Katarina, faktycznie te błyski były bardziej widoczne w wodzie, a szczególnie w jednym miejscu na samym brzegu, gdzie fale wyrzucały takie większe drobinki miki.
Bajka, zaczęłaś zwiedzanie greckich wysepek od najpiękniejszych - wg mnie oczywiście, więc poprzeczka postawiona wysoko!!!!
Plumeria, będą bardzo różne plaże, takie ustronne bez ludzi też. I piaszczyste i kamieniste, prawie wszystkie ładne, choć niektóre mocno zatłoczone...
Po śniadaniu – całkiem obfitym i różnorodnym – co jest raczej rzadkością w Grecji, jedziemy miejskim autobusem za 2E od łebka do stolicy.
Tutejsza komunikacja – choć jest tu tylko jedna linia – jest sprawna. Autobusy jeżdżą często, do późnych godzin nocnych, są czyste, nowoczesne i mają klimę, choć bywają zatłoczone.
Po drodze zatrzymują się na każdym przystanku, bo wiele osób wsiada i wysiada, tak że jazda trwa dość długo. Ale my wsiedliśmy na jednym z początkowych przystanków, więc mamy miejsca siedzące i traktujemy tą podróż jako wycieczkę krajoznawczą.
A rzeczywiście jest co podziwiać: hoteliki w ukwieconych ogrodach, plaże w zatoczkach, góry porośnięte lasem piniowym z przebłyskującymi czasem nagimi skałami...
Końcowy przystanek autobusu jest na przedmieściach stolicy, tuż przy nadmorskim bulwarze.
Idziemy do centrum tym bulwarem mijając po drodze Nowy Port z zakotwiczonymi jachtami i motorówkami.
Nieco dalej jest przystań promów kursujących pomiędzy okolicznymi wyspami i lądem stałym.
Stolica wyspy – o tej samej nazwie Skiathos – jest przepięknie położona na dwóch sąsiednich wzgórzach, na które wspinają się amfiteatralnie białe domki. Na szczytach obu wzgórz widoczne są cerkwie.
Nowy Port od Starego Portu oddziela zalesiony półwysep – Bourtzi, na którym w 13 wieku wybudowano fortecę mającą bronić miasto przed napadami piratów.
Do dziś ostały się jedynie fragmenty murów obronnych, wzdłuż których biegnie ocieniona promenada z ławeczkami.
Można nią dojść do teatru letniego znajdującego się na szczycie wzgórza oraz starego budynku, w którym odbywają się wystawy i różnego rodzaju ekspozycje czasowe.
Tuż obok jest urokliwa kawiarnia z pięknym widokiem na miasto oraz wejście do portu.
Tym razem byliśmy od 19 do 29 czerwca. Pod pewnym względem było na plus - znacznie mniej ludzi, bo w Grecji full sezon to zaczyna się po 20 lipca do końca sierpnia, oraz dzikie kwiaty w pełnym kwieciu, np tymianek, który w sierpniu już jest wyschnięty...
Z drugiej strony w sierpniu woda w morzu jest jednak dużo cieplejsza i jest większy wybór tamtejszych owoców. No, ale niestety wszędzie tłoczno i drogo!!!!
Dla mnie każda z tych kilkunastu greckich wysp, które zwiedziłam - ma w sobie coś. Ale fakt, że na jedne chętnie wracałabym co roku, a inne widziałam raz i wystarczy...Ale pewnie każdy ma inne odczucia i co innego mu się podoba.
W pobliżu półwyspu Bourtzi jest główny deptak stolicy – ulica Papadiamanti, która swą nazwę wzięła od znanego 19-wiecznego greckiego pisarza Aleksandrosa Papadiamanti.
Jest to typowa uliczka, jaką można zobaczyć w każdej greckiej miejscowości letniskowej, niczym specjalnym się nie wyróżnia.
Wypada się nim przejść, ale nie powala. O wiele ciekawsze sa boczne uliczki.
Są tu tanie bary z gyrosem, sklepiki i stragany z typowymi pamiątkami oraz przyprawami i ciuchami, lodziarnie, wypożyczalnie samochodów.
Przy głównym deptaku znajduje się kino letnie, w którym obejrzeć można film „Mamma Mia”. Seanse nieprzerwanie cieszą się popularnością, a bilety trzeba rezerwować z wyprzedzeniem.
Kino letnie jest raczej obskórne i o wiele lepiej byłoby, gdyby pokazy filmu odbywały się w tak pięknym miejscu na półwyspie Bourtzi, gdzie się znajduje teatr letni.
W sąsiadującym z deptakiem zaułku jest małe muzeum poświęcone pisarzowi A. Papadiamanti, który większość życia spędził na wyspie i wsławił ją w swych utworach.
Od deptaka odchodzi labirynt wąskich uliczek wspinających się na jedno ze wzgórz górujących nad miastem.
W tych krętych brukowanych uliczkach, z dala od zgiełku turystycznego można zobaczyć jak toczy się codzienne życie mieszkańców.
W małych knajpkach siedzą starzy mężczyźni nad filiżanką kawy i dyskutują głośno o kryzysie, obok na progach swych domostw kobiety ubrane na czarno rozmawiają z sąsiadkami pewnie na tematy bardziej przyziemne. Rozleniwione upałem koty śpią na schodach koło doniczek z kwiatami.
Ten młodziak spał akurat w donicy, ale jak go chciałam pogłaskać, to wystrzelił jak z katapulty!
Warto też spojrzeć w górę na drewniane, rzeźbione balkoniki, z których zwieszają się bugenville, czy na niebieskie okiennice wokół których powiewa świeżo wywieszone pranie.
Tu wczuć się można w prawdziwie grecki klimacik!!!
Uliczki, którymi idziemy są wąziutkie, czasem skręcają pod kątem prostym, by w najmniej spodziewanym momencie skończyć się ślepym zaułkiem, albo schodkami prowadzącymi do wyżej biegnącej uliczki. Ta z kolei prowadzi do niedużego placyku i dalej już nie wiadomo którędy iść????
No nie...ten klimat mnie rozłożył na łopatki przez wielkie Ł! Ale malowniczo, klimatycznie..jakie plażyczki, zatoczki, czuć relaks w powietrzu..... powiem Ci, że mam chętke złapać te wyspy na wędkę!
Mając dużo czasu, kluczymy bez celu, gubimy się wśród tych nadgryzionych przez ząb czasu kamiennych domków, pnąc się coraz wyżej.
Chcemy w końcu dotrzeć do cerkwi, znajdującej się na szczycie jednego ze wzgórz, którą widzieliśmy z portu.
Jeszcze jedne strome schody do pokonania i już wchodzimy na dziedziniec cerkwi pod wezwaniem Agios Nikolaus – czyli patrona marynarzy i rybaków.
Oprócz cerkwi na dziedzińcu znajduje się zbudowana z białego kamienia wieża zegarowa.
To właśnie tu rozegrała się scena z filmu”Mamma Mia”, gdy Sophie wrzucała do skrzynki pocztowej listy z zaproszeniami na swój ślub do trzech potencjalnych tatusiów.
Nas jednak najbardziej interesuje widok roztaczający się z dziedzińca, gdyż stąd właśnie najlepiej widać całe miasto wraz z otaczającymi je wysepkami.
Schodzimy jakąś inną droga, bo i tak na tą samą byśmy nie trafili...
I po chwili znów znajdujemy się w centrum turystycznym, a konkretnie przy Placu Katedralnym z katedrą (oczywiście) i zarazem największym kościołem w mieście pod wezwaniem Trion Ierarchon, czyli Trzech Biskupów.
Zachodzimy do wnętrza, by pooglądać wnętrze i średniowieczne ikony.
Apisku jak tam pięknie . Doczytałam wszystko i tak mi się wakacyjnie i słonecznie zrobiło. Za oknem szaro i mokro, a ja się uśmiecham i wróciła mi energia do życia *preved*. Już czekam na kolejną dawkę widoczków
Fajne piaszczyste plaże. W "pełnym rozkwicie ",też mi się nie podoba, ale pewnie znalazłaś Apisku piękne zatoczki !
Katarina, faktycznie te błyski były bardziej widoczne w wodzie, a szczególnie w jednym miejscu na samym brzegu, gdzie fale wyrzucały takie większe drobinki miki.
Bajka, zaczęłaś zwiedzanie greckich wysepek od najpiękniejszych - wg mnie oczywiście, więc poprzeczka postawiona wysoko!!!!
Plumeria, będą bardzo różne plaże, takie ustronne bez ludzi też. I piaszczyste i kamieniste, prawie wszystkie ładne, choć niektóre mocno zatłoczone...
Mariola
Po śniadaniu – całkiem obfitym i różnorodnym – co jest raczej rzadkością w Grecji, jedziemy miejskim autobusem za 2E od łebka do stolicy.
Tutejsza komunikacja – choć jest tu tylko jedna linia – jest sprawna. Autobusy jeżdżą często, do późnych godzin nocnych, są czyste, nowoczesne i mają klimę, choć bywają zatłoczone.
Po drodze zatrzymują się na każdym przystanku, bo wiele osób wsiada i wysiada, tak że jazda trwa dość długo. Ale my wsiedliśmy na jednym z początkowych przystanków, więc mamy miejsca siedzące i traktujemy tą podróż jako wycieczkę krajoznawczą.
A rzeczywiście jest co podziwiać: hoteliki w ukwieconych ogrodach, plaże w zatoczkach, góry porośnięte lasem piniowym z przebłyskującymi czasem nagimi skałami...
Końcowy przystanek autobusu jest na przedmieściach stolicy, tuż przy nadmorskim bulwarze.
Idziemy do centrum tym bulwarem mijając po drodze Nowy Port z zakotwiczonymi jachtami i motorówkami.
Nieco dalej jest przystań promów kursujących pomiędzy okolicznymi wyspami i lądem stałym.
Stolica wyspy – o tej samej nazwie Skiathos – jest przepięknie położona na dwóch sąsiednich wzgórzach, na które wspinają się amfiteatralnie białe domki. Na szczytach obu wzgórz widoczne są cerkwie.
Nowy Port od Starego Portu oddziela zalesiony półwysep – Bourtzi, na którym w 13 wieku wybudowano fortecę mającą bronić miasto przed napadami piratów.
Do dziś ostały się jedynie fragmenty murów obronnych, wzdłuż których biegnie ocieniona promenada z ławeczkami.
Można nią dojść do teatru letniego znajdującego się na szczycie wzgórza oraz starego budynku, w którym odbywają się wystawy i różnego rodzaju ekspozycje czasowe.
Tuż obok jest urokliwa kawiarnia z pięknym widokiem na miasto oraz wejście do portu.
Mariola
Apisku a w jakim terminie byłaś na wysepkach.... bo piszesz ,że nie jak zawsze w sierpniu ....
Co do mojej przygody z greckimi wyspami , to wiem ,że zaczęlam od początku od perełek , ale ja taka perfekcjonistka jestem:))))
Ale spokojnie Kefalnie zostawiam sobie na deser i na pewno nie za rok
Bajka,
Tym razem byliśmy od 19 do 29 czerwca. Pod pewnym względem było na plus - znacznie mniej ludzi, bo w Grecji full sezon to zaczyna się po 20 lipca do końca sierpnia, oraz dzikie kwiaty w pełnym kwieciu, np tymianek, który w sierpniu już jest wyschnięty...
Z drugiej strony w sierpniu woda w morzu jest jednak dużo cieplejsza i jest większy wybór tamtejszych owoców. No, ale niestety wszędzie tłoczno i drogo!!!!
Dla mnie każda z tych kilkunastu greckich wysp, które zwiedziłam - ma w sobie coś. Ale fakt, że na jedne chętnie wracałabym co roku, a inne widziałam raz i wystarczy...Ale pewnie każdy ma inne odczucia i co innego mu się podoba.
Mariola
W pobliżu półwyspu Bourtzi jest główny deptak stolicy – ulica Papadiamanti, która swą nazwę wzięła od znanego 19-wiecznego greckiego pisarza Aleksandrosa Papadiamanti.
Jest to typowa uliczka, jaką można zobaczyć w każdej greckiej miejscowości letniskowej, niczym specjalnym się nie wyróżnia.
Wypada się nim przejść, ale nie powala. O wiele ciekawsze sa boczne uliczki.
Są tu tanie bary z gyrosem, sklepiki i stragany z typowymi pamiątkami oraz przyprawami i ciuchami, lodziarnie, wypożyczalnie samochodów.
Przy głównym deptaku znajduje się kino letnie, w którym obejrzeć można film „Mamma Mia”. Seanse nieprzerwanie cieszą się popularnością, a bilety trzeba rezerwować z wyprzedzeniem.
Kino letnie jest raczej obskórne i o wiele lepiej byłoby, gdyby pokazy filmu odbywały się w tak pięknym miejscu na półwyspie Bourtzi, gdzie się znajduje teatr letni.
W sąsiadującym z deptakiem zaułku jest małe muzeum poświęcone pisarzowi A. Papadiamanti, który większość życia spędził na wyspie i wsławił ją w swych utworach.
Od deptaka odchodzi labirynt wąskich uliczek wspinających się na jedno ze wzgórz górujących nad miastem.
W tych krętych brukowanych uliczkach, z dala od zgiełku turystycznego można zobaczyć jak toczy się codzienne życie mieszkańców.
W małych knajpkach siedzą starzy mężczyźni nad filiżanką kawy i dyskutują głośno o kryzysie, obok na progach swych domostw kobiety ubrane na czarno rozmawiają z sąsiadkami pewnie na tematy bardziej przyziemne. Rozleniwione upałem koty śpią na schodach koło doniczek z kwiatami.
Ten młodziak spał akurat w donicy, ale jak go chciałam pogłaskać, to wystrzelił jak z katapulty!
Warto też spojrzeć w górę na drewniane, rzeźbione balkoniki, z których zwieszają się bugenville, czy na niebieskie okiennice wokół których powiewa świeżo wywieszone pranie.
Tu wczuć się można w prawdziwie grecki klimacik!!!
Uliczki, którymi idziemy są wąziutkie, czasem skręcają pod kątem prostym, by w najmniej spodziewanym momencie skończyć się ślepym zaułkiem, albo schodkami prowadzącymi do wyżej biegnącej uliczki. Ta z kolei prowadzi do niedużego placyku i dalej już nie wiadomo którędy iść????
Co krok to niespodzianka!!!
Mariola
No nie...ten klimat mnie rozłożył na łopatki przez wielkie Ł! Ale malowniczo, klimatycznie..jakie plażyczki, zatoczki, czuć relaks w powietrzu..... powiem Ci, że mam chętke złapać te wyspy na wędkę!
Pozdrawiam wakacyjnie,
Ewelina z EM
Ewelina, ja mam sentyment do wysp greckich, a te mi szczególnie przypasiły!!!!
Mariola
Mając dużo czasu, kluczymy bez celu, gubimy się wśród tych nadgryzionych przez ząb czasu kamiennych domków, pnąc się coraz wyżej.
Chcemy w końcu dotrzeć do cerkwi, znajdującej się na szczycie jednego ze wzgórz, którą widzieliśmy z portu.
Jeszcze jedne strome schody do pokonania i już wchodzimy na dziedziniec cerkwi pod wezwaniem Agios Nikolaus – czyli patrona marynarzy i rybaków.
Oprócz cerkwi na dziedzińcu znajduje się zbudowana z białego kamienia wieża zegarowa.
To właśnie tu rozegrała się scena z filmu”Mamma Mia”, gdy Sophie wrzucała do skrzynki pocztowej listy z zaproszeniami na swój ślub do trzech potencjalnych tatusiów.
Nas jednak najbardziej interesuje widok roztaczający się z dziedzińca, gdyż stąd właśnie najlepiej widać całe miasto wraz z otaczającymi je wysepkami.
Schodzimy jakąś inną droga, bo i tak na tą samą byśmy nie trafili...
I po chwili znów znajdujemy się w centrum turystycznym, a konkretnie przy Placu Katedralnym z katedrą (oczywiście) i zarazem największym kościołem w mieście pod wezwaniem Trion Ierarchon, czyli Trzech Biskupów.
Zachodzimy do wnętrza, by pooglądać wnętrze i średniowieczne ikony.
Mariola
Apisku jak tam pięknie . Doczytałam wszystko i tak mi się wakacyjnie i słonecznie zrobiło. Za oknem szaro i mokro, a ja się uśmiecham i wróciła mi energia do życia *preved*. Już czekam na kolejną dawkę widoczków
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/