Mika, twoje wysepki są najwspanialsze!!!!! Zakochałam się w Gwadelupie i Martynice na zabój. Chciałabym tam pojechać na dłużej, tak nas zauroczyły te lasy deszczowe, dzikie wybrzeża, wulkany, strumienie i wodospady. Tego wszystkiego tylko liznęliśmy, ale od razu wiedzieliśmy, że za tymi wyspami zatęsknimy.
Pozostałe miejsca, które widzieliśmy były bardzo fajne i różnorodne, ale wystarczył na ich zwiedzenie czas, jakim dysponowaliśmy.
Co do G i M, to plan miałam bardzo bogaty, ale realia go zweryfikowały, bo nie można zobaczyć wszystkiego w tak krótkim czasie.
Nelcia, powiem ci, że Gwadelupa - dla mnie oczywiście - jest the best, choć Martynika depcze jej po piętach.... Zresztą żaden problem je połączyć i jeszcze coś na deser dorzucić w postaci Dominiki lub Grenadynek.
Nelcia, powiem ci, że Gwadelupa - dla mnie oczywiście - jest the best, choć Martynika depcze jej po piętach.... Zresztą żaden problem je połączyć i jeszcze coś na deser dorzucić w postaci Dominiki lub Grenadynek.
Tak raczej mysle o Dominice, bo jest blisko ( prom) a jej nie znam a wyglada fajnie .Na Martynice bylam rok temu. Grenadyny to juz za daleko.
Całe popołudnie po wycieczce na Saonę oraz dzisiejsze przedpołudnie mamy labę na statku.
Poprzedniego dnia wieczorem odbyła się Gala Kapitańska, czyli uroczysta kolacja zapoznawcza.
A po kolacji bardzo sympatyczna impreza w teatrze. Zaprezentowano nam wszystkich ważniejszych oficerów i szefostwo statku, którzy odpowiedzialni są za nasze bezpieczeństwo, jedzonko, wypoczynek, rozrywki, zdrowie , wycieczki itp. A następnie po jednym przedstawicielu załogi pochodzącej z 35 krajów wniosło swoje flagi narodowe flagi na scenę.
Nie wiem czy na wszystkich statkach odbywa się taka prezentacja.??? Ale ta była bardzo miła....
Te chwile relaksu bardzo nam się przydały, by wejść w klimat beztroskiej karaibskiej zabawy. Można się uczyć tutejszych tańców, iść do siłowni, jest aerobik w basenie, bingo, muzyczka na żywo, drinkowanie, opalanie,kąpiele. Poznajemy ludzi, z którymi spędzimy fajnie ten tydzień.
Koło południa ukazuje się na widnokregu St Martin. Jest to stosunkowo mało znana u nas wysepka i faktycznie dość nietypowa. Odkryta – jak większość okolicznych wysp – przez Kolumba pod koniec 15 wieku, nie pozostawała długo w rękach Hiszpanów. Półtora wieku później wyspę podzielili pomiędzy siebie francuscy i holendrescy osadnicy. Nawet nazwa w różnych częściach jest inna : holenderska to Sint Maarten, a francuska Saint Martin. I tak pozostało do dnia dzisiejszego, choć w międzyczasie sporo było zawirowań, ale nie chcę was katować historią....
Faktem pozostaje, że jest to najmniejsza wyspa będąca w rękach dwóch krajów.
Jest z tym nawet związana legenda.
Dawno, dawno temu spotkał się Francuz z Holendrem i postanowili sprawiedliwie podzielić pomiędzy dwa kraje wyspę. Wpadli na pomysł, że Holender wyruszy z południa wyspy i będzie szedł w kierunku północnym, a Francuz na odwrót i tam gdzie się spotkają wyznaczą granicę. Jako, że czekała ich obu męcząca wędrówka, Francuz postanowił pokrzepić się winkiem, a Holender – rumem. Mocny rum oczywiście szybko zwalił z nóg Holendra, podczas gdy łagodniejsze wino dodało tylko Francuzowi animuszu....No i w efekcie Francuz doszedł znacznie dalej, dzięki czemu francuska część jest o wiele większa....
Z pewnością podział odbył się na zupełnie innych warunkach, ale fajna jest ta legenda!!!!
O St Martin bardzo mało wiedziałam. Tyle tylko, że kiedyś był program chyba na Travelu lub National Geografic o najniebezpieczniejszych lotniskach i wówczas pokazano filmik o lotnisku w Philipsburgu, gdzie wielkie samoloty muszą lądować na niewielkim pasie biegnącym w poprzek piaszczystego półwyspu.
To było trochę mało, więc zaczęłam pogłębiać moją wiedzę na temat wyspy, tak by stworzyć jakiś optymalny plan zwiedzania w ciągu tych kilku godzin postoju statku. Chodziło mi o jakąś firmę turystyczną lub nawet osobę z samochodem, a w ostateczności taksówkarza, który by nas zawiózł tam, gdzie chcę.Chciałam mieć taką osobę wcześniej zaklepaną, żeby nie tracić bezproduktywnie czasu na negocjacie w porcie po przypłynięciu.
Próbowałam czegoś się dowiedzieć na forum St Martin na Tripadvisorze, ale dostałam dość mętne informacje, ze będzie problem z dogadaniem się po angielsku, bo tam taksiarze to głównie nastawieni są na francuskich, bądź holenderskich turystów i że lepiej to się załapać na organizowaną na statku wycieczkę, a już najlepiej to wynająć auto. Prawdę powiedziawszy mało mi to pomogło!!!!
No, ale w końcu jakiś tam ramowy program zwiedzania uknułam i stawiam na wielką improwizację, czyli łapanie przypadkowego kierowcy. A że w miedzyczasie na statku poznajemy sympatycznych rodaków, to są nas już dwa małżeństwa do podziału kosztów.
Na długo przed wejściem do portu obserwuję z pokladu wynurzającą się z morza wysepkę, która z minuty na minutę rośnie i przybliża się...
Mika, twoje wysepki są najwspanialsze!!!!! Zakochałam się w Gwadelupie i Martynice na zabój. Chciałabym tam pojechać na dłużej, tak nas zauroczyły te lasy deszczowe, dzikie wybrzeża, wulkany, strumienie i wodospady. Tego wszystkiego tylko liznęliśmy, ale od razu wiedzieliśmy, że za tymi wyspami zatęsknimy.
Pozostałe miejsca, które widzieliśmy były bardzo fajne i różnorodne, ale wystarczył na ich zwiedzenie czas, jakim dysponowaliśmy.
Co do G i M, to plan miałam bardzo bogaty, ale realia go zweryfikowały, bo nie można zobaczyć wszystkiego w tak krótkim czasie.
Ty sama najlepiej wiesz jak tam jest!!!!!
Mariola
Hm.. chodzi mi po glowie ta Gwadelupa..
No trip no life
Nelcia, powiem ci, że Gwadelupa - dla mnie oczywiście - jest the best, choć Martynika depcze jej po piętach.... Zresztą żaden problem je połączyć i jeszcze coś na deser dorzucić w postaci Dominiki lub Grenadynek.
Mariola
Tak raczej mysle o Dominice, bo jest blisko ( prom) a jej nie znam a wyglada fajnie .Na Martynice bylam rok temu. Grenadyny to juz za daleko.
No trip no life
Nelcia ,coś mi się wydaje że plan na kolejną wyprawę nabiera rumieńców .
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Całe popołudnie po wycieczce na Saonę oraz dzisiejsze przedpołudnie mamy labę na statku.
Poprzedniego dnia wieczorem odbyła się Gala Kapitańska, czyli uroczysta kolacja zapoznawcza.
A po kolacji bardzo sympatyczna impreza w teatrze. Zaprezentowano nam wszystkich ważniejszych oficerów i szefostwo statku, którzy odpowiedzialni są za nasze bezpieczeństwo, jedzonko, wypoczynek, rozrywki, zdrowie , wycieczki itp. A następnie po jednym przedstawicielu załogi pochodzącej z 35 krajów wniosło swoje flagi narodowe flagi na scenę.
Nie wiem czy na wszystkich statkach odbywa się taka prezentacja.??? Ale ta była bardzo miła....
Te chwile relaksu bardzo nam się przydały, by wejść w klimat beztroskiej karaibskiej zabawy. Można się uczyć tutejszych tańców, iść do siłowni, jest aerobik w basenie, bingo, muzyczka na żywo, drinkowanie, opalanie,kąpiele. Poznajemy ludzi, z którymi spędzimy fajnie ten tydzień.
Koło południa ukazuje się na widnokregu St Martin. Jest to stosunkowo mało znana u nas wysepka i faktycznie dość nietypowa. Odkryta – jak większość okolicznych wysp – przez Kolumba pod koniec 15 wieku, nie pozostawała długo w rękach Hiszpanów. Półtora wieku później wyspę podzielili pomiędzy siebie francuscy i holendrescy osadnicy. Nawet nazwa w różnych częściach jest inna : holenderska to Sint Maarten, a francuska Saint Martin. I tak pozostało do dnia dzisiejszego, choć w międzyczasie sporo było zawirowań, ale nie chcę was katować historią....
Faktem pozostaje, że jest to najmniejsza wyspa będąca w rękach dwóch krajów.
Jest z tym nawet związana legenda.
Dawno, dawno temu spotkał się Francuz z Holendrem i postanowili sprawiedliwie podzielić pomiędzy dwa kraje wyspę. Wpadli na pomysł, że Holender wyruszy z południa wyspy i będzie szedł w kierunku północnym, a Francuz na odwrót i tam gdzie się spotkają wyznaczą granicę. Jako, że czekała ich obu męcząca wędrówka, Francuz postanowił pokrzepić się winkiem, a Holender – rumem. Mocny rum oczywiście szybko zwalił z nóg Holendra, podczas gdy łagodniejsze wino dodało tylko Francuzowi animuszu....No i w efekcie Francuz doszedł znacznie dalej, dzięki czemu francuska część jest o wiele większa....
Z pewnością podział odbył się na zupełnie innych warunkach, ale fajna jest ta legenda!!!!
O St Martin bardzo mało wiedziałam. Tyle tylko, że kiedyś był program chyba na Travelu lub National Geografic o najniebezpieczniejszych lotniskach i wówczas pokazano filmik o lotnisku w Philipsburgu, gdzie wielkie samoloty muszą lądować na niewielkim pasie biegnącym w poprzek piaszczystego półwyspu.
To było trochę mało, więc zaczęłam pogłębiać moją wiedzę na temat wyspy, tak by stworzyć jakiś optymalny plan zwiedzania w ciągu tych kilku godzin postoju statku. Chodziło mi o jakąś firmę turystyczną lub nawet osobę z samochodem, a w ostateczności taksówkarza, który by nas zawiózł tam, gdzie chcę.Chciałam mieć taką osobę wcześniej zaklepaną, żeby nie tracić bezproduktywnie czasu na negocjacie w porcie po przypłynięciu.
Próbowałam czegoś się dowiedzieć na forum St Martin na Tripadvisorze, ale dostałam dość mętne informacje, ze będzie problem z dogadaniem się po angielsku, bo tam taksiarze to głównie nastawieni są na francuskich, bądź holenderskich turystów i że lepiej to się załapać na organizowaną na statku wycieczkę, a już najlepiej to wynająć auto. Prawdę powiedziawszy mało mi to pomogło!!!!
No, ale w końcu jakiś tam ramowy program zwiedzania uknułam i stawiam na wielką improwizację, czyli łapanie przypadkowego kierowcy. A że w miedzyczasie na statku poznajemy sympatycznych rodaków, to są nas już dwa małżeństwa do podziału kosztów.
Na długo przed wejściem do portu obserwuję z pokladu wynurzającą się z morza wysepkę, która z minuty na minutę rośnie i przybliża się...
Mariola
wiedziałam Apisku, że Gwadelupa jest w Twoim stylu, juz Ci to kiedyś pisałam
fajne imprezki na tym statku, nie ponudzi się człowiek
To i ja dotarłam Apisku sympatyczna z Was para życzę kolejnych lat w zdrowiu i miłości
Bardzo mi się podoba na statku i myślę, że jest tak jak piszesz. Jest bardziej kameralny
Saona jak zawsze zachwyca
Explore. Dream. Discover.
Porównując do Fantazji to ludzi na pokładzie garstka żadnej walki o leżaki
Na Fantazji woda w basenie była dość zimna w jacuzzi bardzo ciepła zmieniana codzienni
basia35
Tam gdzie rejsik tam i ja na ten rejsik karaibski mam ogromna ochotę