Rekiny wielorybie, czyli tona szczęścia za 70 pln. Tego NIE da się opisać...
Na rekiny można wypływać już od 6 rano, wiadomo – im wcześniej tym lepiej i zdecydowanie w tygodniu. My ogarnęliśmy się na 8. Łódeczkę mieliśmy tylko dla siebie. 1000 php za osobę.
Wcześniej parę słów przestrogi czyli rekinów nie dotykamy i… nie jeździmy na nich.... tak, widziałam przekreśloną fotkę dziewczyny stojącej na grzbiecie biednego rekina…może i są olbrzymie ale kości nie posiadają i uszkodzić je nie jest tak trudno wbrew pozorom. Pierwsze zaskoczenie – rekiny były dosłownie kilkadziesiąt metrów od brzegu! Myśleliśmy, że będziemy płynąć dłuższą chwilę, może nawet szukać ich a tu nic z tych rzeczy! 2 minutki i już są!
A my zaskoczeni, nieprzygotowani, w pośpiechu zakładamy maski i bach do wody bo czas już tyka! Tylko 30 min w wodzie z „tuki”, jak nazywają je Filipińczycy. Ok, skłamałabym mówiąc, że ani trochę się bałam... był moment wątpliwości, może nawet lekka panika, szczególnie jak obserwując jednego rekina odwracam się i… widzę gigantyczną, szeroko otwartą paszczę na wprost mojej twarzy!!!
My ich nie dotykaliśmy ALE one nas zdecydowanie tak! Zwłaszcza, że było ich sporo! 10-15 rekinów, tyle samo łódek. Przewodnicy, którzy dawniej polowali na nie, teraz dokarmiali je krewetkami niczym pieska z ręki. A rekiny, nic nie robiąc sobie z naszego towarzystwa, ochoczo pałaszowały krewety niemal kładąc swoje paszcze na maleńkie łódeczki. Z tego powodu uważam, że nurkowanie mija się trochę z celem. Snorekling w zupełności wystarcza.
Podsumowując – wrażenia super pozytywne 11/10. Jest to zdecydowanie najfajniejsza rzecz, jaką zrobiliśmy na Filipinach i warto przyjechać tutaj tylko po to unikatowe przeżycie.
Ojjjj warto było!!!!
—
"JEŚLI POTRAFISZ COŚ WYMARZYĆ,
POTRAFISZ TAKŻE TO OSIĄGNĄĆ..."
Walt Disney
Anusia, ludzi zajada 1% wszystkich gatunków tych rybek..
sam na Galapagos widząc brodzące wokól naszej łajby młode rekiny zapytałem przewodnika, czy aby nie są one groźne dla człowieka.. potwierdził, że nie i dałem nura z łodeczki.. po paru minutach bezruchu miałem wokoło siebie killa fajnych młodych i szybkich takich rybek...
Tak, to jest ta rzecz , a raczej najważniejsza z tych rzeczy które by mnie tam mogły zagonić. Obejrzałem również na zdjęciach znajomych (w tym samym okresie).
Zupełnie inaczej sobie to wyobrażałem. Że będzie ich mało, że będzie trzeba wypływać daleko w morze i ich szukać , że będą w głębinach czasem się tylko pokazując.
Nic z tych rzeczy. Podane na tacy z kokardką na szyi i jabłkiem w paszczy. Snorking w zupełności wystarczy.
SUPER !!
A one chyba przypływają tam sezonowo (podobnno od listopada , choć raczej grudnia)
Kasiu relację przeczytałam jednym tchem!! nawet telefon wyłączyłam żeby mi nie przeszkadzali!! dla mnie dziewczyno to jesteś ZUCH przez wielkie drukowane Z!!!! póki co 3 razy zrobiłabym wodną kupę!! 1. domek tylko z moskiterą; 2. zjazd na linie; 3. pływanie z rekinami!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ale mimo wodnej kupy też bym to wszystko zrobiła!!!
sałatka niemożliwa wydaje się do zjedzenia - a jednak!! a tarsiery normalnie slodziaki przesłodkie!! mam wrażenie że w dotyku to taka kupa wełny delikatnej jest nie uwierzycie ale moja kumpela zza biurka ma takie same oczy jak one
Na Negros spędzamy zaledwie jedną noc, no i śmigamy autobusem Ceres Bus Line do Oslob.
Dojeżdżamy na naszą kwaterę i okazuje się że cała chata dla Nas - turyści poodwoływali rezerwacje i Oslob świeci pustkami
Namiary: http://georgeandjimmywhalesharks.webs.com/
"JEŚLI POTRAFISZ COŚ WYMARZYĆ,
POTRAFISZ TAKŻE TO OSIĄGNĄĆ..."
Walt Disney
Na rekiny można wypływać już od 6 rano, wiadomo – im wcześniej tym lepiej i zdecydowanie w tygodniu.
My ogarnęliśmy się na 8. Łódeczkę mieliśmy tylko dla siebie. 1000 php za osobę.
Wcześniej parę słów przestrogi czyli rekinów nie dotykamy i… nie jeździmy na nich.... tak, widziałam przekreśloną fotkę dziewczyny stojącej na grzbiecie biednego rekina…może i są olbrzymie ale kości nie posiadają i uszkodzić je nie jest tak trudno wbrew pozorom. Pierwsze zaskoczenie – rekiny były dosłownie kilkadziesiąt metrów od brzegu! Myśleliśmy, że będziemy płynąć dłuższą chwilę, może nawet szukać ich a tu nic z tych rzeczy! 2 minutki i już są!
A my zaskoczeni, nieprzygotowani, w pośpiechu zakładamy maski i bach do wody bo czas już tyka! Tylko 30 min w wodzie z „tuki”, jak nazywają je Filipińczycy. Ok, skłamałabym mówiąc, że ani trochę się bałam... był moment wątpliwości, może nawet lekka panika, szczególnie jak obserwując jednego rekina odwracam się i… widzę gigantyczną, szeroko otwartą paszczę na wprost mojej twarzy!!!
My ich nie dotykaliśmy ALE one nas zdecydowanie tak! Zwłaszcza, że było ich sporo! 10-15 rekinów, tyle samo łódek. Przewodnicy, którzy dawniej polowali na nie, teraz dokarmiali je krewetkami niczym pieska z ręki. A rekiny, nic nie robiąc sobie z naszego towarzystwa, ochoczo pałaszowały krewety niemal kładąc swoje paszcze na maleńkie łódeczki. Z tego powodu uważam, że nurkowanie mija się trochę z celem. Snorekling w zupełności wystarcza.
Podsumowując – wrażenia super pozytywne 11/10. Jest to zdecydowanie najfajniejsza rzecz, jaką zrobiliśmy na Filipinach i warto przyjechać tutaj tylko po to unikatowe przeżycie.
Ojjjj warto było!!!!
"JEŚLI POTRAFISZ COŚ WYMARZYĆ,
POTRAFISZ TAKŻE TO OSIĄGNĄĆ..."
Walt Disney
Piękne przeżycie choć ja bym tam zeszła ze strachu Pamiątkę macie cudowną.
Kasiu czy te rekiny są niegroźne? tzn nie zjadają ludzi ?
i czy one cały rok tam są? czy tylko w określonym czasie?
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Wow super przeżycie
Kurcze .....zalozylabym najwyzej pampersa ale do wody bym weszla....... super przezycie Kasiu napewno bylo
wow Kasia jestem pełna podziwu , ale właśnie anusia dobrze pyta,nie ma jakiegoś zagrożenia życia ? One łagodne jak np.delfinki ?
Anusia, ludzi zajada 1% wszystkich gatunków tych rybek..
sam na Galapagos widząc brodzące wokól naszej łajby młode rekiny zapytałem przewodnika, czy aby nie są one groźne dla człowieka.. potwierdził, że nie i dałem nura z łodeczki.. po paru minutach bezruchu miałem wokoło siebie killa fajnych młodych i szybkich takich rybek...
Asiu bardzo pozytywnie zazdroszczę wielorybich...
Tak, to jest ta rzecz , a raczej najważniejsza z tych rzeczy które by mnie tam mogły zagonić. Obejrzałem również na zdjęciach znajomych (w tym samym okresie).
Zupełnie inaczej sobie to wyobrażałem. Że będzie ich mało, że będzie trzeba wypływać daleko w morze i ich szukać , że będą w głębinach czasem się tylko pokazując.
Nic z tych rzeczy. Podane na tacy z kokardką na szyi i jabłkiem w paszczy. Snorking w zupełności wystarczy.
SUPER !!
A one chyba przypływają tam sezonowo (podobnno od listopada , choć raczej grudnia)
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Kasiu relację przeczytałam jednym tchem!! nawet telefon wyłączyłam żeby mi nie przeszkadzali!! dla mnie dziewczyno to jesteś ZUCH przez wielkie drukowane Z!!!! póki co 3 razy zrobiłabym wodną kupę!! 1. domek tylko z moskiterą; 2. zjazd na linie; 3. pływanie z rekinami!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ale mimo wodnej kupy też bym to wszystko zrobiła!!!
sałatka niemożliwa wydaje się do zjedzenia - a jednak!! a tarsiery normalnie slodziaki przesłodkie!! mam wrażenie że w dotyku to taka kupa wełny delikatnej jest nie uwierzycie ale moja kumpela zza biurka ma takie same oczy jak one