Na Sri Lance podobnie jak ze słoniami jest "moda" na sierocińce żółwi ...
Jest takich sierocińców mnóstwo co krok. Czy chodzi tu rzeczywiście o ratowanie żółwi chorych, opośledzonych, uszkodzonych, złapanych w sieci - nie mam pojęcia ...
Nic się tam moim zdaniem złego nie dzieje, ale wyglądają mi te miejsca jednak na hodowle. W każdym sierocińcu jest po kilka chorych żółwi, ale to jest mały procent w stosunku do ilości reprodukowanych nowych.
Już nawet psy tam wysiadują jajka
Można sobie tutaj adoptować wybranego żółwia i sponsorować jego utrzymanie. Koszt takiego gestu, to 3000$ rocznie. Ja pozostałem jednak przy skromnum datku
Jak wspominałem jest takich miejsc tu naprawdę dużo, więc nie mam najmniejszego sensu kupować wycieczki do takiej atrakcji.
Tutaj zacząłem zwiedzanie od zapoznania się z ochroną
Tu już "dotacji" nie dawałem, bo główną atrakcją tego sierocińca był okazały sklep ... więc pewnie zarobi on na utrzymanie żółwi na gościach wylewających się z autokarów wycieczkowych
Kolejną tutejszą atrakcją w skali masowej są "Spice Gardeny"
W tych atrakcjach radzę być czujnym.
Oczywiście warto pooglądać roślinki w tych ogrodzach, ale to jest jedyne miejsce na Sri Lance, gdzie mocno nacięga się turystów.
Od razu po wejściu do ogrodu pojawia się przewodnik (gratis) - doktor medycyny ... naturalnej
Pan dużo pokazuje i ciekawie opowiada, a na koniec zaprasza do swojej kolekcji specyfików ... asortyment w zasadzie na wszytkie choroby. Doktor oczywiście gratisowo nas zbadał.
U mnie wykrył problemy z kręgosłupem lędźwiowym ... mimo moich 100 kg - pudło!
No to stwierdził, że boli mnie kręgosłup szyjny - też dupa
Położył mi rękę na mojej łysinie, bada, bada ... i mówi - masz za wysoki cholesterol Znowu diagnoza nie trafiona, więc zalecił mi masaż relaksacyjny, który wykonał jego student
Żonka moja chuda jak szczapa, więc trudno zauważyć u niej jakieś choroby cywilizacyjne
Dostrzegł jednak żylaki na nogach i stwierdził, że jest w stanie je usunąć - dobra
Masował żonkę, masował ... i faktycznie żylaki jakby zniknęły. Na konieć takił jakby pstryknięciem odrzucił te żylaki w niepamięć ...
Za te cudowne masaże zapłaciłem 2000 rupii, więc niech mu tam będzie
A teraz kolej na gardenowy sklep i wykupienie specyfików zapisanych przez doktora.
Aaaa ... wywąchał mnie, że palę fajki i też miał cudowny medykament na rzucenie palenia.
Jeszcze jedno - w trakcie zwiedzania ogrodu posmarował mi kawałek nogi jakąś maścią ... jak się potem okazało na depilację. Mógł dupek wcześnie powiedzieć na co to jest, to dałbym mu do posmarowania inne miejsce
Ale nic .... medykamenty dla nas przygotowano i teraz cena - ponad 400$
He, he ... asertywnie wywaliliśmy większość tych specyfików i dla picu mówię, że co najwyżej wezmę dla żonę ten olej na żylaki. OK. dwie butelki 100$. Pytam dlaczego dwie? ... bo na dwie nogi odpowiada. No ta ja jemu - a przecież Ty masowałeś żonie dwie nogi z jednej butelki?
Dobra, stanęło na jednej ... cena 50$. Nie no, to za dużo ... proponuję dla świętego spokoju 20$ i kończymy wizytę w tym "Spice Gardenie"
A co to za olej nie wiem - może jakiś przepracowany z silnika Tuk Tuka? W każdym razie jak ujebał żonie ciuchy, że nie mogła potem doprać
Więcej na takie medyczne doświadczenia nie piszemy się
Przejdźmy więc do HIT-u Sri Lanki, czyli "Kamieni księżycowych".
Zacznę od kopalni szmaragdów
Hmmm ... wykopane szmaragdy wyglądają jak kawałki soli z Wieliczki - wszystkie białe?
W przykopalnianej fabryce technoligia już bardziej postępowa ... no i po oszlifowaniu szmaragdy robią się niebieskie
Tutaj ceny wyrobów ze szmaragdami dochodzą nawet do 1000$.
Wywozić ze Sri Lanki szmaragdy można, tylko trzeba mieć przy wyjeździe paragon i certyfikat.
Natomiast wwóz szmaragdów do Polski wymaga oclenia - na Okęciu mieliśmy dodatkową kontrolę i celnicy szukali właśnie szmaragdów. Na szczęście nie mieliśmy
Kontynuując temat słoni, to jest tu też fabryka słoni
Słonie przeróżne od małych do całkiem sporych. Jak mówił nasz kierowca właściciel tej wytwórni, to jeden z bogatszych Lankijczyków.
Maże następnym razem zafunduję sobie takiego słonia na taras?
Tadzik - mój kierunek na 2019 to zawsze była Sri Lanka.
Nie zmieniłem zdania
Jorguś
Jak się okazało jak też wybiorę się za rok, bo mam tam pewną misję do spełnienia
Witam w mojej relacji
Na Sri Lance podobnie jak ze słoniami jest "moda" na sierocińce żółwi ...
Jest takich sierocińców mnóstwo co krok. Czy chodzi tu rzeczywiście o ratowanie żółwi chorych, opośledzonych, uszkodzonych, złapanych w sieci - nie mam pojęcia ...
Nic się tam moim zdaniem złego nie dzieje, ale wyglądają mi te miejsca jednak na hodowle. W każdym sierocińcu jest po kilka chorych żółwi, ale to jest mały procent w stosunku do ilości reprodukowanych nowych.
Już nawet psy tam wysiadują jajka
Można sobie tutaj adoptować wybranego żółwia i sponsorować jego utrzymanie. Koszt takiego gestu, to 3000$ rocznie.
Ja pozostałem jednak przy skromnum datku
A to kolejny tego typu sierociniec żółwi.
Jak wspominałem jest takich miejsc tu naprawdę dużo, więc nie mam najmniejszego sensu kupować wycieczki do takiej atrakcji.
Tutaj zacząłem zwiedzanie od zapoznania się z ochroną
Tu już "dotacji" nie dawałem, bo główną atrakcją tego sierocińca był okazały sklep ... więc pewnie zarobi on na utrzymanie żółwi na gościach wylewających się z autokarów wycieczkowych
Kolejną tutejszą atrakcją w skali masowej są "Spice Gardeny"
W tych atrakcjach radzę być czujnym.
Oczywiście warto pooglądać roślinki w tych ogrodzach, ale to jest jedyne miejsce na Sri Lance, gdzie mocno nacięga się turystów.
Od razu po wejściu do ogrodu pojawia się przewodnik (gratis) - doktor medycyny ... naturalnej
Pan dużo pokazuje i ciekawie opowiada, a na koniec zaprasza do swojej kolekcji specyfików ... asortyment w zasadzie na wszytkie choroby. Doktor oczywiście gratisowo nas zbadał.
U mnie wykrył problemy z kręgosłupem lędźwiowym ... mimo moich 100 kg - pudło!
No to stwierdził, że boli mnie kręgosłup szyjny - też dupa
Położył mi rękę na mojej łysinie, bada, bada ... i mówi - masz za wysoki cholesterol Znowu diagnoza nie trafiona, więc zalecił mi masaż relaksacyjny, który wykonał jego student
Żonka moja chuda jak szczapa, więc trudno zauważyć u niej jakieś choroby cywilizacyjne
Dostrzegł jednak żylaki na nogach i stwierdził, że jest w stanie je usunąć - dobra
Masował żonkę, masował ... i faktycznie żylaki jakby zniknęły. Na konieć takił jakby pstryknięciem odrzucił te żylaki w niepamięć ...
Za te cudowne masaże zapłaciłem 2000 rupii, więc niech mu tam będzie
A teraz kolej na gardenowy sklep i wykupienie specyfików zapisanych przez doktora.
Aaaa ... wywąchał mnie, że palę fajki i też miał cudowny medykament na rzucenie palenia.
Jeszcze jedno - w trakcie zwiedzania ogrodu posmarował mi kawałek nogi jakąś maścią ... jak się potem okazało na depilację. Mógł dupek wcześnie powiedzieć na co to jest, to dałbym mu do posmarowania inne miejsce
Ale nic .... medykamenty dla nas przygotowano i teraz cena - ponad 400$
He, he ... asertywnie wywaliliśmy większość tych specyfików i dla picu mówię, że co najwyżej wezmę dla żonę ten olej na żylaki.
OK. dwie butelki 100$. Pytam dlaczego dwie? ... bo na dwie nogi odpowiada. No ta ja jemu - a przecież Ty masowałeś żonie dwie nogi z jednej butelki?
Dobra, stanęło na jednej ... cena 50$. Nie no, to za dużo ... proponuję dla świętego spokoju 20$ i kończymy wizytę w tym "Spice Gardenie"
A co to za olej nie wiem - może jakiś przepracowany z silnika Tuk Tuka? W każdym razie jak ujebał żonie ciuchy, że nie mogła potem doprać
Więcej na takie medyczne doświadczenia nie piszemy się
To już może lepiej odwiedzić jubilera?
Warsztat wybitnie prymitywny, ale coś tam w efekcie końcowym z tego wychodzi
Wyroby w srebrze sprzedają w granicach 100 - 200$, a w złocie ok. 500$.
Przejdźmy więc do HIT-u Sri Lanki, czyli "Kamieni księżycowych".
Zacznę od kopalni szmaragdów
Hmmm ... wykopane szmaragdy wyglądają jak kawałki soli z Wieliczki - wszystkie białe?
W przykopalnianej fabryce technoligia już bardziej postępowa ... no i po oszlifowaniu szmaragdy robią się niebieskie
Tutaj ceny wyrobów ze szmaragdami dochodzą nawet do 1000$.
Wywozić ze Sri Lanki szmaragdy można, tylko trzeba mieć przy wyjeździe paragon i certyfikat.
Natomiast wwóz szmaragdów do Polski wymaga oclenia - na Okęciu mieliśmy dodatkową kontrolę i celnicy szukali właśnie szmaragdów.
Na szczęście nie mieliśmy
w "Spice Gardeny " nieżle kombinują he he, trochę łupiąc turystów
No trip no life
...taaa, mam podobne "doświadczenia" z takiego ogródka,tyle że nie dałem zarobić "lekarzom" ani grosza ; )
nie zgodze sie jednak z opinią,że "jedynie w takich miejscach" naciąga sie turystów
...Na Sri Lance WSZĘDZIE próbuje się wydoić przybysza i ten aspekt jest największym minusem wyspy...
ale to właściwość "trzecioświatowej turystyki" ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav