po tych mozaikowych emocjach, Muhamed daje nam czas wolny (ciut ponad godzinkę) lub dla chętnych lunch (dodatkowo płatny) w małej lokalnej knajpce; chętnych na czas wolny nie ma))) , wszyscy są za opcją lunchu:)))
miejsce bardzo kameralne
jako przystawka - bardzo popularny w Tunezji - brik, czyli coś niezwykle chrupiącego z zatopionym jajkiem w środku
danie główne do wyboru : mięsko lub rybka; u mnie na talerzu ląduje pyszna dorada
a propos jedzonka i lunchy jadanych w środku dnia: jeśli jest taka możliwośc to ja jestem zawsze i wszędzie chętna:))
w przeciwieństwie do Papuasa (który jak twierdzi lunchy nie jada) ja je jadam, tak samo jak jadam obiady)), przy czym na codzień w innych godzinach jak na wycieczkach:)
na wyjazdach powody są dwa: przede wszystkim ciekawość lokalnych smaczków; a jadam nawet wtedy gdy nie specjalnie jestem głodna, po prostu z czystej ciekawości smakowej; powódf drugi, to że na wycieczkach około południa jestem po prostu już głodna, bo na śniadanie "jadam" najczęściej tylko kawę;)) do której czasam złapię jakąś słodką bułeczkę typu croissant; no te wycieczkowe śniadania o 6 -7 rano to dla mnie horror! moje gardło przełyka cokolwiek dopiero około godziny 10-11:))
tak z pośpiechu chyba nie pokazałam lunchu, który jedlismy w Monastirze, a było to danie bardzo ciekawe i tutejsze:
słynna garguleta:)
Gargoulette ( bo tak to brzmi z francuska) to pyszna tunezyjska jagnięcina duszona razem z warzywami – potrawa typowa dla Tunezji. ; jej niezwykłość polega na duszeniu w charakterystycznych glinianych garnko-wazach, które podobnie jak garnek rzymski, świetnie utrzymują soczystość mięsa;
nie wiem dlaczego nie zrobiłam fotki jak kucharze wnosili na salę te gorace, gliniane gary? może dlatego, że musiałabym się przepychać, wstawać i gonić za nimi, bo przeszli mi migiem koło nosa niosąc całe to "dobrodziejstwo" na koniec sali, gdzie nakładano nam z tych naczyń dania na talerze
zatem fot sieciowa, takj wygląda tunezyjska Gargoulette:
na takie glinianki też bym się skusił oczywiście pod warunkiem, że wcześniej bym wiedział jak lunch wygląda regionalizmy - tak w odróżnieniu zawsze jadam obfite śniadanie postępuję w myśl chińskiej maksymy: "śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi" ponieważ na wycieczkach zwykle 2 posiłki śniadanie i obiadokolacja więc prosty wniosek - lunch dla wroga nie mogę przecie na wycieczce przytyć
Nel, dzięki za komentarz o muzeum Bardo; tak, te mozaikowe wspaniałości warte są zobaczenia z bliska; jesli ktoś jest fanem takich rzeczy - padnie tam z wrażenia!
(he he, no ja się tu "naprodukowałam" wstawiając tyle tych mozaikowych dzieł i różnych kolejnych sal, a chłopaki tylko piszą o żarełku:)))))) , hi hi, dobrze, że Ty doceniłaś bardziej wyższość starożytnego kunsztu nad lokalnymi specjalnościami tunezyjskiej kuchni))))
a już tak bez żartów, Papuas, no nigdy nikt Ci nie opisze dokładnie co będziesz jadł i jak to danie będzie wyglądało? ))) - to nie Tajlandia, że w każdej knajpie masz zdjęcie talerza z kazdym daniem)) (a czasami bywa też tak, że coś wcale nie wygląda, a smakuje obłędnie! ))
a co do myśli chińskiej, to podzielam Twoje zdanie jak i Chińczyków)))); ja generalnie jadam (poza wycieczkami) 2x dziennie: późne i obfite śniadanie tuż przed południem (zarówno w domu jak i w pracy) i obiadokolację ok 17-18; wieczorem jeśli coś mi się zachce, to najczęściej jest to jakiś owoc albo jogurt, itd...., ale nic obfitego) ; a z wycieczek wcale nie przywożę dodatkowych kilogramów))) jakoś trawię to wszystko i poprawia mi się metabolizm - chyba z emocji i ekscytacji wyjazdem))))
*************
dziś zabiorę Was do Kartaginy...,
ale zanim tam dotrzemy, migawki przed
dojeżdżając do stanowisk archeologicznych w Kartaginie - już z daleka widać na wzgórzu Byrsa dość oryginalną sylwetkę kościoła; ta pseudomauretańska bryła świątyni wyglądająca nieco jak połączenie meczetu z chrześcijańskim kościołem - to Katedra Świetego Ludwika, wybudowana p/ Francuzów w latach 1884-1890
od 3 lat Katedra ta była zamknięta dla zwiedzających; ale zniesiono jej zamkniecie tymczasowo pod koniec stycznia tego roku; po kilku miesiącach ma byc znów zamknięta;
Od 2021 trwa odnowa tej świątyni i muzeum obok; zbiory muzealne są tu na nowo porządkowane; ostatecznie kościół ten ma zostać ponownie otwarty w 2026 roku juz tak na stałe.
Ta potężna świątynia stoi w najwyższym punkcie wzgórza Bursa, gdzie w starożytności znajdowało się Akropolis Kartaginy, które później stało się miastem rzymskim; Patronem tej katedry jest francuski król św. Ludwik, który zmarł tutaj jako krzyżowiec w 1270 roku.
zatem możemy mówic o farcie, skoro możemy zajrzeć do środka, ale moim zdaniem wnętrza są tak powtarzalne i niczym szczególnym się nie wyróżniające, że gdyby świątynia ta nadal była zamknieta, mogłabym spokojnie dalej sobie życ bez oglądania jej wnętrz)))
wjeżdżając na górę mieliśmy tu lekko pochmurnie i mgliście, a na górze wyszło słonko, choć wychodziło i zachodziło co minutę była zmiana, ale generalnie mimo, że było dość ciepło (22C) to dzień był wietrzny, co tutaj na wzgórzu Byrsa dawało się odczuć; (ale zawsze to lepsze niż skwar 40C latem)))
wnętrza takie nieco "pseudobizantyjskie"
a tutaj już widok od strony Kartaginy, na teren której wkraczamy najpierw od strony wzgórza Byrsa
cieszę się, że tunezyjska kuchnia Wam "przypasowała" ; będę o niej pisać jeszsze w późniejszych "odcinkach" ))) i to pewnie nie raz...
no to KARTAGINA - żadnych dokładnych ani wyczerpujących temat opisów historycznych nie będę zamieszczać, bo by mi się zeszło z tym do rana)))); każdy przecież wie, że Hannibal wojował z Rzymianami blisko 20 lat - to wojny punickie, ale Kartagina to potężny kawał historii, jeszcze przed Hannibalem
zanim dotrzemy na teren archeologiczny podziwiamy ruiny Kartaginy i widoki ze wzgórza Byrsa
pozostałości po fenickim cmentarzysku....
Starożytna Kartagina to jedno z najbardziej znanych miejsc w Tunezji;
turyści zjeżdżają tu masowo, szczególnie w sezonie letnim; jest to wówczas tłumnie odwiedzane miejsce; dla osób posiadających wiedzę historyczną a zwłaszcza archeologiczną jest to miejsce z pewnością fascynujące; mnie aż takiej wiedzy brakuje, a przede wszystkim wyobraźni aby móc zachwycić się na bezdechu tym co można tu zobaczyć;
i powiem szczerze, że stopień zachowania Kartaginy nie jest jakiś fenomenalny; zwykłych turystów przyciąga tu chyba bardziej malowniczy plener samych ruin no i ta romantyczna legenda dwójki kochanków, bowiem to tutaj rozegrał się tragiczny romans pochodzącej z Kartaginy Dydony i Rzymianina Eneasza
miasto zostało założone w 814 roku p.n.e. (tak głosi legenda) przez bardzo bogaty ród Fenicjan z Tyru. Miasto zostało doszczętnie zniszczone w 146 roku p.n.e. lecz po stu latach ponownie odbudowane przez Juliusza Cezara.
Od fenickiej nazwy tego miasta - Kart Hadaszt – (oznaczającej „nowe miasto”) pochodzi łacińska nazwa: Carthago i arabska: Qartjannah; a dla nas brzmiąca: Kartagina;
tutejsza lokalizacja była idealna dla imperium, które swą potęgę zawdzięczało morskim podróżom - wąski i górzysty cypel otoczony z trzech stron morzem (Sebkhet er-Ariana, i słone jezioro na północ od Tunisu, które miało wtedy połączenie z morzem)
położenie Kartaginy wygląda na mapie jak jakieś "F16" ))
plan pokazuje jak to wyglądało w czasach potęgi...., a to tylko fragment całości))
Najbardziej znanym, i chyba najlepiej zachowanym miejscem na terenie Kartaginy są Łaźnie/Termy Antoniusza położone nad samym morzem.
ale i te ruiny nie powalająna na kolana (w zasadzie są to jej smętne szczątki); ale miejsce to na pewno warte jest odwiedzin, ze względu na wartość historyczną; wiadomo że były to największe Termy ówczesnego świata;nawet Rzym nie mógł poszczycić się takim kompleksem Łaźni jak tutaj; a przechadzka po tych malowniczych ruinach daje wyobrażenie o ich wielkości i potędze!
Przeczytane i obejrzane Mozaiki piękne, jedzonko apetyczne a ruiny... - przyznam, że nie specjalnie się nimi interesuję, szczególnie jak mało się zachowało bo chyba brak mi wyobraźni
Mabro, Papuas, dzięki, że mnie wspieracie swoim zdaniem o ruinach Kartaginy; ja mam tak, że jak coś mnie zachwyci - to zachwyci na amen i szczerze o tym piszę, a ta Kartagina..... no mimo historycznej powagi - jakoś mnie z butów nie wyrwała;
widziałam w życiu ciekawsze i ładniejsze starożytne ruiny))) ; no ale nie dla Kartaginy przyjeżdża się do Tunezji))) ;
po zwiedzaniu Muhamed daje nam tu czas wolny..... jedni wchodzą sobie w te ruiny głębiej pobuszować i poobcować z nimi bliżej , inni buszują po tutejszych straganikach wśród pamiątek (w tym moja przyjaciółka)) , a ja....? - ja idę sobie w wiadomym celu)))
ach chwilo trwaj...
a propos pamiątek:
Tunezja jest nimi zawalona (jak większość krajów), niestety w dużej mierze jest to chińska taniocha i trzeba mocno się wysilić, żeby znaleźć coś lokalnego; ja generalnie oprócz smakołyków spożywczych rzadko cos kupuję takiego "nie do jedzenia" ), ale jakoś zaparłam się na ta mozaikę)) i chciałam sobie coś takiego kupić, ; mozaiki takie to oprócz róż pustyni - najpopularniejszy gadżet przywożony z tego kraju;
ale Muhamed ostrzegał nas, że na straganach królują niestety te gipsowe podróbki i są tak zrobione, że laikowi trudno poznać czy to gips czy marmur?
wg naszego guru, jesli ktoś chce sobie zakupić taką mozaikę to najlepiej dokonać tego w licencjonowanych galeriach, może będzie tam ciut droższa, ale mamy przynajmniej gwarancję, że to mozaika z marmurowych kawałeczków a nie z gipsu)) ; wzorów tych mozaikowych obrazeczków jest tu setki.... ale taką najbardziej typową mozaiką z Tunezji jest ta z wizerunkiem drzewka oliwnego - bo faktycznie gajów oliwnych jest tu tysiące, wszędzie jeżdżąc po tym kraju mija się nieskończone pola oliwek....
i opuszczamy Kartaginę....
widokiem na pomarańczowe drzewko (he he, obskubane co tam niżej urodziło)
W muzeum nie byłam , nie miałam go w programie i nawet nie wiedziałam o jego istanieniu. Do czasu zamachu..
Faktycznie akurat to konkretne muzeum jest mega ciekawe.. mozaiki zachwycają
No trip no life
po tych mozaikowych emocjach, Muhamed daje nam czas wolny (ciut ponad godzinkę) lub dla chętnych lunch (dodatkowo płatny) w małej lokalnej knajpce; chętnych na czas wolny nie ma))) , wszyscy są za opcją lunchu:)))
miejsce bardzo kameralne
jako przystawka - bardzo popularny w Tunezji - brik, czyli coś niezwykle chrupiącego z zatopionym jajkiem w środku
danie główne do wyboru : mięsko lub rybka; u mnie na talerzu ląduje pyszna dorada
a propos jedzonka i lunchy jadanych w środku dnia: jeśli jest taka możliwośc to ja jestem zawsze i wszędzie chętna:))
w przeciwieństwie do Papuasa (który jak twierdzi lunchy nie jada) ja je jadam, tak samo jak jadam obiady)), przy czym na codzień w innych godzinach jak na wycieczkach:)
na wyjazdach powody są dwa: przede wszystkim ciekawość lokalnych smaczków; a jadam nawet wtedy gdy nie specjalnie jestem głodna, po prostu z czystej ciekawości smakowej; powódf drugi, to że na wycieczkach około południa jestem po prostu już głodna, bo na śniadanie "jadam" najczęściej tylko kawę;)) do której czasam złapię jakąś słodką bułeczkę typu croissant; no te wycieczkowe śniadania o 6 -7 rano to dla mnie horror! moje gardło przełyka cokolwiek dopiero około godziny 10-11:))
tak z pośpiechu chyba nie pokazałam lunchu, który jedlismy w Monastirze, a było to danie bardzo ciekawe i tutejsze:
słynna garguleta:)
Gargoulette ( bo tak to brzmi z francuska) to pyszna tunezyjska jagnięcina duszona razem z warzywami – potrawa typowa dla Tunezji. ; jej niezwykłość polega na duszeniu w charakterystycznych glinianych garnko-wazach, które podobnie jak garnek rzymski, świetnie utrzymują soczystość mięsa;
nie wiem dlaczego nie zrobiłam fotki jak kucharze wnosili na salę te gorace, gliniane gary? może dlatego, że musiałabym się przepychać, wstawać i gonić za nimi, bo przeszli mi migiem koło nosa niosąc całe to "dobrodziejstwo" na koniec sali, gdzie nakładano nam z tych naczyń dania na talerze
zatem fot sieciowa, takj wygląda tunezyjska Gargoulette:
Piea
...ooo, "jedzonko z glinianek" baaardzo zachęcajaco wygląda !!!!
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
na takie glinianki też bym się skusił oczywiście pod warunkiem, że wcześniej bym wiedział jak lunch wygląda regionalizmy - tak w odróżnieniu zawsze jadam obfite śniadanie postępuję w myśl chińskiej maksymy: "śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi" ponieważ na wycieczkach zwykle 2 posiłki śniadanie i obiadokolacja więc prosty wniosek - lunch dla wroga nie mogę przecie na wycieczce przytyć
papuas
Nel, dzięki za komentarz o muzeum Bardo; tak, te mozaikowe wspaniałości warte są zobaczenia z bliska; jesli ktoś jest fanem takich rzeczy - padnie tam z wrażenia!
(he he, no ja się tu "naprodukowałam" wstawiając tyle tych mozaikowych dzieł i różnych kolejnych sal, a chłopaki tylko piszą o żarełku:)))))) , hi hi, dobrze, że Ty doceniłaś bardziej wyższość starożytnego kunsztu nad lokalnymi specjalnościami tunezyjskiej kuchni))))
a już tak bez żartów, Papuas, no nigdy nikt Ci nie opisze dokładnie co będziesz jadł i jak to danie będzie wyglądało? ))) - to nie Tajlandia, że w każdej knajpie masz zdjęcie talerza z kazdym daniem)) (a czasami bywa też tak, że coś wcale nie wygląda, a smakuje obłędnie! ))
a co do myśli chińskiej, to podzielam Twoje zdanie jak i Chińczyków)))); ja generalnie jadam (poza wycieczkami) 2x dziennie: późne i obfite śniadanie tuż przed południem (zarówno w domu jak i w pracy) i obiadokolację ok 17-18; wieczorem jeśli coś mi się zachce, to najczęściej jest to jakiś owoc albo jogurt, itd...., ale nic obfitego) ; a z wycieczek wcale nie przywożę dodatkowych kilogramów))) jakoś trawię to wszystko i poprawia mi się metabolizm - chyba z emocji i ekscytacji wyjazdem))))
*************
dziś zabiorę Was do Kartaginy...,
ale zanim tam dotrzemy, migawki przed
dojeżdżając do stanowisk archeologicznych w Kartaginie - już z daleka widać na wzgórzu Byrsa dość oryginalną sylwetkę kościoła; ta pseudomauretańska bryła świątyni wyglądająca nieco jak połączenie meczetu z chrześcijańskim kościołem - to Katedra Świetego Ludwika, wybudowana p/ Francuzów w latach 1884-1890
od 3 lat Katedra ta była zamknięta dla zwiedzających; ale zniesiono jej zamkniecie tymczasowo pod koniec stycznia tego roku; po kilku miesiącach ma byc znów zamknięta;
Od 2021 trwa odnowa tej świątyni i muzeum obok; zbiory muzealne są tu na nowo porządkowane; ostatecznie kościół ten ma zostać ponownie otwarty w 2026 roku juz tak na stałe.
Ta potężna świątynia stoi w najwyższym punkcie wzgórza Bursa, gdzie w starożytności znajdowało się Akropolis Kartaginy, które później stało się miastem rzymskim; Patronem tej katedry jest francuski król św. Ludwik, który zmarł tutaj jako krzyżowiec w 1270 roku.
zatem możemy mówic o farcie, skoro możemy zajrzeć do środka, ale moim zdaniem wnętrza są tak powtarzalne i niczym szczególnym się nie wyróżniające, że gdyby świątynia ta nadal była zamknieta, mogłabym spokojnie dalej sobie życ bez oglądania jej wnętrz)))
wjeżdżając na górę mieliśmy tu lekko pochmurnie i mgliście, a na górze wyszło słonko, choć wychodziło i zachodziło co minutę była zmiana, ale generalnie mimo, że było dość ciepło (22C) to dzień był wietrzny, co tutaj na wzgórzu Byrsa dawało się odczuć; (ale zawsze to lepsze niż skwar 40C latem)))
wnętrza takie nieco "pseudobizantyjskie"
a tutaj już widok od strony Kartaginy, na teren której wkraczamy najpierw od strony wzgórza Byrsa
Piea
Też jadam wszędzie i zawsze jak tylko mozna )) jedzonko aż ślinka leci
cieszę się, że tunezyjska kuchnia Wam "przypasowała" ; będę o niej pisać jeszsze w późniejszych "odcinkach" ))) i to pewnie nie raz...
no to KARTAGINA - żadnych dokładnych ani wyczerpujących temat opisów historycznych nie będę zamieszczać, bo by mi się zeszło z tym do rana)))); każdy przecież wie, że Hannibal wojował z Rzymianami blisko 20 lat - to wojny punickie, ale Kartagina to potężny kawał historii, jeszcze przed Hannibalem
zanim dotrzemy na teren archeologiczny podziwiamy ruiny Kartaginy i widoki ze wzgórza Byrsa
pozostałości po fenickim cmentarzysku....
Starożytna Kartagina to jedno z najbardziej znanych miejsc w Tunezji;
turyści zjeżdżają tu masowo, szczególnie w sezonie letnim; jest to wówczas tłumnie odwiedzane miejsce; dla osób posiadających wiedzę historyczną a zwłaszcza archeologiczną jest to miejsce z pewnością fascynujące; mnie aż takiej wiedzy brakuje, a przede wszystkim wyobraźni aby móc zachwycić się na bezdechu tym co można tu zobaczyć;
i powiem szczerze, że stopień zachowania Kartaginy nie jest jakiś fenomenalny; zwykłych turystów przyciąga tu chyba bardziej malowniczy plener samych ruin no i ta romantyczna legenda dwójki kochanków, bowiem to tutaj rozegrał się tragiczny romans pochodzącej z Kartaginy Dydony i Rzymianina Eneasza
miasto zostało założone w 814 roku p.n.e. (tak głosi legenda) przez bardzo bogaty ród Fenicjan z Tyru. Miasto zostało doszczętnie zniszczone w 146 roku p.n.e. lecz po stu latach ponownie odbudowane przez Juliusza Cezara.
Od fenickiej nazwy tego miasta - Kart Hadaszt – (oznaczającej „nowe miasto”) pochodzi łacińska nazwa: Carthago i arabska: Qartjannah; a dla nas brzmiąca: Kartagina;
tutejsza lokalizacja była idealna dla imperium, które swą potęgę zawdzięczało morskim podróżom - wąski i górzysty cypel otoczony z trzech stron morzem (Sebkhet er-Ariana, i słone jezioro na północ od Tunisu, które miało wtedy połączenie z morzem)
położenie Kartaginy wygląda na mapie jak jakieś "F16" ))
plan pokazuje jak to wyglądało w czasach potęgi...., a to tylko fragment całości))
Najbardziej znanym, i chyba najlepiej zachowanym miejscem na terenie Kartaginy są Łaźnie/Termy Antoniusza położone nad samym morzem.
ale i te ruiny nie powalająna na kolana (w zasadzie są to jej smętne szczątki); ale miejsce to na pewno warte jest odwiedzin, ze względu na wartość historyczną; wiadomo że były to największe Termy ówczesnego świata;nawet Rzym nie mógł poszczycić się takim kompleksem Łaźni jak tutaj; a przechadzka po tych malowniczych ruinach daje wyobrażenie o ich wielkości i potędze!
Piea
no fakt, Kartagina za serce nie łapie a z brakiem koment do mozaikowego muzeum sprawa prosta - są tak piękne, że nie wymagają komentarza
papuas
Przeczytane i obejrzane Mozaiki piękne, jedzonko apetyczne a ruiny... - przyznam, że nie specjalnie się nimi interesuję, szczególnie jak mało się zachowało bo chyba brak mi wyobraźni
Mabro, Papuas, dzięki, że mnie wspieracie swoim zdaniem o ruinach Kartaginy; ja mam tak, że jak coś mnie zachwyci - to zachwyci na amen i szczerze o tym piszę, a ta Kartagina..... no mimo historycznej powagi - jakoś mnie z butów nie wyrwała;
widziałam w życiu ciekawsze i ładniejsze starożytne ruiny))) ; no ale nie dla Kartaginy przyjeżdża się do Tunezji))) ;
po zwiedzaniu Muhamed daje nam tu czas wolny..... jedni wchodzą sobie w te ruiny głębiej pobuszować i poobcować z nimi bliżej , inni buszują po tutejszych straganikach wśród pamiątek (w tym moja przyjaciółka)) , a ja....? - ja idę sobie w wiadomym celu)))
ach chwilo trwaj...
a propos pamiątek:
Tunezja jest nimi zawalona (jak większość krajów), niestety w dużej mierze jest to chińska taniocha i trzeba mocno się wysilić, żeby znaleźć coś lokalnego; ja generalnie oprócz smakołyków spożywczych rzadko cos kupuję takiego "nie do jedzenia" ), ale jakoś zaparłam się na ta mozaikę)) i chciałam sobie coś takiego kupić, ; mozaiki takie to oprócz róż pustyni - najpopularniejszy gadżet przywożony z tego kraju;
ale Muhamed ostrzegał nas, że na straganach królują niestety te gipsowe podróbki i są tak zrobione, że laikowi trudno poznać czy to gips czy marmur?
wg naszego guru, jesli ktoś chce sobie zakupić taką mozaikę to najlepiej dokonać tego w licencjonowanych galeriach, może będzie tam ciut droższa, ale mamy przynajmniej gwarancję, że to mozaika z marmurowych kawałeczków a nie z gipsu)) ; wzorów tych mozaikowych obrazeczków jest tu setki.... ale taką najbardziej typową mozaiką z Tunezji jest ta z wizerunkiem drzewka oliwnego - bo faktycznie gajów oliwnych jest tu tysiące, wszędzie jeżdżąc po tym kraju mija się nieskończone pola oliwek....
i opuszczamy Kartaginę....
widokiem na pomarańczowe drzewko (he he, obskubane co tam niżej urodziło)
Piea