Antenko fajna relacja, padłam przy opisie kawy *ROFL*. Wydaje mi się, że wybór grupy żeby udać się do Parku Ptaków wył bardzo słuszny. Byliśmy w obu parkach i gdybym miała wybierać to ponownie bym poszła do Parku Ptaków (chociaż strasznie boję się ptaków). Park orchidei jest mocno taki sobie
Po obejrzeniu Batu Caves, w drodze powrotnej, następuje narada wojenna: co robimy dalej, z tak pięknie rozpoczętym popołudniem?. Po burzliwych naradach w grupie i podgrupach, wyłonił się plan: 3MY + 2 małżeństwa ustalamy iż wysiadamy przy KLCC, 2 Panie pozostałe chcą do hotelu. Zostawiamy Paniom zbędne graty, które zabiorą do hotelu, a nas miły kierowca wysadza pod Petronasami. Jest jeszcze widno, trzeba zagospodarować czas do zmroku, by zobaczyć wieże nocą, no to ustalamy, że idziemy obejrzeć Aquaria KLCC. Ocenarium znajduje się w Suria KLCC , dokładnie pod wieżami, na dolnym poziomie. SURIA KLCC to ogromne centrum handlowe, z licznymi atrakcjami i parkiem, a przed wejściem jest codziennie pokaz tańczących fonntan , o każdej pełnej godzinie, wieczorem. Zainteresowani taką formą spędzania wolnego czasu- nie wyszli by stamtąd przez tydzień Odnajdujemy oceanarium w czeluściach pokus wszelakich, czyhających pod postacią sklepów wszelkiej maści i pełnych dóbr doczesnych Nie złamaliśmy się ani razu Wstęp do Aquaria KLCC -80 orangutanów za os., dzieci i seniorzy po 60-tce zniżka(trzeba mieć ze sobą dokument z datą urodzenia). Oceanarium bardzo fajne, dość ciekawie zaprojektowane, z ogromną ilością wodnego i podwodnego życia, które można podglądać w niezliczonych mniejszych i większych akwariach, a także w 90 m tunelu z ruchomym chodnikiem, gdzie nad głowami przepływają niezliczone ilości ryb, rekiny, żówie, manty. Dla lubiących takie atrakcje-zabawa przednia. Mi się podobało
W oceanarium zabawiliśmy ok 1,5h a po wyjściu zrobiliśmy przystanek na jedzonko. Mój pad thai
Jest tam masę knajpek z jedzeniem, można znależć dla siebie co dusza zapragnie i żołądek Z czeluści Surii wychodzimy wyjściem do parku i pojawiają się podświetlone wieże od strony parku:
I przy fontannach, przy wejściu do Suria KLCC:
Powoli, spacerem, idziemy pod fontanny i oglądamy pokaz . Fajne ale szału nie ma Jakoś szczególnie mnie nie zachwyciły.
Po pokazie zwijamy się powoli i schodzimy na dół, do stacji metra KLCC. Do naszego hotelu można dojść spacerem ok 40 min, ale stwierdzamy, że już nam nogi w tyłki wlazły, po całym dniu chodzenia, więc podjeżdżamy 4 przystanki zieloną linią metra, do stacji Pasar Seni przy Chińskiej dzielnicy. 5 min spacerku i jesteśmy w hotelu.
Trza się jeszcze spakować bo 4 rano pobudka- jedziemy na lotnisko, by zacząć właściwą przygodę- czyli Borneo
Czy podobało mi się Kuala Lumpur? Dla mnie ogromne miasto jak każda betonowa dżungla. Ci, co mnie znają, wiedzą,że nie przepadam za miastami
Rano szybkie wymeldowanie i jedziemy na lotnisko. Idziemy na terminal lotów krajowych, skąd mamy lot do Kota Kinabalu o 9-tej. Nasza Pilotka z miejscową Pilotką, która cały czas nam towarzyszy odprawiają nas bez kolejki ,szybciej jako grupę. Wszystkie loty wewnętrzne mamy Air Asia. Po oddaniu walizek, idziemy sobie z dziewczynami i lużno rozmawiamy: - Coś z tą wagą lotniskową nie jest tak, bo w WAW moja walizka ważyła TYLE a teraz waży o 1,5kg więcej... Hmm... trochę z zapasów się zużyło, więc powinna ważyć mniej... Zakupów żadnych nie robiłam... Tak wszystko nachłonęło wilgocią??? -zastanawiam się głośno. - Eee... dowaliłaś ciuchy, kurtkę... -Krycha. - I buty, buty sporo ważą. - Zocha. I w tym momencie mnie wryło i wmurowało w lotniskową podłogę... Stoję znieruchomiała jak ta Żona Lota... - Co ja zrobiłam z butami????????????????????????????? W głowie jak w kalejdoskopie przewinął się film z ostatnich godzin, ale pakowania butów do walizki nie odtworzył... Zostały w hotelu.... I jak ja teraz w tę dżunglę pójdę????? W klapeczkach???? - Buty zostawiłam w hotelu!!!!- mało się nie popłakałam. -Ulubione... poczułam lekką panikę i wściekłość na siebie... Słysząc i widząc moją rozpacz, miejscowa Pilotka pomogła mi załatwić sprawę ekspresowo: Zadzwoniła do hotelu, w którym mieszkaliśmy- buty są Podała adres hotelu w Kota Kinabalu, w którym będziemy mieszkać 3 noce i poprosiła a przesłanie.Hotel odesłał mi buty paczką Dostałam po 2 dniach Nie spodziewałam się, że odzyskam buty a tu taka miła niespodzianka Radości i podziękowaniom nie było końca Ale, pech tego dnia, jeszcze nie powiedział ostatniego słowa....
Lot do Kota Kinabalu opóżnia się o prawie 1.5 h... A po przylocie, od razu, mamy w planach jazdę nad rzekę Klias i poszukiwanie nosaczy... Lądujemy w Kota- leje jak z wiadra... Walizka Krychy dokumentnie rozwalona.... Dalej leje... Krycha z Pilotką reklamują walizkę. Mija następna godzina na lotnisku... Ciągle leje, ale w końcu, po 15-stej wyruszamy z lotniska. Jazdy mamy ok. 2 godzin- Już blado widzę te nosacze po ciemku(bo jak powszechnie wiadomo, zmrok na tej szerokości geograficznej zapada ok. 18-stej) i w takim deszczu... Po około godzinie jazdy stajemy w ogromnym korku. Stoimy... stoimy... Innej drogi nie ma. Nerw wszystkich szarpie, bo póżno, bo leje... Okazało się,że jest wypadek, są ofiary śmiertelne i nie wiadomo kiedy przywrócą ruch.
Następuje narada wojenna: Zawracamy do Kota i Klias z nosaczami robimy trzeciego dnia, który teoretycznie mamy wolny. No nie ma innego wyjścia, tylko zamienić program, bo dziś to g..... zobaczymy I tym sposobem moje prywatne plany wzięły w łeb, gdzie na ten wolny dzień planowałam kopsnąć się do Sandakan i dotrzeć do orangutanów w Sepilok... No cóż... nie można mieć wszystkiego ... Co wybrać? Wybrałam nosacze i nie żałuję
Meldujemy się w hotelu, a że jest wczesny wieczór, umawiamy się z dziewczynami za pół godziny na przelecenie kilku kwartałów okolicznych atrakcji Oraz zakupu jakichkolwiek butów dla mnie, nadających się do lasu, bo klapeczki to nadają się wyłącznie na lans nad basenem
Antenko, dostarczyłaś mi dużą porcję śmiechu i fajnych wspomnień Dopiero dzisiaj znalazłam czas by dokładnie przeczytać, co napisałaś i pooglądać foty - no masz kobieto talent do pisania relacji jakich mało Nie mogę się doczekać następnych odcinków
Dawno na forum nie przeczytałem relacji z jajem tym bardziej mi sie podoba. Im więcej piszesz tym ciekawiej. Nie ograniczaj się, nie poddawaj lenistwu, pogmeraj w w zakamarkach pamięci, napisz o czym rozmawiasz z Rogerem w swojej głowie. Luźne odloty od głównego tematu również mile widziane . Od razu robi się bardziej kolorowo, uważniej sie czyta, nie pomija linijek tekstu, a i śmiech rechotliwy przywraca dzieciecą radość
Antenko fajna relacja, padłam przy opisie kawy *ROFL*. Wydaje mi się, że wybór grupy żeby udać się do Parku Ptaków wył bardzo słuszny. Byliśmy w obu parkach i gdybym miała wybierać to ponownie bym poszła do Parku Ptaków (chociaż strasznie boję się ptaków). Park orchidei jest mocno taki sobie
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Hej, Kuala Lumpur fajne w twojej opowieści
Zajączku- śmiech to zdrowie No to nie mam czego żałować
Wojtek- cieszę się, że Ci się podoba KL w moim wydaniu
Po obejrzeniu Batu Caves, w drodze powrotnej, następuje narada wojenna: co robimy dalej, z tak pięknie rozpoczętym popołudniem?. Po burzliwych naradach w grupie i podgrupach, wyłonił się plan:
3MY + 2 małżeństwa ustalamy iż wysiadamy przy KLCC, 2 Panie pozostałe chcą do hotelu. Zostawiamy Paniom zbędne graty, które zabiorą do hotelu, a nas miły kierowca wysadza pod Petronasami.
Jest jeszcze widno, trzeba zagospodarować czas do zmroku, by zobaczyć wieże nocą, no to ustalamy, że idziemy obejrzeć Aquaria KLCC. Ocenarium znajduje się w Suria KLCC , dokładnie pod wieżami, na dolnym poziomie. SURIA KLCC to ogromne centrum handlowe, z licznymi atrakcjami i parkiem, a przed wejściem jest codziennie pokaz tańczących fonntan , o każdej pełnej godzinie, wieczorem. Zainteresowani taką formą spędzania wolnego czasu- nie wyszli by stamtąd przez tydzień
Odnajdujemy oceanarium w czeluściach pokus wszelakich, czyhających pod postacią sklepów wszelkiej maści i pełnych dóbr doczesnych Nie złamaliśmy się ani razu
Wstęp do Aquaria KLCC -80 orangutanów za os., dzieci i seniorzy po 60-tce zniżka(trzeba mieć ze sobą dokument z datą urodzenia).
Oceanarium bardzo fajne, dość ciekawie zaprojektowane, z ogromną ilością wodnego i podwodnego życia, które można podglądać w niezliczonych mniejszych i większych akwariach, a także w 90 m tunelu z ruchomym chodnikiem, gdzie nad głowami przepływają niezliczone ilości ryb, rekiny, żówie, manty. Dla lubiących takie atrakcje-zabawa przednia. Mi się podobało
W oceanarium zabawiliśmy ok 1,5h a po wyjściu zrobiliśmy przystanek na jedzonko.
Mój pad thai
Jest tam masę knajpek z jedzeniem, można znależć dla siebie co dusza zapragnie i żołądek
Z czeluści Surii wychodzimy wyjściem do parku i pojawiają się podświetlone wieże
od strony parku:
I przy fontannach, przy wejściu do Suria KLCC:
Powoli, spacerem, idziemy pod fontanny i oglądamy pokaz . Fajne ale szału nie ma Jakoś szczególnie mnie nie zachwyciły.
Po pokazie zwijamy się powoli i schodzimy na dół, do stacji metra KLCC. Do naszego hotelu można dojść spacerem ok 40 min, ale stwierdzamy, że już nam nogi w tyłki wlazły, po całym dniu chodzenia, więc podjeżdżamy 4 przystanki zieloną linią metra, do stacji Pasar Seni przy Chińskiej dzielnicy. 5 min spacerku i jesteśmy w hotelu.
Trza się jeszcze spakować bo 4 rano pobudka- jedziemy na lotnisko, by zacząć właściwą przygodę- czyli Borneo
Czy podobało mi się Kuala Lumpur? Dla mnie ogromne miasto jak każda betonowa dżungla. Ci, co mnie znają, wiedzą,że nie przepadam za miastami
ale zobaczyć warto
Rano szybkie wymeldowanie i jedziemy na lotnisko. Idziemy na terminal lotów krajowych, skąd mamy lot do Kota Kinabalu o 9-tej. Nasza Pilotka z miejscową Pilotką, która cały czas nam towarzyszy odprawiają nas bez kolejki ,szybciej jako grupę. Wszystkie loty wewnętrzne mamy Air Asia.
Po oddaniu walizek, idziemy sobie z dziewczynami i lużno rozmawiamy:
- Coś z tą wagą lotniskową nie jest tak, bo w WAW moja walizka ważyła TYLE a teraz waży o 1,5kg więcej... Hmm... trochę z zapasów się zużyło, więc powinna ważyć mniej... Zakupów żadnych nie robiłam... Tak wszystko nachłonęło wilgocią??? -zastanawiam się głośno.
- Eee... dowaliłaś ciuchy, kurtkę... -Krycha.
- I buty, buty sporo ważą. - Zocha.
I w tym momencie mnie wryło i wmurowało w lotniskową podłogę...
Stoję znieruchomiała jak ta Żona Lota...
- Co ja zrobiłam z butami?????????????????????????????
W głowie jak w kalejdoskopie przewinął się film z ostatnich godzin, ale pakowania butów do walizki nie odtworzył...
Zostały w hotelu.... I jak ja teraz w tę dżunglę pójdę????? W klapeczkach????
- Buty zostawiłam w hotelu!!!!- mało się nie popłakałam. -Ulubione... poczułam lekką panikę i wściekłość na siebie...
Słysząc i widząc moją rozpacz, miejscowa Pilotka pomogła mi załatwić sprawę ekspresowo:
Zadzwoniła do hotelu, w którym mieszkaliśmy- buty są Podała adres hotelu w Kota Kinabalu, w którym będziemy mieszkać 3 noce i poprosiła a przesłanie.Hotel odesłał mi buty paczką Dostałam po 2 dniach Nie spodziewałam się, że odzyskam buty a tu taka miła niespodzianka Radości i podziękowaniom nie było końca
Ale, pech tego dnia, jeszcze nie powiedział ostatniego słowa....
Lot do Kota Kinabalu opóżnia się o prawie 1.5 h... A po przylocie, od razu, mamy w planach jazdę nad rzekę Klias i poszukiwanie nosaczy...
Lądujemy w Kota- leje jak z wiadra...
Walizka Krychy dokumentnie rozwalona....
Dalej leje...
Krycha z Pilotką reklamują walizkę.
Mija następna godzina na lotnisku...
Ciągle leje, ale w końcu, po 15-stej wyruszamy z lotniska. Jazdy mamy ok. 2 godzin- Już blado widzę te nosacze po ciemku(bo jak powszechnie wiadomo, zmrok na tej szerokości geograficznej zapada ok. 18-stej) i w takim deszczu...
Po około godzinie jazdy stajemy w ogromnym korku.
Stoimy... stoimy... Innej drogi nie ma.
Nerw wszystkich szarpie, bo póżno, bo leje...
Okazało się,że jest wypadek, są ofiary śmiertelne i nie wiadomo kiedy przywrócą ruch.
Następuje narada wojenna:
Zawracamy do Kota i Klias z nosaczami robimy trzeciego dnia, który teoretycznie mamy wolny. No nie ma innego wyjścia, tylko zamienić program, bo dziś to g..... zobaczymy
I tym sposobem moje prywatne plany wzięły w łeb, gdzie na ten wolny dzień planowałam kopsnąć się do Sandakan i dotrzeć do orangutanów w Sepilok... No cóż... nie można mieć wszystkiego ... Co wybrać? Wybrałam nosacze i nie żałuję
Meldujemy się w hotelu, a że jest wczesny wieczór, umawiamy się z dziewczynami za pół godziny na przelecenie kilku kwartałów okolicznych atrakcji Oraz zakupu jakichkolwiek butów dla mnie, nadających się do lasu, bo klapeczki to nadają się wyłącznie na lans nad basenem
...taaa, naczytałem i naogladałem sie relacji z Kuala Lumpur naprawde wiele razy
takich "na poważnie" i lajtowych...
dla mnie to miasto jest... "za ostatni grosz" i gdyby nie PT to byłoby całkowicie nieatrakcyjne...
Twoja relacja jeszcze bardziej mnie w tym przekonaniu umacnia ; )
p.s. wieczorkowe i nocne fotki wież cool !!!
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Antenka, byłem miesiąc wcześniej w KL, co opisałem w relacji z Indonezji.
Miło sobie to przypomnieć. Ja lubie to miasto.
Czekam na zdjęcia z Borneo, bo wybierałem tę wyspę lub Sumatrę i chcę zobaczyć co straciłem.
A czuję, że dużo...
Jorguś
Antenko, dostarczyłaś mi dużą porcję śmiechu i fajnych wspomnień Dopiero dzisiaj znalazłam czas by dokładnie przeczytać, co napisałaś i pooglądać foty - no masz kobieto talent do pisania relacji jakich mało Nie mogę się doczekać następnych odcinków
Otóż to.
Dawno na forum nie przeczytałem relacji z jajem tym bardziej mi sie podoba. Im więcej piszesz tym ciekawiej. Nie ograniczaj się, nie poddawaj lenistwu, pogmeraj w w zakamarkach pamięci, napisz o czym rozmawiasz z Rogerem w swojej głowie. Luźne odloty od głównego tematu również mile widziane . Od razu robi się bardziej kolorowo, uważniej sie czyta, nie pomija linijek tekstu, a i śmiech rechotliwy przywraca dzieciecą radość
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/