Następnego dnia miał być rejs statkiem wycieczkowym w kierunku północnych wybrzeży wyspy do Los Organos, zjawiskowych 80-metrowych formacji skalnych, będących symbolem La Gomery. Znamy z relacji Nelci.
Ale od pierwszego dnia nam mówiono, ze fale utrudnią dopłynięcie i w zastępstwie bedzie rejs po Atlantyku w poszukiwaniu delfinów.
Czy straciłem, nie wiem, bo Organy nas ominęły.
Ale za to zanim znaleźliśmy delfiny udało się wpłynąć w stado grindwali, ssaków delfinowatych, bardziej przypominajacych wieloryby, wielkością orki.
Są bardzo przyjaźnie nastawione i lubią się popisywać. Stado liczyło z 15 osobników.
Oczywiscie szefowie łodzi się porozumiewali pomiedzy sobą i jeszcze jeden stateczek do nas dołączył.
Aha, łódki były małe, jakby dmuchane, grupa została podzielona na 2 połówki. My płynelismy o 10-ej, reszta o 14-ej. Oni grindwali nie spotkali.
A delfiny były nieliczne i nie lubiły skakać. Raczej pływały parami, może to pora godów?
Końcówka rejsu to ogladanie jaskiń, gniazd ptaków (rybołowów).
Ale także przystanek na popływanie w oceanie (3 osoby) i poczęstunek sangrią.
Jak wspomniałem, nastepnego ranka transfer do portu w San Sebastian de la Gomera. Przepłynięcie na La Palmę. Ta sama linia promowa, ten sam system pakowania bagaży. Rejs ok. 3 godzin.
Następnie przejazd do XVI-wiecznego, renesansowego sanktuarium Nuestra Señora de las Nieves ku czci patronki wyspy. Akurat trwała msza, więc na zdjęcia chwilę poczekałem.
Co ciekawe, to na wprost wyjścia z sanktuarium restauracja. I w czasie mszy, a szczególnie po zakończeniu, wierni gromadnie idą na wino lub piwko.
Jako ostatni przystanek w rejsie na zachód, La Palma była nawiedzana tak przez żeglarzy w drodze do Ameryki, jak i korsarzy.
Widoczny obraz Madonny jast pierwszym przywiezionym na wyspę z Hiszpanii.
Śniadania i obiady serwowane?
Piszesz , że śniadania skromne. Co przykładowo "serwowali" na śniadanko?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Jorguś lejesz miód na moje serce tymi pieknymi widoczkami, tak mi się miło wspomina
ten obrazek na dolinę poniżej mam cały czas przed oczami... a powiedz jakie temperatury miałeś na La Gomerze i ile was osób było ?
No trip no life
jedna bułka, plaster sera, plaster szynki i dżemik.
I tak lepiej niz w Kalifacie Francuskim
Jorguś
Nelcia, jak wiesz tam temperatura jest złudna.
Generalnie było 26-29 stopni, z tym, że jak wiał wiatr, to wydawało sie chłodno, a bez wiatru jakby 40.
Grupa liczyła 14 osób plus pilotka. no i zawsze miejscowy przewodnik dochodził.
Na Gomerze Niemka, reszta to Polki mieszkające na danej wyspie.
Z góry uprzedzę podsumowanie - La Gomera to perła.
Jorguś
Następnego dnia miał być rejs statkiem wycieczkowym w kierunku północnych wybrzeży wyspy do Los Organos, zjawiskowych 80-metrowych formacji skalnych, będących symbolem La Gomery. Znamy z relacji Nelci.
Ale od pierwszego dnia nam mówiono, ze fale utrudnią dopłynięcie i w zastępstwie bedzie rejs po Atlantyku w poszukiwaniu delfinów.
Czy straciłem, nie wiem, bo Organy nas ominęły.
Ale za to zanim znaleźliśmy delfiny udało się wpłynąć w stado grindwali, ssaków delfinowatych, bardziej przypominajacych wieloryby, wielkością orki.
Są bardzo przyjaźnie nastawione i lubią się popisywać. Stado liczyło z 15 osobników.
Oczywiscie szefowie łodzi się porozumiewali pomiedzy sobą i jeszcze jeden stateczek do nas dołączył.
Aha, łódki były małe, jakby dmuchane, grupa została podzielona na 2 połówki. My płynelismy o 10-ej, reszta o 14-ej. Oni grindwali nie spotkali.
A delfiny były nieliczne i nie lubiły skakać. Raczej pływały parami, może to pora godów?
Końcówka rejsu to ogladanie jaskiń, gniazd ptaków (rybołowów).
Ale także przystanek na popływanie w oceanie (3 osoby) i poczęstunek sangrią.
Bardzo interesująca wycieczka.
Jorguś
Po powrocie popołudnie wolne.
Po kolacji też, ale ok. 22-ej znowu idziemy do portu.
Tam się zaczął festyn ludowy z okazji świętej Marty. Pewnie jakaś patronka.
Generalnie odpust z potańcówką.
Przetrzymałem 2 zespoły i przed 1-ą w nocy wróciliśmy do hotelu.
Rano płyniemy na La Palmę.
Jorguś
Rejsik fajny Nie dziwię sie wcale,ze Organy nie wyszły, bo ja na odpowiednią pogode chyba 5 dni polowałam i juz pawie straciłam nadzieję
Bardzo ciekawa jestem La Palmy
No trip no life
Jak wspomniałem, nastepnego ranka transfer do portu w San Sebastian de la Gomera. Przepłynięcie na La Palmę. Ta sama linia promowa, ten sam system pakowania bagaży. Rejs ok. 3 godzin.
Następnie przejazd do XVI-wiecznego, renesansowego sanktuarium Nuestra Señora de las Nieves ku czci patronki wyspy. Akurat trwała msza, więc na zdjęcia chwilę poczekałem.
Co ciekawe, to na wprost wyjścia z sanktuarium restauracja. I w czasie mszy, a szczególnie po zakończeniu, wierni gromadnie idą na wino lub piwko.
Jako ostatni przystanek w rejsie na zachód, La Palma była nawiedzana tak przez żeglarzy w drodze do Ameryki, jak i korsarzy.
Widoczny obraz Madonny jast pierwszym przywiezionym na wyspę z Hiszpanii.
Jorguś
Następnie jedziemy do do stolicy i głównego portu wyspy Santa Cruz de la Palma, uważanej za najładniejszą stolicę archipelagu.
Wita nas replika statku Kolumba, który akurat nigdy się nie zatrzymał na La Palmie.
Spacerek ulicami, niedziela - wszystko pozamykane. Dla paru euro nie pracują (są wyjątki).
Uwage zwracają ukwiecone balkony.
Jak na głównej ulicy zobaczycie ten rower, to reklama kawiarnii.
Podobno najlepszej na wyspie.
Nie zdążyłem sprawdzić, bo zamknęli.
Jorguś
I jeszcze suprajs.
Rynek w stolicy.
Urok portowego miasta.
Jorguś