Żeluś, a z Rico Travel byliście zadowoleni ?, bo ja mam na "oku" jescze 2 biura...a czasu mało , no jeszcze 5 dni
Kropciu....pisałam kochana wyżej ,ze z ich usług nie skorzystalismy-znalazłam takie same wycieczki za połowe ceny do tego faktycznie bylismy sami,,,,widziałaś foty Rico Travel na fb z wycieczek.....jak nie to sbie poszukaj mała przyjemnosć z wycieczki w "stadzie"
Kasia po raz kolejny potwierdza się, że jak juz Polacy coś sprzedają to cena odrazu 2 razy wyższa. To samo było na Filipinach a głownie na Panglao, gdzie te same wycieczki od polskiego hotelarza były dwukrotnie wyższe, a żeby nie było, że private lux, haha, z lokalnym biurem i tak by sie jechało. Zdzierstwo!!!
Rozumiem, że samodzielne spacerowanie było bezpieczne. Skutera jakos bym tam raczej chyba nie wzięła...
Autko dość drogo wyszło, ale coś za coś. Transport lokalny widzę, że brak jakiejkolwiek logiki, haha. No cóż tak to jest jak turyści jedynie w hotelach przebywają, może kiedyś się to zmieni i bardziej rozwinie na Dominikanie, póki co strefa hotelowa rządzi.
Asuś...spacerki po Las Galeras jak najbardziej bezpieczne...w nocy z latarką nie czułam się mniej bezpiecznie niż na Seszelach okolica ciemna ale spokojna jedynie imprezy miejscowych zagłuszały spokój
Znajomi ostatnio wrócili z Punta Cany i mieli tam zakach wychodzenia po zmroku na plaze napadów tam coraz więcej i to słyszy się od różnych osób.
Skoro okolice bezpieczne idziemy dziś na klifay a właściwie do klimatycznej knajpki mieszczącej się na wysokim klifie gdzie przy ładnej i bezwietrznej pogodzie miejscowi popisują się skokami do wody dziś mocno wieje więc skoków do wody nie będzie ale niestey przez przechodzące obok huragany wiatr dmuchał prawie kazdego dnia co dla nas przy wysokiej temperaturze i prawie maxymalnej wilgotności było zbawienne
El Cabito bo o tej knajpce mowa znajduje sie około 40 minut spacerkiem od naszego hotelu.Droga prowadzi przez sielską okolicę,posród ranch i plantacji bananowców.Co jakis czas z góry roztacza się cudowny widok na ocean .Po drodze mijamy Ville La Caleta,Cafe Del Mar i jakieś małe pensjonaty.Przechodzimy też koło malutkiej plazy ,na której widać pozostałości po szalejącym kilka dni temu huraganie
Nie mieliśmy dzis niestety szczęścia...nie dość,ze wiatr ,nie dośc ,ze błocko to jeszcze restauracja zamknięta nie było jednak problemu,żeby wejść do środka i rozejrzeć się z klifów na okolice....widoki bezcenne
Niedaleko za El Cabito znajduje się ślicznie połozona Playa Madama...stąd mieliśmy może 50 minut drogi dzisiaj tutaj nie doszliśmy .Droga prowadziła przez gęste zarośla wieć troche stchórzyliśmy bo zaczęło się powoli zciemniać wiecie jak jest na Karaibach....słonko zachodzi i zaraz robi się ciemno a mimo wszystko troche strach wracać po nocy w obcym miejscy przez gęstwiny plantacji Playa Madama więc jeszcze przed nami
Po kilku dniach lenistwa w hotelu i szwędaniu się po okolocy nadszedł czas wycieczek.Wycieczki kupione w pakiecie u Marcela za 135 euro od osoby rano po sniadaniu zabieraja nas z hotelu i w drogę.6 osób,klimatyzowany bus-to prawie jak wycieczka indywidualna,którą proponował nam Michał z Ricco Travel)))
Dzis kierunek Los Haitises i na deser moje wymarzone Cayo Lewantado
Do portu w Samanie jedziemy około 40 minut tam wsiadamy na łódki-nie pierwszej młodosci-dla mnie wygladały jak steropianowe.Ta szczęście dzis nie wieje więc nie powinno nimi zarzucać bo nie ma fal
Woddali na wzgórzu Gran Bahia Principe Samana
Plaże przy hotelu maja paskudną ale sam hotel rzekomo fajny......Ci co tam byli codziennie dopływali na Cayo Levantado
Park Narodowy Los Haitises leży około 20 km na południe w zatoce Samana.Obejmuje powierzchnię 208 km2 i jest obszarem chronionym.Mozna tu zobaczyć subtropikalne i wilgotne lasy, duże obszary lasów namorzynowych, trawa morska, pagórki pokryte roślinnością -jednym słowew wspaniała falorę i faunę.Znajdują się tutaj równiez jaksinie Taino.Niektóre z jaskiń zawieraja rysunki....nam udało sie wypatrzyc az jeden
Są tu równiez wielkie skupiska ptaków-przynajmniej tak o tym miejscu czytalismy...my głownie widzielismy pelikany ale i tak zrobiły na nas spore wrażenie myślę,ze warto tutaj zawitać.
Do parku płynie się z 40 minut a sama wycieczką łodzią pośród wzgórz wyrastających z wody trwała może z godzine a przy tak sporej powierzchi parku to i pewnie cały dzień było by co podziwiać
Na łodce jest juz nas wiecej osób-osiem ale to i tak luxus patrząc na inne łodzie ,które pływały załadowane w całości.Ubieramy więc kapoczki i w drogę
Najpierw opływamy te piękne pagórki obrośnięte tropikalną,bujną roślinnością na całe szczęście pogoda nam dopisuje )))
Co jakis czas widać siedliska ptaków widoki faktycznie piękne))
Dopływamy do jaskiń za moment będzie chwila no rozprostowanie kości jaskinie jak jaskinie-stalagmity,stalaktyty-ja lubie po nich łazić tutaj tez nam się podobało.
Dobry wieczorek
Żeluś, a z Rico Travel byliście zadowoleni ?, bo ja mam na "oku" jescze 2 biura...a czasu mało , no jeszcze 5 dni
Kropciu....pisałam kochana wyżej ,ze z ich usług nie skorzystalismy-znalazłam takie same wycieczki za połowe ceny do tego faktycznie bylismy sami,,,,widziałaś foty Rico Travel na fb z wycieczek.....jak nie to sbie poszukaj mała przyjemnosć z wycieczki w "stadzie"
Kasia po raz kolejny potwierdza się, że jak juz Polacy coś sprzedają to cena odrazu 2 razy wyższa. To samo było na Filipinach a głownie na Panglao, gdzie te same wycieczki od polskiego hotelarza były dwukrotnie wyższe, a żeby nie było, że private lux, haha, z lokalnym biurem i tak by sie jechało. Zdzierstwo!!!
Rozumiem, że samodzielne spacerowanie było bezpieczne. Skutera jakos bym tam raczej chyba nie wzięła...
Autko dość drogo wyszło, ale coś za coś. Transport lokalny widzę, że brak jakiejkolwiek logiki, haha. No cóż tak to jest jak turyści jedynie w hotelach przebywają, może kiedyś się to zmieni i bardziej rozwinie na Dominikanie, póki co strefa hotelowa rządzi.
życie to nieustająca podróż
...staram sie być na bieżąco ...
lubię te Twoją..."drobiazgowość w przekazie" ; ))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Asuś...spacerki po Las Galeras jak najbardziej bezpieczne...w nocy z latarką nie czułam się mniej bezpiecznie niż na Seszelach okolica ciemna ale spokojna jedynie imprezy miejscowych zagłuszały spokój
Znajomi ostatnio wrócili z Punta Cany i mieli tam zakach wychodzenia po zmroku na plaze napadów tam coraz więcej i to słyszy się od różnych osób.
Skoro okolice bezpieczne idziemy dziś na klifay a właściwie do klimatycznej knajpki mieszczącej się na wysokim klifie gdzie przy ładnej i bezwietrznej pogodzie miejscowi popisują się skokami do wody dziś mocno wieje więc skoków do wody nie będzie ale niestey przez przechodzące obok huragany wiatr dmuchał prawie kazdego dnia co dla nas przy wysokiej temperaturze i prawie maxymalnej wilgotności było zbawienne
El Cabito bo o tej knajpce mowa znajduje sie około 40 minut spacerkiem od naszego hotelu.Droga prowadzi przez sielską okolicę,posród ranch i plantacji bananowców.Co jakis czas z góry roztacza się cudowny widok na ocean .Po drodze mijamy Ville La Caleta,Cafe Del Mar i jakieś małe pensjonaty.Przechodzimy też koło malutkiej plazy ,na której widać pozostałości po szalejącym kilka dni temu huraganie
Nie mieliśmy dzis niestety szczęścia...nie dość,ze wiatr ,nie dośc ,ze błocko to jeszcze restauracja zamknięta nie było jednak problemu,żeby wejść do środka i rozejrzeć się z klifów na okolice....widoki bezcenne
Niedaleko za El Cabito znajduje się ślicznie połozona Playa Madama...stąd mieliśmy może 50 minut drogi dzisiaj tutaj nie doszliśmy .Droga prowadziła przez gęste zarośla wieć troche stchórzyliśmy bo zaczęło się powoli zciemniać wiecie jak jest na Karaibach....słonko zachodzi i zaraz robi się ciemno a mimo wszystko troche strach wracać po nocy w obcym miejscy przez gęstwiny plantacji Playa Madama więc jeszcze przed nami
Po kilku dniach lenistwa w hotelu i szwędaniu się po okolocy nadszedł czas wycieczek.Wycieczki kupione w pakiecie u Marcela za 135 euro od osoby rano po sniadaniu zabieraja nas z hotelu i w drogę.6 osób,klimatyzowany bus-to prawie jak wycieczka indywidualna,którą proponował nam Michał z Ricco Travel)))
Dzis kierunek Los Haitises i na deser moje wymarzone Cayo Lewantado
Do portu w Samanie jedziemy około 40 minut tam wsiadamy na łódki-nie pierwszej młodosci-dla mnie wygladały jak steropianowe.Ta szczęście dzis nie wieje więc nie powinno nimi zarzucać bo nie ma fal
Woddali na wzgórzu Gran Bahia Principe Samana
Plaże przy hotelu maja paskudną ale sam hotel rzekomo fajny......Ci co tam byli codziennie dopływali na Cayo Levantado
Park Narodowy Los Haitises leży około 20 km na południe w zatoce Samana.Obejmuje powierzchnię 208 km2 i jest obszarem chronionym.Mozna tu zobaczyć subtropikalne i wilgotne lasy, duże obszary lasów namorzynowych, trawa morska, pagórki pokryte roślinnością -jednym słowew wspaniała falorę i faunę.Znajdują się tutaj równiez jaksinie Taino. Niektóre z jaskiń zawieraja rysunki....nam udało sie wypatrzyc az jeden
Są tu równiez wielkie skupiska ptaków-przynajmniej tak o tym miejscu czytalismy...my głownie widzielismy pelikany ale i tak zrobiły na nas spore wrażenie myślę,ze warto tutaj zawitać.
Do parku płynie się z 40 minut a sama wycieczką łodzią pośród wzgórz wyrastających z wody trwała może z godzine a przy tak sporej powierzchi parku to i pewnie cały dzień było by co podziwiać
Na łodce jest juz nas wiecej osób-osiem ale to i tak luxus patrząc na inne łodzie ,które pływały załadowane w całości.Ubieramy więc kapoczki i w drogę
Najpierw opływamy te piękne pagórki obrośnięte tropikalną,bujną roślinnością na całe szczęście pogoda nam dopisuje )))
Co jakis czas widać siedliska ptaków widoki faktycznie piękne))
Dopływamy do jaskiń za moment będzie chwila no rozprostowanie kości jaskinie jak jaskinie-stalagmity,stalaktyty-ja lubie po nich łazić tutaj tez nam się podobało.
Podoba mi sie ten rejs.
Wysepki bardo fajne i tyle pelikanów
No trip no life