Ale jest źle... Nie wiem na ile mi baterii starczy w aparacie... Żonka mi już marudzi że obsesje mamz kupnem kabelka do ładowania apararu. No mam...
Wyjazd tak spontaniczny że zapomnieliśmy... Dobrze że zdążyłem baterię naładować na full. Żona twierdzi że wystarczy do końca urlopu a ja ciągle o kabelku. Już się ze mnie śmieje... Jędza jedna...
Zdjęcia dodam jak wrócę. Bo wiecie... Kabelka nie mam...
Wczoraj dzień minął całkiem przyjemnie ale bardzo ciepło było. Dobrze że w miarę chłodna woda obok bo bym się ugotował niczym rosół u Teściowej.
Jadran był tym wybawcą od upałów. Miejscóweczkę wczoraj mieliśmy luźną. Co jakieś 30 metrów ktoś wypalał tłusz żeby mieć sylwetkę Ibisza. Jak na pełnię sezonu to bardzo luźno w tym miejscu było. Może dlatego że plaża betonowa. Na kamieniach ręcznik przy ręczniku. Nie ma piaszczystej to już wolę beton. Przynajmniej równo jest.
Około południa poszliśmy na spacer do Selc. Miałem sprawdzić czy nadal robią tam najlepszą pizzę jaką w życiu jadłem... I co? Pizza pizzą i wciągnąłem cevapcici... Taki jestem konsekwentny...
Ale muszę przyznać że cevapcici pierwsza klasa. Smaczne pieruńsko i normalnej wielkości. Dużo mięsa. Co tu dużo pisać. Smaczne było... Pizza jesnak nadal siedzi w głowie i skrzeczy: alem dobra, pamiętasz ten smak sera, i co nie zjesz mnie?
Na razie muszę z tym żyć choć nadal mam szansę na wyciągnięcie ręki żeby to zmienić.
Około 15 wyległo na plaże ze 3-4 autokary młodzieży. Plaży nagle brakło dla wszystkich i zrobiło się tłoczno jak na na mszy u Rydzyka.
Leżymy sobie z żonką na matach parasole obok. Full serwis. Leżały te gadżety w garażu to zabrałem. Cały bagażnik tego był. Kurna ledwo go domknąłem. Uśmiechnąłem się że mi się udało a tutaj żona mnie od razu zgasiła żeby może bagaże zacząć do auta pakować.... Jezu, gdzie?!!
Poszły na tylne siedzenie i tyle. W piłkę za to dzisiaj pogramy. Mam chyba wszystko. Nie wiem czy nawet grilla w amoku do bagażnika nie ciepnąłem...
Było tej młodzieży tyle co na targu w Bankoku. Usiedli pod naszymi parasolami. Ale nie powiem, prywtności naszej prawie nie naruszali bo rzadko kiedy ktoś nogę mi w żebro wsadził... Mówię do żony: zobacz jaka ta młodzież teraz grzeczna jest. Nie to co za naszych czasów... Bo wiecie... My starsi od węgla... Czwórka z przodu to już nie przelewki... Już ZUS się martwi o takich że niestety kasę będzie trzeba wydać.
Ale znów wracając do młodzieży...
Tak mi się palnęło że szkoda że to nie wycieczki +20... I się palnęło płetwą po głowie... To wyhamowało moje rozmyślania i powiedzmy marzenia... Może i dobrze bo nie wiem jakbym daleko zaszedł w tych marzeniach. Ze szczególnym naciskiem na powiedzmy bo żona w sypialni teraz ale aneks kuchenny ma po drodze a tam rzeczy dosyć cięzkie stoją. Kto wie co w amoku sennym gotowa zrobić. Temat zamykam bo kto wie czy nie wyczyta zaraz co nabazgrałem. Oj ta technika... Zero prywatności...
Mówię do żony: zobacz jaka ta młodzież teraz grzeczna. Pełna kultura... I mi się momentalnie wstyd zrobiło za siebie jak sobie przypomniałem "numery" jakie się robiło. Ale to czasy komuny były więc zupełnie inna bajka.
No i sobie ta młodzież siedziała pod naszymi parasolami. Ok, fajnie... Niech korzystają bo miejsca dosyć duzo zajęliśmy...
Ja ich wychwalam po niebiosa... Prawie że ich Rydzykowym rydwanem wysłałem ku niebiosom...
I nagle gwizdek....
Ichni sturmbannfuhrer Sztetke zarządził odwrót. Koniec okupacji Chorwackiej ziemii.
Młodzież grzeczna jak na wezwanie opuściła plażę.
My z żonką rozwinęliśmy tamat odpowieddzialności pilnujących.
Ja przyznam się że nie wziąłbym odpowiedzialności za 10-ciorga młodocianych za żadne pieniądze/ Może dwojga to bym się podjął. Zwłaszcza nad wodą. Jezu, nie wziąłbym na siebie takiej odpowiedzialności. SZacun wielki dla opiekunek i opiekunów takich grup/
Już się robi lampa... Uff, musiałem koszulkę zrzucić...
Ale nie mam sylwetki powiedzmy Stathama więc nie ma szału i pisków fanek...
No i kolejny już raz wracając do młodzieży...
Ja żonce pierdzielę od godziny czy dwóch jaka to młodzież teraz ogarnięta, kulturalna... Że mają jakieś cele i do ich dążą. Prawie Bóstwa z nich zrobiłem.
No i Sztetke zabrał te bóstwa do autokaru... Pojechali...
Żonka nic nie mówiła ale Jej wzrok zatrząsł by nawet portkami Putina...
Zamilkłem niczym niemowa. Spuściłem wzrok i obserwowałem obrazy...
Opakowania po soczkach pod matami. Maty spody do prania (szczęście że wodoodporne). Pod matami śmieci na pół kosza. Kiedy i jak to upchali?
Ale jest źle... Nie wiem na ile mi baterii starczy w aparacie... Żonka mi już marudzi że obsesje mamz kupnem kabelka do ładowania apararu. No mam...
Wyjazd tak spontaniczny że zapomnieliśmy... Dobrze że zdążyłem baterię naładować na full. Żona twierdzi że wystarczy do końca urlopu a ja ciągle o kabelku. Już się ze mnie śmieje... Jędza jedna...
Darek już mi boki bolą,a ja jeszcze a nie jednego zdjęcia nie widziałam *laugh2*
Darek my kobiety tak mamy...moj maz tez poszedl do pracy i kazal mi Zakynthos zamowic.A ja poszlam i Turcje zarezerwowalam.
Wypatruje zdiec, do Chorwacji mam sentyment
Darku ale fajna relacja Super wesoło tu u Ciebie
Ekstra się zaczyna
Explore. Dream. Discover.
Zdjęcia dodam jak wrócę. Bo wiecie... Kabelka nie mam...
Wczoraj dzień minął całkiem przyjemnie ale bardzo ciepło było. Dobrze że w miarę chłodna woda obok bo bym się ugotował niczym rosół u Teściowej.
Jadran był tym wybawcą od upałów. Miejscóweczkę wczoraj mieliśmy luźną. Co jakieś 30 metrów ktoś wypalał tłusz żeby mieć sylwetkę Ibisza. Jak na pełnię sezonu to bardzo luźno w tym miejscu było. Może dlatego że plaża betonowa. Na kamieniach ręcznik przy ręczniku. Nie ma piaszczystej to już wolę beton. Przynajmniej równo jest.
Około południa poszliśmy na spacer do Selc. Miałem sprawdzić czy nadal robią tam najlepszą pizzę jaką w życiu jadłem... I co? Pizza pizzą i wciągnąłem cevapcici... Taki jestem konsekwentny...
Ale muszę przyznać że cevapcici pierwsza klasa. Smaczne pieruńsko i normalnej wielkości. Dużo mięsa. Co tu dużo pisać. Smaczne było... Pizza jesnak nadal siedzi w głowie i skrzeczy: alem dobra, pamiętasz ten smak sera, i co nie zjesz mnie?
Na razie muszę z tym żyć choć nadal mam szansę na wyciągnięcie ręki żeby to zmienić.
Około 15 wyległo na plaże ze 3-4 autokary młodzieży. Plaży nagle brakło dla wszystkich i zrobiło się tłoczno jak na na mszy u Rydzyka.
Leżymy sobie z żonką na matach parasole obok. Full serwis. Leżały te gadżety w garażu to zabrałem. Cały bagażnik tego był. Kurna ledwo go domknąłem. Uśmiechnąłem się że mi się udało a tutaj żona mnie od razu zgasiła żeby może bagaże zacząć do auta pakować.... Jezu, gdzie?!!
Poszły na tylne siedzenie i tyle. W piłkę za to dzisiaj pogramy. Mam chyba wszystko. Nie wiem czy nawet grilla w amoku do bagażnika nie ciepnąłem...
Ale wróćmy do młodzieży...
Było tej młodzieży tyle co na targu w Bankoku. Usiedli pod naszymi parasolami. Ale nie powiem, prywtności naszej prawie nie naruszali bo rzadko kiedy ktoś nogę mi w żebro wsadził... Mówię do żony: zobacz jaka ta młodzież teraz grzeczna jest. Nie to co za naszych czasów... Bo wiecie... My starsi od węgla... Czwórka z przodu to już nie przelewki... Już ZUS się martwi o takich że niestety kasę będzie trzeba wydać.
Ale znów wracając do młodzieży...
Tak mi się palnęło że szkoda że to nie wycieczki +20... I się palnęło płetwą po głowie... To wyhamowało moje rozmyślania i powiedzmy marzenia... Może i dobrze bo nie wiem jakbym daleko zaszedł w tych marzeniach. Ze szczególnym naciskiem na powiedzmy bo żona w sypialni teraz ale aneks kuchenny ma po drodze a tam rzeczy dosyć cięzkie stoją. Kto wie co w amoku sennym gotowa zrobić. Temat zamykam bo kto wie czy nie wyczyta zaraz co nabazgrałem. Oj ta technika... Zero prywatności...
Powróćmy koleny już raz do tej młodzieży...
Powtórzę się...
Mówię do żony: zobacz jaka ta młodzież teraz grzeczna. Pełna kultura... I mi się momentalnie wstyd zrobiło za siebie jak sobie przypomniałem "numery" jakie się robiło. Ale to czasy komuny były więc zupełnie inna bajka.
No i sobie ta młodzież siedziała pod naszymi parasolami. Ok, fajnie... Niech korzystają bo miejsca dosyć duzo zajęliśmy...
Ja ich wychwalam po niebiosa... Prawie że ich Rydzykowym rydwanem wysłałem ku niebiosom...
I nagle gwizdek....
Ichni sturmbannfuhrer Sztetke zarządził odwrót. Koniec okupacji Chorwackiej ziemii.
Młodzież grzeczna jak na wezwanie opuściła plażę.
My z żonką rozwinęliśmy tamat odpowieddzialności pilnujących.
Ja przyznam się że nie wziąłbym odpowiedzialności za 10-ciorga młodocianych za żadne pieniądze/ Może dwojga to bym się podjął. Zwłaszcza nad wodą. Jezu, nie wziąłbym na siebie takiej odpowiedzialności. SZacun wielki dla opiekunek i opiekunów takich grup/
Już się robi lampa... Uff, musiałem koszulkę zrzucić...
Ale nie mam sylwetki powiedzmy Stathama więc nie ma szału i pisków fanek...
No i kolejny już raz wracając do młodzieży...
Ja żonce pierdzielę od godziny czy dwóch jaka to młodzież teraz ogarnięta, kulturalna... Że mają jakieś cele i do ich dążą. Prawie Bóstwa z nich zrobiłem.
No i Sztetke zabrał te bóstwa do autokaru... Pojechali...
Żonka nic nie mówiła ale Jej wzrok zatrząsł by nawet portkami Putina...
Zamilkłem niczym niemowa. Spuściłem wzrok i obserwowałem obrazy...
Opakowania po soczkach pod matami. Maty spody do prania (szczęście że wodoodporne). Pod matami śmieci na pół kosza. Kiedy i jak to upchali?
Ale młodzież jest fajna!!!!