Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Po intensywnym zwiedzaniu, które opisałam tutaj http://www.trip4cheap.pl/forum/relacje-indie/zajace-w-indiach-luty-2015-czi przyszedł czas na odrobinę relaksu . Lecimy na Goa .
Przygotowując program wyjazdu rozważaliśmy pobyt na archipelagu andamańskim. Po przeczytaniu kilku blogów i przeanalizowaniu informacji z Tripa doszliśmy do wniosku, że jednak wolimy polecieć na Goa, bo na Andamany mamy zbyt mało czasu. Tylko gdzie na to Goa? Oj długo się zastanawialiśmy, aż w końcu padło na dwa różne miejsca, a żeby było ciekawiej to pomiędzy jednym, a drugim pobytem pojedziemy jeszcze do Karnataki. No to czas szukać bileciki
Spicejet ogłosił promocję na loty na Goa, grzechem było nie skorzystać . Zabukowaliśmy bileciki z podstawowym bagażem, czyli zgodnie z przepisami indyjskimi 15 kg nadawany i 7 kg podręczny. Państwo tak sobie ustaliło, że nie można mieć więcej na lotach wewnętrznych . I zaczęliśmy szukać hoteli. Nie było łatwo się zdecydować, wybór ogromny, ceny bardzo różne. Po kilku wieczorach spędzonych na przeszukiwaniu ofert i czytaniu opinii zdecydowaliśmy się na hotel w Calangute -Resort Terra Paraiso i wColva -Acacia Palms Resort .
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Jak wspominałam w poprzedniej części z Nasik pojechaliśmy do Mumbaju. Zobaczyliśmy część starego miasta i udaliśmy się do hotelu na odpoczynek. A rano
Po śniadanku, hotelowym busikiem jedziemy na lotnisko krajowe. Przed terminalem kolejka do wejścia. Magicy sprawdzają paszporty i bilety (bilet trzeba mieć ze sobą, karty boardingowe nie są honorowane). Po wejściu do środka idziemy nadać bagaż, tu dokładne ważenie bagażu głównego (małe przepakowanie bo mamy nadbagaż) i przyczepianie na wszystko zawieszek. Każda torebka, torba i pakunek z bagażu podręcznego musi mieć zawieszkę i pieczątkę, bez tego nikt nie zostanie wpuszczony na pokład samolotu .Nie są to żarty, widzieliśmy gościa, który przegapił pieczątkę przy przechodzeniu przez security i został cofnięty.
Przejście przez wszystkie „punkty” zawiłej induskiej procedury zajmuje sporo czasu i faktycznie trzeba na lotnisko przyjechać co najmniej trzy godziny przed lotem.
Jeżeli chodzi o rzeczy zakazane w bagażu podręcznym, widziałam, że zabierali nożyczki do paznokci. Natomiast nikomu nie zabierali butelek z piciem.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Lot na Goa trwał godzinę i dziesięć minut . Mój DZ mówił, że były piękne widoki, ale ja niestety odleciałam w inną przestrzeń i obudziłam się dopiero podczas lądowania. Lotnisko skromne, bez wodotrysków, ale dobrze oznakowane. Idziemy odebrać bagaże (niestety pracownicy nie śpieszą się, czekamy i czekamy i czekamy….. buuuuu) w międzyczasie przylatuje kolejny samolot i robi się trochę ciasno. Taśma zaczyna się poruszać i wyjeżdżają walizy z naszego lotu. Teraz już tylko trzeba odszukać swoje i udać się w kierunku wyjścia, gdzie znajduje się stanowisko obsługujące zakup taxi do wybranego miejsca.
Oczywiście kolejeczka spora bo prawie nikomu nie chce się dyrdać na autobus, który zatrzymuje się kawałek od lotniska, strasznie długo jedzie i wiadomo, że nie podwozi pod hotele .
Jeżeli podróżuje się we dwoje najlepiej niech jedna osoba czeka na walizki, a druga szybciutko poleci załatwić kwit na taxi. Cała procedura wypisania świstka trwa strasznie długo, kolejka przesuwa się w iście ślimaczym tempie, a w pomieszczeniu jest duszno . Lepiej więc zaraz po przylocie samolotu pójść i bez kolejki załatwić formalności . Oczywiście obok znajduje się okienko, gdzie można wykupić trochę droższe przejazdy i nie stać w kolejce. Można również wyjść przed budynek i starać się złapać prywatną taxi lub tuk-tuka.
Oficjalny cennik taxi z lotniska
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
No to jedziemy na Goa
No trip no life
Do hotelu jedziemy prawie godzinę . Ja cały czas z nosem przyklejonym do szyby, nie mogę się nadziwić jak tu jest pięknie, zielono i czysto . Zaczynam rozumieć stwierdzenie, że Goa to nie są Indie . Faktycznie wszystko jest tu jakieś inne…… Na pierwszy rzut oka widać, że mieszkańcy są bogatsi, że żyją inaczej, mają piękne kolorowe i zadbane domy, nie śmiecą, nie ma syfu, oj jak dobrze, że tu przyjechaliśmy .
Dojeżdżamy do naszego hotelu. Wchodzimy do recepcji i już mi się podoba , o rany warto było poświęcić te parę dni na szukanie.
Szybki i sprawny meldunek, hasełko do wi-fi, wszelkie info o hotelu i idziemy zobaczyć nasz pokój
Byłam tak podjarana perspektywą pójścia na plażę, że coś przestawiłam w aparacie. Zdjęcia wyszły koszmarne, więc przepraszam za ich jakość………
Zamówiliśmy pokój o podwyższonym standardzie, bo chcieliśmy mieć wannę z hydromasażem, wiecie Walentyki …………
Codziennie łóżeczko było inaczej zdobione
widok z naszego tarasu
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Witaj Nelciu
Hotelik z grubsza oblukany, czas na szybki prysznic, kawkę i idziemy zobaczyć plażę
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Spacerowaliśmy po plaży aż do zachodu słońca, a potem przyszedł czas na kolację. Postanowiliśmy zjeść w jednej z plażowych restauracji.
Szum morza, świece, blask księżyca i nastrojowa muzyczka....... czego nam jeszcze potrzeba? Jedzenia
Zamawiamy Manchurian Prawns
Chicken Zazeez Paratha
I oczywiście moje ulubione chlebki nan z czosnkiem.
Kolacja była fantastyczna, poddaliśmy się nastrojowi i przy drineczkach siedzieliśmy tam prawie do północy .
Totalny relaks, tego oczekiwaliśmy od Goa i to dostaliśmy, za całą resztę zapłaciliśmy gotówką
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Zajączki....Goa zaczynam żałować,że zrezygnowałam z wyjazdu -ale wszystko przed nami wiem,że to nie są prawdziwe Indie i dlatego musze tam pojechać -dla tego cudownego klimatu i zachodów słońca na plaży
Zajączku już teraz rozumiem, dlaczego znajomi, którzy byli jedynie na Goa, bardzo się zdziwlili, gdy im oznajmiliśmy, że na razie nie mamy ochoty na powród do Indii po naszej ladakhijskiej wyprawie. Faktycznie Goa to nie Indie Tam zdecydownie mogłabym się wybrać Coś mi się wydaje, że nabiorę jeszcze większej ochoty
Te Twoje Indie sa ok. I pierwsza i druga cz .... A jak w praktyce te zagmatwane procedury wizowe.
www. Podróże z globusem w torebce, gdzie skrobię swe relacje od czasu do czasu
Żelku oj tak zachody słońca piękne . Macie podobny styl zwiedzania jak my więc spokojnie możesz rozważać połączenie totalnej laby na Goa plus zwiedzanie, np.: Karnataki. Nam świta zrobienie Kerali i Tamilnadu plus laba na Goa. Zobaczymy co z tego wyjdzie .
Asiu postaram się dostarczyć argumentów na tak
Mara, w pierwszej części napisałam, że my o wizę ubiegaliśmy się na starych zasdach, teraz przesłanie dokumentów kurierem jest niemożliwe. Pytałam kolegę, który zajmuje się pośrednictwem wizowym i spokojnie można wszystko załatwić przez pośrednika. Jeżeli chcesz załatwiać w ambasadzie (a właściwie w biurze zajmującym się wizowaniem), bez pośrednika, musisz się stawić osobiście.
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/