Marylka w końcu i ja dotarłam i do tego na ślub Kolejny w egzotycznym miejscu. Super się zapowiada. Szczególnie, że "za moich czasów" to była mega egzotyka
Z rana pogoda była nawet względna, nawet wskoczyłam w bikini czasami zza chmur pojawiło się słonko, ale dosłownie na kilka minut, by później znowu zniknąć. Siedzieliśmy sobie pod parasolem, ale większość czasu musiałam przykrywać się ręcznikiem, bo wiało jak cholera.
Po południu zachmurzyło się już całkiem . Mało tego zaczął padać deszcz i zrobiło się naprawdę zimno i nieprzyjemnie. Plaża zupełnie opustoszała. Wszyscy schowali się w swoich pokojach, albo w jakuzzi na tarasie
Tylko Marcel ze swoim nowym kompanem mimo urywającego głowy wiatru siedzą dalej pod parasolami i robią muzę Tak dokładnie ten chłopak z Argentyny miał taki malutkie organy ze sobą, a że Marcel uwielbia śpiewać, to stworzyli niezły duet. Jeden grał, drugi śpiewał...normalnie czeski film
Po południu spotkanie z naszym organizatorem ślubnym i pierwsze moje pytanie, to jaki jest plan jeśli będzie taka pogoda, bo przecież nie po to przelecieliśmy tyle km, żeby brać ślub pod parasolem. Ehhh...No ale Mike, który organizował nam ślub uspokajał mnie. Mówił, że tutaj nigdy nie pada dłużej niż jeden dzień. I już jutro na pewno wyjdzie słonko. Nie pocieszył mnie tym za bardzo, bo już drugi dzień jest taki beznadziejny i na wszelki wypadek ustaliliśmy, że jeśli pogoda się nie poprawi to przesuniemy ślub o jeden dzień. Omówiliśmy resztę szczegółów związanych ze ślubem. Troszkę się tego wszystkiego obawialiśmy, bo ślub organizowała nam rosyjska firma, ale Mike zrobił na nas bardzo pozytywne wrażenie. Widać było profesjonalizm w każdym calu. Załatwiliśmy w recepcji pozwolenie dla fotografów na wejście na teren hotelu. Normanie jest z tym problem. Hotele nie chcą się na to zgadzać, z prostej przyczyny, mają swoich fotografów i chcą, żeby to u nich zamawiać zdjęcia. Nas jednak hotelowi fotografowie nie interesowali, bo mamy ciut wyższe wymagania z racji tego, że sami fotografujemy. Dlatego też fotograf, to był największy problem. Wydawałoby się, że na Dominikanie nie da się zepsuć fotek, a jednak. Większość ofert jakie przeglądaliśmy pozostawiały wiele do życzenia. Ale po długich poszukiwaniach trafiliśmy na to co szukalismy Często za wejście fotografa na teren hotelu trzeba płacić, ale nasz hotel okazał się bardzo wyrozumiały i obeszło się bez dodatkowych kosztów. Tak więc wszystko załatwione, omówione, ślub za 2 dni...tylko ta pogoda
Kolejny dzień niemal taki sam jak poprzedni. Zimno, ciemno, deszcz...nawet z pokoju nie chciało się wychodzić. Byłam załamana. Jutro ślub a tutaj zamiast rajskich plaży deszcz i huragan taki, że głowę chce urwać Nawet w tym dniu żadnych fotek nie zrobiłam. Bo nie było co fotografować. Dominikana bez słońca w niczym nie przypomina raju
Marylka w końcu i ja dotarłam i do tego na ślub Kolejny w egzotycznym miejscu. Super się zapowiada. Szczególnie, że "za moich czasów" to była mega egzotyka
...nieważne gdzie, ważne z kim...
Dotarłam, super wątek, świetny pomysł, Marylka brawo.
Asiu , i teraz to egzotyka, no bo rodzina, no bo tradycja, no bo pieniądze.
Ale ja jestem ZA. I gdyby mój syn powiedział matka lece na koniec świata, to mu będe tylko kibicowac , bo to ma być JEGO dzień !
Bea
Z rana pogoda była nawet względna, nawet wskoczyłam w bikini czasami zza chmur pojawiło się słonko, ale dosłownie na kilka minut, by później znowu zniknąć. Siedzieliśmy sobie pod parasolem, ale większość czasu musiałam przykrywać się ręcznikiem, bo wiało jak cholera.
http://www.addicted-to-passion.com
Dominiska nawet w niepogode wyglada bosko....
Cudny lazur
Po południu zachmurzyło się już całkiem . Mało tego zaczął padać deszcz i zrobiło się naprawdę zimno i nieprzyjemnie. Plaża zupełnie opustoszała. Wszyscy schowali się w swoich pokojach, albo w jakuzzi na tarasie
Tylko Marcel ze swoim nowym kompanem mimo urywającego głowy wiatru siedzą dalej pod parasolami i robią muzę Tak dokładnie ten chłopak z Argentyny miał taki malutkie organy ze sobą, a że Marcel uwielbia śpiewać, to stworzyli niezły duet. Jeden grał, drugi śpiewał...normalnie czeski film
http://www.addicted-to-passion.com
Po południu spotkanie z naszym organizatorem ślubnym i pierwsze moje pytanie, to jaki jest plan jeśli będzie taka pogoda, bo przecież nie po to przelecieliśmy tyle km, żeby brać ślub pod parasolem. Ehhh...No ale Mike, który organizował nam ślub uspokajał mnie. Mówił, że tutaj nigdy nie pada dłużej niż jeden dzień. I już jutro na pewno wyjdzie słonko. Nie pocieszył mnie tym za bardzo, bo już drugi dzień jest taki beznadziejny i na wszelki wypadek ustaliliśmy, że jeśli pogoda się nie poprawi to przesuniemy ślub o jeden dzień. Omówiliśmy resztę szczegółów związanych ze ślubem. Troszkę się tego wszystkiego obawialiśmy, bo ślub organizowała nam rosyjska firma, ale Mike zrobił na nas bardzo pozytywne wrażenie. Widać było profesjonalizm w każdym calu. Załatwiliśmy w recepcji pozwolenie dla fotografów na wejście na teren hotelu. Normanie jest z tym problem. Hotele nie chcą się na to zgadzać, z prostej przyczyny, mają swoich fotografów i chcą, żeby to u nich zamawiać zdjęcia. Nas jednak hotelowi fotografowie nie interesowali, bo mamy ciut wyższe wymagania z racji tego, że sami fotografujemy. Dlatego też fotograf, to był największy problem. Wydawałoby się, że na Dominikanie nie da się zepsuć fotek, a jednak. Większość ofert jakie przeglądaliśmy pozostawiały wiele do życzenia. Ale po długich poszukiwaniach trafiliśmy na to co szukalismy Często za wejście fotografa na teren hotelu trzeba płacić, ale nasz hotel okazał się bardzo wyrozumiały i obeszło się bez dodatkowych kosztów. Tak więc wszystko załatwione, omówione, ślub za 2 dni...tylko ta pogoda
Kolejny dzień niemal taki sam jak poprzedni. Zimno, ciemno, deszcz...nawet z pokoju nie chciało się wychodzić. Byłam załamana. Jutro ślub a tutaj zamiast rajskich plaży deszcz i huragan taki, że głowę chce urwać Nawet w tym dniu żadnych fotek nie zrobiłam. Bo nie było co fotografować. Dominikana bez słońca w niczym nie przypomina raju
http://www.addicted-to-passion.com
Marylko, a nie wydaje Ci sie że Bepi ksieciunio to do Leonardo DiCaprio podobny? Bo dla mnie bardzo!
Marylko, a stampot robisz?? Mimo ze dla mnie blee to jednak to taka typowa holenderska potrawa.
Marylka fotki fotkami, ale ja bym chciała to nagranie usłyszeć.. masz coś w archiwum? Bo tego jeszcze u Nas nie było
"JEŚLI POTRAFISZ COŚ WYMARZYĆ,
POTRAFISZ TAKŻE TO OSIĄGNĄĆ..."
Walt Disney
Marylko, to czyli też byliście w porze "suchej". Tak słońce miało świecić non stop
Twoje loki piękne. Fajnie że poznaliście fajnych ludzi.
Tak Marylko chętnie też usłyszę koncert!!!!
No właśnie Ha Wiedzialam ze jeszcze do kogos jest podobny Toz to boski Leo
A stapmpotu jeszcze nie robilam hehehe jakos mnie nie kusi
http://www.addicted-to-passion.com