Plac w Meknes Place el-Hedim,to jest coś napodobieństwo Placu Djemaa El Fna w Marakeszu.Mieszkańce Meknesu są dumni ze swojego placu i uznają że śmiało mogli by konkurować z tym znanym placem z Marakeszu.
Czy ja wiem szczerze to jakoś żadnej magii ja tam nie poczułam,chociaż był tam straszny tłok i w zasadzie niczego nie brakowało ale to nie jest to.
No i tak w zasadzie nasz dzień pełny wrażeń dobiegł konca,piękny zachód słońca mi udałoś "ustrzelić" po drodze do hotelu.
Zdjęć apartamentów tym razem nie ma,ponieważ "apartament" był tak mizernie mały,że nie wszedł w obiektyw
Mimo wszystko rano udało się mi coś pstryknąć,recepcje i podwórko z "sadzawką" i to chyba całe zalety hotelu ,no nie powiem było czysto i w miare smacznie na kolacje
Po śniadaniu przejazd do Volubilis i zwiedzanie ruin tego największego i najlepiej zachowanego kompleksu pochodzącego z czasów rzymskich z III wieku n.e - obecnie umieszczonego na Liście Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Spacer po części w której znajduje się łuk triumfalny Karakali, dom Orfeusza, termy, bazylika, forum oraz domy patrycjuszy z doskonale zachowanymi mozaikami.
Powiem tak,pewnie że to nie Pompeje,coś tam zachowało się i niby UNESCO próbuje to finansować,mimo wszystko szału nie robi i szkoda było czasu poświecać na te ruiny uszło nam to ok 3 godzin łażenia.Sporo w ruinach jest poprawione już w czasach dzieszejszych i zastanawiam się,a co tak naprawde tam posostało z z tych dziejów rzymskich? Chyba parę kamyków,no i pare mozaik i to po renowacjach
Nie wiem,może ja za dużo widziałam w Italii i to moje takie spostrzeżenie.
A póki co pstryki po drodzę,najwięcej to przy tych ruinach mi się małpka podobała,taka była słodka i zabawna
Z Volubilis przejazd i zwiedzanie Fesu - czwartego pod względem wielkości miasta Maroka, a także ośrodka religijnego. Spacer po Nowym Fezie: pałac królewski Dar El-Makhzen (z zewnątrz) oraz po dzielnicy żydowskiej Mellah. Następnie wejście do najstarszej części Fez El Bali - mediny wpisanej na listę UNESCO - prawdziwego labiryntu ponad 9.500 uliczek, wizyta przy meczecie i uniwersytecie El Karawijjin, dalej przejście do mauzoleum założyciela miasta Mulaj Idrisa I (miejsca te dostępne jedynie z zewnątrz), wizyta na placu Nejjarine oraz zwiedzanie szkoły koranicznej tzw.Medersy, oraz wizyta w jednej z licznych garbarni skór.
A teraz sól na moje rany Raj dla kucharzy i smakoszy To co tutaj spotkałam,to już dalej w Maroko praktycznie nie powtórzyło się
Najbardziej co mnie urzekło w Fes,to dzielnica żydowska Mellach ze swoim targiem,to był poprostu obłęd dla oczu
Następnie to,wejście do najstarszej części Fez El Bali - mediny wpisanej na listę UNESCO - prawdziwego labiryntu ponad 9.500 uliczek
Tam miesza się wszystko ludzie,muły,osły,motory i sam Bóg tylko wie co jeszcze nieskończone aromaty marokańskiej kuchni, słodki zapach słodyczy wyrabiane tuż na oczach, zapach przypraw,soczysty wygląda owoców itd
Knajpy na każdym kroku zachęcają żeby wejść i rozkoszować się niepowtarzalnym smakiem
Żałuje tylko jednego,że pilotka nas wtedy nie poinformowała,że sporo rzeczy do kupienia istnieje tylko i wyłącznie w Fes (poprostu kiedy ją zapytała czy będzie czas wolny żeby można było sobie coś kupić,to odparła że tego wszystkiego tak jest wszędzie pełno i najlepiej żeby zakupy sobie zrobić w Marakeszu lub Agadirze ),jak naprzykład na dzielnice,tzn targu żydowskim chociaż by taka głupota jak daktyle,ale takich daktyli,to ja nigdzie wcześniej w krajach arabskich nie spotkałam,nadziewane orzechami,ale to jakimi orzechami hmmmm "miód malina".To znaczy w emiratach arabskich kupowałam daktyle nadziewane,tylko że to nie jest to samo.Poprostu same daktyle byli tak pyszne,że do tej pory sobie nie mogę wybaczyć że nie kupiłam .
A odnośnie innych towarów na najstarszej medynie w Fesie,nawet w Marakeszu już tego nie było
Moja taka skromna rada,jeśli ktoś kiedyś będzie miała przyjemność być w Fes,to zakupy należy zrobić albo na targu żydowskim albo na najstarszej medynie.I niesłuchajcie pilotów a nie rezydentów,że ten towar jest w całym Maroko,poprostu może tak być,że już później nie traficie co prawda zależy co chcecie kupić.Teraz ja bym takiego błędu nie zrobiłam,kupiłabym wszystko w Fes i miałabym dalej święty spokój Nawet owoce już dalej nie byli takie soczyste jak z rolniczych upraw przy Fes
Teraz poprostu dla przykładu ruszymy przed siebie i sprobujemy poczuć tę atmosferę... zaczynamy od dzielnicy i targu żydowskiej
po Bramie zaczyna się Najstarsza Medyna.
To u góry foto, są to owoce spotkałam się z nimi pierwszy raz w Maroko,w smaku przypominają coś na zasadzie porzeczki czarnej połączonej z agrestem.
Plac w Meknes Place el-Hedim,to jest coś napodobieństwo Placu Djemaa El Fna w Marakeszu.Mieszkańce Meknesu są dumni ze swojego placu i uznają że śmiało mogli by konkurować z tym znanym placem z Marakeszu.
Czy ja wiem szczerze to jakoś żadnej magii ja tam nie poczułam,chociaż był tam straszny tłok i w zasadzie niczego nie brakowało ale to nie jest to.
No i tak w zasadzie nasz dzień pełny wrażeń dobiegł konca,piękny zachód słońca mi udałoś "ustrzelić" po drodze do hotelu.
Zdjęć apartamentów tym razem nie ma,ponieważ "apartament" był tak mizernie mały,że nie wszedł w obiektyw
Mimo wszystko rano udało się mi coś pstryknąć,recepcje i podwórko z "sadzawką" i to chyba całe zalety hotelu ,no nie powiem było czysto i w miare smacznie na kolacje
Kiwi nie będę ukrywać,że również buzie otworzyłam kiedy taki okaz zobaczyłam
Żelek witam Cie w naszych ciasnych progach cóż to za zmiany Kasiu
Tu masz racje i całkowicie z Tobą się zgadzam takie same miałam wrażenie,no bo to połączenie biało-niebieskie i te wąziutkie "labirynty"
Po śniadaniu przejazd do Volubilis i zwiedzanie ruin tego największego i najlepiej zachowanego kompleksu pochodzącego z czasów rzymskich z III wieku n.e - obecnie umieszczonego na Liście Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Spacer po części w której znajduje się łuk triumfalny Karakali, dom Orfeusza, termy, bazylika, forum oraz domy patrycjuszy z doskonale zachowanymi mozaikami.
Powiem tak,pewnie że to nie Pompeje,coś tam zachowało się i niby UNESCO próbuje to finansować,mimo wszystko szału nie robi i szkoda było czasu poświecać na te ruiny uszło nam to ok 3 godzin łażenia.Sporo w ruinach jest poprawione już w czasach dzieszejszych i zastanawiam się,a co tak naprawde tam posostało z z tych dziejów rzymskich? Chyba parę kamyków,no i pare mozaik i to po renowacjach
Nie wiem,może ja za dużo widziałam w Italii i to moje takie spostrzeżenie.
A póki co pstryki po drodzę,najwięcej to przy tych ruinach mi się małpka podobała,taka była słodka i zabawna
Z Volubilis przejazd i zwiedzanie Fesu - czwartego pod względem wielkości miasta Maroka, a także ośrodka religijnego. Spacer po Nowym Fezie: pałac królewski Dar El-Makhzen (z zewnątrz) oraz po dzielnicy żydowskiej Mellah. Następnie wejście do najstarszej części Fez El Bali - mediny wpisanej na listę UNESCO - prawdziwego labiryntu ponad 9.500 uliczek, wizyta przy meczecie i uniwersytecie El Karawijjin, dalej przejście do mauzoleum założyciela miasta Mulaj Idrisa I (miejsca te dostępne jedynie z zewnątrz), wizyta na placu Nejjarine oraz zwiedzanie szkoły koranicznej tzw.Medersy, oraz wizyta w jednej z licznych garbarni skór.
Fez - pałac królewski Dar El-Makhzen (z zewnątrz),tzn foto bramy,bo już później następuje całkowity zakaz robienie zdjęć
Ten Palac w Fez fajnie sie zapowiada a mauzoleum w Rabat tez robi wrażenie
No trip no life
Nelcia tak fajnie się zapowiada, Pałac w Fez,ale my to tam nic więcej nie zobaczyli
Natomiast zapowiada się nam .....póki co chwila przerwy bo szykuje
mam nadzieje że zaczekacie na cdn
A teraz sól na moje rany Raj dla kucharzy i smakoszy To co tutaj spotkałam,to już dalej w Maroko praktycznie nie powtórzyło się
Najbardziej co mnie urzekło w Fes,to dzielnica żydowska Mellach ze swoim targiem,to był poprostu obłęd dla oczu
Następnie to,wejście do najstarszej części Fez El Bali - mediny wpisanej na listę UNESCO - prawdziwego labiryntu ponad 9.500 uliczek
Tam miesza się wszystko ludzie,muły,osły,motory i sam Bóg tylko wie co jeszcze nieskończone aromaty marokańskiej kuchni, słodki zapach słodyczy wyrabiane tuż na oczach, zapach przypraw,soczysty wygląda owoców itd
Knajpy na każdym kroku zachęcają żeby wejść i rozkoszować się niepowtarzalnym smakiem
Żałuje tylko jednego,że pilotka nas wtedy nie poinformowała,że sporo rzeczy do kupienia istnieje tylko i wyłącznie w Fes (poprostu kiedy ją zapytała czy będzie czas wolny żeby można było sobie coś kupić,to odparła że tego wszystkiego tak jest wszędzie pełno i najlepiej żeby zakupy sobie zrobić w Marakeszu lub Agadirze ),jak naprzykład na dzielnice,tzn targu żydowskim chociaż by taka głupota jak daktyle,ale takich daktyli,to ja nigdzie wcześniej w krajach arabskich nie spotkałam,nadziewane orzechami,ale to jakimi orzechami hmmmm "miód malina".To znaczy w emiratach arabskich kupowałam daktyle nadziewane,tylko że to nie jest to samo.Poprostu same daktyle byli tak pyszne,że do tej pory sobie nie mogę wybaczyć że nie kupiłam .
A odnośnie innych towarów na najstarszej medynie w Fesie,nawet w Marakeszu już tego nie było
Moja taka skromna rada,jeśli ktoś kiedyś będzie miała przyjemność być w Fes,to zakupy należy zrobić albo na targu żydowskim albo na najstarszej medynie.I niesłuchajcie pilotów a nie rezydentów,że ten towar jest w całym Maroko,poprostu może tak być,że już później nie traficie co prawda zależy co chcecie kupić.Teraz ja bym takiego błędu nie zrobiłam,kupiłabym wszystko w Fes i miałabym dalej święty spokój Nawet owoce już dalej nie byli takie soczyste jak z rolniczych upraw przy Fes
Teraz poprostu dla przykładu ruszymy przed siebie i sprobujemy poczuć tę atmosferę... zaczynamy od dzielnicy i targu żydowskiej
po Bramie zaczyna się Najstarsza Medyna.
To u góry foto, są to owoce spotkałam się z nimi pierwszy raz w Maroko,w smaku przypominają coś na zasadzie porzeczki czarnej połączonej z agrestem.
Te owoce o których piszesz że pierwszy raz spotkałaś w Maroku to wyglądają jak liczi ... To nie jest przypadkiem liczi ?
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...