Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Impreza kończąca również turystycznie mijający rok tym razem z błędami. Nie, nie - żadnych krytycznych uwag w stosunku do programu i dyktatu organizatorów, ale ... Podobnie jak większość (i tak nawet wpisałem na odliczankę) byłem przekonany, że imprezowy domek znajduje się w Chęcinach, a po przyjeździe wyszło, że to Gałęzice - dojazdowo oddalone o 20km. Jakieś objazdy, coś tam i trza jechać do zamku w Chęcinach przez Rykoszyn i Piekoszów. Mamy więc lokalizację, ulubiony bar obiadowy naprzeciw kościoła w Piekoszowie i zaczynamy zwiedzanie. Oczywiście pierwszy dzień 28 grudnia to dzień dojazdowy i rozpoznanie terenu - sklepy i knajpy. Zwiedzanie od następnego dnia. Jesteśmy w Górach Świętokrzyskich - jednych z najstarszych grup górskich w Polsce. Nie są one przesadnie wysokie, ale ciekawe poprzez istniejące tu formacje gołoborzy. Najwyższy szczyt - Łysica mierzy raptem 614m. My zaczynamy od drugiej co do wysokości Łysej Góry mierzącej 594m npm zwanej również z racji mieszczącego się tu klasztoru Świętym Krzyżem. Nie wiem jak komu, ale mnie od zawsze Łysa Góra kojarzy się z czarownicami; to i nasze rodzinne musiały tu zlecieć się na sabat. No założone tu ponoć przez Bolesława Chrobrego w 1006r opactwo w czasach Jagiellonów było najważniejszym sanktuarium Polski wielokrotnie odwiedzanym przez kolejnych królów; od XIw przechowywane są tu relikwie krzyża na którym umarł Chrystus. Na szczycie znajdują się: skalne rumowisko, charakterystyczne dla Gór Świętokrzyskich - gołoborze, ścisły rezerwat przyrody obejmujący las jodłowo-bukowy pozostałości wału kultowego przedchrześcijańskiego miejsca kultu Słowian, klasztor Misjonarzy Oblatów oraz muzeum parku narodowego (w jednym ze skrzydeł opactwa pobenedyktyńskiego) oraz telewizyjno - radiowe centrum nadawcze z masztem o wysokości 157 m zwanym Rurą Cyrankiewicza. Foto zaczynamy zewnętrznym widokiem opactwa na Świętym Krzyżu, a potem wchodzimy do środka - krużganki, kościół, dawna zakrystia i kaplica Oleśnickich.
papuas
papuas
Wchodzimy zatem do kaplicy Oleśnickich, w której bogata XVIII-wieczna polichromia, nagrobek z XVIIw i relikwiarz Św Krzyża.
W tym ołtarzu za szybą relikwiarz w kształcie krzyża.
papuas
Oczywiście klasztor przechodził w ciągu wieków różne koleje losów - był łącznie z opatem obłożony papieską skskomuniką, potem był domem poprawczym dla księży, by podczas zaborów zostać ciężkim więzieniem kryminalnym. W czasie II wojny hitlerowcy urządzili tu obóz dla jeńców radzieckich, w którym zginęło kilka tysięcy ludzi, a o warunkach niech świadczy napis że karą za kanibalizm jest rozstrzelanie. W części pomieszczeń mieści się muzeum z eksponatami przywiezionymi z misji z różnych stron świata. W krypcie do której wejście obecnie z zewnątrz znajdują się częściowo zmumifikowane zwłoki uznawane do niedawna za księcia Jeremiego Wiśniowieckiego.
papuas
Dość makabresek; szczyt Łysej Góry to przecie Park Narodowy, a obok "rury Cyrankiewicza" wał kultowy Słowian i gołoborze, które możemy podziwiać z platformy widokowej.
papuas
Po obejrzeniu szczytu Łysej Góry pada decyzja jedziemy do Świętej Katarzyny, a potem do Oblęgorka. W Oblęgorku wiadomo - dworek, a może pałacyk Sienkiewicza, w którym nigdy nie byłem, a Święta Katarzyna?? Niewielka miejscowość mieszcząca żeński klasztor o bardzo ostrej regule, gdzie mniszki ludzi nie oglądają oraz stary budynek pierwszego schroniska PTK. Jedna uwaga - oj zmieniło się w świętokrzyskim z biegiem lat, zmieniło. Kiedyś mnóstwo stało przy drodze drewnianych chat, czasem krytych strzechą - teraz trudno wypatrzeć coś starego. Wszędzie nowe, ocieplone i otynkowane domy; Francja - Elegancja. I tu dopada nas pech - bardzo długo szukamy miejsca, by zaparkować samochody. Wiadomo, praktycznie tylko ja robię w każdym miejscu foto, więc gdy po fotach zewnętrznych klasztoru wchodzę na jego dziedzińczyk rodzinna wycieczka już go opuszcza. Szarpię za jedne i drugie zamknięte drzwi - wychodzę za wycieczką. ... za trzecimi w kolejności drzwiami była możliwość zajrzenia do wnętrza kościoła.
papuas
Zajeżdżamy do Oblęgorka - niedaleko pałacyku duża stadnina koni i budynek z kawiarnią. Wysiadając z samochodu widzimy wchodzących do pałacyku turystów i to są ostatni dziś zwiedzający. Trochę się rozglądamy, trochę foto i kiedy dochodzimy do wejścia drzwi zamknięte, a na nich info, że ostatni zwiedzający są wpuszczani na 2 godziny przed zamknięciem czyli o godz14; jest 14.07 I to właśnie ten pech, o którym wcześniej wspominałem. Nie pozostaje nic innego jak obejście obiektu i kawo-ciastko w końskiej kawiarence; na zwiedzanie wrócimy tu jutro. Foty również te jutrzejsze będą razem. Muszę powiedzieć, że bardzo mi się muzeum podobało (byłem tu jak i wszyscy po raz pierwszy). Razem z biletem otrzymuje się zestaw audio, który opowiada ciekawostki w każdym pomieszczeniu. Tak więc od holu z kaflowym piecem, przez gabinet z biurkiem, pamiątkami i darami dla pisarza przechodzimy do salonu z portretem Sienkiwicza.
I w "końskiej" kawiarence.
papuas
Dzisiaj wejdziemy.
Do salonu przylegała palarnia, bo Sienkiewicz lubił se dymka puścić.
papuas
Pokazane na foto kaflowe piece nie mogły zimą ogrzać pałacyku, więc był on jedynie sezonowy. Na parterze jeszcze jadalnia i sypialnia, a na piętrze pamiątki po pisarzu i jego wyprawach.
papuas
ha ha, trochę pech z tym Pałacykiem . Dobrze jednak, że byliscie wytrwali i wróciliście nastepnego dnia zwiedzić.
Moją uwage zwróciło stosunkowo krótkie łóżko w jego sypialni . Sprawdziłam więc w necie jego wzrost i faktycznie .. okazuje sie,że H. Sienkiewicz cierpiał całe zycie na kompleks niskiego wzrostu. Mierzył tylko 154 cm
No trip no life
Piękne, zabytkowe wnętrza, meble i inne. Nel a jak wypatrzyłaś, że to łóżko krótsze?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!