magia Madery.... Dlaczego akurat ta wyspa, spośród wielu pięknych wysp, które odwiedzaliśmy wcześniej - działa na nas tak jak działa.....
bo tylko Madera ciągnie nas jakimś niewidzialnym, silnym magnesem.....; może to ten klimat.....?, ale nie ... przecież taki sam był na Teneryfie i innych Kanarkach ( poza tymi wschodnimi, gdzie wiało, mało łba nie urwało ).
Jest wiele pięknych miejsc, które kiedyś być może jeszcze chętnie powtórzymy... Zaczarowała nas przecież zachwycająca urodą Gran Canaria, cudownych widoków dostarczała piękna Teneryfa, wspaniale wspominam zieloną, pierwotną La Gomerę, na której chciałabym pobyć kiedyś dłużej, wspaniałe klimaty można odnaleźć na przepięknej Sycylii, Malcie, Cyprze, Korfu, Capri, Santorini, Kefalonii i wielu, wielu innych wyspach.... ale jednak.... tylko Madera powoduje w nas aż takie silne, tęskne westchnienie na samą myśl i bezustanną chęć powrotów....
Na tej wyspie znajdujemy absolutnie wszystko co kochamy najbardziej, niczego innego nam do szczęścia nie potrzeba, jest tu dosłownie wszystko co zaspokaja nasze podróżnicze apetyty.
I już wiemy, że wrócimy tu kiedyś jeszcze po raz trzeci.... i czwarty.... i być może kolejny...
Dziękuję serdecznie Wszystkim oglądajacym i komentującym; być może ktoś z Was - po tej Relacji choć troszeczkę nabierze ochoty na odwiedziny przepięknej Wyspy Wiecznej Wiosny....
THE END
Piea
Ja napewno nabralam ochoty, ale kiedy realizacja ? Nie wiem...
Cudne krajobrazy i roslinki. To co lubię. Brak tylko plaż i ciepłej wody.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Dzieki za relacje-piekna natura,a do tego fajne male miasteczka z klimatem
To zdjecie bardzo mi sie podoba-super mewy uchwycilas
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
...fajna Madera i...fajnie ją pokazałaś !!! : )
p.s. a "chleb z kamienia" z czym zajadaliście ???
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
tylko masełko czosnkowe i ziółka jakieś
Piea