Nel, akurat ta "pokręcona" oliwka rośnie na Zakyntosie, nie w Czarnogórze, wstawiłam ją jako porównanie obok czarnogórskiej starej masliny , ale atrakcji w Czarnogórze nie brakuje... to przepiękny, wspaniały , choć malutki kraj; ta mieścinka (Perast) to dziurka jakich tam wiele i nie jest wizytówką Montenegro, bo ten zaszczyt dzierżą zdecydowanie Kotor, Budva i może jeszcze Herceg Novi, ale Perast podobnie jak Ulcinj bardzo mi się podobał... jest fajny klimacik w takich malutkich dziuplach.
Dzisiaj w Onecie akurat jest artykuł o Czarnogórze - o polakach , którzy tam zamieszakali na stałe ... i pracują jako przewodnicy ; tym z większą przyjemnością przeczytałam, bo m.in jednym z dwóch bohaterów artykułu jest Ernest M - wspanialy młody człowiek, który pokazał nam atrakcje Czarnogóry, i którego miałyśmy przyjemność poznać tam osobiście:
idziemy zobaczyć wnętrza tej świątyni owiane legendą z powracającym obrazem...
widoczki na Perast z wysepki
okok świątyni ( w ramach tego samego budynku) są schodki na górę, którymi można wejść i obejrzeć małe przykościelne Muzeum, ale nie jest to żadna wystawa dewocjonali - tylko raczej zbiór dawnych przedmiotów użytkowych i ozdobnych w skansenowych klimatach
idziemy więc....
trochę jak w graciarnio-rupieciarni
ale widoki stamtąd......fju fju...
i wracamy do Perastu, przyglądając się cudnym kamieniczkom z perspektywy wody...
Buszując po Ulcinju któregoś wolnego dnia odkryłyśmy zupłnie przypadkowo śliczny gaj oliwny umiejscowiony obecnie na terenoie przykościelnym, ale patrząc na drzewka oliwkowe i cerkiew- drzewka są zdecydowanie starsze niż ta Cerkiew , nawet baaardzo stare
nie wiem... jest coś tak niesłychanie magicznego w starych oliwkach, że po prostu uwielbiam te drzewa..... wyobrażąm sobie ile one muszą pamiętać? są świadkami niesłychanie zamierzchłych historii.....
w cudnym gaju oliwnym
wśród tych wiekowych oliwek znalazłyśmy tu prawosławny kościół św. Mikołaja zbudowany w 1890 roku w miejscu XV – wiecznego klasztoru Michała Archanioła
świątynia jak świątynia... setki tu takich i nawet ładniejszych, ale wchodzę do środka a tam łał....
wspaniałe malowidła od podłogi po samo sklepienie... widać, że stare od początku istnienia cerkwii...
oglądałam sobie z zadartą głową te cudne malowidła wszędzie, cykam sobie fotki, nie ma tu zywej duszy... cisza, spokój.... , aż tu nagle zza ikonostasu wychynęła brodata głowa i pogroziła mi palcem, że nie wolno tu robić żadnych zdjęć... ups... znowu wpadka
opuszczamy to urokliwe miejsce i idziemy sobie lighcikowo na spacerek kolejny raz do Starego Gradu, ale tym razem z zupełnie innej strony;
Są na świecie różne fajne miejsca z tzw "widokiem"; ludzie mają domy z widokiem, są hotele z widokiem, tarasy restauracji z widokiem, nawet film "Pokój z widokiem" itd.... no ale żeby cmentarz?
taaak... wysoko na urwistym klifie posadowił się tutaj stary maleńki cmentarzyk, no tylko pozazdrościć tym wszystkim umarlaczkom takich widoków!!!
To rzeczywiście mialaś farta,że trafiłaś na jednego z dwóch rekomendowanych polskich przewodników, super ! Tak to jest ,że przewodnik ma duzy wpływ na to co i jak pokazuje. Potrafi bardzo zachęcić ale i mocno zniechęcić. Ja niestety z tym ostatnim przypadkiem miałam do czynienia w Izraelu..nie szybko tam wrócę, jeśli w ogóle
To rzeczywiście mialaś farta,że trafiłaś na jednego z dwóch rekomendowanych polskich przewodników, super ! Tak to jest ,że przewodnik ma duzy wpływ na to co i jak pokazuje. Potrafi bardzo zachęcić ale i mocno zniechęcić. Ja niestety z tym ostatnim przypadkiem miałam do czynienia w Izraelu..nie szybko tam wrócę, jeśli w ogóle
Cmentarz rzeczywiście z pieknym widokiem
Oj tak... przewodnik na każdej wycieczce to 50% sukcesu; są oczywiście tak cudne miejsca, że nawet jakiś najgorszy bencwał nie jest w stanie popsuć widokowych doznań, ale jednak jak trafi się nam pasjonat i do tego ciekawie gada, to nawet jezioro Aralskie (obecnie po ekokatastrofie) mogłoby wydawać się piękne...
nie chcecie oglądać Montenegro, to kończmy już te bałkańskie nudy
pokażę Wam jeszcze budowę autostrady, która przebiegać będzie przez obrzeża Durmitoru; budują ją chińczycy, mają tam całe swoje budowlane miasteczko; autostrada pnie się wysoko w górze, więc widoki stamtąd będą spektakularne, ale czy to jest dobry pomysł budować ją w takim miejscu? - nie mnie o tym osądzać...
te niebieskie domy na dole to "tymczasowe osiedle modułowe" budowniczych autostrady
piękne miejsce ... tuż przy wyżłobionym korycie rzeki Moraca, tworzącej tu wysoki, skalny próg rzeczny , prawie jak klif
powrót przez góry
i pstryki z leniwego dnia....
czas na Burka
Burek to bardzo popularna, smaczna i tania uliczna przekąska na gorąco; ma kształt albo rożków albo długich węży; robi się to z francuskiego ciasta a środek nadziewany jest mięskiem, serem lub szpinakiem albo wariacją wszystkich tych składników; naprawdę przepyszota!
plażowe nuuudy w Ulcinju...
czas na słodką i zimną przyjemność...
i troszku czarnogórskich napitków
najlepsze wino, jakie piłam w Czarnogórze
jakaś Rakija, smakuje jak bimber- tylko dla wprawionych gardeł
zakup tylko w celu pozyskania lokalnej buteleczki na piasek z plaży
któregoś razu znalazłyśmy fajną klimatyczną knajpkę w Starim Gradzie w Ulcinju; lokalny artysta robił tam niestworzone rzeczy z korzeni i gałęzi, rzeźnił jakieś ryby i inne cuda snycerskie; prawdziwy artysta
przyjemnie wypić zimne piwko w takim miejscu...
riblja čorba - czyli po prostu zupa rybna - bardzo smaczna
oslići - czyli pieczony morszczuk
i kilka nocnych wrzutek z Ulcinja
rankiem zupełnie inaczej....
nasz ostatni czarnogórski dzień miałysmy do południa wolny, bo zbiorka na lotnisko dopiero ok południa, wiec do końca, kiedy mogłysmy "trzymać" klucze od pokoju; nic juz na ten dzień nie planowałyśmy...; wyspałysmy się na maxa, rano spakowałysmy klamoty i poszłyśmy późne śniadanko; okazało się że jestesmy same w hotelu he he, oczywiście z obsługą; generalnie w tym hotelu nie było tłoku; bo i przed sezonem i hotel mocno taki sobie; na objazd był ok, ale na pobyt (jak ktoś lubi siedzieć w hotelu) to raczej nie polecam; mały, skromny i pozbawiony ogródu, ba! nawet małego ogródka nie było ; taki typowo miejski pensjonacik wciśniety w malutką działkę; jedyny plus to lokalizacja! no i w sumie te pusttki... (ja tam za tłumem nie przepadam a obcy ludzie nie są mi potrzebni na urlopie ; z naszej wycieczki byłysmy tu tylko my i mała grupa Czechów (tez jakas wycieczka) + 1 albańskie małżeństwo; tego dnia czesi gdzieś wyruszyli rano i zostałyśmy tylko my ; no pustki totalne...
miałysmy w tym hotelu taką dużą wannę , bo basenem to się tego nijak nazwać nie da!
ja generalnie jestem niebasenowa po prostu nie przepadam za basenami i już
nie lubię "stojącej" wody, chloru ani tego luda który się tam moczy; (mam złe doświadczenia z przeszłości i tak mi zostało) , więc w zasadzie do basenów nie wchodzę... jesli już to zdecydowanie wolę wodę w ruchum, czyli morze, ale woda musi byc ciepliuśka jak w Kenii czy innych tropikach ;
tą naszą wannę Pańcio dzień wcześniej czyścił i wymieniał wodę po kolacji; więc z rana jak nikogo tu nie było- z braku laku i dla zabicia czasu chlupnęłyśmy we dwie....
ta wanna poza tym, że miała uroczy widok na "Stari Grad" w Ulcinju, to miała cieplutka wodę, bo z racji wielkości tegoż "zbiornika" nagrzewała się błyskawicznie
no i takie wychlupotane i wymoczone, w południe udałysmy sie na zbiórkę i odjazd na lotnisko...
po drodze zbieramy grupki "naszych" z innych hotelików (głównie z Dobrej Vody) i mkniemy do Podgoricy
( tylko wspomnę, że jeden dzień z tej wycieczki spędziłysmy w ppobliskiej Albanii, co wrzuciłam do osobnej Relacji ALBANIA, jako że to juz druga taka krótka wizyta w tym kraju bunkrów, po wcześniejszej 1--dniowce z Korfu, gdzie popłynęliśmy do albańskiej Sarandy i zwiedzalismy tez Butrint; więc tam dopisałam - to co zobaczyłam tym razem czyli Szkodęe i Kruję)
i w drodze na lotnisko....
po drodze jeszcze widoczki na odwiedzany kilka dni wczesniej sobór w Barze
i jesteśmy na miejscu ...
i bye bye Montenegro!!!
Czarnogora pod nami...
fale Dunaju...
półtorej godzinki lotu i jesteśmy w domciu...
lądowanko na warszawskim Okęciu i dziękuję bardzo wszystkim za uwagę; dłużej już nie przynudzam...
ale podsumuję króciutko: Czarnogóra skradła mi serce....
Piea ależ mnóstwo atrakacji w tym kraju !!
To drzewo wygląda jakby to jakaś niesamowita rzeżba była . Piękna fota
Obydwa kaniony cudo ,podobnie jak ty nie widzialam, że to właśnie tu jest najgłębszy kanion w Europie...
a to ostatnie miasteczko jak z obrazka , czy to nie jest taka wizytówka Czarnogóry ?
No trip no life
Nel, akurat ta "pokręcona" oliwka rośnie na Zakyntosie, nie w Czarnogórze, wstawiłam ją jako porównanie obok czarnogórskiej starej masliny , ale atrakcji w Czarnogórze nie brakuje... to przepiękny, wspaniały , choć malutki kraj; ta mieścinka (Perast) to dziurka jakich tam wiele i nie jest wizytówką Montenegro, bo ten zaszczyt dzierżą zdecydowanie Kotor, Budva i może jeszcze Herceg Novi, ale Perast podobnie jak Ulcinj bardzo mi się podobał... jest fajny klimacik w takich malutkich dziuplach.
Dzisiaj w Onecie akurat jest artykuł o Czarnogórze - o polakach , którzy tam zamieszakali na stałe ... i pracują jako przewodnicy ; tym z większą przyjemnością przeczytałam, bo m.in jednym z dwóch bohaterów artykułu jest Ernest M - wspanialy młody człowiek, który pokazał nam atrakcje Czarnogóry, i którego miałyśmy przyjemność poznać tam osobiście:
http://onetontour.pl/czarnogora/to-takie-balkany-w-pigulce-polscy-przewodn,462.html#article-content
Piea
no to płyniemy na wysepkę Gospa od Škrpjela
idziemy zobaczyć wnętrza tej świątyni owiane legendą z powracającym obrazem...
widoczki na Perast z wysepki
okok świątyni ( w ramach tego samego budynku) są schodki na górę, którymi można wejść i obejrzeć małe przykościelne Muzeum, ale nie jest to żadna wystawa dewocjonali - tylko raczej zbiór dawnych przedmiotów użytkowych i ozdobnych w skansenowych klimatach
idziemy więc....
trochę jak w graciarnio-rupieciarni
ale widoki stamtąd......fju fju...
i wracamy do Perastu, przyglądając się cudnym kamieniczkom z perspektywy wody...
Piea
Buszując po Ulcinju któregoś wolnego dnia odkryłyśmy zupłnie przypadkowo śliczny gaj oliwny umiejscowiony obecnie na terenoie przykościelnym, ale patrząc na drzewka oliwkowe i cerkiew- drzewka są zdecydowanie starsze niż ta Cerkiew , nawet baaardzo stare
nie wiem... jest coś tak niesłychanie magicznego w starych oliwkach, że po prostu uwielbiam te drzewa..... wyobrażąm sobie ile one muszą pamiętać? są świadkami niesłychanie zamierzchłych historii.....
w cudnym gaju oliwnym
wśród tych wiekowych oliwek znalazłyśmy tu prawosławny kościół św. Mikołaja zbudowany w 1890 roku w miejscu XV – wiecznego klasztoru Michała Archanioła
świątynia jak świątynia... setki tu takich i nawet ładniejszych, ale wchodzę do środka a tam łał....
wspaniałe malowidła od podłogi po samo sklepienie... widać, że stare od początku istnienia cerkwii...
oglądałam sobie z zadartą głową te cudne malowidła wszędzie, cykam sobie fotki, nie ma tu zywej duszy... cisza, spokój.... , aż tu nagle zza ikonostasu wychynęła brodata głowa i pogroziła mi palcem, że nie wolno tu robić żadnych zdjęć... ups... znowu wpadka
opuszczamy to urokliwe miejsce i idziemy sobie lighcikowo na spacerek kolejny raz do Starego Gradu, ale tym razem z zupełnie innej strony;
Są na świecie różne fajne miejsca z tzw "widokiem"; ludzie mają domy z widokiem, są hotele z widokiem, tarasy restauracji z widokiem, nawet film "Pokój z widokiem" itd.... no ale żeby cmentarz?
taaak... wysoko na urwistym klifie posadowił się tutaj stary maleńki cmentarzyk, no tylko pozazdrościć tym wszystkim umarlaczkom takich widoków!!!
migawki ze starego Ulcinj'a
Piea
To rzeczywiście mialaś farta,że trafiłaś na jednego z dwóch rekomendowanych polskich przewodników, super ! Tak to jest ,że przewodnik ma duzy wpływ na to co i jak pokazuje. Potrafi bardzo zachęcić ale i mocno zniechęcić. Ja niestety z tym ostatnim przypadkiem miałam do czynienia w Izraelu..nie szybko tam wrócę, jeśli w ogóle
Cmentarz rzeczywiście z pieknym widokiem
No trip no life
Oj tak... przewodnik na każdej wycieczce to 50% sukcesu; są oczywiście tak cudne miejsca, że nawet jakiś najgorszy bencwał nie jest w stanie popsuć widokowych doznań, ale jednak jak trafi się nam pasjonat i do tego ciekawie gada, to nawet jezioro Aralskie (obecnie po ekokatastrofie) mogłoby wydawać się piękne...
Piea
nie chcecie oglądać Montenegro, to kończmy już te bałkańskie nudy
pokażę Wam jeszcze budowę autostrady, która przebiegać będzie przez obrzeża Durmitoru; budują ją chińczycy, mają tam całe swoje budowlane miasteczko; autostrada pnie się wysoko w górze, więc widoki stamtąd będą spektakularne, ale czy to jest dobry pomysł budować ją w takim miejscu? - nie mnie o tym osądzać...
te niebieskie domy na dole to "tymczasowe osiedle modułowe" budowniczych autostrady
piękne miejsce ... tuż przy wyżłobionym korycie rzeki Moraca, tworzącej tu wysoki, skalny próg rzeczny , prawie jak klif
powrót przez góry
i pstryki z leniwego dnia....
czas na Burka
Burek to bardzo popularna, smaczna i tania uliczna przekąska na gorąco; ma kształt albo rożków albo długich węży; robi się to z francuskiego ciasta a środek nadziewany jest mięskiem, serem lub szpinakiem albo wariacją wszystkich tych składników; naprawdę przepyszota!
plażowe nuuudy w Ulcinju...
czas na słodką i zimną przyjemność...
i troszku czarnogórskich napitków
najlepsze wino, jakie piłam w Czarnogórze
jakaś Rakija, smakuje jak bimber- tylko dla wprawionych gardeł
zakup tylko w celu pozyskania lokalnej buteleczki na piasek z plaży
któregoś razu znalazłyśmy fajną klimatyczną knajpkę w Starim Gradzie w Ulcinju; lokalny artysta robił tam niestworzone rzeczy z korzeni i gałęzi, rzeźnił jakieś ryby i inne cuda snycerskie; prawdziwy artysta
przyjemnie wypić zimne piwko w takim miejscu...
riblja čorba - czyli po prostu zupa rybna - bardzo smaczna
oslići - czyli pieczony morszczuk
i kilka nocnych wrzutek z Ulcinja
rankiem zupełnie inaczej....
nasz ostatni czarnogórski dzień miałysmy do południa wolny, bo zbiorka na lotnisko dopiero ok południa, wiec do końca, kiedy mogłysmy "trzymać" klucze od pokoju; nic juz na ten dzień nie planowałyśmy...; wyspałysmy się na maxa, rano spakowałysmy klamoty i poszłyśmy późne śniadanko; okazało się że jestesmy same w hotelu he he, oczywiście z obsługą; generalnie w tym hotelu nie było tłoku; bo i przed sezonem i hotel mocno taki sobie; na objazd był ok, ale na pobyt (jak ktoś lubi siedzieć w hotelu) to raczej nie polecam; mały, skromny i pozbawiony ogródu, ba! nawet małego ogródka nie było ; taki typowo miejski pensjonacik wciśniety w malutką działkę; jedyny plus to lokalizacja! no i w sumie te pusttki... (ja tam za tłumem nie przepadam a obcy ludzie nie są mi potrzebni na urlopie ; z naszej wycieczki byłysmy tu tylko my i mała grupa Czechów (tez jakas wycieczka) + 1 albańskie małżeństwo; tego dnia czesi gdzieś wyruszyli rano i zostałyśmy tylko my ; no pustki totalne...
miałysmy w tym hotelu taką dużą wannę , bo basenem to się tego nijak nazwać nie da!
ja generalnie jestem niebasenowa po prostu nie przepadam za basenami i już
nie lubię "stojącej" wody, chloru ani tego luda który się tam moczy; (mam złe doświadczenia z przeszłości i tak mi zostało) , więc w zasadzie do basenów nie wchodzę... jesli już to zdecydowanie wolę wodę w ruchum, czyli morze, ale woda musi byc ciepliuśka jak w Kenii czy innych tropikach ;
tą naszą wannę Pańcio dzień wcześniej czyścił i wymieniał wodę po kolacji; więc z rana jak nikogo tu nie było- z braku laku i dla zabicia czasu chlupnęłyśmy we dwie....
ta wanna poza tym, że miała uroczy widok na "Stari Grad" w Ulcinju, to miała cieplutka wodę, bo z racji wielkości tegoż "zbiornika" nagrzewała się błyskawicznie
no i takie wychlupotane i wymoczone, w południe udałysmy sie na zbiórkę i odjazd na lotnisko...
po drodze zbieramy grupki "naszych" z innych hotelików (głównie z Dobrej Vody) i mkniemy do Podgoricy
( tylko wspomnę, że jeden dzień z tej wycieczki spędziłysmy w ppobliskiej Albanii, co wrzuciłam do osobnej Relacji ALBANIA, jako że to juz druga taka krótka wizyta w tym kraju bunkrów, po wcześniejszej 1--dniowce z Korfu, gdzie popłynęliśmy do albańskiej Sarandy i zwiedzalismy tez Butrint; więc tam dopisałam - to co zobaczyłam tym razem czyli Szkodęe i Kruję)
i w drodze na lotnisko....
po drodze jeszcze widoczki na odwiedzany kilka dni wczesniej sobór w Barze
i jesteśmy na miejscu ...
i bye bye Montenegro!!!
Czarnogora pod nami...
fale Dunaju...
półtorej godzinki lotu i jesteśmy w domciu...
lądowanko na warszawskim Okęciu i dziękuję bardzo wszystkim za uwagę; dłużej już nie przynudzam...
ale podsumuję króciutko: Czarnogóra skradła mi serce....
Piea
Ja cały czas podglądałam i czytałam. I jestem zachwycona!!! Cudowne wybrzeże, kamienne miasteczka, góry jak marzenie. Koniecznie muszę się wybrać.
Dziękuję za opowieść
Mnie też zauroczyły pokazane przez Ciebie miejsca.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Byłam tylko w Dubrowniku reszta przede mną. Dziekuję za piękny opis
basia35