He, he, nieskromnie powiem, ze byc moze PIERWSZY - to ja bylem tym razem, bo po relacji Dagi grzebalem, grzebalem i wygrzebalem blog, o ktorym marylka wspomina, a tam wiesci i plan dla marylki. Tez kombinuje, ale ja nie mam tak dobrze jak algida - musze dojechac do Woclawia, a dodatkowo - poki co, Ryanair cen fajnych nie daje.
W drodze na lotnisko lało jak z cebra, zimno było tak, że zabrałam ze sobą zimowy szalik. Głównie w obawie przed 2,5 godzinnym lotem z moim przeziębionym gardłem w klimatyzacji. Na szczęście nie było tak źle, lot minął bardzo szybko, zapodaliśmy sobie filmik i już lądowaliśmy na Malcie. Słonko przywitało nas otwartymi ramionami, otuliło od razu ciepełkiem, tak więc polubiliśmy tę uroczą wysepkę od razu po wyjściu z samolotu
Na lotnisku czekał na nas pan z wypożyczalni samochodów. Podpisaliśmy co było trzeba i dostaliśmy kluczyki wraz z nawigacją. Wszystko trwało mniej niż kwadrans. O wynajęciu samochodu na Malcie napiszę w podsumowaniu, bo jest kilka rzeczy, na które trzeba zwrócić uwagę. Niestety nie jest to taka tania sprawa jak by się wydawało.
Marcel widać trochę spięty przed pierwszą podróżą ruchem lewostronnym. W domu kiedy bez mrugniecia okiem podjął się kierowania, wyglądał na nieco pewniejszego siebie no ale nic, powiedziało się A trzeba powiedzieć B, teraz innego wyjścia nie ma, bo ja za nic w świecie po lewej stronie jeździć nie będę. Nawigacja wreszcie odpaliła, ale co z tego, kiedy ogranicza sie jedynie to miejscowości. Na próżno szukać nazw ulic. Zapodajemy zatem centrum miasta i w drogę
Jazda po lewej stronie dostarczyła nam całkiem sporych emocji, szczególnie kiedy na jednym rondzie pojechalismy w prawo zamiast w lewo, spotykając się oko w oko z samochodem, który jechał prosto na nas, albo raczej my na niego Na szczeście na Malcie wszyscy jeżdżą dość wolno, chyba w obawie przez takimi turystami jak my Po emoconującej podróży dotarliśmy do hotelu, nawet udało nam się zaparkować przed samym wejściem, co jak się później okazało było dość sporym szczęściem.
W recepcji przywitała nas pani wzrokiem: a wy czego tutaj? nie było innego hotelu na Malcie? W milczeniu wypełniliśmy co nam kazała i uciekając przed jej wzrokiem wskoczyliśmy do pierwszej lepszej windy. Wysiedliśmy na pietrze, które wskazywał numer pokoju, poszliśmy w prawo, nie to nie tutaj, w lewo, też nie. No to jeszcze raz, tam i z powrotem. Pokoju nie znaleźliśmy. Na szczęście nawinęła się pokojówka, która poinformowała nas, że hotel ma dwie części i musimy wyjechać na samą górę do restauracji, przejść na drugą stronę, a później zjechać drugą windą. Przy wejściu do restauracji przywitała nas pani z miną: a wy czego tutaj z tymi walizkami? śniadanie już się dawno skończyło. Poinformowała nas, że żeby dostać się do naszego pokoju musimy pojechać windą na parter i tam wsiąść do innej windy. Hmmm...zaczęłam się zastanawiać, czy my w ogóle dziś nasz pokój znajdziemy. Przechodząc na parterze obok recepcji już chciałam pani z miną srajacego kota na pustyni powiedzieć, że oszczędziłaby swoim gościom min pół godziny, gdyby chciało jej się poinformować, że mają dwie części budynki i żeby czytać tabliczki, którą windą należy jechać do danego pokoju . Na jej szczęście miała klientów i się jej upiekło. W końcu udało nam się dotrzeć do pokoju. Od razu pobiegłam odsłonić okno i jakież było moje zdziwienie, kiedy zamiast widoku na kamienicę, bo taki zamówiliśmy, moim oczom ukazał się taki oto widoczek
W 5 sekund zapomnieliśmy o długiej drodze do pokoju Szybko wskoczyliśmy w lżejsze ciuszki i fru do Valetty! Zanim jednak tam dotarliśmy zatrzymaliśmy się w kilku ciekawych miejscach na przedmieściach. Piękny widok na Msida Yacht Marina i łowiący rybki tamtejsi mieszkańcy, z którymi nie omieszkaliśmy uciąć sobie krótkiej pogawędki.
Zaraz po wejściu do Valletty kupiliśmy mapę miasta, żeby wiedzieć gdzie znajdują się punkty które chcemy zobaczyć. Skierowaliśmy się od razu w kierunku ogrodów Barracca, żeby zobaczyć panoramę miasta. Po drodze obfociliśmy wszystko co zwróciło naszą uwagę. Przepiękną architekturę parlamentu, teatr na świeżym powietrzu, najpiękniejszy i najczęściej fotografowany budynek Zajazdu Kastylijskiego (Auberge).
No jakos tak za duzo pracy i za malo czasu
http://www.addicted-to-passion.com
No kochana, to kupuj bilety bez zastanowienia, jak tylko beda miec jakies rozsadne ceny, to bierz i lec
http://www.addicted-to-passion.com
Dawaj Marylka,bo ja po relacji Dagi tez wielka ochote mam
He, he, nieskromnie powiem, ze byc moze PIERWSZY - to ja bylem tym razem, bo po relacji Dagi grzebalem, grzebalem i wygrzebalem blog, o ktorym marylka wspomina, a tam wiesci i plan dla marylki. Tez kombinuje, ale ja nie mam tak dobrze jak algida - musze dojechac do Woclawia, a dodatkowo - poki co, Ryanair cen fajnych nie daje.
Marylka - do dziela
Moje Pstrykanie i nie tylko
wow
Znow porcja cudownych fotek. Zasiadam i czekam
Marylka bardzo się cieszę, gdyż wybieram się w sierpniu
...nieważne gdzie, ważne z kim...
Ale fotki super relacja się szykuje
No to lecimy na Malte
W drodze na lotnisko lało jak z cebra, zimno było tak, że zabrałam ze sobą zimowy szalik. Głównie w obawie przed 2,5 godzinnym lotem z moim przeziębionym gardłem w klimatyzacji. Na szczęście nie było tak źle, lot minął bardzo szybko, zapodaliśmy sobie filmik i już lądowaliśmy na Malcie. Słonko przywitało nas otwartymi ramionami, otuliło od razu ciepełkiem, tak więc polubiliśmy tę uroczą wysepkę od razu po wyjściu z samolotu
Na lotnisku czekał na nas pan z wypożyczalni samochodów. Podpisaliśmy co było trzeba i dostaliśmy kluczyki wraz z nawigacją. Wszystko trwało mniej niż kwadrans. O wynajęciu samochodu na Malcie napiszę w podsumowaniu, bo jest kilka rzeczy, na które trzeba zwrócić uwagę. Niestety nie jest to taka tania sprawa jak by się wydawało.
Marcel widać trochę spięty przed pierwszą podróżą ruchem lewostronnym. W domu kiedy bez mrugniecia okiem podjął się kierowania, wyglądał na nieco pewniejszego siebie no ale nic, powiedziało się A trzeba powiedzieć B, teraz innego wyjścia nie ma, bo ja za nic w świecie po lewej stronie jeździć nie będę. Nawigacja wreszcie odpaliła, ale co z tego, kiedy ogranicza sie jedynie to miejscowości. Na próżno szukać nazw ulic. Zapodajemy zatem centrum miasta i w drogę
Jazda po lewej stronie dostarczyła nam całkiem sporych emocji, szczególnie kiedy na jednym rondzie pojechalismy w prawo zamiast w lewo, spotykając się oko w oko z samochodem, który jechał prosto na nas, albo raczej my na niego Na szczeście na Malcie wszyscy jeżdżą dość wolno, chyba w obawie przez takimi turystami jak my Po emoconującej podróży dotarliśmy do hotelu, nawet udało nam się zaparkować przed samym wejściem, co jak się później okazało było dość sporym szczęściem.
W recepcji przywitała nas pani wzrokiem: a wy czego tutaj? nie było innego hotelu na Malcie? W milczeniu wypełniliśmy co nam kazała i uciekając przed jej wzrokiem wskoczyliśmy do pierwszej lepszej windy. Wysiedliśmy na pietrze, które wskazywał numer pokoju, poszliśmy w prawo, nie to nie tutaj, w lewo, też nie. No to jeszcze raz, tam i z powrotem. Pokoju nie znaleźliśmy. Na szczęście nawinęła się pokojówka, która poinformowała nas, że hotel ma dwie części i musimy wyjechać na samą górę do restauracji, przejść na drugą stronę, a później zjechać drugą windą. Przy wejściu do restauracji przywitała nas pani z miną: a wy czego tutaj z tymi walizkami? śniadanie już się dawno skończyło. Poinformowała nas, że żeby dostać się do naszego pokoju musimy pojechać windą na parter i tam wsiąść do innej windy. Hmmm...zaczęłam się zastanawiać, czy my w ogóle dziś nasz pokój znajdziemy. Przechodząc na parterze obok recepcji już chciałam pani z miną srajacego kota na pustyni powiedzieć, że oszczędziłaby swoim gościom min pół godziny, gdyby chciało jej się poinformować, że mają dwie części budynki i żeby czytać tabliczki, którą windą należy jechać do danego pokoju . Na jej szczęście miała klientów i się jej upiekło. W końcu udało nam się dotrzeć do pokoju. Od razu pobiegłam odsłonić okno i jakież było moje zdziwienie, kiedy zamiast widoku na kamienicę, bo taki zamówiliśmy, moim oczom ukazał się taki oto widoczek
http://www.addicted-to-passion.com
W 5 sekund zapomnieliśmy o długiej drodze do pokoju Szybko wskoczyliśmy w lżejsze ciuszki i fru do Valetty! Zanim jednak tam dotarliśmy zatrzymaliśmy się w kilku ciekawych miejscach na przedmieściach. Piękny widok na Msida Yacht Marina i łowiący rybki tamtejsi mieszkańcy, z którymi nie omieszkaliśmy uciąć sobie krótkiej pogawędki.
http://www.addicted-to-passion.com
Zaraz po wejściu do Valletty kupiliśmy mapę miasta, żeby wiedzieć gdzie znajdują się punkty które chcemy zobaczyć. Skierowaliśmy się od razu w kierunku ogrodów Barracca, żeby zobaczyć panoramę miasta. Po drodze obfociliśmy wszystko co zwróciło naszą uwagę. Przepiękną architekturę parlamentu, teatr na świeżym powietrzu, najpiękniejszy i najczęściej fotografowany budynek Zajazdu Kastylijskiego (Auberge).
http://www.addicted-to-passion.com