Mnie Bali też bardziej zaczarowała niż Jawa, ale z tego co czytam i widzę, to mimo że nasze wycieczki były takie same, odnajduje w nich niewiele elementów stycznych (Bali). Tak więc może faktycznie wrzucę swoje zdjęcia jak skończysz
Jeśli chodzi o Jawe to Ty widziałeś znacznie więcej tzn. chodzi mi o te elementy, których nie było w programie. Formalnie nic nie mogę zarzucić przewodnikowi, bo program zrealizował, ale u Ciebie widać jednak że miałeś szczęście trafić na osobę, dla której taka praca to pasja Natomiast na Bali nasze programy bardzo się różniły, aczkolwiek kilka podobnych miejsc widzieliśmy i tu wydaje mi się, że ja miałam więcej świątyń a Ty natury
Właśnie pilot wprowadził nam ten wodospad na Bali, żeby nie były "same świątynie", ale ja bym jednak wolał kolejną świątynię zamiast wodospadu, bo bardzo mi się tamtejsze świątynie podobały.
Właśnie pilot wprowadził nam ten wodospad na Bali, żeby nie były "same świątynie", ale ja bym jednak wolał kolejną świątynię zamiast wodospadu, bo bardzo mi się tamtejsze świątynie podobały.
No właśnie, ta którą ominęliście chyba najbardziej podobała mi się na Bali. Z drugiej strony my nie byliśmy w jednej z tych, którą opisywałeś w relacji z pierwszego dnia na Bali - nie pamiętam teraz nazwy, ale na zdjęciach wyglądała bardzo ciekawie. Fajnie że przewodnicy wprowadzając pewne urozmaicenia.. jeśli w ogóle je wprowadzają, bo u mnie był sam program bez niespodzianek i niestety odniosłam wrażenie, że już się "nie chciało" więcej pokazać.
Po śniadaniu w hotelu (6:50) i krótkim odpoczynku po 8-smej wybrałem się taksówką do Kuty. Najpierw trochę pospacerowałem po mieście i wzdłuż plaży, a potem uczestniczyłem we mszy św. (o 9:30) w miejscowym kościele katolickim. Zdziwiła mnie tam bardzo wysoka frekwencja. Oczywiście msza była odprawiana w miejscowym języku i pośród tłumu Balijczyków były tam pojedyncze osoby rasy białej. Ze zwyczajów, które u nas nie są przyjęte wspomnę o biciu w bęben (zamiast dzwonienia dzwonkami) przy Podniesieniu oraz błogosławieństwie dzieci (przedkomunijnych) przez księdza – dzieci wraz z rodzicami podchodzą procesyjnie do księdza, który je błogosławi. Dodam jeszcze, że podczas mszy śpiewał świetny chór. Po mszy jeszcze trochę pospacerowałem po Kucie i następnie wróciłem taksówką do hotelu w Sanur. Następnie trochę się porelaksowałem przy hotelowym basenie, wykąpałem się również w morzu. O 15:30 wyjechałem autokarem na kolejną wycieczkę oferowaną przez Rainbow Tours (nie była ona dodatkowo płatna). Ku mojemu zdziwieniu poza mną zdecydowało się na nią tylko 7 osób. Pojechaliśmy do świątyni Luhur Uluwatu. To jedna z najstarszych (jej początki sięgają X w.) i najważniejszych świątyń na Bali (jedna z dziewięciu świątyń królewskich). Wg balijskich wierzeń jest ona (razem z innymi świątyniami morskimi) wyimaginowaną tarczą ochronną strzegącą wyspę przed złymi duchami i demonami zamieszkującymi morza. Jest spektakularnie umieszczona na krawędzi skalnego klifu, 80 metrów nad falami oceanu. Świątynia ma bardzo bogate i świetnie zachowane zdobienia wyrzeźbione w skale szarego koralowca. Na jej terenie mieszka spore stado małp makaków, które lubią podkradać ludziom kanapki, okulary (przekonał się o tym osobiście nasz pilot J), torebki i inne drobiazgi. Po obejrzeniu świątyni i wspaniałych widoków klifów, zajęliśmy miejsca (załapałem się na pierwszy rząd) w amfiteatrze i czekaliśmy na przedstawienie taneczne Kecak (zwane „małpim tańcem”) z motywami z eposu Ramajana. Zaczęło się ono o 18:00 (po zachodzie słońca) i trwało godzinę. Po zakończeniu udaliśmy się w podróż powrotną do hotelu.
Mnie Bali też bardziej zaczarowała niż Jawa, ale z tego co czytam i widzę, to mimo że nasze wycieczki były takie same, odnajduje w nich niewiele elementów stycznych (Bali). Tak więc może faktycznie wrzucę swoje zdjęcia jak skończysz
Wrzucaj, wrzucaj, też jestem ciekaw tego, co Ty zobaczyłaś, a ja nie.
Jeśli chodzi o Jawe to Ty widziałeś znacznie więcej tzn. chodzi mi o te elementy, których nie było w programie. Formalnie nic nie mogę zarzucić przewodnikowi, bo program zrealizował, ale u Ciebie widać jednak że miałeś szczęście trafić na osobę, dla której taka praca to pasja Natomiast na Bali nasze programy bardzo się różniły, aczkolwiek kilka podobnych miejsc widzieliśmy i tu wydaje mi się, że ja miałam więcej świątyń a Ty natury
Właśnie pilot wprowadził nam ten wodospad na Bali, żeby nie były "same świątynie", ale ja bym jednak wolał kolejną świątynię zamiast wodospadu, bo bardzo mi się tamtejsze świątynie podobały.
No właśnie, ta którą ominęliście chyba najbardziej podobała mi się na Bali. Z drugiej strony my nie byliśmy w jednej z tych, którą opisywałeś w relacji z pierwszego dnia na Bali - nie pamiętam teraz nazwy, ale na zdjęciach wyglądała bardzo ciekawie. Fajnie że przewodnicy wprowadzając pewne urozmaicenia.. jeśli w ogóle je wprowadzają, bo u mnie był sam program bez niespodzianek i niestety odniosłam wrażenie, że już się "nie chciało" więcej pokazać.
6 VII 2014 r. (niedziela)
Po śniadaniu w hotelu (6:50) i krótkim odpoczynku po 8-smej wybrałem się taksówką do Kuty. Najpierw trochę pospacerowałem po mieście i wzdłuż plaży, a potem uczestniczyłem we mszy św. (o 9:30) w miejscowym kościele katolickim. Zdziwiła mnie tam bardzo wysoka frekwencja. Oczywiście msza była odprawiana w miejscowym języku i pośród tłumu Balijczyków były tam pojedyncze osoby rasy białej. Ze zwyczajów, które u nas nie są przyjęte wspomnę o biciu w bęben (zamiast dzwonienia dzwonkami) przy Podniesieniu oraz błogosławieństwie dzieci (przedkomunijnych) przez księdza – dzieci wraz z rodzicami podchodzą procesyjnie do księdza, który je błogosławi. Dodam jeszcze, że podczas mszy śpiewał świetny chór. Po mszy jeszcze trochę pospacerowałem po Kucie i następnie wróciłem taksówką do hotelu w Sanur. Następnie trochę się porelaksowałem przy hotelowym basenie, wykąpałem się również w morzu. O 15:30 wyjechałem autokarem na kolejną wycieczkę oferowaną przez Rainbow Tours (nie była ona dodatkowo płatna). Ku mojemu zdziwieniu poza mną zdecydowało się na nią tylko 7 osób. Pojechaliśmy do świątyni Luhur Uluwatu. To jedna z najstarszych (jej początki sięgają X w.) i najważniejszych świątyń na Bali (jedna z dziewięciu świątyń królewskich). Wg balijskich wierzeń jest ona (razem z innymi świątyniami morskimi) wyimaginowaną tarczą ochronną strzegącą wyspę przed złymi duchami i demonami zamieszkującymi morza. Jest spektakularnie umieszczona na krawędzi skalnego klifu, 80 metrów nad falami oceanu. Świątynia ma bardzo bogate i świetnie zachowane zdobienia wyrzeźbione w skale szarego koralowca. Na jej terenie mieszka spore stado małp makaków, które lubią podkradać ludziom kanapki, okulary (przekonał się o tym osobiście nasz pilot J), torebki i inne drobiazgi. Po obejrzeniu świątyni i wspaniałych widoków klifów, zajęliśmy miejsca (załapałem się na pierwszy rząd) w amfiteatrze i czekaliśmy na przedstawienie taneczne Kecak (zwane „małpim tańcem”) z motywami z eposu Ramajana. Zaczęło się ono o 18:00 (po zachodzie słońca) i trwało godzinę. Po zakończeniu udaliśmy się w podróż powrotną do hotelu.
Dokumentację fotograficzną dnia zacznę od śniadania
Kilka fotek zrobionych rano na terenie hotelu
A teraz już porcja zdjęć z wizyty w Kucie